8.01.2014

Rozdział 88

Ze szpitala wyszłam na drugi dzień. Zostały nam więc 3 dni urlopu, w tym tego ostatniego mieliśmy samolot do Polski. Starałam się dobrze bawić i nie myśleć o tym poronieniu. Nie było to jednak takie proste. Pierwszej nocy śniło mi się dziecko. Było takie małe, takie podobne do mnie i Michała. Obudziłam się przerażona. Byłam wtedy jeszcze w szpitalu, więc poprosiłam pielęgniarkę o coś na uspokojenie i sen. Już więcej na szczęście takiego koszmaru nie miałam. Michał robił, co mógł bym się dobrze bawiła i mu to świetnie wychodziło. Raz przeszliśmy się na imprezę, jednak długo tam nie pobyliśmy. Gdy zauważyliśmy Laurę od razu wyszliśmy. Lepszy był taki wieczorny spacer brzegiem plaży. Przynajmniej tutaj nie musieliśmy jej oglądać. Był to ostatni wieczór na Malediwach. Szkoda, bo było to naprawdę niezwykłe miejsce. Szliśmy objęci, wolnym krokiem kierując się powoli do hotelu. Dochodziła już 1 w nocy, a rano trzeba było się jeszcze spakować i lecieć na lotnisko.
 - Szkoda, że jutro wracamy – powiedziałam szczerze.
 - Przylecimy tu jeszcze kiedyś – odparł i pocałował mnie w skroń.
 - Za rok?
 - Za rok, za dwa lata. Możemy tak co roku – uśmiechnął się.
 - I mi się to podoba – zaśmiałam się. – Mimo wszystko to wyjazd był udany.
 - Oprócz tej jednej niemiłej sprawy, to tak .
 - A propos tego. Mówimy o tym Natce i Zbyszkowi? – spytałam.
 - Nie wiem. A chcesz?
 - Nie wiem… w sumie to co to da? Było, minęło. Ale potem mogą być źli, że to ukrywaliśmy – stwierdziłam po chwili namysłu.
 - To może lepiej im opowiedzieć? Jak przyjedziemy to się spotkamy, np. u mnie. Na pewno będą chcieli wiedzieć, jak nam minęły wakacje.
 - Dobry pomysł – uśmiechnęłam się lekko.

Budzik dał o sobie znać już o 7 rano. Byłam strasznie niewyspana. Wróciliśmy późno, a teraz tak wczesna pobudka. My to jesteśmy mądrzy. Na samym początku wzięliśmy prysznic i przebraliśmy się. Założyłam coś wygodnego i lekkiego (link). Potem się spakowaliśmy. Oczywiście rzeczy mieliśmy dziwnie więcej, niż gdy tu przylecieliśmy. Uroki wyjazdów. Zamknęliśmy pokój na klucz i zeszliśmy z bagażami na dół, gdzie w restauracji zjedliśmy śniadanie. Ciężko było mi opuszczać to miejsce, bo mimo wszystko były to spaniałe wakacje. Pierwsze, które spędziłam sam na sam z Miśkiem.
Lot samolotem minął o dziwo spokojnie, choć nie spałam. Nie było na całe szczęście żadnych turbulencji. Michał znowu trochę się ze mnie nabijał. Potem przyznał mi się, że identyczne teksty stosują na Kurku. Gdy już będę miała okazję z nimi pracować to moim partnerem w samolocie będzie Bartek, a nie ta wredota.
W Katowicach byliśmy o 15 polskiego czasu. Na parkingu przed lotniskiem przywitało nas czarne Volvo z charakterystyczną rejestracją: ZIBI. Zawsze się z niego z tego powodu nabijałam i dalej się będę nabijać. Takie tam ze mnie wredne stworzenie. O maskę auta stał oparty sam właściciel oraz Natka. Od razu przytuliłyśmy się.
 - No heej, Kubiaki – zaśmiała się.
 - Cześć, Bartmany – odgryzłam się jej. Następnie przywitałam się ze Zbyszkiem.
Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w kierunku Jastrzębia.
 - I jak tam wakacje? – zagadała blondynka.
 - A bardzo dobrze – wyszczerzyłam się. Na razie nie chciałam mówić o tej ciąży.
Przez ponad godzinę opowiadaliśmy z Michałem co robiliśmy, pomijając rzecz jasna ten jeden niezbyt udany dzień. Powiedzieliśmy również, że nawet tam spotkaliśmy Laurę.
 - Ja pierdole, czy ta dziewczyna nigdy nie odpuści? – spytał zirytowany Zibi.
 - Też mnie wkurzyła. Przez chwilę miałem ochotę kupić bilety i polecieć gdzieś na drugi koniec świata. Może tam byśmy mieli spokój – westchnął Kubiak.
 - Ale mimo wszystko, to dobrze się bawiliśmy – chciałam dodać coś miłego, bo bałam się, że zaraz rozpocznie się dyskusja o Laurze. Udało mi się, bo znowu rozmawialiśmy o pogodzie, atrakcjach i innych takich.

Michał zaprosił wszystkich do siebie. Chcieliśmy pokazać zdjęcia przyjaciołom. Oglądaliśmy, a przy niektórych było sporo śmiechu. Było ich około 2 tysięcy, więc oglądanie zajęło nam ponad godzinę. W pewnym momencie spojrzeliśmy z Michałem znacząco na siebie. Przesiadłam się, by usiąść obok niego. Chcieliśmy mieć to już za sobą.
 - A co wy nagle tacy poważni? – spytała Nowak.
 - Bo widzicie – zaczęłam.
 - Jest coś jeszcze, co się tam stało – dokończył Michał. Przyjaciele spojrzeli na nas zdziwieni, ale i trochę zaniepokojeni. Zaczęliśmy więc opowiadać. Cały czas patrzyli na nas z nie do wierzeniem. Końcówkę historii właściwie powiedział Misiek, bo ja się bałam, że się rozkleję. Ręka tak jakoś samoczynnie zjechała mi na brzuch. Przez chwilę nastała cisza. Nikt za bardzo nie wiedział, co powiedzieć. W końcu Natka tak po prostu mnie do siebie przytuliła.
 - Stary, nie wiem, co powiedzieć  - Zbyszek skierował się do Kubiaka.
 - Ale było, minęło. Trzeba iść dalej, co nie? – powiedziałam optymistycznie, czym zaskoczyłam wszystkich zebranych. Michał uśmiechnął się i pocałował mnie czule w czoło.
 - Powiesz rodzicom? – zapytała Natalia.
 - Nie, nie powiem. Wolę nie myśleć, co by się potem działo – odparłam.
Atmosfera powoli wracała do normalności. W końcu jednak musiałam wrócić do siebie, bo mama dzwoniła z pytaniem, gdzie ja jestem, skoro samolot miałam już dawno. Rzecz jasna odwiózł mnie mój chłopak. W samochodzie poruszył ciekawy temat.
 - Aga? – zaczął.
 - Tak? – spytałam, odwracając się w jego kierunku.
 - Tak się ostatnio zastanawiałem..
 - I do czego doszedłeś?
 - Zamieszkałabyś ze mną?
Szczerze mówiąc to nie wiedziałam w pierwszej chwili, co odpowiedzieć. W sumie byłaby to idealna opcja. Mielibyśmy więcej czasu dla siebie. Jedynie moi rodzice mogli by się trochę poburzyć. Nie mniej jednak, zaskoczył mnie tym pytaniem. Po chwili zastanowienia byłam już przekonana, co do odpowiedzi.
 - Zamieszkam z tobą – odparłam z wielkim uśmiechem. Michał skorzystał z tego, że staliśmy akurat na czerwonym świetle i nachylił się nade mną, a następnie pocałował mnie w usta. Przerwaliśmy dopiero, gdy usłyszeliśmy klakson z tyłu. No tak, światło zmieniło się już na zielone.


________________________

JW przegrało pierwszy mecz w tym roku ;/ Mam nadzieję, że szybko wrócą do formy i swojego rytmu.
Jeszcze 2..

6 komentarzy:

  1. Piękny rozdział :) Wspaniały ;)
    /T.K

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie, jak zawsze :)
    może to dobrze że powiedzieli Natce i Zibiemu o tej ciąży?
    o i fajnie że razem zamieszkają...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział tylko szkoda że już się kończy będzie mi tego bloga brakowało ale nam nadzieje że wrócisz i dokończysz ich historię pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczny rozdział, uwielbiam ten blog i też mi go będzie cholernie brakowało :(

    OdpowiedzUsuń
  5. I co ja bede robic w wolnych chwilach ?

    OdpowiedzUsuń