Na drugi dzień czułam się o wiele lepiej, jednak dla
pewności zostałam jeszcze jeden dzień w domu. Właściwie to czułam się jak nowonarodzona. No ale gdyby jednak mi się nagle
pogorszyło? Lepiej dmuchać na zimne.
Choć nadal byłam ‘’chora’’ to wybrałam się na trening
siatkarzy. A co, niech mają chłopcy niespodziankę. Ubrałam ciepły sweter
(Link), a pod niego założyłam białą bokserkę. Na nogi rzecz jasna jeansy
(link). Buty, kurtka i byłam gotowa. Zamknęłam dom na klucz i ulicami
Jastrzębia podążyłam na halę. Ochroniarz wpuścił mnie od razu. Pan Marek znał
mnie doskonale i wiedział, że przyjaźnię się z siatkarzami. Weszłam cicho na
halę. Nikt mnie nie zauważył. Połowa graczy ćwiczyła zagrywkę, a druga
przyjęcie. Usiadłam na trybunach, wcześniej ściągając kurtkę i odkładając ją na
miejsce obok. Na kolanach miałam torbę, w której miałam strój sportowy, bo coś
czułam, że mogą mnie zaprosić na trening. Znaczy oficjalnie byłam chora, ale
trochę ruchu nikogo nie zabiło.
Siedziałam już tak 10 minut, ale nadal nikt mnie nie
zauważył. Powoli zaczynałam się nudzić. Nagle mój wzrok napotkał spojrzenie
Wojtaszka. Uśmiechnęłam się do libero. Pomachał mi wesoło. Przy nim stanął
Holmes i spojrzał jak na idiotę. Po chwili podążył za spojrzeniem kolegi i
także do mnie pomachał.
- Co wy odwalacie?
– zapytał jakże miło Bartman. Nieźle się zdziwił, widząc mnie na widowni. Po
chwili już cały skład Jastrzębskiego Węgla mnie spostrzegł. Przywitałam się z
trenerami i podeszłam do chłopaków.
- A co ty tu
robisz? – zdziwił się Czarnowski, zdezorientowany.
- Spodziewałam się
jakiegoś ‘oh, jak miło cię widzieć, Agnieszko’ . Ale Nieee, Patryk musi od razu
być niemiły – udałam oburzenie. Środkowy zrobił smutną minę.
- Przepraszam.
Zachowałem się niczym gówniarz.
- Popieram! –
krzyknął Damian, a Czarnowski spojrzał na niego groźnie, więc libero się
uciszył. Zaśmiałam się.
- A ty nie chora?
– spytał z cwaniackim uśmiechem Kubiak.
- A no wiesz, nagle
poczułam taki przypływ energii – wyszczerzyłam się.
- Symulantka.
- Moja krew –
skomentował Zbyszek, niszcząc mi fryzurę. Uderzyłam go w rękę. – Ej, za co to?
- Za miłość do
ojczyzny.
- Michał, twoja
dziewczyna się nade mną znęca!
- Biedny Zbysiu,
pomasować rączkę? – spytał słodko Misiek.
- Tak – nadstawił
dłoń.
- Chyba cię jebło,
Bartman. Przecież żartowałem.
- Zero
współczucia, z kim ja się przyjaźnie?
- Potrenujesz z nami? – spytał po angielsku Matteo.
- W sumie, czemu
nie – uśmiechnęłam się. Podążyłam do szatni, gdzie ściągnęłam swoje ubranie, a
założyłam dresowe spodenki (link) i koszulkę (link). Na nogi włożyłam czarne
trampki. Włosy związałam w kucyk i podążyłam z powrotem na halę.
- Jakie nooogiii –
powiedział, gwizdując Polański, za co
został trzepnięty przez Kubiaka w głowę. – Jezu, Kubiak, ogarnij się.
- Kurdupel
niewychowany – dorzucił swoje trzy grosze Łasko.
- Bo się ślini, a
to moja dziewczyna jest – powiedział przyjmujący, obejmując mnie w pasie.
- Podpisz ją sobie
– wyszczerzył się Łukasz. Myślał, że wszyscy się będą śmiać, jednak się
przeliczył.
- Spaliłeś to –
powiedział poważnym tonem Zbyszek, a zasmucony środkowy powrócił do odbijania
piłki. Podzieliliśmy się na 2 składy. Ja byłam w drużynie razem z Bartmanem,
Wojtaszkiem, Tischerem, Gierczyńskim i Malinowskim. Graliśmy przeciwko
Kubiakowi, Martino, Holmesowi, Czarnowskiemu, Polańskiemu i Łasko. Ja zajęłam
pozycję przyjmującego. Uśmiechnęłam się szeroko do Miśka, a on przesłał mi
całusa w powietrzu.
- Ej, nie ma
romansów na boisku! Tu się pracuje! – oburzył sięCzarnowski.
- Ja wam tylko
dekoncentruje przyjmującego – wyszczerzyłam się.
- Michale –
zwrócił się do niego Łasko. – Nie zwracaj uwagi na tego szatana, bo przegramy ,
a za karę zrobisz 50 kółek wokół boiska.
- Ale jak ona tak
patrzy, to ja nie mogę – speszył się.
- Rób tak dalej,
Aga – zaśmiał się Bartman i przybiliśmy sobie piątki.
Mecz się rozpoczął. Walka była wyrównana. Michał widać
przejął się tą karą, więc przyjmował bardzo dokładnie. Mi nie szło już tak
dobrze, ale co ja zrobię z tym moim 1,72 m? W dodatku nie byłam jakoś wybitnie
utalentowana. Jednak moi przyjaciele podnosili mnie na duchu i nie krzyczeli,
gdy coś zepsułam. Natomiast, gdy taki Kubiak coś zepsuł to od razu sto
pretensji na minutę.
Nasza drużyna wygrywała już dwoma setami. Mieliśmy piłkę
meczową. Zagrywał Bartman, ale niestety przestrzelił. Kolejna piłka meczowa, a
na koncie przeciwników 22 punkt. Na zagrywkę wędruje Michał. Uśmiecha się do mnie
cwaniacko, podrzuca Mikase do góry i z całe siły uderza w nią otwartą dłonią.
Tak, jak się domyśliłam, piłka leciała prosto na mnie. Odbiła się, jednak
poszła w bok.
- Kubiak! –
wydarłam się.
- Też cię kocham –
posłał mi buziaka w powietrzu.
- Uuu – zawył
Tischer. – Pierwsza kłótnia małżeńska.
- Małżeńska?! –
zdziwił się Zbyszek. – Co mnie ominęło?!
- Ślub, debilu –
zaśmiał się Damian, a Zibi spojrzał na mnie przerażony.
- Zmieniłaś stan
cywilny i mi nie powiedziałaś?! Jestem twoim bratem do diabła!
- Sama się
dowiaduję, ze jestem mężatką – zrobiłam wielkie oczy.
- Czyli mówisz, że
Kubiak zaciągnął się do ołtarza siłą – zamyślił się atakujący. – To chyba
podchodzi pod paragraf, co nie?
- Przepraszam, że
przerywam, ale opóźniacie grę. Chcecie zarobić żółtą kartkę? – oburzył się
Russell. Piłka powędrowała znowu w ręce mojego chłopaka i znowu poleciała
prosto na mnie. Tym razem jednak odbiłam do góry. Do Bartmana wystawił ją
Patryk, a atakujący trafił w sam narożnik boiska. Wygraliśmy, więc cieszyłam
się jak głupia.
- Oszukiwaliście!
– powiedział z wyrzutem Matteo.
- Niby jak? –
zdziwiłam się.
- Rozpraszałaś nam
Kubiaka.
- Kilka minut temu
omal mnie nie zabił swoją zagrywką. Kiepskie to moje rozpraszanie – pokręciłam
głową. Trener był zadowolony z gry swoich zawodników i obwieścił koniec
treningu. Ruszyliśmy do szatni. Powiedziałam, że ja wchodzę jako pierwsza, bo
jestem dziewczyną. Niechętnie, ale w końcu zgodzili się czekać przed drzwiami.
Starałam się umyć, jak najszybciej, więc już po 15 minutach byłam na zewnątrz i
czekałam na chłopaków. Pierwszy wyszedł Misiek. Uśmiechnięty podszedł do mnie i
pocałował.
- Ty mnie jeszcze
dziś odpowiednio nie przywitałaś – poruszył zabawnie brwiami.
- Bo nie zasłużyłeś – wystawiłam mu język.
- No wiesz co? Ja
zawsze zasługuję na buziaki – wyszczerzył się.
- Ej, nie
kopulować mi się tam! – wydarł się Damian. Spojrzałam na niego, jak na
niedorozwiniętego. W sumie niewiele się pomyliłam. Pożegnałam się z siatkarzami
i wyszłam z Michałem z budynku.
_____________________
O tak, tak! USA pokonane i mamy 5 punktów :D Byłam w Spodku. Atmosfera po prostu NIESAMOWITA. teraz będe tam jeździć co roku. Wspaniałe miejsce. Tyle ludzi i ta wiara, ze jednak pokonamy Amerykanów i się udało!
haha dobry rozdział :)
OdpowiedzUsuń'pierwsza kłótnia małżeńska' :D
noo mamy mamy 5 pkt, jest mooc!:D
teraz Bułgaria :)
siatkarskielovestory.blogspot.com
super rozdział :)
OdpowiedzUsuńja za rok też zamierzam jechać do Spodka, bo ta atmosfera musiała być genialna..:) co prawda we Wrocławiu też było super, ale Spodek to taka "stolica" polskiej siatkówki...:)
świetny rozdział :) a co do meczu to atmosfera w spodku cudowna gardło zdarte całkowicie ale to nic z tym co się działo podczas meczu :D
OdpowiedzUsuńPierwsza kłótnia małżeńska za nimi, teraz czekam na więcej! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
Całuję i dziękuję za obecność ♥