Ze szpitala wyszłam na drugi dzień. Zostały nam więc 3
dni urlopu, w tym tego ostatniego mieliśmy samolot do Polski. Starałam się
dobrze bawić i nie myśleć o tym poronieniu. Nie było to jednak takie proste.
Pierwszej nocy śniło mi się dziecko. Było takie małe, takie podobne do mnie i
Michała. Obudziłam się przerażona. Byłam wtedy jeszcze w szpitalu, więc
poprosiłam pielęgniarkę o coś na uspokojenie i sen. Już więcej na szczęście
takiego koszmaru nie miałam. Michał robił, co mógł bym się dobrze bawiła i mu to świetnie
wychodziło. Raz przeszliśmy się na imprezę, jednak długo tam nie pobyliśmy.
Gdy zauważyliśmy Laurę od razu wyszliśmy. Lepszy był taki wieczorny spacer
brzegiem plaży. Przynajmniej tutaj nie musieliśmy jej oglądać. Był to ostatni
wieczór na Malediwach. Szkoda, bo było to naprawdę niezwykłe miejsce. Szliśmy
objęci, wolnym krokiem kierując się powoli do hotelu. Dochodziła już 1 w nocy,
a rano trzeba było się jeszcze spakować i lecieć na lotnisko.
- Szkoda, że jutro
wracamy – powiedziałam szczerze.
- Przylecimy tu
jeszcze kiedyś – odparł i pocałował mnie w skroń.
- Za rok?
- Za rok, za dwa
lata. Możemy tak co roku – uśmiechnął się.
- I mi się to
podoba – zaśmiałam się. – Mimo wszystko to wyjazd był udany.
- Oprócz tej
jednej niemiłej sprawy, to tak .
- A propos tego.
Mówimy o tym Natce i Zbyszkowi? – spytałam.
- Nie wiem. A
chcesz?
- Nie wiem… w
sumie to co to da? Było, minęło. Ale potem mogą być źli, że to ukrywaliśmy –
stwierdziłam po chwili namysłu.
- To może lepiej
im opowiedzieć? Jak przyjedziemy to się spotkamy, np. u mnie. Na pewno będą
chcieli wiedzieć, jak nam minęły wakacje.
- Dobry pomysł –
uśmiechnęłam się lekko.
Budzik dał o sobie znać już o 7 rano. Byłam strasznie
niewyspana. Wróciliśmy późno, a teraz tak wczesna pobudka. My to jesteśmy
mądrzy. Na samym początku wzięliśmy prysznic i przebraliśmy się. Założyłam coś
wygodnego i lekkiego (link). Potem się spakowaliśmy. Oczywiście rzeczy mieliśmy
dziwnie więcej, niż gdy tu przylecieliśmy. Uroki wyjazdów. Zamknęliśmy pokój na
klucz i zeszliśmy z bagażami na dół, gdzie w restauracji zjedliśmy śniadanie.
Ciężko było mi opuszczać to miejsce, bo mimo wszystko były to spaniałe wakacje.
Pierwsze, które spędziłam sam na sam z Miśkiem.
Lot samolotem minął o dziwo spokojnie, choć nie spałam. Nie
było na całe szczęście żadnych turbulencji. Michał znowu trochę się ze mnie
nabijał. Potem przyznał mi się, że identyczne teksty stosują na Kurku. Gdy już
będę miała okazję z nimi pracować to moim partnerem w samolocie będzie Bartek,
a nie ta wredota.
W Katowicach byliśmy o 15 polskiego czasu. Na parkingu
przed lotniskiem przywitało nas czarne Volvo z charakterystyczną rejestracją:
ZIBI. Zawsze się z niego z tego powodu nabijałam i dalej się będę nabijać.
Takie tam ze mnie wredne stworzenie. O maskę auta stał oparty sam właściciel
oraz Natka. Od razu przytuliłyśmy się.
- No heej, Kubiaki
– zaśmiała się.
- Cześć, Bartmany
– odgryzłam się jej. Następnie przywitałam się ze Zbyszkiem.
Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w kierunku
Jastrzębia.
- I jak tam
wakacje? – zagadała blondynka.
- A bardzo dobrze
– wyszczerzyłam się. Na razie nie chciałam mówić o tej ciąży.
Przez ponad godzinę opowiadaliśmy z Michałem co
robiliśmy, pomijając rzecz jasna ten jeden niezbyt udany dzień. Powiedzieliśmy
również, że nawet tam spotkaliśmy Laurę.
- Ja pierdole, czy
ta dziewczyna nigdy nie odpuści? – spytał zirytowany Zibi.
- Też mnie
wkurzyła. Przez chwilę miałem ochotę kupić bilety i polecieć gdzieś na drugi
koniec świata. Może tam byśmy mieli spokój – westchnął Kubiak.
- Ale mimo
wszystko, to dobrze się bawiliśmy – chciałam dodać coś miłego, bo bałam się, że
zaraz rozpocznie się dyskusja o Laurze. Udało mi się, bo znowu rozmawialiśmy o
pogodzie, atrakcjach i innych takich.
Michał zaprosił wszystkich do siebie. Chcieliśmy pokazać
zdjęcia przyjaciołom. Oglądaliśmy, a przy niektórych było sporo śmiechu. Było
ich około 2 tysięcy, więc oglądanie zajęło nam ponad godzinę. W pewnym momencie
spojrzeliśmy z Michałem znacząco na siebie. Przesiadłam się, by usiąść obok niego.
Chcieliśmy mieć to już za sobą.
- A co wy nagle
tacy poważni? – spytała Nowak.
- Bo widzicie –
zaczęłam.
- Jest coś
jeszcze, co się tam stało – dokończył Michał. Przyjaciele spojrzeli na nas
zdziwieni, ale i trochę zaniepokojeni. Zaczęliśmy więc opowiadać. Cały czas
patrzyli na nas z nie do wierzeniem. Końcówkę historii właściwie powiedział
Misiek, bo ja się bałam, że się rozkleję. Ręka tak jakoś samoczynnie zjechała
mi na brzuch. Przez chwilę nastała cisza. Nikt za bardzo nie wiedział, co
powiedzieć. W końcu Natka tak po prostu mnie do siebie przytuliła.
- Stary, nie wiem,
co powiedzieć - Zbyszek skierował się do
Kubiaka.
- Ale było,
minęło. Trzeba iść dalej, co nie? – powiedziałam optymistycznie, czym
zaskoczyłam wszystkich zebranych. Michał uśmiechnął się i pocałował mnie czule
w czoło.
- Powiesz
rodzicom? – zapytała Natalia.
- Nie, nie powiem.
Wolę nie myśleć, co by się potem działo – odparłam.
Atmosfera powoli wracała do normalności. W końcu jednak
musiałam wrócić do siebie, bo mama dzwoniła z pytaniem, gdzie ja jestem, skoro
samolot miałam już dawno. Rzecz jasna odwiózł mnie mój chłopak. W samochodzie
poruszył ciekawy temat.
- Aga? – zaczął.
- Tak? – spytałam,
odwracając się w jego kierunku.
- Tak się ostatnio
zastanawiałem..
- I do czego
doszedłeś?
- Zamieszkałabyś
ze mną?
Szczerze mówiąc to nie wiedziałam w pierwszej chwili, co
odpowiedzieć. W sumie byłaby to idealna opcja. Mielibyśmy więcej czasu dla
siebie. Jedynie moi rodzice mogli by się trochę poburzyć. Nie mniej jednak,
zaskoczył mnie tym pytaniem. Po chwili zastanowienia byłam już przekonana, co
do odpowiedzi.
- Zamieszkam z
tobą – odparłam z wielkim uśmiechem. Michał skorzystał z tego, że staliśmy
akurat na czerwonym świetle i nachylił się nade mną, a następnie pocałował mnie
w usta. Przerwaliśmy dopiero, gdy usłyszeliśmy klakson z tyłu. No tak, światło
zmieniło się już na zielone.
Piękny rozdział :) Wspaniały ;)
OdpowiedzUsuń/T.K
świetnie, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńmoże to dobrze że powiedzieli Natce i Zibiemu o tej ciąży?
o i fajnie że razem zamieszkają...:)
Super rozdział tylko szkoda że już się kończy będzie mi tego bloga brakowało ale nam nadzieje że wrócisz i dokończysz ich historię pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńśliczny rozdział, uwielbiam ten blog i też mi go będzie cholernie brakowało :(
OdpowiedzUsuńI co ja bede robic w wolnych chwilach ?
OdpowiedzUsuńKiedy 89?
OdpowiedzUsuń