13.07.2013

Rozdział 32

 - Misiek – zaczęłam.
 - Mhm? – wybełkotał, zajęty szukaniem czegoś w szufladzie.
 - Czego ty tam tyle szukasz?
Włożyłam do ust kolejne winogrono, przyglądając się chłopakowi. W końcu wstał nagle, aż się przestraszyłam.
 - Mam! – krzyknął uradowany.
 - Co masz?
 - Film – wyszczerzył się i włożył płytkę do odtwarzacza DVD.
 - Ale jaki? - dopytywałam ciekawa.
 - ‘’Kogel - Mogel’’ – wyszczerzył się, niczym idiota.
 - Ale ja to już oglądałam milion razy – jęknęłam.
 - Ja też. Ale razem jeszcze nigdy.
 - Boże, z kim ja żyję – westchnęłam teatralnie, a brunet objął mnie ramieniem.
 - Ze mną – pocałował mnie w skroń. Wtuliłam się w  niego i zaczęliśmy oglądać. Film był stary, ale ciągle bardzo mi się podobał. Gdy się skończył miło rozmawialiśmy.
 - Misiek, ale pamiętasz, że za tydzień mam studniówkę, tak? – spytałam w pewnym momencie.
 - No oczywiście, że pamiętam. Przypominasz mi, co chwilę i w dodatku musze chodzić na te próby poloneza – uśmiechnął się.
 - Mam nadzieję, że będzie dobrze.
 - Na pewno będzie fajnie. W końcu ze mną – wypiął dumnie pierś. Uderzyłam go lekko w ramię.
 - Jaki narcyz.
 - Też cię kocham – pocałował mnie namiętnie. Oderwałam się od niego.
 - A kto powiedział, że ja ciebie też? – droczyłam się z nim.
 - A wiesz, kiedyś tam, w sylwestra mi się o uszy obiło – puścił mi oczko.
 - No musiałeś baaardzo dużo wypić, że takie bzdury pleciesz.
 - Jesteś okropna, wiesz?
 - Wiem, staram się – wyszczerzyłam się.


Następnego dnia musiałam już iść do szkoły. Na szczęście miałam tylko 4 lekcje, w tym 2 języki polskie, matmę i WF. Czyli nie tak najgorzej. W drodze do szkoły spotkałam moją przyjaciółkę.
 - Hej, Natka – przywitałam się z uśmiechem.
 - Oo, zdrowa już? – spytała z dziwnym uśmieszkiem.
 - A tak, tak.
 - A co tam wczoraj porabiałaś, co?
 - A nic takiego – mruknęłam z uśmiechem.
 - Bujać to my, ale nie nas, kochana. Zbyszek mi opowiedział ich wesoły trening – wyszczerzyła się. Z Bartmana to niezła papla. Już ja sobie z nim pogadam.
 - Oj no wpadłam na halę to pomyślałam, że się porozciągam, czy coś.
 - A czemu mnie matole nie wzięłaś?!
 - Następnym razem cię wezmę – uśmiechnęłam się.
Weszłyśmy do szkoły. Rozpoczął się kolejny dzień nauki. Eh, chcę wakacje!


3 pierwsze lekcje minęły mi w miarę szybko. Miałam ochotę zerwać się z WF, ale pomyślałam, ze w sumie wczoraj się dobrze porozciągałam na tym treningu chłopaków, więc co mi szkodzi. Pewnie zagramy w siatkówkę, czyli to co lubię najbardziej. Razem z koleżankami z grupy przebrałyśmy się w stroje i ruszyłyśmy na halę. Szłam jak zwykle z Natką. My to praktycznie nierozłączne jesteśmy.
Po krótkiej rozgrzewce nastała pora by powybierać składy drużyn. Wuefistka wybrała mnie, jako jedną z kapitanek, a Natkę jako drugą. No to będzie ciekawie.
Rozpoczął się mecz. Szłyśmy punkt za punkt. Odkąd zamieszkałam w Jastrzębiu i zaczęłam zadawać się z siatkarzami to mój poziom umiejętności gry w siatkówkę znacznie się podniósł. Oczywiście gra przeciwko tym wielkoludom była straszna w moim wykonaniu, ale ważne, że nauczyli mnie paru rzeczy. W końcu jednak moja drużyna wygrała. Jeden set, ale dzwonek pokrzyżował plany o rewanżu.
 - Aga, ale ty świetnie grasz – pochwaliła mnie w szatni Martyna. Podziękowałam uśmiechem i zaczęłam się przebierać.
 - Ale pamiętam, że jak tu przyszłaś to nie byłaś taka dobra – dodała Klara. Czy one czytały mi w myślach?
 - No wiecie, praktyka czyni mistrza – wyszczerzyłam się.
Nikt właściwie nie wiedział o tym, że ja i Natalia znamy osobiście siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. 90% szkoły było kibicami tej drużyny. W końcu patriotyzm lokalny zobowiązywał. Ja mimo, że mieszkałam pół Polski dalej to kibicowałam właśnie temu klubowi. A teraz znałam jej zawodników, trenerów, cały sztab. A w dodatku Michał Kubiak był moim chłopakiem. 2 lata temu, gdyby ktoś mi powiedział, że tak będzie wyglądało moje życie to bym go wyśmiała i uznała, że ma bujną wyobraźnię. Życie potrafi jednak nieźle człowieka zaskoczyć.

_________________

Wiem, że krókie i denne, ale jakoś weny nie miałam, piszac go. Zapewne oglądaliście wczorajszy mecz. Nie będę się za bardzo rozpisywać. Nasi siatkarze nie są w swojej formie, ale nie można im zarzucić, ze nie walczą. Walczą! Do Argentyny nie polecą, ale przecież to nie jest koniec świata. Teraz trzeba ich wesprzeć. Muszą wiedzieć, że my wciąż w nich wierzymy. Sukcesom łatwo kibicować, prawda? my natomiast kibicujemy drużynie, a nie jakims wynikom. DO BOJU POLSKA! ME BĘDĄ NASZE!


3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie denny rozdział, fajnyy :)
    no naszym na pewno nie można zarzucić że nie walczyli, walczyli, ale niestety nie wyszło tak jak chcieliśmy :)
    teraz będą ME, oby poszły lepiej, ale nie zapeszajmy :D
    siatkarskielovestory.blogspot.com
    http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu denny?? rozdział-ok..:)
    a co do naszych siatkarzy "Dumni po zwycięstwie wierni po porażce"

    OdpowiedzUsuń