8.07.2013

Rozdział 31

Na drugi dzień czułam się o wiele lepiej, jednak dla pewności zostałam jeszcze jeden dzień w domu. Właściwie to czułam się jak nowonarodzona. No ale gdyby jednak mi się nagle pogorszyło? Lepiej dmuchać na zimne.
Choć nadal byłam ‘’chora’’ to wybrałam się na trening siatkarzy. A co, niech mają chłopcy niespodziankę. Ubrałam ciepły sweter (Link), a pod niego założyłam białą bokserkę. Na nogi rzecz jasna jeansy (link). Buty, kurtka i byłam gotowa. Zamknęłam dom na klucz i ulicami Jastrzębia podążyłam na halę. Ochroniarz wpuścił mnie od razu. Pan Marek znał mnie doskonale i wiedział, że przyjaźnię się z siatkarzami. Weszłam cicho na halę. Nikt mnie nie zauważył. Połowa graczy ćwiczyła zagrywkę, a druga przyjęcie. Usiadłam na trybunach, wcześniej ściągając kurtkę i odkładając ją na miejsce obok. Na kolanach miałam torbę, w której miałam strój sportowy, bo coś czułam, że mogą mnie zaprosić na trening. Znaczy oficjalnie byłam chora, ale trochę ruchu nikogo nie zabiło.
Siedziałam już tak 10 minut, ale nadal nikt mnie nie zauważył. Powoli zaczynałam się nudzić. Nagle mój wzrok napotkał spojrzenie Wojtaszka. Uśmiechnęłam się do libero. Pomachał mi wesoło. Przy nim stanął Holmes i spojrzał jak na idiotę. Po chwili podążył za spojrzeniem kolegi i także do mnie pomachał.
 - Co wy odwalacie? – zapytał jakże miło Bartman. Nieźle się zdziwił, widząc mnie na widowni. Po chwili już cały skład Jastrzębskiego Węgla mnie spostrzegł. Przywitałam się z trenerami i podeszłam do chłopaków.
 - A co ty tu robisz? – zdziwił się Czarnowski, zdezorientowany.
 - Spodziewałam się jakiegoś ‘oh, jak miło cię widzieć, Agnieszko’ . Ale Nieee, Patryk musi od razu być niemiły – udałam oburzenie. Środkowy zrobił smutną minę.
 - Przepraszam. Zachowałem się niczym gówniarz.
 - Popieram! – krzyknął Damian, a Czarnowski spojrzał na niego groźnie, więc libero się uciszył. Zaśmiałam się.
 - A ty nie chora? – spytał z cwaniackim uśmiechem Kubiak.
 - A no wiesz, nagle poczułam taki przypływ energii – wyszczerzyłam się.
 - Symulantka.
 - Moja krew – skomentował Zbyszek, niszcząc mi fryzurę. Uderzyłam go w rękę. – Ej, za co to?
 - Za miłość do ojczyzny.
 - Michał, twoja dziewczyna się nade mną znęca!
 - Biedny Zbysiu, pomasować rączkę? – spytał słodko Misiek.
 - Tak – nadstawił dłoń.
 - Chyba cię jebło, Bartman. Przecież żartowałem.
 - Zero współczucia, z kim ja się przyjaźnie?
 - Potrenujesz  z nami? – spytał po angielsku Matteo.
 - W sumie, czemu nie – uśmiechnęłam się. Podążyłam do szatni, gdzie ściągnęłam swoje ubranie, a założyłam dresowe spodenki (link) i koszulkę (link). Na nogi włożyłam czarne trampki. Włosy związałam w kucyk i podążyłam z powrotem na halę.
 - Jakie nooogiii – powiedział, gwizdując  Polański, za co został trzepnięty przez Kubiaka w głowę. – Jezu, Kubiak, ogarnij się.
 - Kurdupel niewychowany – dorzucił swoje trzy grosze Łasko.
 - Bo się ślini, a to moja dziewczyna jest – powiedział przyjmujący, obejmując mnie w pasie.
 - Podpisz ją sobie – wyszczerzył się Łukasz. Myślał, że wszyscy się będą śmiać, jednak się przeliczył.
 - Spaliłeś to – powiedział poważnym tonem Zbyszek, a zasmucony środkowy powrócił do odbijania piłki. Podzieliliśmy się na 2 składy. Ja byłam w drużynie razem z Bartmanem, Wojtaszkiem, Tischerem, Gierczyńskim i Malinowskim. Graliśmy przeciwko Kubiakowi, Martino, Holmesowi, Czarnowskiemu, Polańskiemu i Łasko. Ja zajęłam pozycję przyjmującego. Uśmiechnęłam się szeroko do Miśka, a on przesłał mi całusa w powietrzu.
 - Ej, nie ma romansów na boisku! Tu się pracuje! – oburzył sięCzarnowski.
 - Ja wam tylko dekoncentruje przyjmującego – wyszczerzyłam się.
  - Michale – zwrócił się do niego Łasko. – Nie zwracaj uwagi na tego szatana, bo przegramy ,  a za karę zrobisz 50 kółek wokół boiska.
 - Ale jak ona tak patrzy, to ja nie mogę – speszył się.
 - Rób tak dalej, Aga – zaśmiał się Bartman i przybiliśmy sobie piątki.
Mecz się rozpoczął. Walka była wyrównana. Michał widać przejął się tą karą, więc przyjmował bardzo dokładnie. Mi nie szło już tak dobrze, ale co ja zrobię z tym moim 1,72 m? W dodatku nie byłam jakoś wybitnie utalentowana. Jednak moi przyjaciele podnosili mnie na duchu i nie krzyczeli, gdy coś zepsułam. Natomiast, gdy taki Kubiak coś zepsuł to od razu sto pretensji na minutę.
Nasza drużyna wygrywała już dwoma setami. Mieliśmy piłkę meczową. Zagrywał Bartman, ale niestety przestrzelił. Kolejna piłka meczowa, a na koncie przeciwników 22 punkt. Na zagrywkę wędruje Michał. Uśmiecha się do mnie cwaniacko, podrzuca Mikase do góry i z całe siły uderza w nią otwartą dłonią. Tak, jak się domyśliłam, piłka leciała prosto na mnie. Odbiła się, jednak poszła w bok.
 - Kubiak! – wydarłam się.
 - Też cię kocham – posłał mi buziaka w powietrzu.
 - Uuu – zawył Tischer. – Pierwsza kłótnia małżeńska.
 - Małżeńska?! – zdziwił się Zbyszek. – Co mnie ominęło?!
 - Ślub, debilu – zaśmiał się Damian, a Zibi spojrzał na mnie przerażony.
 - Zmieniłaś stan cywilny i mi nie powiedziałaś?! Jestem twoim bratem do diabła!
 - Sama się dowiaduję, ze jestem mężatką – zrobiłam wielkie oczy.
 - Czyli mówisz, że Kubiak zaciągnął się do ołtarza siłą – zamyślił się atakujący. – To chyba podchodzi pod paragraf, co nie?
 - Przepraszam, że przerywam, ale opóźniacie grę. Chcecie zarobić żółtą kartkę? – oburzył się Russell. Piłka powędrowała znowu w ręce mojego chłopaka i znowu poleciała prosto na mnie. Tym razem jednak odbiłam do góry. Do Bartmana wystawił ją Patryk, a atakujący trafił w sam narożnik boiska. Wygraliśmy, więc cieszyłam się jak głupia.
 - Oszukiwaliście! – powiedział z wyrzutem Matteo.
 - Niby jak? – zdziwiłam się.
 - Rozpraszałaś nam Kubiaka.
 - Kilka minut temu omal mnie nie zabił swoją zagrywką. Kiepskie to moje rozpraszanie – pokręciłam głową. Trener był zadowolony z gry swoich zawodników i obwieścił koniec treningu. Ruszyliśmy do szatni. Powiedziałam, że ja wchodzę jako pierwsza, bo jestem dziewczyną. Niechętnie, ale w końcu zgodzili się czekać przed drzwiami. Starałam się umyć, jak najszybciej, więc już po 15 minutach byłam na zewnątrz i czekałam na chłopaków. Pierwszy wyszedł Misiek. Uśmiechnięty podszedł do mnie i pocałował.
 - Ty mnie jeszcze dziś odpowiednio nie przywitałaś – poruszył zabawnie brwiami.
- Bo nie zasłużyłeś – wystawiłam mu język.
 - No wiesz co? Ja zawsze zasługuję na buziaki – wyszczerzył się.

 - Ej, nie kopulować mi się tam! – wydarł się Damian. Spojrzałam na niego, jak na niedorozwiniętego. W sumie niewiele się pomyliłam. Pożegnałam się z siatkarzami i wyszłam z Michałem z budynku. 

_____________________

O tak, tak! USA pokonane i mamy 5 punktów :D Byłam w Spodku. Atmosfera po prostu NIESAMOWITA. teraz będe tam jeździć co roku. Wspaniałe miejsce. Tyle ludzi i ta wiara, ze jednak pokonamy Amerykanów i się udało!

4 komentarze:

  1. haha dobry rozdział :)
    'pierwsza kłótnia małżeńska' :D
    noo mamy mamy 5 pkt, jest mooc!:D
    teraz Bułgaria :)
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział :)
    ja za rok też zamierzam jechać do Spodka, bo ta atmosfera musiała być genialna..:) co prawda we Wrocławiu też było super, ale Spodek to taka "stolica" polskiej siatkówki...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :) a co do meczu to atmosfera w spodku cudowna gardło zdarte całkowicie ale to nic z tym co się działo podczas meczu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza kłótnia małżeńska za nimi, teraz czekam na więcej! :D

    Zapraszam na nowy rozdział na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Całuję i dziękuję za obecność ♥

    OdpowiedzUsuń