3.05.2013

Rozdział 16


Otworzyłam powoli zaspane oczy. Po chwili dotarło do mnie, co się wczoraj stało i gdzie się znajduję. Wstałam z łóżka. Miałam na sobie wczorajsze ubrania. Jęknęłam na samą myśl tego, kto mi je potargał. Wstałam z Miśkowego łóżka i udałam się do kuchni. Tam zauważyłam, jak mój przyjaciel robił jajecznicę.
 - Hej – przywitałam się. Kubiak się uśmiechnął. – Dałbyś mi może jakąś swoją koszulkę? Nie chcę ciągle chodzić w tym..
 - Natka była u ciebie w domu i przyniosła ci jakieś ciuchy – odparł.
 - U mnie w domu? A co powiedziała rodzicom? – przestraszyłam się. Nie chciałam by czegokolwiek się dowiedzieli.
 - Właściwie to nic nie musiała. Twoja mam powiedziała, że … że Konrad u nich był.
Z wrażenia usiadłam na krześle. Musiałam wyglądać na przerażoną.
 - Przegiął. Kazałem się mu do ciebie nie zbliżać, ale jak widać nie posłuchał. Na szczęście Natka wyjaśniła twojej mamie, że się rozstaliście, że to przeżywasz i zostałaś u mnie na noc, a ona przyszła po jakieś ubrania.
Odetchnęłam z ulgą, jednak nadal bałam się faktem, iż Dąbrowski przyszedł do mnie do domu. Często bywam sama i obawiałam się, że przyjdzie do mnie jeszcze raz i nie będzie nikogo, kto mógłby mi pomóc.
 - Pójdę się przebrać – powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Michał, jednak złapał mnie za rękę, gdy chciałam wyjść.
 - Aga, nie musisz się bać. Obiecałem ci, że nic ci się już nie stanie i słowa dotrzymam. No chodź tu – uśmiechnął się lekko, a ja wtuliłam w niego.
 - Dziękuję. Za dużo dla mnie robisz – powiedziałam cicho.
 - Nie gadaj głupot. Jesteśmy przyjaciółmi.
Tylko czy on aby na pewno był dla mnie tylko przyjacielem?

Podeszłam do torby zostawionej przez Natalię. Wyciągnęłam z niej błękitne rurki (link), koszulę (link) i czysta bieliznę. Muszę jej podziękować – powiedziałam w myślach i podążyłam do łazienki. Ściągnęłam potargane ubrania i weszłam pod prysznic. Woda, która spływała po moim nagim ciele bardzo mnie relaksowała. Wreszcie się w miarę odprężyłam, gdy zmyłam z siebie brudy wczorajszego dnia. Wychodząc z kabiny, owinęłam się ręcznikiem. Zauważyłam w lustrze, że na ramieniu mam siniak. Wykrzywiłam się. Pewnie było to spowodowane tym, że Konrad dość mocno zaciskał ręce na moich ramionach, gdy mu się wyrywałam. Zamknęłam oczy i pokręciłam głową, chcąc wyrzucić z głowy te obrazy. Zapiekły mnie, jednak się nie rozpłakałam. Już za dużo łez wylałam, nie chciałam więcej. Ubrałam się i wyszłam.

Michał odwiózł mnie do domu. Chciał ze mną wejść, ale uparłam się, że nie może przeze mnie opuścić treningu. Mama miała dziś wolne, więc nie byłam sama. Weszłam do środka. Ściągnęłam moje Nike i skierowałam się do salonu. Zauważyłam, że siedzi tam moja rodzicielka i czyta jakiś romans. Uwielbiała takie książki. Pełno ich stało na półkach.
 - Cześć, mamo – zaczęłam, a ona spojrzała na mnie i odłożyła książkę. Uśmiechnęła się delikatnie.
 - Witaj, kochanie – powiedziała. – Była tu dziś Natalka po twoje rzeczy. Chcesz mi opowiedzieć, co takiego się stało? Bo wiem tylko, że chodzi o Konrada.
 - Tak, rozstaliśmy się. Zostałam u Michała na noc, Natka zresztą też była. Poprosiłam ją żeby przyniosła mi jakieś ubrania na zmianę.
 - Konrad szukał cię tu wczoraj. Był zdenerwowany. O co wam poszło? Chyba się przejął…
Prychnęłam.
 - Przejął? Mamo, on dla mnie nie istnieje. I tyle powinnaś wiedzieć. Nie naciskaj, dobrze? Proszę cię żebyś go tu nigdy nie wpuszczała – spojrzałam na nią smutno i wymownie zarazem.
 - No dobrze. Ale pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać.
 - Wiem, mamo. Pójdę do siebie.

Cały dzień przeleżałam w pokoju. Gapienie się na sufit potrafi być bardzo interesujące. Gdy Michał i Zbyszek skończyli trening, dzwonili, czy mogą wpaść, ale wolałam zostać sama. Kubiaka było ciężko zbyć. Powtarzał w kółko, że przecież obiecał mi nie spuszczać mnie z oka. W końcu się jednak udało. Wiedziałam, że odcinając się od wszystkich tylko moja psychika się pogorszy, ale ten jeden dzień chciałam pobyć sama.

Zeszłam na dół. Tata właśnie wrócił z pracy. Zobaczyłam, że mama ubiera swój płaszcz.
 - Wychodzicie gdzieś?- spytałam. Byłam zdziwiona, bo nic nie wspominali.
 - Tak. Zosia, od nas z pracy ma imieniny i nas zaprosiła. Nie wiem, kiedy wrócimy. Pa, kochanie – pocałowała mnie w policzek i wyszli. Zostałam sama i nagle ogarnął mnie lęk. Czy teraz miało być tak zawsze, gdy tylko miałabym zostać sama? Agnieszka, weź się w garść! Przecież Konrad na pewno nie byłby taki głupi żeby tu przychodzić codziennie. 
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Przełknęłam ślinę. W drzwiach mieliśmy lustro weneckie, więc mogłam zobaczyć, kto jest po drugiej stronie. Przerażona cofnęłam się do tyłu.
 - Otwieraj, Aga! – krzyknął Konrad i zaczął walić pięścią w drzwi. – Wiem, że tam jesteś! W dodatku sama.
Jak najszybciej chwyciłam swoją komórkę i wybrałam numer do Michała. Odebrał po 3 sygnałach, choć dla mnie i tak czas oczekiwania niemiłosiernie się dłużył.
 - Aga? – spytał dla pewności.
 - Michał, on tu jest… - powiedziałam przestraszona.
 - Zaraz będę. Nie wpuszczaj go do domu – rozłączył się. Przełknęłam ślinę. Dąbrowski nadal się dobijał, a ja siedziałam skulona na schodach, które były centralnie naprzeciwko. Zawsze byłam taka odważna, jednak w tej sytuacji bałam się jak cholera. W pewnym momencie wszystko ucichło i usłyszałam tylko:
 - Co do… - a potem odgłosy jakiejś szarpaniny. Trwało to około minuty, niedługo. Wstałam z miejsca. Za drzwiami stał już tylko Michał i otrzepywał ubranie. Otworzyłam drzwi. Wpuściłam go do środka.
 - Nic ci nie zrobił? – spytał troskliwie. Pokręciłam przecząco głową. Odetchnął z ulgą.
 - To raczej ja powinnam się o to spytać.
 - Dostał ze 2 razy i się ulotnił. Może powinnaś zgłosić to na policję?
 - Nie – zaprzeczyłam natychmiastowo.
 - Dlaczego?
 - Wtedy rodzice by się dowiedzieli, a ja nie chcę.
 - Ale inaczej on nie da ci spokoju. Sama wiesz, że często jesteś sama. Ja gdy mam treningi nie będę mógł cię pilnować.
 Faktycznie, on miał rację. Usiadłam na schodzie, a on obok.
 - Dobrze. Zgłoszę to.
 - Mądra dziewczynka – objął mnie ramieniem.
 -Pojedziesz ze mną teraz? Chcę mieć to z głowy.
 - Jasne – uśmiechnął się. Była niedziela, ale posterunek policji był przecież czynny zawsze. Ubrałam kurtkę, a następnie sięgnęłam po klucze, które leżały na szafce. Założyłam buty i wyszliśmy. 

2 komentarze: