Otworzyłam zaspane oczy, lecz po chwili je zamknęłam.
Strasznie źle się czułam. Bolała mnie głowa, gardło i wszystkie mięśnie. Chyba
dopadło mnie zimowe przeziębienie. Wyłączyłam budzik, który uporczywie dawał mi
znać o tym, że jest już 6:45. Niedawno chorowała Natka, to przyszła kolej na
mnie.
Dostałam smsa. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam: Wpadnę po ciebie o 7:30 :*. Nadawcą rzecz jasna był Misiek.
Uśmiechnęłam się delikatnie i odpisałam: Nie
przyjeżdżaj, nie idę do szkoły. Wzięło mnie jakieś przeziębienie. Nie
upłynęły nawet 2 minuty, a już czytałam odpowiedź: W takim razie leż grzecznie i zdrowiej, skarbie. Wpadnę do ciebie po
treningu :*. Odłożyłam telefon i po chwili znowu spałam.
Ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Z trudem zwlokłam
się z łóżka, założyłam kapcie i szlafrok. Zeszłam na dół. Nie lubiłam chorować,
bo zawsze wtedy byłam, jak umierająca. Otworzyłam drzwi i wpuściłam gościa do
domu. Oczywiście był nim mój chłopak. Spojrzał troskliwie na mnie i przyłożył
mi rękę do czoła. Skrzywił się.
- Mierzyłaś
gorączkę? – spytał, a ja pokręciłam przecząco głową. – To na co czekasz? Idź
szybko mierz.
Ruszyłam do kuchni i z szafki wyciągnęłam termometr.
Włożyłam go sobie pod pachę i usiadłam. Brunet oparł się o framugę. Po chwili
urządzenie zaczęło pikać, więc spojrzałam
na wyświetlacz. Skrzywiłam się.
- Ile? – spytał.
Dałam mu termometr do ręki. – 38 ?! Szybko do łóżka, a ja skoczę do apteki po
coś.
Mechanicznie kiwnęłam głową. Tak źle się czułam, że już
ledwo kontaktowałam. Poczułam, że Michał bierze mnie na ręce.
- Co ty robisz? –
zdziwiłam się.
- Zanoszę do
łóżka. Widzę przecież, że się źle czujesz.
Nie miałam siły nawet protestować. Po niedługim czasie
leżałam już w łóżku, przykryta cieplutką kołdrą. Kubiak pocałował mnie czule w
czoło.
- W takim razie
zaraz wracam z lekami – powiedział i już go nie było. Byłam mu ogromnie
wdzięczna za jego troskę. Gdyby nie on to pewnie cały dzień przeleżałabym, nie
biorąc nawet głupiej tabletki na ból głowy. Cała ja. Cokolwiek mi się nie
dzieje to jestem zbyt leniwa by coś zrobić. Tym razem jednak miałam
usprawiedliwienie, bo czułam się fatalnie.
Przyjmujący znalazł się w moim pokoju po niecałych 30 minutach. Spojrzał na mnie troskliwie i podał tabletki oraz jakiś syrop. Skrzywiłam się na sam zapach.
- Fuj –
stwierdziłam.
- Nie marudź,
tylko pij. Podobno dobry na przeziębienie – odparł z uśmiechem. Najwidoczniej
rozbawiła go moja mina. Z przymusu wypiłam syrop. Jego smak był jeszcze gorszy
niż zapach. Tabletki na szczęście były małe, więc bez problemu połknęłam je,
popijając wodą. Wtedy zauważyłam, że Michał przyniósł mi także talerz z
jajecznicą.
- Pomyślałem, że
będziesz głodna – wyszczerzył się. Podniosłam się i cmoknęłam go w policzek z
wdzięczności.
- I się nie
pomyliłeś. Nie miałam siły sobie czegoś zrobić – powiedziałam i wzięłam się za
jedzenie. Chociaż cały dzień nic nie jadłam to nie skonsumowałam całego
posiłku. Po prostu jakoś nie miałam ochoty. Uroki choroby.
- No dokończ, bo z
głodu umrzesz – nalegał Misiek.
- Ale ja już nie
mogę – jęknęłam. – Czy ty nigdy nie chorowałeś?
- Chorowałem. Ale
rzadko.
- To powinieneś i
tak wiedzieć, że chory człowiek nie ma siły i ochoty jeść.
Odłożyłam talerz na stolik. Całe popołudnie spędziłam z
Michałem. Rozmawialiśmy. On mnie rozśmieszał, a ja czułam się już lepiej.
Oczywiście nie było idealnie, ale nie umierałam, jak rano.
Około godziny 18 do mojego pokoju weszła mama. Wiedziała
o moim stanie, bo w ciągu dnia zdążyłam wysłać jej smsa. Nieźle się zdziwiła,
gdy zobaczyła , że w moim pokoju siedzi Michał. On wyraźnie się zmieszał. Tak
jest od ich ostatniej rozmowy. Kocham swoją mamę, ale czasami mnie denerwowała.
Musiałam z nią w końcu poważnie porozmawiać.
- Dzień dobry –
powiedział Kubiak, delikatnie się uśmiechając.
- Dzień dobry. Jak
się czujesz, Agusiu? – troskliwa mama. Co jej się stało? W pracy ją podmienili?
- Już dobrze.
Michał o mnie zadbał – uśmiechnęłam się, ale bardziej do mojego chłopaka, niż
matki. Jej kąciki ust także lekko powędrowały ku górze.
- To ja będę
leciał. Pa – Misiek pocałował mnie w policzek, a następnie kulturalnie pożegnał
się z moją mamą. Chciałam go odprowadzić do drzwi, ale powiedział, że mam leżeć
i koniec. No tak, z Dzikiem się przecież nie dyskutuje. Swoją drogą to śmieszy
mnie to jego przezwisko. Może na urodziny dam mu torbę żołędzi? Oryginalny
prezent.
Mama usiadła obok mnie na łóżku. Czyżby nastał ten czas
na poważną rozmowę?
- Michał był tu
cały dzień? – spytała w końcu.
- Tak. Przyszedł
zaraz po treningu i dbał o to żebym się nie zanudziła na śmierć – odparłam z
uśmiechem.
- Powinnaś leżeć,
spać, a nie się męczyć – skrzywiła się, a ja westchnęłam.
- No przecież nie
skakałam po całym domu jak oszalała – powiedziałam poirytowana.
- Chodzi mi o to,
że .. – zaczęła, ale nie dałam jej skończyć.
- No właśnie. O co
ci właściwie chodzi? Michał przyszedł, spędził ze mną czas, narażając się, że
się zarazi, a wtedy trener by go zabił. W dodatku opiekował się mną, przyniósł
leki, bo sama byłam zbyt leniwa by wziąć głupi Apap – nerwy mi powoli puszczały.
– Nigdy nie miałaś do niego takiego dystansu. Dopiero, jak się dowiedziałaś, że
jesteśmy razem.
- Ja rozumiem,
kochanie twoje pretensje. Zrozum, jestem twoją matką i po incydencie z
Konradem… nie chcę żeby spotkało cię to samo.
- Ale przecież
wiesz, że Michał jest inny! – zdenerwowałam się. Jak ona w ogóle mogła porównać
ich obu? Dwie rożne osoby, dwa rożne charaktery. Miliony różnic. Jedyna ta sama
cecha: płeć.
- Ja wiem, ale.. –
zacięła się.
- Ale?
- Nie wiem. Po
prostu jakoś – westchnęła.
- Jestem
szczęśliwa z Michałem. Nie psuj tego, proszę.
- Dobrze –
westchnęła. – Ale gdyby on coś…
- Mamo, znowu
zaczynasz?
_____________
To już dziś, mecz Polska - USA. Zawładniemy Spodkiem! Pierwszy raz będę na meczu i jestem strasznie podekscytowana ;>
_____________
To już dziś, mecz Polska - USA. Zawładniemy Spodkiem! Pierwszy raz będę na meczu i jestem strasznie podekscytowana ;>
a jej mama znowu zaczyna, ehhh.. ja nie wiem co ona się ciągle czepia ;)
OdpowiedzUsuńa dzisiaj szybkie 3:0 i do Wrocławia !:D
siatkarskielovestory.blogspot.com
pozdrawiam!:)
oo jaki Dziku troskliwy...:)
OdpowiedzUsuńnie poszło lekko na meczu, ale chyba przyznasz że emocje były niesamowite, dla mnie przed telewizorem, a co dopiero w Spodku... Ja czekam na naszych we Wrocławiu i mam nadzieję że wygramy za 3 punkty...:)
Oj tak, mecz na hali , a mecz przed telewizorem to 2 różńe rzeczy. Było genialnie! kibicuj tam naszym we Wrocławiu :)
UsuńDam z siebie wszystko :)
Usuń