8.05.2013

Rozdział 17


Siedzieliśmy w małym gabinecie. Naprzeciwko nas, za biurkiem był mężczyzna, na oko trochę starszy od Michała. Spojrzał na nas.
 - A więc, co państwo chcą zgłosić? – spytał.
 - Próbę gwałtu – powiedziałam, spuszczając głowę.
 - Rozumiem, że to ciężkie, ale musi mi pani opowiedzieć, co się dokładnie wydarzyło.
 - Dobrze.
Zaczęłam opowiadać. Momentami pomagał mi Michał, bo wiedział, ze jest to dla mnie trudne. Pokazałam siniaki na dowód, że nie kłamię. W dodatku mój stan mówił sam za siebie. Policjant przyjął zgłoszenie i powiedział, że zajmie się tym jak najszybciej. W razie gdyby Konrad znowu się pojawił miałam natychmiast dzwonić na policję. Podziękowaliśmy i wyszliśmy.
Gdy byliśmy na zewnątrz mogłam odetchnąć z ulgą.
 - Teraz rozmowa z rodzicami. Tego się boję chyba najbardziej – stwierdziłam.
 - Dasz radę.
 - Nie lubię z nimi rozmawiać na takie tematy. To trochę… krępujące.
 - Krępujące? Przecież to nie twoja wina, Aga!
 - Ja wiem, ale po prostu się dziwnie czuję.
Kubiak odpuścił już ten temat. Podjechaliśmy do mnie. Wzięłam coś do spania i rzeczy na jutro do szkoły. Nie zamierzałam być sama w domu, bo nie wiedziałam, czy Konrad przypadkiem by nie wrócił. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mówią. Zresztą Misiek sam wyszedł z tą inicjatywą. Byłam mu ogromnie wdzięczna, bo pomagał mi jak nikt inny. Naprawdę doceniałam to, co dla mnie robił. Zawsze był przy mnie. Gdy byłam smutna, czy szczęśliwa – mogłam na niego liczyć. Taki przyjaciel to skarb. No tak. I tu znowu pojawiają się te wątpliwości. Czy to aby na pewno tylko przyjaciel? Czasami zachowywaliśmy się jak para. Nie raz siadałam mu na kolanach, albo spaliśmy w jednym łóżku. Jednak do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że Misiek stał mi się tak bliski. Czyżbym się zakochała?

Siedzieliśmy na kanapie w salonie Michała i oglądaliśmy jakąś komedię. W międzyczasie jedliśmy popcorn. Misiek chciał za wszelką cenę mnie rozśmieszyć, co chwilę żartując, czy robiąc głupie miny. No muszę przyznać, że mu się udało, bo śmiałam się do łez. Starałam się wrócić do normalnego stanu, sprzed tego wszystkiego. Sama nawet zaczęłam żartować i miejscami być wredna, bądź chamska. No cóż, taki był już mój urok.
Film się skończył. Spojrzałam na zegarek. Było już grubo po północy. Następnego dnia miałam na 8:50 do szkoły, a Misiek na 9 na trening.
 - W takim razie… - zaczął brunet. – Kto pierwszy do łazienki!
Zerwał się gwałtownie i już go nie było. Zanim ja się spostrzegłam to on już był na korytarzu. Pobiegłam. Miałam szczęście, bo potknął się o  swoją własną torbę treningową, którą idiota stawia zawsze na środku pokoju i się wywalił. Zaśmiałam się i wpadłam do łazienki, następnie zamykając drzwi na zamek.
 - Ej! To nie fair! Robimy powtórkę! – burzył się pod drzwiami. Śmiałam się jeszcze głośniej.

Wyszłam z łazienki i spotkałam się z groźnym spojrzeniem Kubiaka. Wyszczerzyłam się i otworzyłam szerzej drzwi, dając mu do zrozumienia, że teraz już może sobie iść. Przebrałam się w moja piżamkę i poszłam do kuchni, w celu napicia się soku. Spojrzałam za okno. Widok śpiących Żor był piękny. Już nie raz taki widok uwieczniłam na swoich zdjęciach. No przecież nie mogłabym pominąć czegoś takiego. W końcu jednak poszłam spać. Po chwili dołączył do mnie przyjmujący. Chyba już nie był zły na mnie.
 - Misiek? – spytałam nieśmiało.
 - Mhm? – mruknął, odwracając twarz w moją stronę.
 - Przytulisz mnie?
Nie odpowiedział tylko posłusznie zrobił to, o co poprosiłam. Tak dobrze czułam się w jego ramionach. Chyba na serio się zakochałam. No to niezłe jaja…

Budzik dzwonił strasznie głośno. 7:30. Jęknęłam. Michał trzymał mnie mocno w uścisku. Tak słodko wyglądał jak spał. W sumie to dziwne, że budzik go nie obudził. Musiałam więc sama się tym zająć. Szturchnęłam go lekko. Nic to nie dało. Ponowiłam próbę, tylko mocniej. Nadal nic. Westchnęłam. Nachyliłam się nad jego uchem i uśmiechnęłam się złowieszczo.
 - Trening, Kubiak!! – krzyknęłam głośno. Mój przyjaciel tak się przestraszył, że aż z łóżka spadł. Nie mogłam się opanować ze śmiechu.
 - No komiczne, Agnieszka – mruknął obrażony i wstał z podłogi.
 - Oj no nie miałam innych pomysłów, jak cię obudzić – zrobiłam słodkie oczka. Zawsze działały. Tym razem też tak było, bo brunet tylko wywrócił oczami i uśmiechnął się.
 - Idź pierwsza do łazienki, a ja zrobię kanapki.
 - Nie, tym razem ja zrobię kanapki – wstając, cmoknęłam go w policzek i skierowałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam, co też mój przyjaciel ma do jedzenia. Dużo tego nie było, więc wyciągnęłam pomidora, ogórka, masło i ser. Ukroiłam kilka kromek chleba i zaczęłam robić kanapki. Po chwili przyjmujący wszedł do pomieszczenia i podwędził mi plasterek ogórka.
 - Ej – skarciłam go. Uśmiechnął się tylko i usiadł przy stole.
 - Daj mi jeść, kobieto – zażądał. Spojrzałam na niego spode łba i po chwili zaczęliśmy się śmiać. Postawiłam na stole talerz z kanapkami i zaczęliśmy je konsumować. Śniadanie upłynęło nam w miłej atmosferze.

2 komentarze:

  1. Uuu.. Super!! Czyżby miłość? Aww <3
    Nadal jestem za związkiem Miśka i Agi ;P
    Z niecierpliwością czekam na następny.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://tojasiatkowkatwojamilosc.blogspot.com/
    http://wezmiloscwreceiprzebij.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. oo.. akcja się rozkręca. od początku miałam przeczucia,że są sobie bliscy, bardziej niż przyjaciele:)

    OdpowiedzUsuń