26.07.2013

Rozdział 35

Walentynki. Komercyjne święto stworzone po ty żeby zarabiać. W sumie dla sprzedawców to dobrze, bo nieźle korzystali na sprzedawaniu tych wszystkich serduszkowych produktów. Dla szczęśliwych par był to dzień, w którym mogli, co 5 minut mówić sobie, jak to się kochają i obdarowywać prezentami. Single tego dnia nie znosili i uważali to za kolejny zwykły czwartek. Dla mnie i Michała to nie było jakieś szczególne święto. Układało nam się świetnie i mogłam nawet powiedzieć, że tworzyliśmy parę idealną. Nie potrzeba nam było 14 lutego do tego, by powiedzieć sobie o swoich uczuciach, ponieważ praktycznie codziennie to sobie mówiliśmy. Jednak żeby tradycji stało się zadość Michał zaprosił mnie do siebie wieczorem na kolację, którą rzekomo sam miał zrobić. Bałam się o jego życie, jak i stan jego mieszkania, a może nawet i całego bloku, czy osiedla. On to jedynie umiał robić kanapki, jajecznicę, czy naleśniki. Powtarzał mi w kółko, że da sobie radę i że będzie się ze mnie śmiał, gdy mi to udowodni. Pomyślałam, okej, niech się dzieje, co chce.
Żory nie były tak daleko, a jako, że ja mieszkałam właściwie przy granicy miasta to taksówką pod mieszkaniem Miśka będę w 15  minut. Najpierw rzecz jasna musiałam się przygotować. Ubrałam sukienkę (link), którą niedawno wypatrzyłam na allegro i od razu zapragnęłam ją mieć. W dodatku była niedroga, co było jej kolejną zaletą. Na wierzch narzuciłam sweterek-bolerko. (link) Do torebki wpakowałam baleriny (link), bo przecież była zima i od razu w nich nie pójdę, a boso chodzić nie będę. Włosy postanowiłam lekko pofalować, a dokładniej to końcówki zakręciłam na prostownicy. Dało to bardzo przyjemny dla oka efekt. Przejechałam jeszcze rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem i byłam gotowa do wyjścia.


Wysiadłam z taksówki, wcześniej płacąc kierowcy. Poprawiłam sukienkę i weszłam schodami na górę. Zadzwoniłam dzwonkiem, co było do mnie niepodobne, bo zwykłe wpakowywałam się do mieszkania tak po prostu. Michał otworzył mi po chwili. Był jakiś zaskoczony, ale wyglądał jak zwykle świetnie. Miał na sobie koszulę (link), którą sama mu wybierałam.
 - Aga? – zdziwił się.
 - No ja. Spodziewałeś się jakiejś innej dziewczyny w Walentynowy wieczór? – spytałam sarkastycznie.
 - Ależ oczywiście. Zaraz powinno tu być z 10 seksownych modelek w bikini, ale w sumie ty też się nadasz – wyszczerzył się, a ja uderzyłam go w ramię. – Oj, no po prostu zdziwiłem się, że dzwonisz dzwonkiem, a nie wchodzisz.
 - Bo dziś Walentynki, to tak kulturalnie chciałam, czy coś.
 - No wchodź, wchodź – otworzył mi szerzej drzwi, a następnie pomógł zdjąć płaszcz. Poczułam jak muska ustami moje nagie ramię, ponieważ sweterek lekko opadł mi z niego.
 - Mmm – wymruczał wprost do mojego ucha, a moje ciało przeszedł dreszcz. – Wyglądasz pięknie.
 - Dziękuję. Ty również nienajgorzej – cmoknęłam go w nos i ściągnęłam botki, następnie zakładając balerinki.
 - Zapraszam do salonu – złapał mnie  za rękę i zaprowadził do owego pomieszczenia. Widać, że się dobrze przygotował. Na środku pokoju stał stolik, a przy nim 2 krzesła naprzeciwko siebie. Biały obrus, wazon z pojedynczą różą. Wszędzie były porozrzucane płatki róż oraz poustawiane świeczki zapachowe. W powietrzu wyczuć można było romantyczny nastrój. Nie sądziłam, że z Kubiego potrafi być taki romantyk. Pocałowałam go w policzek.
 - To jest wspaniałe. Dziękuję – szepnęłam. Brunet uśmiechnął się. Podeszliśmy do stolika, a on jak na dżentelmena przystało odsunął mi krzesło.
 - Zaraz wracam. Przyniosę jedzenie.
Po chwili zniknął gdzieś w kuchni. Ja w tym czasie ściągnęłam bolerko i rzuciłam je na kanapę.  Dopiero wtedy zauważyłam, że na stoliku leży jakieś pudełeczko. Choć byłam bardzo ciekawa, to jednak go nie otworzyłam. Toczyłam wewnętrzną walkę ze sobą.
 - Otwórz. To dla ciebie – usłyszałam za sobą. Posłusznie zajrzałam do środka pudełeczka, w którym znajdowała się cudna srebrna bransoletka.(link)
 - Misiek.. – zaczęłam, ale mi przerwał.
 - Zobacz na wewnętrzną stronę – uniósł jeden kącik ust lekko do góry. Zrobiłam, jak kazał. Moim oczom ukazał się napis: A+M 01.01.2013 . Pierwsze litery naszych imion oraz data, gdy zaczęliśmy być razem. Założyłam prezent i wstałam od stołu. Spojrzałam mojemu chłopakowi głęboko w oczy, a po chwili wtuliłam się w niego mocno.
 - Podoba się? – spytał cicho.
 - Jeszcze się głupio pytasz? Ale ja nie mam nic dla ciebie – spuściłam głowę, a on ręką uniósł mój podbródek do góry.
 - Głuptasie, ty jesteś moim największym prezentem.

22.07.2013

Rozdział 34

Studniówka skończyła się bardzo późno. Było świetnie. Jeszcze lepiej, niż sobie wyobrażałam. Wróciliśmy z Michałem taksówką i pojechaliśmy do mnie, bo było najbliżej. Samochód miał odebrać na drugi dzień, bo przecież wypił i nie mógł prowadzić.
Rano obudziłam się wtulona w Kubiego. Spojrzałam na zegarek. Było po 13. Przeciągnęłam się na łóżku i przez przypadek ręką uderzyłam Michała centralnie w twarz. Jęknął i złapał się za bolący nos.
 - Aga, wystarczyło mnie szturchnąć lekko, to bym się obudził. Nie musiałaś mnie od razu bić – marudził.
 - Przepraszam. Przez przypadek to było – wyszczerzyłam się i pocałowałam go w obolałe miejsce. – Dalej boli?
 - Już nie. Chociaż wiesz co, jednak nadal boli. Musisz dać jeszcze jednego buziaka.
 - O nie kochany, tak dobrze nie ma. Trzeba wstać, panie Kubiak.
Wstałam z łóżka i ściągnęłam z chłopaka kołdrę. Ponarzekał, ponarzekał, ale w końcu wstał i się ubrał. Ja oczywiście jako pierwsza zajęłam łazienkę. Nie stałam długo pod prysznicem, bo wiedziałam, że siatkarz jest niecierpliwy. Ubrałam się (link) i wyszłam, a po mnie do pomieszczenia wszedł mój chłopak. Nie minęło 10 minut, a on już był z powrotem. Razem zeszliśmy na dół, gdzie czekało na nas śniadanio-obiad. W sumie nie wiedziałam, jak to nazwać.
Rodzice z racji niedzieli byli w domu. Przywitali nas uśmiechem.
 - Dzień dobry – przywitał się mój chłopak.
 - Dzień dobry, dzień dobry. Jak tam studniówka? – zagadał mój tata.
 - A bardzo dobrze – uśmiechnęłam się szeroko. – Myślałam, że dziewczynom oczy z orbit wyjdą, jak zobaczyły z kim przyszłam – cmoknęłam Michała w policzek.
 - Bez przesady – odparł.
 - No wiesz, nie codziennie mają możliwość poznania siatkarza.
 - Ale opowiedzcie może coś więcej, jak było – poprosił tata, więc tak w skrócie opowiedzieliśmy, co i jak.
 - To teraz pewnie głodni jesteście. Siadajcie, już nalewam zupę – powiedziała mama. Obiad zjedliśmy w miłej atmosferze. Mama mnie całkowicie zaskoczyła, bo była w stosunku do Michała taka jak dawniej, zanim zaczęliśmy chodzić ze sobą. Pewnie nasza ostatnia rozmowa dała jej do myślenia.

Michał zaraz po obiedzie poszedł do siebie. Ja cały ten dzień spędziłam na błogim leniuchowaniu, bo musiałam odpocząć po wczorajszym wieczorze. Wymieniłam setki smsów  z Duśką, bo oczywiście musiała wiedzieć, co i jak. W sumie to ja byłam identyczna. Gdy ona miała swoją studniówkę dwa tygodnie wcześniej to też wypytywałam o wszystko. Poszła na nią z Hubertem, z którym chodziła do klasy. Znaczy ja też kiedyś z nim chodziłam do klasy. Od początku jej się spodobał i widocznie ona jemu też, skoro poprosił ją żeby poszli na tą imprezę razem. Życzyłam im wszystkiego najlepszego i miałam nadzieję, że niedługo Dusia oznajmi mi, że są razem. Teraz trzeba było czekać.
Na moje kolana w pewnym momencie wgramolił się Denis. Było mi głupio, bo przez ostatnie dni go zaniedbywałam. Zauważyłam, że skubaniec urósł. Już nie był taka malutką kuleczką. No ale w boczki też mu poszło. Przytył. Ale jak tu nie tyć, gdy każdy w domu, co chwilę daje mu, a to karmę, a to kiełbasę, a to szynkę. Ten pies to miał z nami dobrze. No ale niestety pani go zaniedbywała. Dlatego ubrałam bluzę (link), kurtkę oraz buty. Zaczepiłam obrożę Denisa o smycz i wyszliśmy na dwór. Jak zwykle swoje kroki skierowałam do parku. Pochodziliśmy tam dobre 20 minut. Nagle poczułam wibracje mojego telefonu. Sięgnęłam do kieszeni. Wyświetliło mi się zdjęcie Michała, więc z uśmiechem odebrałam połączenie.
 - Cześć, Misiek – zaczęłam.
 - No cześć.  A gdzie ty się plątasz, co?
 - W parku jestem. A skąd ty wiesz, że się plątam?
 - Odwróć się.
Zdziwiona zrobiłam, co kazał i zauważyłam jakąś postać stojącą kilka metrów dalej. Osobnik był wysoki i posturą przypominał przyjmującego. Podeszłam do niego, a on szeroko się uśmiechnął.
 - Skąd ty..? – zaczęłam.
 - Twoja mama – wyszczerzył się. – Byłem u ciebie, ale dowiedziałem się, że poszłaś z Denisem na spacer. A skoro spacer z psem to wiadomo, że szukać cię trzeba w parku.
 - Rutkowski przy tobie wymięka – zaśmiałam się, a po chwili czułam na swoich ustach wargi Kubiaka. Odwzajemniłam pocałunek. Nie trwał on jednak długo, bo przerwało nam szczekanie Denisa, który widocznie poczuł się zazdrosny, bo nikt nie zwracał na niego uwagi. Siatkarz przykucnął i pogłaskał zwierzę, a jemu widocznie się to spodobało. No tak, on uwielbiał być w centrum zainteresowania.
 - Ej Denis, Denis. Muszę cię nauczyć, że nie wolno ci przerywać, jak całuję się z twoją panią. Jak poznasz jakąś fajną suczkę i trochę urośniesz to zobaczysz, jaka to frajda.
 - Kubiak, ty mi tutaj psa nie demoralizuj- trzepnęłam go lekko w tył głowy.
 - Nie demoralizuję, tylko przekazuję wartościowe fakty, które powinien zapamiętać – powiedział do mnie, lecz po chwili znów odwrócił się w kierunku czworonoga. – A więc będę kontynuować, bo mi przerwano. Musisz pamiętać Denis, że kobiety potrafią tak omotać faceta, że ten przestaje racjonalnie myśleć. W kółko w głowę ma ta jedną i nie może się na niczym skupić. Ale w gruncie rzeczy taka dziewczyna to przydatna rzecz. Przytuli, pocałuje. Znaczy ciebie to raczej poliże, czy co wy tam robicie. Więc oczy szeroko otwarte i szukaj dla siebie kogoś.
Stałam tak i przyglądałam się z uśmiechem tej scenie. Michał wyglądał strasznie zabawnie tłumacząc psu, jak podrywać dziewczyny. Co z tego, że on nic z tego nie rozumie? Dla Denisa liczyło się tylko to, że ktoś zwracał na niego uwagę. Po chwili jednak zauważył coś bardziej interesującego w krzakach. Pobiegł tam, merdając wesoło ogonem.
 - No ale ja jeszcze nie skończyłem! – oburzył się brunet, wstając. – My to się chyba jednak Denis nie dogadamy.
 - Jesteś stuprocentowym idiotą, Kubiak – zaczęłam, a on się skrzywił. Podeszłam do niego bliżej. – Ale kocham tego idiotę najbardziej na świecie.
 Stanęłam  na palcach i lekko musnęłam jego usta.
 - A ty jesteś… - zaczął i zrobił minę myśliciela. – Jak znajdę jakieś określenie to dam ci znać. Ale też cię kocham najbardziej na świecie.

Położył dłonie na moich biodrach i pocałował mnie namiętnie. Tym razem Denis już nam nie przerwał. Stał grzecznie z boku, bawiąc się jakimś patykiem. Może słowa Michała na niego jakoś podziałały? 

___________

No i Rosja ze złotym medalem, Brazylia ze srebrynym, a Włochy z brązowym. Mamy powtórkę z Londynu. 

18.07.2013

Liebster Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną pracę". Jest przyznawana dla bloggerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (nie możesz nominować osoby, która  Cię nominowała) oraz zadajesz im 11 pytań. Zostałam nominowana przez http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/

Pytania od Gdzie Francuz nie może tam sędzia pomoże :

1. Kto jest twoim siatkarskim autorytetem?
Jest nim Krzysztof Ignaczak.

2. Co myślisz o tzw. ''hotkach''?
Nie przapdam za tkimi osobami. Te dziewczyny podziwiają siatkarzy tylko ze względu na ich wygląda, a to w siatkówce jest zdecydowanie najmniej ważne.

3. Skąd pomysł na pisanie bloga?
Lubię pisać. Miałam dużo blodów z opowiadaniami o różnej tematyce. Gdy odkryłam te o siatkówce sama postanowiłam spróbować i jak na razie nie żałuję.

4. Wyobraź sobie, że dostajesz szansę spotkania kogoś sławnego. Kogo wybierasz?
Zależy, co rozumieć przez słowo 'spotkanie'. Gdybym miała okazję spotkać i chwilę choć porozmawiać z tą osobą, to zdecydowanie byłby to jakiś polski siatkarz, bo chciałabym mu przy tej okazji za wszystko podziękować, za cały ten trud i ciężką pracę.

5. Ile masz wzrostu?
168 cm.

6. Lubisz ''Igłą Szyte''?
No ba! Kocham to. I szczerze wolę to bardziej, niż jakąś durną komedię w tv.

7. Jak często grasz w siatkówkę?
Niestety nie zostałam obdarzona wybitnymi umiejętnościami, więc moja gra ogranicza się do tej na lekcji WF. Akurat siatkówki mamy tam najwięcej.

8. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Fotografem. Najlepiej sportowym, ale do tego potrzebne lepsze umiejętności i sprzęt.

9. Jaki jest twój ulubiony cytat?
,,Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.''

10. Jakiego siatkarza/ siatkarkę podziwiasz i dlaczego?
Najbardziej podziwiam Michała Kubiaka. Imponuje mi jego waleczność. Nigdy nie odpuszcza i widać to doskonale na boisku. W dodatku w nawet najgorszej sytuacji stara się porwać drużynę do dalszej walki.

11. Według ciebie, siatkówka powinna stać się sportem narodowym?
Tak. Sport narodowy to dyscyplina, z której dany naród jest dumny. Osiąga wysokie wyniki oraz posiada rzeszę kibiców. Siatkówka zdecydowanie pod tym względem jest lepsza od piłki nożnej.


Moje nominacje:
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
http://serce-oddane-siatkowce.blogspot.com/
http://siatkarskie-rodzenstwo.blogspot.com/
http://przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com/
http://byc-obojetna.blogspot.com/
http://siatkarskimioczamiwidziane.blogspot.com/
http://volleyball-journalist.blogspot.com/
http://my-volleyball-dream.blogspot.com/


Moje pytania:
1. Jaki jest twój ulubiony siatkarz?
2. Jaki jest twój ulubiony klub siatkarski?
3. Od kiedy interesujesz się siatkówką?
4. Jaki jest twój ulubiony cytat z Igłą Szyte?
5. Czym się interesujesz, poza siatkówką?
6. Jaki jest twój ulubiony trener?
7. Co sądzisz o sezonowcach?
8. Co myślisz o odbyciu się Mistrzostw Europy 2015 w Bułgarii?
9. Co skłoniło się do założenia bloga o takiej tematyce?
10. Na jakiej najchętniej pozycji grywasz?
11. Czy lubisz naszą reprezentację w siatkówce, a jak tak to za co najbardziej?

17.07.2013

Rozdział 33

Nadszedł dzień, na który czekałam już od początku nauki w liceum. Studniówka. Moja miała odbyć się w najlepszym lokalu w mieście. W końcu mamy ją tylko raz, więc trzeba zaszaleć. Zamówiony DJ także był bardzo dobry. No a o kamerzyście, czy fotografie nie wspomnę. Tego ostatniego wybierałam sama, bo wszyscy jednogłośnie uznali, że ja się znam najlepiej. Poszperałam więc w Internecie i znalazłam wręcz idealnego. Jego zdjęcia były po prostu niesamowite.
Od samego rana nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Chciałam już iść na tą imprezę. Mama załatwiła mi, że fryzjerka przyjdzie do nas do domu żebym nie musiała się już nigdzie tłuc. Równo w południe przyszła ta miła i utalentowana kobieta i zrobiła mi przepiękną po prostu fryzurę. Aż sama siebie nie poznałam. (link) Następnie musiałam ubrać sukienkę, która już od miesiąca siedziała w mojej szafie. (link). Była idealnie dopasowana do mojej figury i Natka, która pomagała mi ją wybierać uznała, że wyglądam w niej oszałamiająco. Zaufałam jej i kupiłam. Gdy zakładałam szpilki (link) w swoim pokoju usłyszałam wołanie mamy. Odkrzyknęłam: ‘’Już schodzę’’ i tak też zrobiłam. Schodząc po schodach zauważyłam, jak w drzwiach stoi Kubiak. Miał na sobie garnitur(link), w którym wyglądał tak strasznie seksownie. Na to narzucony miał płaszcz, bo przecież był początek lutego. Uśmiechnął się do mnie szeroko i mrugnął okiem. Odwzajemniłam gest.
 - Cześć – powiedzieliśmy niemal równo. Brunet kulturalnie pomógł założyć mi płaszcz. Wzięłam z szafki torebkę i pocałowałam mamę w policzek.
 - Pa, mamuś – pożegnałam się.
 - Bawcie się dobrze, dzieci.
Wyszliśmy z domu. Gdy znaleźliśmy się koło Infiniti Michała, ten natychmiast przyssał się do moich ust. Oczywiście odwzajemniłam namiętny pocałunek.
 - Wyglądasz tak seksownie, że aż boję się z tobą iść na tą studniówkę. Tam będzie tylu facetów – szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się i cmoknęłam go w usta.
 - Ale ten najważniejszy będzie cały czas ze mną.

Gdy dotarliśmy na miejsce było tam już dość sporo osób. Zauważyłam Natkę i Zbyszka, którzy stali na uboczu, nie rzucając się w oczy. Michał zaparkował. Wysiedliśmy i podeszliśmy do naszych przyjaciół. Bartman trzymał swoją dziewczynę mocno w pasie, jakby bał się, że mu ucieknie. No cóż, Natalia wyglądała po prostu genialnie. Miała taką śliczną sukienkę (link), która na niej wyglądała po prostu nieziemsko. Do tego miała pięknie upięte włosy. (link)
 - Cześć – przywitaliśmy się.
 - Hej, hej – odparli ‘’Bartmanowie’’. Jak to ładnie brzmi.
Weszliśmy do lokalu. Widziałam, jak moje koleżanki z klasy patrzą na naszych chłopaków. No na pewno było to dla nich niemałe zaskoczenie.

Początek studniówki minął strasznie szybko. Polonez, część artystyczna. Jednak w końcu się rozluźniło. Część na parkiecie, część przy stołach. Dużo tańczyłam, aż w końcu poczułam się zmęczona. Kubiak poszedł do łazienki, a ja usiadłam na krześle i sięgnęłam po szklankę z sokiem. Natychmiast znalazło się przy mnie kilka koleżanek z klasy.
 - Czemy ty nic nie powiedziałeś, że znasz Michała Kubiaka?! – zaatakowały od razu. Uśmiechnęłam się lekko.
 -Czym się tu chwalić? A poza tym nie pytałyście.
 - Boże, Aga. Takie rzeczy to się od razu gada! – odparła Martyna.
 - A tak w ogóle to wy jesteście parą, czy tylko tak się znacie? – spytała Olka.
 - Parą – odpowiedziałam szczęśliwa. Dziewczyny westchnęły.
 - No teraz to pasuje mi cię zabić. Jak możesz zatajać przed nami takie rzeczy? – Martyśka , jak to ona musiała gadać najwięcej.
 - Oj przepraszam was, ale no nie było jak. A poza tym, jakbyście zareagowały, gdybym do was nagle podeszła i powiedziała: no wiecie co, bo znam siatkarzy Jastrzębskiego Węgla, a Michał Kubiak to mój chłopak. Uwierzyłybyście?
 - Głupia Agnieszka. Zawsze znajdzie odpowiedź – jęknęła Paula. Wyszczerzyłam się. W tym momencie podszedł do nas mój chłopak.
 - No to ja was przedstawię. To jest Michał – wskazałam na bruneta, a następnie na każdą z dziewczyn – A to Martyna, Paulina, Ola i Kasia.
Uścisnęli sobie dłonie. Dziewczyny były wpatrzone w przyjmującego, jak w obrazek, a jego najwyraźniej to bardzo śmieszyło.
 - To my będziemy lecieć do naszych chłopaków – odezwała się w końcu Kasia. Dziwne było to, że do tej pory milczała. Zwykle buzia jej się nie zamykała, niczym Martynie. W końcu były najlepszymi przyjaciółkami, więc się jej to musiało kiedyś udzielić.
 - Miło było poznać – uśmiechnął się Misiek i już widziałam po dziewczynach, jak się rozpływają. Poczułam się… zazdrosna? Nie, to niedorzeczne przecież. Moje koleżanki rozeszły się w końcu i zostałam z przyjmującym sama. Objął mnie od tyłu i pocałował w skroń.
 - Twoje koleżanki są… miłe – wysłowił się w końcu.
 - Pierwszy raz na żywo spotkały siatkarza w końcu. A jak myślisz, ładne są?
Boże, po co ja zadałam to pytanie? Zachowywałam się jak histeryczka. Kubiak się roześmiał.
 - Czy ty jesteś zazdrosna? – spytał przez śmiech.
 - No dziękuję, potrafisz zachować powagę – burknęłam, krzyżując ręce na piersi. Kubiak przez chwilę próbował być poważny, ale po chwili znowu już się śmiał.
 - To urocze, że jesteś zazdrosna, ale nie masz powodów, kochanie – pocałował mnie w czoło. Ja nadal byłam zła za to, że się śmiał. – Ej malutka, nie złość się już.
 - Będę zła, bo się śmiałeś. Idiota.
 - Ale twój idiota – wyszczerzył się. Zrobił taką słodką minę, że po prostu nie mogłam się nie uśmiechnąć. – Jest! Uśmiechnęłaś się.
 - No debil – uderzyłam go lekko w ramię, a on mnie przytulił.
 - Chodź zatańczyć – szepnął mi do ucha i wyciągnął na parkiet. Akurat, jak na zawołanie puścili wolny kawałek. Wtuliłam się mocno w chłopaka i delektowałam się zarówno jego bliskością, jak i zapachem.
 - Kocham cię, wiesz? – spytałam, wpatrując się w jego oczy.
 - Wiem. Ja ciebie też, Aguś – pocałowaliśmy się. Uwielbiałam smakować jego ust.

13.07.2013

Rozdział 32

 - Misiek – zaczęłam.
 - Mhm? – wybełkotał, zajęty szukaniem czegoś w szufladzie.
 - Czego ty tam tyle szukasz?
Włożyłam do ust kolejne winogrono, przyglądając się chłopakowi. W końcu wstał nagle, aż się przestraszyłam.
 - Mam! – krzyknął uradowany.
 - Co masz?
 - Film – wyszczerzył się i włożył płytkę do odtwarzacza DVD.
 - Ale jaki? - dopytywałam ciekawa.
 - ‘’Kogel - Mogel’’ – wyszczerzył się, niczym idiota.
 - Ale ja to już oglądałam milion razy – jęknęłam.
 - Ja też. Ale razem jeszcze nigdy.
 - Boże, z kim ja żyję – westchnęłam teatralnie, a brunet objął mnie ramieniem.
 - Ze mną – pocałował mnie w skroń. Wtuliłam się w  niego i zaczęliśmy oglądać. Film był stary, ale ciągle bardzo mi się podobał. Gdy się skończył miło rozmawialiśmy.
 - Misiek, ale pamiętasz, że za tydzień mam studniówkę, tak? – spytałam w pewnym momencie.
 - No oczywiście, że pamiętam. Przypominasz mi, co chwilę i w dodatku musze chodzić na te próby poloneza – uśmiechnął się.
 - Mam nadzieję, że będzie dobrze.
 - Na pewno będzie fajnie. W końcu ze mną – wypiął dumnie pierś. Uderzyłam go lekko w ramię.
 - Jaki narcyz.
 - Też cię kocham – pocałował mnie namiętnie. Oderwałam się od niego.
 - A kto powiedział, że ja ciebie też? – droczyłam się z nim.
 - A wiesz, kiedyś tam, w sylwestra mi się o uszy obiło – puścił mi oczko.
 - No musiałeś baaardzo dużo wypić, że takie bzdury pleciesz.
 - Jesteś okropna, wiesz?
 - Wiem, staram się – wyszczerzyłam się.


Następnego dnia musiałam już iść do szkoły. Na szczęście miałam tylko 4 lekcje, w tym 2 języki polskie, matmę i WF. Czyli nie tak najgorzej. W drodze do szkoły spotkałam moją przyjaciółkę.
 - Hej, Natka – przywitałam się z uśmiechem.
 - Oo, zdrowa już? – spytała z dziwnym uśmieszkiem.
 - A tak, tak.
 - A co tam wczoraj porabiałaś, co?
 - A nic takiego – mruknęłam z uśmiechem.
 - Bujać to my, ale nie nas, kochana. Zbyszek mi opowiedział ich wesoły trening – wyszczerzyła się. Z Bartmana to niezła papla. Już ja sobie z nim pogadam.
 - Oj no wpadłam na halę to pomyślałam, że się porozciągam, czy coś.
 - A czemu mnie matole nie wzięłaś?!
 - Następnym razem cię wezmę – uśmiechnęłam się.
Weszłyśmy do szkoły. Rozpoczął się kolejny dzień nauki. Eh, chcę wakacje!


3 pierwsze lekcje minęły mi w miarę szybko. Miałam ochotę zerwać się z WF, ale pomyślałam, ze w sumie wczoraj się dobrze porozciągałam na tym treningu chłopaków, więc co mi szkodzi. Pewnie zagramy w siatkówkę, czyli to co lubię najbardziej. Razem z koleżankami z grupy przebrałyśmy się w stroje i ruszyłyśmy na halę. Szłam jak zwykle z Natką. My to praktycznie nierozłączne jesteśmy.
Po krótkiej rozgrzewce nastała pora by powybierać składy drużyn. Wuefistka wybrała mnie, jako jedną z kapitanek, a Natkę jako drugą. No to będzie ciekawie.
Rozpoczął się mecz. Szłyśmy punkt za punkt. Odkąd zamieszkałam w Jastrzębiu i zaczęłam zadawać się z siatkarzami to mój poziom umiejętności gry w siatkówkę znacznie się podniósł. Oczywiście gra przeciwko tym wielkoludom była straszna w moim wykonaniu, ale ważne, że nauczyli mnie paru rzeczy. W końcu jednak moja drużyna wygrała. Jeden set, ale dzwonek pokrzyżował plany o rewanżu.
 - Aga, ale ty świetnie grasz – pochwaliła mnie w szatni Martyna. Podziękowałam uśmiechem i zaczęłam się przebierać.
 - Ale pamiętam, że jak tu przyszłaś to nie byłaś taka dobra – dodała Klara. Czy one czytały mi w myślach?
 - No wiecie, praktyka czyni mistrza – wyszczerzyłam się.
Nikt właściwie nie wiedział o tym, że ja i Natalia znamy osobiście siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. 90% szkoły było kibicami tej drużyny. W końcu patriotyzm lokalny zobowiązywał. Ja mimo, że mieszkałam pół Polski dalej to kibicowałam właśnie temu klubowi. A teraz znałam jej zawodników, trenerów, cały sztab. A w dodatku Michał Kubiak był moim chłopakiem. 2 lata temu, gdyby ktoś mi powiedział, że tak będzie wyglądało moje życie to bym go wyśmiała i uznała, że ma bujną wyobraźnię. Życie potrafi jednak nieźle człowieka zaskoczyć.

_________________

Wiem, że krókie i denne, ale jakoś weny nie miałam, piszac go. Zapewne oglądaliście wczorajszy mecz. Nie będę się za bardzo rozpisywać. Nasi siatkarze nie są w swojej formie, ale nie można im zarzucić, ze nie walczą. Walczą! Do Argentyny nie polecą, ale przecież to nie jest koniec świata. Teraz trzeba ich wesprzeć. Muszą wiedzieć, że my wciąż w nich wierzymy. Sukcesom łatwo kibicować, prawda? my natomiast kibicujemy drużynie, a nie jakims wynikom. DO BOJU POLSKA! ME BĘDĄ NASZE!


8.07.2013

Rozdział 31

Na drugi dzień czułam się o wiele lepiej, jednak dla pewności zostałam jeszcze jeden dzień w domu. Właściwie to czułam się jak nowonarodzona. No ale gdyby jednak mi się nagle pogorszyło? Lepiej dmuchać na zimne.
Choć nadal byłam ‘’chora’’ to wybrałam się na trening siatkarzy. A co, niech mają chłopcy niespodziankę. Ubrałam ciepły sweter (Link), a pod niego założyłam białą bokserkę. Na nogi rzecz jasna jeansy (link). Buty, kurtka i byłam gotowa. Zamknęłam dom na klucz i ulicami Jastrzębia podążyłam na halę. Ochroniarz wpuścił mnie od razu. Pan Marek znał mnie doskonale i wiedział, że przyjaźnię się z siatkarzami. Weszłam cicho na halę. Nikt mnie nie zauważył. Połowa graczy ćwiczyła zagrywkę, a druga przyjęcie. Usiadłam na trybunach, wcześniej ściągając kurtkę i odkładając ją na miejsce obok. Na kolanach miałam torbę, w której miałam strój sportowy, bo coś czułam, że mogą mnie zaprosić na trening. Znaczy oficjalnie byłam chora, ale trochę ruchu nikogo nie zabiło.
Siedziałam już tak 10 minut, ale nadal nikt mnie nie zauważył. Powoli zaczynałam się nudzić. Nagle mój wzrok napotkał spojrzenie Wojtaszka. Uśmiechnęłam się do libero. Pomachał mi wesoło. Przy nim stanął Holmes i spojrzał jak na idiotę. Po chwili podążył za spojrzeniem kolegi i także do mnie pomachał.
 - Co wy odwalacie? – zapytał jakże miło Bartman. Nieźle się zdziwił, widząc mnie na widowni. Po chwili już cały skład Jastrzębskiego Węgla mnie spostrzegł. Przywitałam się z trenerami i podeszłam do chłopaków.
 - A co ty tu robisz? – zdziwił się Czarnowski, zdezorientowany.
 - Spodziewałam się jakiegoś ‘oh, jak miło cię widzieć, Agnieszko’ . Ale Nieee, Patryk musi od razu być niemiły – udałam oburzenie. Środkowy zrobił smutną minę.
 - Przepraszam. Zachowałem się niczym gówniarz.
 - Popieram! – krzyknął Damian, a Czarnowski spojrzał na niego groźnie, więc libero się uciszył. Zaśmiałam się.
 - A ty nie chora? – spytał z cwaniackim uśmiechem Kubiak.
 - A no wiesz, nagle poczułam taki przypływ energii – wyszczerzyłam się.
 - Symulantka.
 - Moja krew – skomentował Zbyszek, niszcząc mi fryzurę. Uderzyłam go w rękę. – Ej, za co to?
 - Za miłość do ojczyzny.
 - Michał, twoja dziewczyna się nade mną znęca!
 - Biedny Zbysiu, pomasować rączkę? – spytał słodko Misiek.
 - Tak – nadstawił dłoń.
 - Chyba cię jebło, Bartman. Przecież żartowałem.
 - Zero współczucia, z kim ja się przyjaźnie?
 - Potrenujesz  z nami? – spytał po angielsku Matteo.
 - W sumie, czemu nie – uśmiechnęłam się. Podążyłam do szatni, gdzie ściągnęłam swoje ubranie, a założyłam dresowe spodenki (link) i koszulkę (link). Na nogi włożyłam czarne trampki. Włosy związałam w kucyk i podążyłam z powrotem na halę.
 - Jakie nooogiii – powiedział, gwizdując  Polański, za co został trzepnięty przez Kubiaka w głowę. – Jezu, Kubiak, ogarnij się.
 - Kurdupel niewychowany – dorzucił swoje trzy grosze Łasko.
 - Bo się ślini, a to moja dziewczyna jest – powiedział przyjmujący, obejmując mnie w pasie.
 - Podpisz ją sobie – wyszczerzył się Łukasz. Myślał, że wszyscy się będą śmiać, jednak się przeliczył.
 - Spaliłeś to – powiedział poważnym tonem Zbyszek, a zasmucony środkowy powrócił do odbijania piłki. Podzieliliśmy się na 2 składy. Ja byłam w drużynie razem z Bartmanem, Wojtaszkiem, Tischerem, Gierczyńskim i Malinowskim. Graliśmy przeciwko Kubiakowi, Martino, Holmesowi, Czarnowskiemu, Polańskiemu i Łasko. Ja zajęłam pozycję przyjmującego. Uśmiechnęłam się szeroko do Miśka, a on przesłał mi całusa w powietrzu.
 - Ej, nie ma romansów na boisku! Tu się pracuje! – oburzył sięCzarnowski.
 - Ja wam tylko dekoncentruje przyjmującego – wyszczerzyłam się.
  - Michale – zwrócił się do niego Łasko. – Nie zwracaj uwagi na tego szatana, bo przegramy ,  a za karę zrobisz 50 kółek wokół boiska.
 - Ale jak ona tak patrzy, to ja nie mogę – speszył się.
 - Rób tak dalej, Aga – zaśmiał się Bartman i przybiliśmy sobie piątki.
Mecz się rozpoczął. Walka była wyrównana. Michał widać przejął się tą karą, więc przyjmował bardzo dokładnie. Mi nie szło już tak dobrze, ale co ja zrobię z tym moim 1,72 m? W dodatku nie byłam jakoś wybitnie utalentowana. Jednak moi przyjaciele podnosili mnie na duchu i nie krzyczeli, gdy coś zepsułam. Natomiast, gdy taki Kubiak coś zepsuł to od razu sto pretensji na minutę.
Nasza drużyna wygrywała już dwoma setami. Mieliśmy piłkę meczową. Zagrywał Bartman, ale niestety przestrzelił. Kolejna piłka meczowa, a na koncie przeciwników 22 punkt. Na zagrywkę wędruje Michał. Uśmiecha się do mnie cwaniacko, podrzuca Mikase do góry i z całe siły uderza w nią otwartą dłonią. Tak, jak się domyśliłam, piłka leciała prosto na mnie. Odbiła się, jednak poszła w bok.
 - Kubiak! – wydarłam się.
 - Też cię kocham – posłał mi buziaka w powietrzu.
 - Uuu – zawył Tischer. – Pierwsza kłótnia małżeńska.
 - Małżeńska?! – zdziwił się Zbyszek. – Co mnie ominęło?!
 - Ślub, debilu – zaśmiał się Damian, a Zibi spojrzał na mnie przerażony.
 - Zmieniłaś stan cywilny i mi nie powiedziałaś?! Jestem twoim bratem do diabła!
 - Sama się dowiaduję, ze jestem mężatką – zrobiłam wielkie oczy.
 - Czyli mówisz, że Kubiak zaciągnął się do ołtarza siłą – zamyślił się atakujący. – To chyba podchodzi pod paragraf, co nie?
 - Przepraszam, że przerywam, ale opóźniacie grę. Chcecie zarobić żółtą kartkę? – oburzył się Russell. Piłka powędrowała znowu w ręce mojego chłopaka i znowu poleciała prosto na mnie. Tym razem jednak odbiłam do góry. Do Bartmana wystawił ją Patryk, a atakujący trafił w sam narożnik boiska. Wygraliśmy, więc cieszyłam się jak głupia.
 - Oszukiwaliście! – powiedział z wyrzutem Matteo.
 - Niby jak? – zdziwiłam się.
 - Rozpraszałaś nam Kubiaka.
 - Kilka minut temu omal mnie nie zabił swoją zagrywką. Kiepskie to moje rozpraszanie – pokręciłam głową. Trener był zadowolony z gry swoich zawodników i obwieścił koniec treningu. Ruszyliśmy do szatni. Powiedziałam, że ja wchodzę jako pierwsza, bo jestem dziewczyną. Niechętnie, ale w końcu zgodzili się czekać przed drzwiami. Starałam się umyć, jak najszybciej, więc już po 15 minutach byłam na zewnątrz i czekałam na chłopaków. Pierwszy wyszedł Misiek. Uśmiechnięty podszedł do mnie i pocałował.
 - Ty mnie jeszcze dziś odpowiednio nie przywitałaś – poruszył zabawnie brwiami.
- Bo nie zasłużyłeś – wystawiłam mu język.
 - No wiesz co? Ja zawsze zasługuję na buziaki – wyszczerzył się.

 - Ej, nie kopulować mi się tam! – wydarł się Damian. Spojrzałam na niego, jak na niedorozwiniętego. W sumie niewiele się pomyliłam. Pożegnałam się z siatkarzami i wyszłam z Michałem z budynku. 

_____________________

O tak, tak! USA pokonane i mamy 5 punktów :D Byłam w Spodku. Atmosfera po prostu NIESAMOWITA. teraz będe tam jeździć co roku. Wspaniałe miejsce. Tyle ludzi i ta wiara, ze jednak pokonamy Amerykanów i się udało!

5.07.2013

Rozdział 30

Otworzyłam zaspane oczy, lecz po chwili je zamknęłam. Strasznie źle się czułam. Bolała mnie głowa, gardło i wszystkie mięśnie. Chyba dopadło mnie zimowe przeziębienie. Wyłączyłam budzik, który uporczywie dawał mi znać o tym, że jest już 6:45. Niedawno chorowała Natka, to przyszła kolej na mnie. 
Dostałam smsa. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam: Wpadnę po ciebie o 7:30 :*. Nadawcą rzecz jasna był Misiek. Uśmiechnęłam się delikatnie i odpisałam: Nie przyjeżdżaj, nie idę do szkoły. Wzięło mnie jakieś przeziębienie. Nie upłynęły nawet 2 minuty, a już czytałam odpowiedź: W takim razie leż grzecznie i zdrowiej, skarbie. Wpadnę do ciebie po treningu :*. Odłożyłam telefon i po chwili znowu spałam.

Ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Z trudem zwlokłam się z łóżka, założyłam kapcie i szlafrok. Zeszłam na dół. Nie lubiłam chorować, bo zawsze wtedy byłam, jak umierająca. Otworzyłam drzwi i wpuściłam gościa do domu. Oczywiście był nim mój chłopak. Spojrzał troskliwie na mnie i przyłożył mi rękę do czoła. Skrzywił się.
 - Mierzyłaś gorączkę? – spytał, a ja pokręciłam przecząco głową. – To na co czekasz? Idź szybko mierz.
Ruszyłam do kuchni i z szafki wyciągnęłam termometr. Włożyłam go sobie pod pachę i usiadłam. Brunet oparł się o framugę. Po chwili urządzenie zaczęło pikać, więc spojrzałam  na wyświetlacz. Skrzywiłam się.
 - Ile? – spytał. Dałam mu termometr do ręki. – 38 ?! Szybko do łóżka, a ja skoczę do apteki po coś.
Mechanicznie kiwnęłam głową. Tak źle się czułam, że już ledwo kontaktowałam. Poczułam, że Michał bierze mnie na ręce.
 - Co ty robisz? – zdziwiłam się.
 - Zanoszę do łóżka. Widzę przecież, że się źle czujesz.
Nie miałam siły nawet protestować. Po niedługim czasie leżałam już w łóżku, przykryta cieplutką kołdrą. Kubiak pocałował mnie czule w czoło.
 - W takim razie zaraz wracam z lekami – powiedział i już go nie było. Byłam mu ogromnie wdzięczna za jego troskę. Gdyby nie on to pewnie cały dzień przeleżałabym, nie biorąc nawet głupiej tabletki na ból głowy. Cała ja. Cokolwiek mi się nie dzieje to jestem zbyt leniwa by coś zrobić. Tym razem jednak miałam usprawiedliwienie, bo czułam się fatalnie.

Przyjmujący znalazł się w moim pokoju po niecałych 30 minutach. Spojrzał na mnie troskliwie i podał tabletki oraz jakiś syrop. Skrzywiłam się na sam zapach.
 - Fuj – stwierdziłam.
 - Nie marudź, tylko pij. Podobno dobry na przeziębienie – odparł z uśmiechem. Najwidoczniej rozbawiła go moja mina. Z przymusu wypiłam syrop. Jego smak był jeszcze gorszy niż zapach. Tabletki na szczęście były małe, więc bez problemu połknęłam je, popijając wodą. Wtedy zauważyłam, że Michał przyniósł mi także talerz z jajecznicą.
 - Pomyślałem, że będziesz głodna – wyszczerzył się. Podniosłam się i cmoknęłam go w policzek z wdzięczności.
 - I się nie pomyliłeś. Nie miałam siły sobie czegoś zrobić – powiedziałam i wzięłam się za jedzenie. Chociaż cały dzień nic nie jadłam to nie skonsumowałam całego posiłku. Po prostu jakoś nie miałam ochoty. Uroki choroby.
 - No dokończ, bo z głodu umrzesz – nalegał Misiek.
 - Ale ja już nie mogę – jęknęłam. – Czy ty nigdy nie chorowałeś?
 - Chorowałem. Ale rzadko.
 - To powinieneś i tak wiedzieć, że chory człowiek nie ma siły i ochoty jeść.
Odłożyłam talerz na stolik. Całe popołudnie spędziłam z Michałem. Rozmawialiśmy. On mnie rozśmieszał, a ja czułam się już lepiej. Oczywiście nie było idealnie, ale nie umierałam, jak rano.

Około godziny 18 do mojego pokoju weszła mama. Wiedziała o moim stanie, bo w ciągu dnia zdążyłam wysłać jej smsa. Nieźle się zdziwiła, gdy zobaczyła , że w moim pokoju siedzi Michał. On wyraźnie się zmieszał. Tak jest od ich ostatniej rozmowy. Kocham swoją mamę, ale czasami mnie denerwowała. Musiałam z nią w końcu poważnie porozmawiać.
 - Dzień dobry – powiedział Kubiak, delikatnie się uśmiechając.
 - Dzień dobry. Jak się czujesz, Agusiu? – troskliwa mama. Co jej się stało? W pracy ją podmienili?
 - Już dobrze. Michał o mnie zadbał – uśmiechnęłam się, ale bardziej do mojego chłopaka, niż matki. Jej kąciki ust także lekko powędrowały ku górze.
 - To ja będę leciał. Pa – Misiek pocałował mnie w policzek, a następnie kulturalnie pożegnał się z moją mamą. Chciałam go odprowadzić do drzwi, ale powiedział, że mam leżeć i koniec. No tak, z Dzikiem się przecież nie dyskutuje. Swoją drogą to śmieszy mnie to jego przezwisko. Może na urodziny dam mu torbę żołędzi? Oryginalny prezent.
Mama usiadła obok mnie na łóżku. Czyżby nastał ten czas na poważną rozmowę?
 - Michał był tu cały dzień? – spytała w końcu.
 - Tak. Przyszedł zaraz po treningu i dbał o to żebym się nie zanudziła na śmierć – odparłam z uśmiechem.
 - Powinnaś leżeć, spać, a nie się męczyć – skrzywiła się, a ja westchnęłam.
 - No przecież nie skakałam po całym domu jak oszalała – powiedziałam poirytowana.
 - Chodzi mi o to, że .. – zaczęła, ale nie dałam jej skończyć.
 - No właśnie. O co ci właściwie chodzi? Michał przyszedł, spędził ze mną czas, narażając się, że się zarazi, a wtedy trener by go zabił. W dodatku opiekował się mną, przyniósł leki, bo sama byłam zbyt leniwa by wziąć głupi Apap – nerwy mi powoli puszczały. – Nigdy nie miałaś do niego takiego dystansu. Dopiero, jak się dowiedziałaś, że jesteśmy razem.
 - Ja rozumiem, kochanie twoje pretensje. Zrozum, jestem twoją matką i po incydencie z Konradem… nie chcę żeby spotkało cię to samo.
 - Ale przecież wiesz, że Michał jest inny! – zdenerwowałam się. Jak ona w ogóle mogła porównać ich obu? Dwie rożne osoby, dwa rożne charaktery. Miliony różnic. Jedyna ta sama cecha: płeć.
 - Ja wiem, ale.. – zacięła się.
 - Ale?
 - Nie wiem. Po prostu jakoś – westchnęła.
 - Jestem szczęśliwa z Michałem. Nie psuj tego, proszę.
 - Dobrze – westchnęła. – Ale gdyby on coś…
 - Mamo, znowu zaczynasz?

_____________

To już dziś, mecz Polska - USA. Zawładniemy Spodkiem! Pierwszy raz będę na meczu i jestem strasznie podekscytowana ;>