10.04.2013

Rozdział 10


Nadszedł chłodny listopad. I ostatnio w moim życiu wydarzyło się coś ciekawego, muszę przyznać. Poznałam w parku miłego chłopaka. Konrad jest ode mnie 2 lata starszy i studiuje w Jastrzębiu informatykę. Wpadliśmy na siebie przez przypadek w sklepie. Tak sie jakoś stało, ze się bliżej poznaliśmy. Strasznie mi się spodobał. Dużo ze sobą rozmawiamy telefonicznie, lub przez SMS-y. Konrad zaprosił mnie tego wieczora na randkę do kina. Stresuję się. Niedawno byłam z Natką na zakupach i kupiłam sobie świetną nową bluzkę, więc postanowiłam ją założyć. (link) Do tego czarne rurki i moje nowe botki. (link) Natalia uznała, że wyglądam zjawiskowo. No według mnie zwyczajnie, ale z nią się nie da kłócić.

Byliśmy na jakiejś nowej komedii. Dużo śmiechu i miła atmosfera. Wracając postanowiliśmy przespacerować się po parku. W pewnym momencie Kondziu złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam sie do niego delikatnie. On stanął i położył mi dłonie na biodrach. Przybliżył swoją twarz do mojej i stało się. Pocałowaliśmy się. Trwało to długo. Gdy oderwaliśmy sie od siebie, Konrad zaczął mówić.
 - Ja wiem, że znamy się niedługo, ale od początku mi się spodobałaś i nie jesteś mi obojętna. Co ty na to żebyśmy spróbowali być razem?
Uśmiechnęłam się i wtuliłam w mojego chłopaka. Tak, teraz mogłam to powiedzieć. Konrad to mój chłopak. Nie mogę powiedzieć, że go kocham, bo znamy się niedługo, ale wiem, ze nie jest mi obojętny. To na razie wystarczy, potem przyjdzie większe uczucie.

Następnego dnia postanowiłam powiedzieć o wszystkim moim przyjaciołom. Mam nadzieję, że będą się cieszyć z mojego szczęścia. Obawy miałam do Michała, bo jakiś przewrażliwiony jest na temat Konrada. Sądzi, że jest podejrzany. Jak go lepiej pozna to sie przekona, że nie jest taki zły.
Poszłam z Natką na trening chłopaków. Siedziałyśmy na trybunach i miło rozmawiałyśmy, a nasi przyjaciele wylewali siódme poty na treningu. Dziś Lorenzo dał im mocny wycisk. W końcu w piątek Jastrzębie zmierzą się z ZAKSĄ, która w tym sezonie jest wyjątkowo trudnym przeciwnikiem. Wszyscy się stresowali, a ja bałam się o nerwy Kubiaka. Ostatnio był nadzwyczaj spokojny, ale kto wie, co mu może odbić. On jest nieprzewidywalny, a nie mogę pozwolić żeby kogoś zabił przy okazji.
Gdy skończyli zeszłyśmy na dół. Natalia przywitała się z Bartmanem pocałunkiem. No cóż, byłam juz przyzwyczajona do tego widoku. Ja tylko dałam im po buziaku w policzek.
 - Zaczekajcie, zaraz wrócimy - powiedzieli, więc zrobiłyśmy tak, jak kazali.

Poszliśmy do naszej ulubionej kawiarni, która znajdowała się zaraz obok hali. Chłopaki zamówili tylko kawę (na wszelki wypadek, gdyby trener ich zauważył) , a my z Natką nasz ulubiony sernik.  Jedliśmy i gadaliśmy w miłej atmosferze. Zresztą jak zwykle. Chłopaki się wygłupiali, a my padałyśmy ze śmiechu. W końcu nadszedł moment, żebym im powiedziała.
 - Ej, bo ja muszę wam coś powiedzieć - zaczęłam niepewnie. Wszystkie trzy pary oczu wlepiły we mnie wzrok wyczekująco.
 - Od wczoraj jesteśmy z Konradem razem.
Michał zakrztusił się kawą, a Zbyszek zaczął go klepać po plecach. Natalia natomiast mnie mocno przytuliła.
 - Gratulacje , kochana - pisnęła radośnie. Zbyszek także mi pogratulował. Tylko Michał był jakiś dziwny. Uśmiechnął sie, ale tak jakby sztucznie. Nowak musiała mnie wypytać o wszystkie szczegóły związane z wczorajszym wieczorem, łącznie z tym jakie skarpetki miał Kondziu! No ludzie, bez przesady!

Kubiak postanowił mnie odprowadzić do domu. Szliśmy w ciszy. Zwykle ona mnie nie krępowała. Tym razem wyczuwałam, że coś się dzieje z moim przyjacielem.
 - Misiek, co się dzieje? - spytałam w końcu. Westchnął. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy. 
 - Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
 - No tak, głupku!
Nie miałam pojęcia do czego on dąży.
 - Więc pamiętaj, że jeżeli on cię w jakiś sposób skrzywdzi to go zabiję.
 - Michał, czemu ty jesteś do niego taki uprzedzony? - spytałam z wyraźnymi pretensjami w głosie.
 - Bo po prostu czuję, że on nie jest taki, jaki ci się wydaje.
 - Czy ja nie mogę być do jasnej cholery szczęśliwa?!  - nerwy mi puszczały.
 - Przecież doskonale wiesz, że chcę żebyś była szczęśliwa. Nie zabraniam ci związać się z nim. Chcę żebyś na niego uważała.
 - Gdybyś chciał go lepiej poznać to byś zobaczył, jaki jest. Nie zrobi mi krzywdy. Nie musisz się martwić.
 - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, więc muszę cię chronić - mrugnął do mnie. Przytuliłam się do niego.
 - Jesteś świetnym przyjacielem, ale nie przesadzaj z tą troską.
Cmoknęłam go w policzek i dalsza droga do domu minęła w milszej atmosferze. Doszłam do wniosku, że jestem szczęściarą, że mam takiego przyjaciela, jak Kubi. Nie oddałabym go za nikogo innego. Martwił się o mnie, troszczył, pocieszał, rozśmieszał. Po prostu był. Jego dziewczyna będzie miała wielki skarb  przy sobie.

Nadszedł mecz z ZAKSĄ. Niestety Jastrzębski Węgiel przegrał 3:0. Widziałam, że z Michałem było źle. Znałam go, więc było jasne, że obwinia siebie. Zawsze tak jest. A dziś zagrał bardzo dobrze. Jednak dla niego nie dość dobrze. Utrapienie z nim było. Na trybunach siedziałam z Natką i Konradem. Pierwszy raz byliśmy razem na meczu, ale on nie był zbytnio zainteresowany tym, co się działo na boisku. Ja bym tak nie mogła. No ale cóż, każdy ma swoje pasje. Nowak od razu pobiegła do swojego chłopaka. Widziałam, jak czule sie przytulają. Zbyś tez nie był zadowolony. No ale kto był?
 - Kondziu, poczekasz na mnie przed halą? - spytałam.
 - A to nie idziesz jeszcze?
 - No nie. Musze pogadać z Michałem.
 - Po co?
 - No nie widzisz w jakim jest stanie? Muszę z nim pogadać.
 - A musisz akurat ty? Tam jest tyle innych osób - wywrócił oczami.
 - To jest mój przyjaciel. Nie mogę go teraz zostawić.
 - To ja jestem twoim chłopakiem, czy on?!
 - Konrad, o co ci chodzi? Przecież doskonale wiesz, że się przyjaźnimy.
 - Ale to ja do cholery jestem twoim chłopakiem! - wściekł się. Chwycił mnie mocno za ręką i ciągnął w stronę drzwi. wyrwałam mu się jednak.
 - Idź i ochłoń. Jak się uspokoisz, możesz zadzwonić - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę załamanego Michała, który siedział na krześle, ignorując tłum fanek. Widziałam, że Dąbrowski się wkurzył. Już mieliśmy kilka podobnych sytuacji, gdy był zazdrosny o Miśka, ale dzisiaj przeszedł sam siebie. Usiadłam obok przyjaciela i położyłam mu rękę na ramieniu. Odwrócił twarz w moim kierunku i uśmiechnął sie delikatnie.
 - Grałeś naprawdę dobrze. Cała drużyna zresztą tak grała - powiedziałam szczerze.
 - Ale przegraliśmy - westchnął.
 - Nie można cały czas wygrywać. Ej, Kubiak, rozchmurz się - szturchnęłam go w ramię i zaśmiałam się lekko. Chciałam jakoś rozluźnić tą atmosferę. Chyba mi się udało, bo się uśmiechnął i mi oddał.
 - Ej, to bolało!
 - Duża jesteś, przeżyjesz - wystawił mi język.
 - Głupek - stwierdziłam, kręcąc głową i krzyżując ręce na piersi. 

__________________

Dodaję tak szybko rozdział, bo jestem strasznie szczęśliwa. Wczoraj przyszły mi bilety na mecz Polska - USA w Spodku <3 Ktoś się wybiera na jakiś mecz naszych Orzełków?? :)

1 komentarz:

  1. Super. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Fajnie by było jakby Aga i Kubiak byli razem <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
    http://tojasiatkowkatwojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń