Studniówka skończyła się bardzo późno. Było świetnie.
Jeszcze lepiej, niż sobie wyobrażałam. Wróciliśmy z Michałem taksówką i
pojechaliśmy do mnie, bo było najbliżej. Samochód miał odebrać na drugi dzień,
bo przecież wypił i nie mógł prowadzić.
Rano obudziłam się wtulona w Kubiego. Spojrzałam na
zegarek. Było po 13. Przeciągnęłam się na łóżku i przez przypadek ręką
uderzyłam Michała centralnie w twarz. Jęknął i złapał się za bolący nos.
- Aga, wystarczyło
mnie szturchnąć lekko, to bym się obudził. Nie musiałaś mnie od razu bić –
marudził.
- Przepraszam.
Przez przypadek to było – wyszczerzyłam się i pocałowałam go w obolałe miejsce.
– Dalej boli?
- Już nie. Chociaż
wiesz co, jednak nadal boli. Musisz dać jeszcze jednego buziaka.
- O nie kochany,
tak dobrze nie ma. Trzeba wstać, panie Kubiak.
Wstałam z łóżka i ściągnęłam z chłopaka kołdrę. Ponarzekał, ponarzekał, ale w końcu wstał i się ubrał. Ja oczywiście jako pierwsza zajęłam łazienkę. Nie stałam długo pod prysznicem, bo wiedziałam, że siatkarz jest niecierpliwy. Ubrałam się (link) i wyszłam, a po mnie do pomieszczenia wszedł mój chłopak. Nie minęło 10 minut, a on już był z powrotem. Razem zeszliśmy na dół, gdzie czekało na nas śniadanio-obiad. W sumie nie wiedziałam, jak to nazwać.
Wstałam z łóżka i ściągnęłam z chłopaka kołdrę. Ponarzekał, ponarzekał, ale w końcu wstał i się ubrał. Ja oczywiście jako pierwsza zajęłam łazienkę. Nie stałam długo pod prysznicem, bo wiedziałam, że siatkarz jest niecierpliwy. Ubrałam się (link) i wyszłam, a po mnie do pomieszczenia wszedł mój chłopak. Nie minęło 10 minut, a on już był z powrotem. Razem zeszliśmy na dół, gdzie czekało na nas śniadanio-obiad. W sumie nie wiedziałam, jak to nazwać.
Rodzice z racji niedzieli byli w domu. Przywitali nas
uśmiechem.
- Dzień dobry –
przywitał się mój chłopak.
- Dzień dobry,
dzień dobry. Jak tam studniówka? – zagadał mój tata.
- A bardzo dobrze
– uśmiechnęłam się szeroko. – Myślałam, że dziewczynom oczy z orbit wyjdą, jak
zobaczyły z kim przyszłam – cmoknęłam Michała w policzek.
- Bez przesady –
odparł.
- No wiesz, nie
codziennie mają możliwość poznania siatkarza.
- Ale opowiedzcie
może coś więcej, jak było – poprosił tata, więc tak w skrócie opowiedzieliśmy,
co i jak.
- To teraz pewnie
głodni jesteście. Siadajcie, już nalewam zupę – powiedziała mama. Obiad
zjedliśmy w miłej atmosferze. Mama mnie całkowicie zaskoczyła, bo była w
stosunku do Michała taka jak dawniej, zanim zaczęliśmy chodzić ze sobą. Pewnie
nasza ostatnia rozmowa dała jej do myślenia.
Michał zaraz po obiedzie poszedł do siebie. Ja cały ten
dzień spędziłam na błogim leniuchowaniu, bo musiałam odpocząć po wczorajszym
wieczorze. Wymieniłam setki smsów z
Duśką, bo oczywiście musiała wiedzieć, co i jak. W sumie to ja byłam
identyczna. Gdy ona miała swoją studniówkę dwa tygodnie wcześniej to też
wypytywałam o wszystko. Poszła na nią z Hubertem, z którym chodziła do klasy.
Znaczy ja też kiedyś z nim chodziłam do klasy. Od początku jej się spodobał i
widocznie ona jemu też, skoro poprosił ją żeby poszli na tą imprezę razem.
Życzyłam im wszystkiego najlepszego i miałam nadzieję, że niedługo Dusia
oznajmi mi, że są razem. Teraz trzeba było czekać.
Na moje kolana w pewnym momencie wgramolił się Denis.
Było mi głupio, bo przez ostatnie dni go zaniedbywałam. Zauważyłam, że
skubaniec urósł. Już nie był taka malutką kuleczką. No ale w boczki też mu
poszło. Przytył. Ale jak tu nie tyć, gdy każdy w domu, co chwilę daje mu, a to
karmę, a to kiełbasę, a to szynkę. Ten pies to miał z nami dobrze. No ale
niestety pani go zaniedbywała. Dlatego ubrałam bluzę (link), kurtkę oraz buty.
Zaczepiłam obrożę Denisa o smycz i wyszliśmy na dwór. Jak zwykle swoje kroki
skierowałam do parku. Pochodziliśmy tam dobre 20 minut. Nagle poczułam wibracje
mojego telefonu. Sięgnęłam do kieszeni. Wyświetliło mi się zdjęcie Michała,
więc z uśmiechem odebrałam połączenie.
- Cześć, Misiek –
zaczęłam.
- No cześć. A gdzie ty się plątasz, co?
- W parku jestem.
A skąd ty wiesz, że się plątam?
- Odwróć się.
Zdziwiona zrobiłam, co kazał i zauważyłam jakąś postać
stojącą kilka metrów dalej. Osobnik był wysoki i posturą przypominał
przyjmującego. Podeszłam do niego, a on szeroko się uśmiechnął.
- Skąd ty..? –
zaczęłam.
- Twoja mama –
wyszczerzył się. – Byłem u ciebie, ale dowiedziałem się, że poszłaś z Denisem
na spacer. A skoro spacer z psem to wiadomo, że szukać cię trzeba w parku.
- Rutkowski przy
tobie wymięka – zaśmiałam się, a po chwili czułam na swoich ustach wargi
Kubiaka. Odwzajemniłam pocałunek. Nie trwał on jednak długo, bo przerwało nam
szczekanie Denisa, który widocznie poczuł się zazdrosny, bo nikt nie zwracał na
niego uwagi. Siatkarz przykucnął i pogłaskał zwierzę, a jemu widocznie się to
spodobało. No tak, on uwielbiał być w centrum zainteresowania.
- Ej Denis, Denis.
Muszę cię nauczyć, że nie wolno ci przerywać, jak całuję się z twoją panią. Jak
poznasz jakąś fajną suczkę i trochę urośniesz to zobaczysz, jaka to frajda.
- Kubiak, ty mi
tutaj psa nie demoralizuj- trzepnęłam go lekko w tył głowy.
- Nie
demoralizuję, tylko przekazuję wartościowe fakty, które powinien zapamiętać –
powiedział do mnie, lecz po chwili znów odwrócił się w kierunku czworonoga. – A
więc będę kontynuować, bo mi przerwano. Musisz pamiętać Denis, że kobiety
potrafią tak omotać faceta, że ten przestaje racjonalnie myśleć. W kółko w
głowę ma ta jedną i nie może się na niczym skupić. Ale w gruncie rzeczy taka
dziewczyna to przydatna rzecz. Przytuli, pocałuje. Znaczy ciebie to raczej
poliże, czy co wy tam robicie. Więc oczy szeroko otwarte i szukaj dla siebie
kogoś.
Stałam tak i przyglądałam się z uśmiechem tej scenie.
Michał wyglądał strasznie zabawnie tłumacząc psu, jak podrywać dziewczyny. Co z
tego, że on nic z tego nie rozumie? Dla Denisa liczyło się tylko to, że ktoś zwracał
na niego uwagę. Po chwili jednak zauważył coś bardziej interesującego w
krzakach. Pobiegł tam, merdając wesoło ogonem.
- No ale ja
jeszcze nie skończyłem! – oburzył się brunet, wstając. – My to się chyba jednak
Denis nie dogadamy.
- Jesteś stuprocentowym
idiotą, Kubiak – zaczęłam, a on się skrzywił. Podeszłam do niego bliżej. – Ale
kocham tego idiotę najbardziej na świecie.
Stanęłam na palcach i lekko musnęłam jego usta.
- A ty jesteś… -
zaczął i zrobił minę myśliciela. – Jak znajdę jakieś określenie to dam ci znać.
Ale też cię kocham najbardziej na świecie.
Położył dłonie na moich biodrach i pocałował mnie
namiętnie. Tym razem Denis już nam nie przerwał. Stał grzecznie z boku, bawiąc
się jakimś patykiem. Może słowa Michała na niego jakoś podziałały?
___________
No i Rosja ze złotym medalem, Brazylia ze srebrynym, a Włochy z brązowym. Mamy powtórkę z Londynu.
czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńhah, rady Kubiaka działają nawet na psy hahaha :D
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, czekam na nowy :)
http://siatkarskielovestory.blogspot.com
http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
haha, świetne! :D:D
OdpowiedzUsuńjuz się nie mogę doczekać kiedy się miedzy nimi coś popsuje ale oczywiście później się zejda :P lubię takie emocjonujące sceny :P mam nadzieje ze będziesz tego bloga pisała aż do starości państwo Kubiak nie no zartuje chociaż do momentu jak będzie ślub mały dziku :):) co ile dodajesz rozdziały ? :-D
OdpowiedzUsuńDodaję tak średnio, co 4-5 dni ;) Mam już na komputerze napisane rozdziały naprzód i jak do tej pory jest ich 80, a pomysłów mam jeszcze pełno, wiec myślę, że trochę sobie poczytacie, jak będziecie chcieli :)
Usuń