29.04.2013

Rozdział 15



Z perspektywy Michała

Wiem, o co prosiła Agnieszka, ale ja nie mogłem tak stać bezczynnie. Musiałem obić mordę tamtemu dupkowi. Jak mógł ją tak skrzywdzić?! Zgwałcić ją?! Taką drobną i delikatną osobę?! Tacy, jak on powinni się w ogóle nie rodzić. Dlaczego akurat Aga? Znowu ona. Tym razem jednak było gorzej. Była w pełni świadoma i jak widać napastnik był dość brutalny. W środku mnie wręcz wrzało. Zależało mi na Kochanowskiej, jak na nikim innym. Wskoczyłbym za nią w ogień. Dlatego właśnie nie mogłem tej sprawy tak spokojnie zostawić.
Nagle ktoś mnie szarpnął za ramię. Odwróciłem się z wściekłą miną. To był mój przyjaciel. Zapewne Aga go wysłała.
 - Nie zamierzam teraz wracać. Muszę to zrobić – wysyczałem przez zęby.
 - Ale czy ja powiedziałem, że ci zabraniam? – spytał z cwaniackim uśmiechem.
 - Dzięki, stary.
 - Ale idę z tobą żebyś nie przegiął.
Poszliśmy oboje. Ten idiota nie mieszkał daleko, więc długo nam to nie zajęło. Zadzwoniliśmy dzwonkiem, a ten po chwili nam otworzył. Nieźle się zdziwił, gdy na ‘dzień dobry’ oberwał pięścią w twarz. Zatoczył się do tyłu, przytrzymując krwawiący nos.
 - Co kurwa… - zaczął i oberwał jeszcze raz, ale tym razem od Zbyszka. Atakujący rozmasował rękę.
 - Nie pytaj się głupio – odparł mój przyjaciel.
 - Nie wiem, o co wam chodzi – odpowiedział głupkowato.
 - Zbyszek trzymaj mnie, bo go zabiję.
Gotowało się we mnie. Dąbrowski zaczął się śmiać.
 - Ta mała dziwka już wam się zdążyła pochwalić?
Nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego z pięściami, a on nie był mi dłużny. Na całe szczęście Zibi nas rozdzielił, bo chyba bym go tam zabił. Byłem w takim stanie, że zrobiłbym wszystko. Konrad siedział pod ścianą i trzymał się za nos, który teraz krwawił jeszcze mocniej. W dodatku miał przeciętą wargę i jakieś zadrapania. I tak za mało, jak dla mnie.
 - Radzę ci zniknąć stąd, bo może się to dla ciebie źle skończyć – odpowiedziałem wściekły. Ten podniósł swoje spojrzenie na mnie i uśmiechnął się cwaniacko.
 - Pozdrów Agusię – powiedział. Zacząłem się wyrywać Bartmanowi, ale jakoś udało mu się mnie wyprowadzić, najpierw z mieszkania, a potem z bloku. Gdy znalazłem się na zewnątrz, kopnąłem w pobliski krawężnik. Wrzasnąłem z wściekłości, ale również z bezsilności. Nie mogłem mu nic zrobić oprócz tych kilku ciosów, bo jeszcze by mnie ten kretyn o coś oskarżył. W dodatku Zbyszek by mnie od razu powstrzymał.
 - Spokojnie, dostał za swoje. Wracajmy do Agi. Teraz to jest najważniejsze – próbował mnie uspokoić.
 - Według mnie za mało oberwał.
 - Daj spokój. Czasu nie cofniesz. Jesteś teraz potrzebny Adze. Cały. A nie w kawałkach.
Westchnąłem. Miał całkowita rację.
 - Wracajmy.

Z perspektywy Agnieszki

Strasznie bałam się o Michała. Nie chciałam żeby zrobił jakąś głupotę, której potem by żałował. No i oczywiście nie chciałam żeby cokolwiek mu się stało. Gdy czekałyśmy z Natalią na chłopaków, opowiedziałam jej całą historię. Nawet przestałam płakać. Minuty dłużyły mi się niemiłosiernie. No gdzie oni są?- pytałam siebie w myślach. Gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi natychmiast wstałam z miejsca. Podbiegłam do Michała i wtuliłam się w niego mocno. Po chwili oderwałam się i spojrzałam na jego twarz. Miał przeciętą wargę i krew leciała mu z nosa.
 - Aga, ja przepraszam, musiałem – zaczął skruszony. Bez słowa udałam się do łazienki i wzięłam apteczkę. Patrzył na mnie zdziwiony. Zaczęłam opatrywać mu rany. Jęknął cicho, gdy przyłożyłam mu wacik z wodą utlenioną do rany.
 - Musi piec – powiedziałam spokojnie.
- Bardzo jesteś zła? – spytał. Spojrzałam na niego. Cmoknęłam go w policzek i szepnęłam:
 - Dziękuję.
Uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie. Zauważyłam wtedy, że nagle Zbyszek z Natalią gdzieś się ulotnili. Nawet nie spostrzegłam kiedy.
 - Bardzo go poobijałeś?
 - Przejmujesz się nim?
 - Nie chcę po prostu żebyś miał kłopoty.
Westchnął. Usiadł na kanapie, a mnie posadził sobie na kolanach.
 - Jesteś moją przyjaciółką i dla ciebie mógłbym nawet skończyć w więzieniu.
 - Michał, nawet tak nie mów!
 - Jest niewiele bardziej poobijany ode mnie. Nie musisz się bać.
Wtuliłam się w niego.
 - To było straszne, Misiek – szepnęłam. Tak właściwie to nie opowiedziałam mu, co się tak dokładnie stało.
 - Wiem, Aguś, wiem. Nie musisz mówić. Rozumiem.
 - Ale ja chcę – spojrzałam w jego oczy. Zeszłam z jego kolan i usiadłam obok. Podciągając kolana pod brodę wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramieniem. – Ostatnio nam się nie układało, ale ja chciałam jeszcze to jakoś naprawić. Przyszłam do niego, było miło, rozmawialiśmy. I wtedy on zaczął się do mnie dobierać. Czuję się teraz taka… taka brudna. Był strasznie nachalny i brutalny – oczy mi się zaszkliły, a przyjmujący otulił mnie bardziej. – udało mi się go kopnąć w krocze i uciec. Od razu przybiegłam do ciebie.
 - Przykro mi, że musiałaś przez cos takiego przejść. Przysięgam, że od teraz będę cię pilnował jak oka w głowie – pocałował mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się do niego. Gdy spojrzałam w jego oczy poczułam takie dziwne uczucie w środku. Takie nienaturalne ciepło, które wzięło się z nikąd.
 - Dziękuję ci. Za to, że cię mam.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

____________

Z Jastrzębskiego Węgla odchodzi Russell Holmes. Szkoda :( Ale przychodzi nowy środkowy - Alen Pajenk. 

2 komentarze:

  1. b. interesujący rozdział.:)
    no niestety odchodzi Russell, szkoda, bardzo go lubiłam :(

    OdpowiedzUsuń
  2. awww Dziku tak się o nią troszczy... <3
    Rozdział supeeeeraśny!
    Już nie mogę doczekać się następnego ;D
    Pozdrawiam ;P

    OdpowiedzUsuń