17.04.2013

Rozdział 12


Nadeszła w końcu sobota. Jastrzębie wygrali piątkowy mecz z Indykpolem, więc humory siatkarzom dopisywały. Impreza zaczęła się o godzinie 18. Na początku były oczywiście życzenia, podarowanie prezentów i takie tam. Najlepsze było, gdy według tradycji solenizantka musiała oberwać w tyłek 18 razy. Jako pierwsze uderzały osoby z jej rodziny, czyli brat Mikołaj i siostra Weronika. Następnie była cała reszta. Współczułam jej, po doskonale znałam ten ból. 2 miesiące wcześniej przeżywałam to samo. Wszyscy oczywiście nalegali, aby przy nich otworzyła natychmiastowo prezenty, więc następną rzeczą było właśnie to. Michał już nie mógł się doczekać, aż zobaczy mój prezent. Cały tydzień usilnie próbował się dowiedzieć, co to jest. Natalii bardzo spodobała sie ramka, a bardziej zdjęcia. Wszyscy mieli niezły ubaw, oglądając nasze głupie miny. No cóż, taki np Michał dłubiący w nosie z głupią miną to niezły widok. Myślałam, że mnie tam wtedy zabije za to. Ale ja nie mogłam się oprzeć! Musiałam dać to zdjęcie!
Po zjedzeniu tortu nadeszła pora na rozpoczęcie imprezy. Solenizantka musiała wypić swój pierwszy kieliszek wódki. No cóż, pierwszy w jej życiu to to nie był, ale cii. W końcu zabawa rozpoczęła się na dobre. Chyba 99% czasu spędziłam na parkiecie. Co chwilę ktoś prosił mnie do tańca. Gdy zwykle chciałam sobie odpocząć, to od razu pojawiał się jakiś siatkarz z miną kota ze Shreka i tekstem: ''Aga, no ale ze mną nie zatańczysz?''. I jak tu takiemu odmówić? Siatkarze to bardzo słodkie wielkoludy. W ciągu tygodnia pogadałam sobie szczerze z Konradem i obiecał nie być juz taki zazdrosny. Ciekawe, ile wytrzyma. Był zaproszony na imprezę, ale niestety nie mógł przyjść. Tak to jest, gdy dzień wcześniej ostro popił z kumplami. Eh, z facetami to jak z dziećmi, daję słowo.

Zaznałam w końcu chwilę odpoczynku. Ludzie, coś fenomenalnego! Siedziałam i popijałam drinka. Tutaj mogłam pić spokojnie, bo to był dom mojej przyjaciółki i byłam przekonana, że tutaj nie może mnie spotkać taka przygoda, jak na początku sezonu Plus Ligii. Nie lubiłam do tego wracać. Właściwie to starałam się w ogóle o tym nie myśleć i dobrze mi wychodziło. Nie mogłam jednak długo upajać się spokojem, bo podszedł do mnie Michał. Właściwie ‘podszedł’ to za dużo powiedziane. Szedł chwiejnym krokiem. No cóż, zaszalał dzisiaj. Eh i teraz ja musiałam się z nim użerać.
 - Zatańczysz ze mną? – powiedział powoli, a do mojego nosa doszedł zapach alkoholu. Skrzywiłam się.
 - Michałku, będzie lepiej, jak ty już pójdziesz, położysz się.
 - Ależ ja się fantastycznie czuję, Aguś! No chodź, zatańcz. Nie bądź jak Zibi.
 - Jak Zibi?
 - Bo on nie chciał ze mną tańczyć.
Parsknęłam śmiechem. W tym momencie podszedł do nas temat rozmowy.
 - Michał, chodź ty lepiej ze mną – powiedział atakujący.
 - Spadaj Zzbyszek, ja tańcze teraz z Agnieszką – wybełkotał.
 - Taa, właśnie widzę. Chłopie, nieźle się urządziłeś. Wolę cię nie spotkać jutro rano.
Bartmanowi jakoś udało się zaprowadzić do pokoju gościnnego. Znaczy ja niestety musiałam im towarzyszyć, bo Misiek nie miał zamiaru mnie puścić. Jak on się opije, to jest jak dziecko. Gdy przyjmujący padł na łóżko to natychmiastowo zasnął. Zbyszek ściągnął mu buty, a ja przykryłam go kołdrą. Przez chwilę bełkotał moje imię niewyraźnie pod nosem, aż w końcu zapadł w kamienny sen. Za drzwiami taki hałas, a on śpi jak zabity. Wyszliśmy z Zibim na korytarz.
 - No to jutro będzie nieźle odczuwał dzisiejszy wieczór – stwierdziłam i zaśmialiśmy się oboje.
 - Dobrze, że o tym pomyślałem i w kuchni są dwa sześcioraki wody mineralnej. Znasz go, on jak ma kaca potrafi dość sporo wypić.
 - Oj wiem, wiem. Biedny Misiek.
W tym momencie podeszła do nas Natka. Bartman objął ją w pasie i dał całusa w skroń. Rany, jak oni słodko razem wyglądali. Zbyszek był idealnym facetem dla niej, a ona idealną dziewczyną dla niego. Widać było na kilometr, że bardzo się kochali. Sama też bym tak chciała, jak oni. Niby z Konradem się pogodziliśmy, ale nasz kontakt był w ostatnim czasie niewielki. Kilka smsów, czy przypadkowe spotkanie na mieście. W dodatku ja go nie kochałam. Nie wiem czy ja właściwie cokolwiek do niego czuję. Po prostu na początku bardzo mi na nim zależało, ale zaczęliśmy się oddalać. Bycie z nim jest właściwie takie same, jak nie bycie. Cóż, czuję że długo to nie potrwa. Może to i dobrze?
 - Co wy tu kombinujecie, hm? – spytała blondynka.
 -Odprowadziliśmy Michała do pokoju – odparł Zbyszek.
 - Nieźle się załatwił – dodałam.
 - W tym tłumie to go jakoś nie zauważyłam. Tak z nim źle?
 - Ledwo na nogach stał, a teraz śpi jak zabity.
Poszliśmy dalej się bawić. Impreza skończyła się około godziny 3 w nocy. Większość gości taksówkami pojechała do swoich domów, a w mieszkaniu Natalki została tylko nasza 4. Musiałam wziąć prysznic, bo byłam spocona przez to wszystko. Gdy wyszłam z kabiny owinęłam się w ręcznik i spostrzegłam, że nie wzięłam bielizny i piżamki. No tak, inteligentna ja. Wyszłam z łazienki, a na korytarzu natknęłam się na Michała. Obudził się? Dziwne. W ręce trzymał niedokończoną butelkę Pana Tadeusza. Eh, z tym chłopakiem to ja chyba nie wyrobię.
 - Michał, odłóż to. Dla własnego dobra to zrób – powiedziałam mu.
 - Ale to nie po Bożemu zostawiać niedopite- stwierdził i przyssał się do butelki. Nawet się nie skrzywił.
 - Ale ty przecież jesteś ateistą – odparłam i szybko wzięłam mu ją. Oburzył się. Ja jednak po prostu wylałam wódkę do zlewu, który był niedaleko.
 - Nie lubię cię, Miedziana – grr, jak ja nie znoszę, gdy tak mówił. A wszystko dlatego, że w słońcu moje włosy wydają się mieć rudy odcień. A Kubiak doskonale wie, że nie przepadam za tym kolorem.
 - Nawzajem, Michałku. Idź już spać.
 - Ale daj buziaka na dobranoc, bo nie zasnę – powiedział i wystawił policzek. Pokręciłam głową i cmoknęłam jego policzek. Uśmiechnął się cwaniacko. – A wiesz, że jak byłem mały to mama kładła się ze mną i czekała, aż zasnąłem?
 - Nie przeginaj, Kubiak. Dobranoc.
 - Ładnie wyglądasz – wyszczerzył się i zachwiał. Odprowadziłam go do łóżka. Znowu zasnął natychmiast. Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki się przebrać. Za piżamkę służyły mi czarne dresowe spodenki i klubowa koszulka Michała. Mam dwie. Jedną, którą nosze na mecze, a drugą właśnie do spania.

Obudziły mnie promienie słoneczne, które bezczelnie padały na moją twarz. Natka, z którą dzieliłam tej nocy łóżko, była tak odwrócona, że jej to nie przeszkadzało i spała dalej. Wzięłam telefon z szafki i sprawdziłam, która godzina. 12:26. Poleżałam trochę, jednak sen już nie przychodził. Wstałam więc i skierowałam się do kuchni. Myślałam, że będę pierwsza. Zdziwił mnie widok Michała, który stał w kuchni i pił drugą , jak zauważyłam butelkę wody. Zaśmiałam się. Odwrócił się w moim kierunku i skrzywił.
 - Kobieto, błagam cię, ciszej – poprosił głosem męczennika. Pokręciłam głową z politowaniem i zaczęłam robić sobie kawę.
 - Trzeba było tyle nie pić, to byś teraz nie cierpiał.
 - Ale 18 Natki to tylko raz w życiu.
 - Dla Ciebie okazja do picia jest prawie zawsze – wystawiłam mu język.
 - Mądrala – powiedział pod nosem, myśląc, że tego nie słyszę. Mylił się.
 - Słyszałam.
Zrobiłam sobie kawę i postanowiłam, że zrobię jakieś śniadanie dla reszty. Najlepsze były kanapki, więc wyciągnęłam chleb i potrzebne składniki. Po chwili obok mnie stanął Kubi.
 - Pomogę ci – powiedział i tak też zrobił. Trochę śmiechu było przy tym, bo Michał miał swoją wizję idealnych kanapek, którą podobno ja mu niszczyłam.
 - No i jak ja mam pracować w takich warunkach?! – spytał z wyrzutem. – Wiesz, ilu jest artystów, którzy nie zostali docenieni przez takich, jak ty?
 - Taa, bo z ciebie to taki wspaniały artysta – odparłam z ironią. Właśnie wtedy do kuchni weszły nasze gołąbeczki.
 - Co się Kubiak tak burzy od rana? – spytał Zbyszek.
 - Bo ta oto tutaj, Agnieszka psuje moją wizję – powiedział, wskazując na mnie.
 - Michał, to są tylko kanapki – powiedziałam.
 - Tylko kanapki?! Czy ty wiesz, jak mnie właśnie tym określeniem zraniłaś?!
Wszyscy się zaśmialiśmy. Śniadanie minęło nam w miłej atmosferze. Tylko Michał ciagle udawał obrażonego.

_______________

Dziś taka dłuższa notka. Jastrzębski Węgiel z brązem! Ale sie cieszę! Zła tylko jestem, że nie emitowali dwóch ostatnich meczy, choć spokojnie mogli. Lepiej jednak puścić kolejną powtórkę Resovii z ZAKSĄ żeby widzowie nauczyczli się każdej akcji na pamięć -.-

3 komentarze:

  1. Super rozdział z resztą jak każdy. Też się cieszę, że Jastrzębski z medalem ale smuci mnie sytuacja z niektórymi kibicami którzy wygwizdali Michała. No i niestety Misiek powiedział, że tego nie wybaczy. Trochę smutna ta sytuacja, ale mam nadzieję, że Michał nie będzie długo zły i wybaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie zdenerwowała ta sytuacja. Nie rozumiem dlaczego go wygwizdali? Nie oglądałam meczu (no bo nie było jak), ale jestem pewna, że nie dostał nagrody za nic i musiał grać wspaniale.

      Usuń
  2. b. fajny rozdział nie mogę doczekać się następnego...:)

    OdpowiedzUsuń