Nadeszła w końcu sobota. Jastrzębie wygrali piątkowy mecz
z Indykpolem, więc humory siatkarzom dopisywały. Impreza zaczęła się o godzinie
18. Na początku były oczywiście życzenia, podarowanie prezentów i takie tam. Najlepsze było, gdy według tradycji solenizantka musiała oberwać w tyłek 18
razy. Jako pierwsze uderzały osoby z jej rodziny, czyli brat Mikołaj i siostra
Weronika. Następnie była cała reszta. Współczułam jej, po doskonale znałam ten ból.
2 miesiące wcześniej przeżywałam to samo. Wszyscy oczywiście nalegali, aby przy
nich otworzyła natychmiastowo prezenty, więc następną rzeczą było właśnie to. Michał
już nie mógł się doczekać, aż zobaczy mój prezent. Cały tydzień usilnie
próbował się dowiedzieć, co to jest. Natalii bardzo spodobała sie ramka, a
bardziej zdjęcia. Wszyscy mieli niezły ubaw, oglądając nasze głupie miny. No
cóż, taki np Michał dłubiący w nosie z głupią miną to niezły widok. Myślałam,
że mnie tam wtedy zabije za to. Ale ja nie mogłam się oprzeć! Musiałam dać to
zdjęcie!
Po zjedzeniu tortu nadeszła pora na rozpoczęcie imprezy.
Solenizantka musiała wypić swój pierwszy kieliszek wódki. No cóż, pierwszy w
jej życiu to to nie był, ale cii. W końcu zabawa rozpoczęła się na dobre. Chyba
99% czasu spędziłam na parkiecie. Co chwilę ktoś prosił mnie do tańca. Gdy
zwykle chciałam sobie odpocząć, to od razu pojawiał się jakiś siatkarz z miną
kota ze Shreka i tekstem: ''Aga, no ale ze mną nie zatańczysz?''. I jak tu
takiemu odmówić? Siatkarze to bardzo słodkie wielkoludy. W ciągu tygodnia
pogadałam sobie szczerze z Konradem i obiecał nie być juz taki zazdrosny. Ciekawe, ile wytrzyma. Był zaproszony na imprezę, ale niestety nie mógł
przyjść. Tak to jest, gdy dzień wcześniej ostro popił z kumplami. Eh, z
facetami to jak z dziećmi, daję słowo.
Zaznałam w końcu chwilę odpoczynku. Ludzie, coś fenomenalnego! Siedziałam i popijałam drinka. Tutaj mogłam pić spokojnie, bo to
był dom mojej przyjaciółki i byłam przekonana, że tutaj nie może mnie spotkać
taka przygoda, jak na początku sezonu Plus Ligii. Nie lubiłam do tego wracać.
Właściwie to starałam się w ogóle o tym nie myśleć i dobrze mi wychodziło. Nie
mogłam jednak długo upajać się spokojem, bo podszedł do mnie Michał. Właściwie
‘podszedł’ to za dużo powiedziane. Szedł chwiejnym krokiem. No cóż, zaszalał
dzisiaj. Eh i teraz ja musiałam się z nim użerać.
- Zatańczysz ze
mną? – powiedział powoli, a do mojego nosa doszedł zapach alkoholu. Skrzywiłam
się.
- Michałku, będzie
lepiej, jak ty już pójdziesz, położysz się.
- Ależ ja się
fantastycznie czuję, Aguś! No chodź, zatańcz. Nie bądź jak Zibi.
- Jak Zibi?
- Bo on nie chciał
ze mną tańczyć.
Parsknęłam śmiechem. W tym momencie podszedł do nas temat
rozmowy.
- Michał, chodź ty
lepiej ze mną – powiedział atakujący.
- Spadaj Zzbyszek,
ja tańcze teraz z Agnieszką – wybełkotał.
- Taa, właśnie
widzę. Chłopie, nieźle się urządziłeś. Wolę cię nie spotkać jutro rano.
Bartmanowi jakoś udało się zaprowadzić do pokoju
gościnnego. Znaczy ja niestety musiałam im towarzyszyć, bo Misiek nie miał
zamiaru mnie puścić. Jak on się opije, to jest jak dziecko. Gdy przyjmujący
padł na łóżko to natychmiastowo zasnął. Zbyszek ściągnął mu buty, a ja
przykryłam go kołdrą. Przez chwilę bełkotał moje imię niewyraźnie pod nosem, aż
w końcu zapadł w kamienny sen. Za drzwiami taki hałas, a on śpi jak zabity.
Wyszliśmy z Zibim na korytarz.
- No to jutro
będzie nieźle odczuwał dzisiejszy wieczór – stwierdziłam i zaśmialiśmy się
oboje.
- Dobrze, że o tym
pomyślałem i w kuchni są dwa sześcioraki wody mineralnej. Znasz go, on jak ma
kaca potrafi dość sporo wypić.
- Oj wiem, wiem.
Biedny Misiek.
W tym momencie podeszła do nas Natka. Bartman objął ją w
pasie i dał całusa w skroń. Rany, jak oni słodko razem wyglądali. Zbyszek był
idealnym facetem dla niej, a ona idealną dziewczyną dla niego. Widać było na
kilometr, że bardzo się kochali. Sama też bym tak chciała, jak oni. Niby z
Konradem się pogodziliśmy, ale nasz kontakt był w ostatnim czasie niewielki.
Kilka smsów, czy przypadkowe spotkanie na mieście. W dodatku ja go nie
kochałam. Nie wiem czy ja właściwie cokolwiek do niego czuję. Po prostu na
początku bardzo mi na nim zależało, ale zaczęliśmy się oddalać. Bycie z nim
jest właściwie takie same, jak nie bycie. Cóż, czuję że długo to nie potrwa.
Może to i dobrze?
- Co wy tu
kombinujecie, hm? – spytała blondynka.
-Odprowadziliśmy
Michała do pokoju – odparł Zbyszek.
- Nieźle się
załatwił – dodałam.
- W tym tłumie to
go jakoś nie zauważyłam. Tak z nim źle?
- Ledwo na nogach
stał, a teraz śpi jak zabity.
Poszliśmy dalej się bawić. Impreza skończyła się około
godziny 3 w nocy. Większość gości taksówkami pojechała do swoich domów, a w
mieszkaniu Natalki została tylko nasza 4. Musiałam wziąć prysznic, bo byłam
spocona przez to wszystko. Gdy wyszłam z kabiny owinęłam się w ręcznik i
spostrzegłam, że nie wzięłam bielizny i piżamki. No tak, inteligentna ja.
Wyszłam z łazienki, a na korytarzu natknęłam się na Michała. Obudził się?
Dziwne. W ręce trzymał niedokończoną butelkę Pana Tadeusza. Eh, z tym
chłopakiem to ja chyba nie wyrobię.
- Michał, odłóż
to. Dla własnego dobra to zrób – powiedziałam mu.
- Ale to nie po
Bożemu zostawiać niedopite- stwierdził i przyssał się do butelki. Nawet się nie
skrzywił.
- Ale ty przecież
jesteś ateistą – odparłam i szybko wzięłam mu ją. Oburzył się. Ja jednak po
prostu wylałam wódkę do zlewu, który był niedaleko.
- Nie lubię cię,
Miedziana – grr, jak ja nie znoszę, gdy tak mówił. A wszystko dlatego, że w
słońcu moje włosy wydają się mieć rudy odcień. A Kubiak doskonale wie, że nie
przepadam za tym kolorem.
- Nawzajem,
Michałku. Idź już spać.
- Ale daj buziaka
na dobranoc, bo nie zasnę – powiedział i wystawił policzek. Pokręciłam głową i
cmoknęłam jego policzek. Uśmiechnął się cwaniacko. – A wiesz, że jak byłem mały
to mama kładła się ze mną i czekała, aż zasnąłem?
- Nie przeginaj,
Kubiak. Dobranoc.
- Ładnie wyglądasz
– wyszczerzył się i zachwiał. Odprowadziłam go do łóżka. Znowu zasnął
natychmiast. Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki się przebrać. Za
piżamkę służyły mi czarne dresowe spodenki i klubowa koszulka Michała. Mam
dwie. Jedną, którą nosze na mecze, a drugą właśnie do spania.
Obudziły mnie promienie słoneczne, które bezczelnie
padały na moją twarz. Natka, z którą dzieliłam tej nocy łóżko, była tak
odwrócona, że jej to nie przeszkadzało i spała dalej. Wzięłam telefon z szafki
i sprawdziłam, która godzina. 12:26. Poleżałam trochę, jednak sen już nie
przychodził. Wstałam więc i skierowałam się do kuchni. Myślałam, że będę
pierwsza. Zdziwił mnie widok Michała, który stał w kuchni i pił drugą , jak
zauważyłam butelkę wody. Zaśmiałam się. Odwrócił się w moim kierunku i
skrzywił.
- Kobieto, błagam
cię, ciszej – poprosił głosem męczennika. Pokręciłam głową z politowaniem i
zaczęłam robić sobie kawę.
- Trzeba było tyle
nie pić, to byś teraz nie cierpiał.
- Ale 18 Natki to
tylko raz w życiu.
- Dla Ciebie
okazja do picia jest prawie zawsze – wystawiłam mu język.
- Mądrala –
powiedział pod nosem, myśląc, że tego nie słyszę. Mylił się.
- Słyszałam.
Zrobiłam sobie kawę i postanowiłam, że zrobię jakieś
śniadanie dla reszty. Najlepsze były kanapki, więc wyciągnęłam chleb i
potrzebne składniki. Po chwili obok mnie stanął Kubi.
- Pomogę ci –
powiedział i tak też zrobił. Trochę śmiechu było przy tym, bo Michał miał swoją
wizję idealnych kanapek, którą podobno ja mu niszczyłam.
- No i jak ja mam
pracować w takich warunkach?! – spytał z wyrzutem. – Wiesz, ilu jest artystów,
którzy nie zostali docenieni przez takich, jak ty?
- Taa, bo z ciebie
to taki wspaniały artysta – odparłam z ironią. Właśnie wtedy do kuchni weszły
nasze gołąbeczki.
- Co się Kubiak
tak burzy od rana? – spytał Zbyszek.
- Bo ta oto tutaj,
Agnieszka psuje moją wizję – powiedział, wskazując na mnie.
- Michał, to są
tylko kanapki – powiedziałam.
- Tylko kanapki?!
Czy ty wiesz, jak mnie właśnie tym określeniem zraniłaś?!
Wszyscy się zaśmialiśmy. Śniadanie minęło nam w miłej
atmosferze. Tylko Michał ciagle udawał obrażonego.
_______________
Dziś taka dłuższa notka. Jastrzębski Węgiel z brązem! Ale sie cieszę! Zła tylko jestem, że nie emitowali dwóch ostatnich meczy, choć spokojnie mogli. Lepiej jednak puścić kolejną powtórkę Resovii z ZAKSĄ żeby widzowie nauczyczli się każdej akcji na pamięć -.-
Super rozdział z resztą jak każdy. Też się cieszę, że Jastrzębski z medalem ale smuci mnie sytuacja z niektórymi kibicami którzy wygwizdali Michała. No i niestety Misiek powiedział, że tego nie wybaczy. Trochę smutna ta sytuacja, ale mam nadzieję, że Michał nie będzie długo zły i wybaczy.
OdpowiedzUsuńTeż mnie zdenerwowała ta sytuacja. Nie rozumiem dlaczego go wygwizdali? Nie oglądałam meczu (no bo nie było jak), ale jestem pewna, że nie dostał nagrody za nic i musiał grać wspaniale.
Usuńb. fajny rozdział nie mogę doczekać się następnego...:)
OdpowiedzUsuń