5.07.2013

Rozdział 30

Otworzyłam zaspane oczy, lecz po chwili je zamknęłam. Strasznie źle się czułam. Bolała mnie głowa, gardło i wszystkie mięśnie. Chyba dopadło mnie zimowe przeziębienie. Wyłączyłam budzik, który uporczywie dawał mi znać o tym, że jest już 6:45. Niedawno chorowała Natka, to przyszła kolej na mnie. 
Dostałam smsa. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam: Wpadnę po ciebie o 7:30 :*. Nadawcą rzecz jasna był Misiek. Uśmiechnęłam się delikatnie i odpisałam: Nie przyjeżdżaj, nie idę do szkoły. Wzięło mnie jakieś przeziębienie. Nie upłynęły nawet 2 minuty, a już czytałam odpowiedź: W takim razie leż grzecznie i zdrowiej, skarbie. Wpadnę do ciebie po treningu :*. Odłożyłam telefon i po chwili znowu spałam.

Ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Z trudem zwlokłam się z łóżka, założyłam kapcie i szlafrok. Zeszłam na dół. Nie lubiłam chorować, bo zawsze wtedy byłam, jak umierająca. Otworzyłam drzwi i wpuściłam gościa do domu. Oczywiście był nim mój chłopak. Spojrzał troskliwie na mnie i przyłożył mi rękę do czoła. Skrzywił się.
 - Mierzyłaś gorączkę? – spytał, a ja pokręciłam przecząco głową. – To na co czekasz? Idź szybko mierz.
Ruszyłam do kuchni i z szafki wyciągnęłam termometr. Włożyłam go sobie pod pachę i usiadłam. Brunet oparł się o framugę. Po chwili urządzenie zaczęło pikać, więc spojrzałam  na wyświetlacz. Skrzywiłam się.
 - Ile? – spytał. Dałam mu termometr do ręki. – 38 ?! Szybko do łóżka, a ja skoczę do apteki po coś.
Mechanicznie kiwnęłam głową. Tak źle się czułam, że już ledwo kontaktowałam. Poczułam, że Michał bierze mnie na ręce.
 - Co ty robisz? – zdziwiłam się.
 - Zanoszę do łóżka. Widzę przecież, że się źle czujesz.
Nie miałam siły nawet protestować. Po niedługim czasie leżałam już w łóżku, przykryta cieplutką kołdrą. Kubiak pocałował mnie czule w czoło.
 - W takim razie zaraz wracam z lekami – powiedział i już go nie było. Byłam mu ogromnie wdzięczna za jego troskę. Gdyby nie on to pewnie cały dzień przeleżałabym, nie biorąc nawet głupiej tabletki na ból głowy. Cała ja. Cokolwiek mi się nie dzieje to jestem zbyt leniwa by coś zrobić. Tym razem jednak miałam usprawiedliwienie, bo czułam się fatalnie.

Przyjmujący znalazł się w moim pokoju po niecałych 30 minutach. Spojrzał na mnie troskliwie i podał tabletki oraz jakiś syrop. Skrzywiłam się na sam zapach.
 - Fuj – stwierdziłam.
 - Nie marudź, tylko pij. Podobno dobry na przeziębienie – odparł z uśmiechem. Najwidoczniej rozbawiła go moja mina. Z przymusu wypiłam syrop. Jego smak był jeszcze gorszy niż zapach. Tabletki na szczęście były małe, więc bez problemu połknęłam je, popijając wodą. Wtedy zauważyłam, że Michał przyniósł mi także talerz z jajecznicą.
 - Pomyślałem, że będziesz głodna – wyszczerzył się. Podniosłam się i cmoknęłam go w policzek z wdzięczności.
 - I się nie pomyliłeś. Nie miałam siły sobie czegoś zrobić – powiedziałam i wzięłam się za jedzenie. Chociaż cały dzień nic nie jadłam to nie skonsumowałam całego posiłku. Po prostu jakoś nie miałam ochoty. Uroki choroby.
 - No dokończ, bo z głodu umrzesz – nalegał Misiek.
 - Ale ja już nie mogę – jęknęłam. – Czy ty nigdy nie chorowałeś?
 - Chorowałem. Ale rzadko.
 - To powinieneś i tak wiedzieć, że chory człowiek nie ma siły i ochoty jeść.
Odłożyłam talerz na stolik. Całe popołudnie spędziłam z Michałem. Rozmawialiśmy. On mnie rozśmieszał, a ja czułam się już lepiej. Oczywiście nie było idealnie, ale nie umierałam, jak rano.

Około godziny 18 do mojego pokoju weszła mama. Wiedziała o moim stanie, bo w ciągu dnia zdążyłam wysłać jej smsa. Nieźle się zdziwiła, gdy zobaczyła , że w moim pokoju siedzi Michał. On wyraźnie się zmieszał. Tak jest od ich ostatniej rozmowy. Kocham swoją mamę, ale czasami mnie denerwowała. Musiałam z nią w końcu poważnie porozmawiać.
 - Dzień dobry – powiedział Kubiak, delikatnie się uśmiechając.
 - Dzień dobry. Jak się czujesz, Agusiu? – troskliwa mama. Co jej się stało? W pracy ją podmienili?
 - Już dobrze. Michał o mnie zadbał – uśmiechnęłam się, ale bardziej do mojego chłopaka, niż matki. Jej kąciki ust także lekko powędrowały ku górze.
 - To ja będę leciał. Pa – Misiek pocałował mnie w policzek, a następnie kulturalnie pożegnał się z moją mamą. Chciałam go odprowadzić do drzwi, ale powiedział, że mam leżeć i koniec. No tak, z Dzikiem się przecież nie dyskutuje. Swoją drogą to śmieszy mnie to jego przezwisko. Może na urodziny dam mu torbę żołędzi? Oryginalny prezent.
Mama usiadła obok mnie na łóżku. Czyżby nastał ten czas na poważną rozmowę?
 - Michał był tu cały dzień? – spytała w końcu.
 - Tak. Przyszedł zaraz po treningu i dbał o to żebym się nie zanudziła na śmierć – odparłam z uśmiechem.
 - Powinnaś leżeć, spać, a nie się męczyć – skrzywiła się, a ja westchnęłam.
 - No przecież nie skakałam po całym domu jak oszalała – powiedziałam poirytowana.
 - Chodzi mi o to, że .. – zaczęła, ale nie dałam jej skończyć.
 - No właśnie. O co ci właściwie chodzi? Michał przyszedł, spędził ze mną czas, narażając się, że się zarazi, a wtedy trener by go zabił. W dodatku opiekował się mną, przyniósł leki, bo sama byłam zbyt leniwa by wziąć głupi Apap – nerwy mi powoli puszczały. – Nigdy nie miałaś do niego takiego dystansu. Dopiero, jak się dowiedziałaś, że jesteśmy razem.
 - Ja rozumiem, kochanie twoje pretensje. Zrozum, jestem twoją matką i po incydencie z Konradem… nie chcę żeby spotkało cię to samo.
 - Ale przecież wiesz, że Michał jest inny! – zdenerwowałam się. Jak ona w ogóle mogła porównać ich obu? Dwie rożne osoby, dwa rożne charaktery. Miliony różnic. Jedyna ta sama cecha: płeć.
 - Ja wiem, ale.. – zacięła się.
 - Ale?
 - Nie wiem. Po prostu jakoś – westchnęła.
 - Jestem szczęśliwa z Michałem. Nie psuj tego, proszę.
 - Dobrze – westchnęła. – Ale gdyby on coś…
 - Mamo, znowu zaczynasz?

_____________

To już dziś, mecz Polska - USA. Zawładniemy Spodkiem! Pierwszy raz będę na meczu i jestem strasznie podekscytowana ;>

4 komentarze:

  1. a jej mama znowu zaczyna, ehhh.. ja nie wiem co ona się ciągle czepia ;)
    a dzisiaj szybkie 3:0 i do Wrocławia !:D
    siatkarskielovestory.blogspot.com
    pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. oo jaki Dziku troskliwy...:)
    nie poszło lekko na meczu, ale chyba przyznasz że emocje były niesamowite, dla mnie przed telewizorem, a co dopiero w Spodku... Ja czekam na naszych we Wrocławiu i mam nadzieję że wygramy za 3 punkty...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, mecz na hali , a mecz przed telewizorem to 2 różńe rzeczy. Było genialnie! kibicuj tam naszym we Wrocławiu :)

      Usuń
    2. Dam z siebie wszystko :)

      Usuń