29.04.2013

Rozdział 15



Z perspektywy Michała

Wiem, o co prosiła Agnieszka, ale ja nie mogłem tak stać bezczynnie. Musiałem obić mordę tamtemu dupkowi. Jak mógł ją tak skrzywdzić?! Zgwałcić ją?! Taką drobną i delikatną osobę?! Tacy, jak on powinni się w ogóle nie rodzić. Dlaczego akurat Aga? Znowu ona. Tym razem jednak było gorzej. Była w pełni świadoma i jak widać napastnik był dość brutalny. W środku mnie wręcz wrzało. Zależało mi na Kochanowskiej, jak na nikim innym. Wskoczyłbym za nią w ogień. Dlatego właśnie nie mogłem tej sprawy tak spokojnie zostawić.
Nagle ktoś mnie szarpnął za ramię. Odwróciłem się z wściekłą miną. To był mój przyjaciel. Zapewne Aga go wysłała.
 - Nie zamierzam teraz wracać. Muszę to zrobić – wysyczałem przez zęby.
 - Ale czy ja powiedziałem, że ci zabraniam? – spytał z cwaniackim uśmiechem.
 - Dzięki, stary.
 - Ale idę z tobą żebyś nie przegiął.
Poszliśmy oboje. Ten idiota nie mieszkał daleko, więc długo nam to nie zajęło. Zadzwoniliśmy dzwonkiem, a ten po chwili nam otworzył. Nieźle się zdziwił, gdy na ‘dzień dobry’ oberwał pięścią w twarz. Zatoczył się do tyłu, przytrzymując krwawiący nos.
 - Co kurwa… - zaczął i oberwał jeszcze raz, ale tym razem od Zbyszka. Atakujący rozmasował rękę.
 - Nie pytaj się głupio – odparł mój przyjaciel.
 - Nie wiem, o co wam chodzi – odpowiedział głupkowato.
 - Zbyszek trzymaj mnie, bo go zabiję.
Gotowało się we mnie. Dąbrowski zaczął się śmiać.
 - Ta mała dziwka już wam się zdążyła pochwalić?
Nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego z pięściami, a on nie był mi dłużny. Na całe szczęście Zibi nas rozdzielił, bo chyba bym go tam zabił. Byłem w takim stanie, że zrobiłbym wszystko. Konrad siedział pod ścianą i trzymał się za nos, który teraz krwawił jeszcze mocniej. W dodatku miał przeciętą wargę i jakieś zadrapania. I tak za mało, jak dla mnie.
 - Radzę ci zniknąć stąd, bo może się to dla ciebie źle skończyć – odpowiedziałem wściekły. Ten podniósł swoje spojrzenie na mnie i uśmiechnął się cwaniacko.
 - Pozdrów Agusię – powiedział. Zacząłem się wyrywać Bartmanowi, ale jakoś udało mu się mnie wyprowadzić, najpierw z mieszkania, a potem z bloku. Gdy znalazłem się na zewnątrz, kopnąłem w pobliski krawężnik. Wrzasnąłem z wściekłości, ale również z bezsilności. Nie mogłem mu nic zrobić oprócz tych kilku ciosów, bo jeszcze by mnie ten kretyn o coś oskarżył. W dodatku Zbyszek by mnie od razu powstrzymał.
 - Spokojnie, dostał za swoje. Wracajmy do Agi. Teraz to jest najważniejsze – próbował mnie uspokoić.
 - Według mnie za mało oberwał.
 - Daj spokój. Czasu nie cofniesz. Jesteś teraz potrzebny Adze. Cały. A nie w kawałkach.
Westchnąłem. Miał całkowita rację.
 - Wracajmy.

Z perspektywy Agnieszki

Strasznie bałam się o Michała. Nie chciałam żeby zrobił jakąś głupotę, której potem by żałował. No i oczywiście nie chciałam żeby cokolwiek mu się stało. Gdy czekałyśmy z Natalią na chłopaków, opowiedziałam jej całą historię. Nawet przestałam płakać. Minuty dłużyły mi się niemiłosiernie. No gdzie oni są?- pytałam siebie w myślach. Gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi natychmiast wstałam z miejsca. Podbiegłam do Michała i wtuliłam się w niego mocno. Po chwili oderwałam się i spojrzałam na jego twarz. Miał przeciętą wargę i krew leciała mu z nosa.
 - Aga, ja przepraszam, musiałem – zaczął skruszony. Bez słowa udałam się do łazienki i wzięłam apteczkę. Patrzył na mnie zdziwiony. Zaczęłam opatrywać mu rany. Jęknął cicho, gdy przyłożyłam mu wacik z wodą utlenioną do rany.
 - Musi piec – powiedziałam spokojnie.
- Bardzo jesteś zła? – spytał. Spojrzałam na niego. Cmoknęłam go w policzek i szepnęłam:
 - Dziękuję.
Uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie. Zauważyłam wtedy, że nagle Zbyszek z Natalią gdzieś się ulotnili. Nawet nie spostrzegłam kiedy.
 - Bardzo go poobijałeś?
 - Przejmujesz się nim?
 - Nie chcę po prostu żebyś miał kłopoty.
Westchnął. Usiadł na kanapie, a mnie posadził sobie na kolanach.
 - Jesteś moją przyjaciółką i dla ciebie mógłbym nawet skończyć w więzieniu.
 - Michał, nawet tak nie mów!
 - Jest niewiele bardziej poobijany ode mnie. Nie musisz się bać.
Wtuliłam się w niego.
 - To było straszne, Misiek – szepnęłam. Tak właściwie to nie opowiedziałam mu, co się tak dokładnie stało.
 - Wiem, Aguś, wiem. Nie musisz mówić. Rozumiem.
 - Ale ja chcę – spojrzałam w jego oczy. Zeszłam z jego kolan i usiadłam obok. Podciągając kolana pod brodę wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramieniem. – Ostatnio nam się nie układało, ale ja chciałam jeszcze to jakoś naprawić. Przyszłam do niego, było miło, rozmawialiśmy. I wtedy on zaczął się do mnie dobierać. Czuję się teraz taka… taka brudna. Był strasznie nachalny i brutalny – oczy mi się zaszkliły, a przyjmujący otulił mnie bardziej. – udało mi się go kopnąć w krocze i uciec. Od razu przybiegłam do ciebie.
 - Przykro mi, że musiałaś przez cos takiego przejść. Przysięgam, że od teraz będę cię pilnował jak oka w głowie – pocałował mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się do niego. Gdy spojrzałam w jego oczy poczułam takie dziwne uczucie w środku. Takie nienaturalne ciepło, które wzięło się z nikąd.
 - Dziękuję ci. Za to, że cię mam.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

____________

Z Jastrzębskiego Węgla odchodzi Russell Holmes. Szkoda :( Ale przychodzi nowy środkowy - Alen Pajenk. 

27.04.2013

Rozdział 14


Minęło kilka dni. Umówiłam się z Konradem. Chciałam chociaż jeszcze spróbować. Może akurat się uda i coś z tego związku będzie? Całą drogę do jego mieszkania powtarzałam sobie, że to jest naprawdę fajny chłopak, więc jestem szczęściarą. Inni nie mają tyle szczęścia, co ja. Z uśmiechem na twarzy ruszyłam na osiedle mojego chłopaka.

Zapukałam do drzwi. Otworzył mi uśmiechnięty Dąbrowski i dał soczystego całusa w usta. Uśmiechnęłam się.
 - Hej, Agusiu – powiedział i zaprosił mnie do środka. Popołudnie bardzo miło nam minęło. Siedzieliśmy na łóżku w jego pokoju i rozmawialiśmy. Nie mieliśmy ze sobą dużo wspólnych rzeczy, no ale przecież przeciwieństwa się przyciągają, prawda?
 - Ej Konrad, Konrad, co z ciebie wyrośnie – stwierdziłam ze śmiechem, gdy opowiedział mi jakąś historię ze swojego dzieciństwa. On wtedy uśmiechnął się i mnie pocałował. Całowaliśmy się długo i namiętnie. W pewnym momencie pocałunek ze strony chłopaka stawał się coraz bardziej zachłanny i nie był już tak przyjemny. Objął mnie mocno i zaczął rękami jeździć po moim ciele. Gdy włożył mi rękę pod bluzkę i próbował odpiąć stanik opamiętałam się. Nie chciałam tego. Jeszcze nie teraz. Oderwałam się od niego.
 - Co się stało? – spytał zaskoczony.
 - Konrad, ja nie chcę jeszcze. Przepraszam – powiedziałam spokojnie, a on to zignorował i znowu wpił swoje usta w moje. Tym razem był jeszcze bardziej brutalny. Próbowałam się wyrwać, ale mocno mnie trzymał. Zaczęłam się go bać.
 - Konrad, pusć! – krzyknęłam , gdy zjechał pocałunkami ciut niżej.
 - Oh, zamknij się. Za długo już czekałem, maleńka – powiedział i uśmiechnął się złowrogo. Zaczął mnie macać po całym ciele. Szarpałam się, ale na darmo. Był silniejszy. Bałam się. Strasznie się bałam. Nigdy go w takim stanie nie widziałam. Tak to jest, jak się zaufa komuś, kogo zna się tak krótko. Wyrywałam się, ale na nic. Próbował zedrzeć ze mnie koszulę, bo nie chciało mu się odpiąć moich guzików. Łzy zaczęły płynąc mi po twarzy. Krzyknęłam, a on uderzył mnie w twarz i kazać milczeć. Znowu zaczął mnie całować. Wkładał mi rękę w spodnie. To było straszne. Gdy już traciłam nadzieję i chciałam odpuścić zauważyłam, że moja noga znajduje się między jego. Z całej siły kopnęłam go w krocze. Jęknął i mnie puścił. Wykorzystałam okazję i uciekłam. Wybiegłam z jego mieszkania, nie biorąc nawet swojej kurtki. Łzy lały się strumieniami po mojej twarzy. Co chwilę odwracałam się do tyłu, patrząc, czy nie biegnie za mną. Na szczęście go nie było. Zerknęłam, która godzina. Akurat Jastrzębski Węgiel skończył trening, więc miałam nadzieję, że złapię Michała przed halą, która była niedaleko. Miałam racje. Właśnie otwierał drzwi do samochodu, gdy ja podbiegłam i zapłakana wtuliłam się w niego. On zaskoczony objął mnie i pytał, co się stało. Ja szlochałam coraz mocniej. Ściągnął swoją grubą bluzę i założył mi na ramiona. Cała się trzęsłam. Sama nie wiedziałam, czy ze strachu, czy z zimna. Powiedział, że zabierze mnie do siebie i wsadził do auta. Podciągnęłam kolana pod brodę i płakałam nadal. Nigdy nie widział mnie w takim stanie. Zauważył na pewno mój czerwony policzek i poszarpane ubranie. Domyślałam, że w głowie układał sobie różne hipotezy , dotyczące mojego stanu.

Po krótkim czasie już siedziałam wtulona w przyjaciela, na jego kanapie. Powoli się uspokajałam.
 - Co się stało, malutka? – spytał troskliwie. Objęłam go mocniej.
 - Konrad…. – szepnęłam. – On chciał… on chciał…
 Ponownie się rozpłakałam.
 - Ciii, nie płacz. Zabiję gnoja. Po prostu zabiję – syknął wściekły. Wstał gwałtownie z sofy. Zacisnął dłonie w pięści.
 - Co ty robisz?
 - Przecież ja nie mogę tego tak zostawić! Musi zapłacić! Nie daruję mu tego!
Chwyciłam go za rękę.
 - Nie, Michał. Proszę cię. To nic nie da.
 - Przecież on chciał… no kurwa zabiję go!
Nerwy mu puszczały. Wstałam i przytuliłam się do niego. Głaskał mnie po plecach.
 - Proszę cię, Misiek. Nie chcę żebyś miał przeze mnie problemy.
Łzy nadal ciekły mi po policzku. Znowu usiedliśmy na kanapie. Nagle do mieszkania niespodziewanie wpadli uśmiechnięci Zbyszek i Natka.
 - Hej, Michaaa… - zaczęli wesoło, jednak na mój widok mina im zrzedła. Natka nie pytając o powód, usiadła obok, a ja się wtuliłam teraz w nią. Cały czas płakałam. Czułam się strasznie. Nigdy nie przeszłam czegoś tak strasznego. Chociaż udało mi się uciec i do niczego więcej nie doszło to i tak byłam ofiarą. Byłam głupia, że dałam mu się tak omotać. Mogłam na samym początku posłuchać Michała. Głupia! Przecież on nigdy nie był do kogoś tak źle nastawiony, jak do niego. Mogłam coś wyczuć, ale niee. Ja musiałam być mądrzejsza. Powtarzałam sobie, ze jest miły, a tak naprawdę chciał tylko jednego. Ale dlaczego akurat ja?
 - Co się stało? – spytał nieśmiało Bartman.
 - Konrad…. – wyszeptałam. Oboje zauważyli, jak wyglądam, więc na 100% domyślili się, o co chodzi. Zbyszek, tak jak przyjmujący zacisnął pięści.
 - Ja tego tak nie zostawię. Przepraszam Aga – powiedział Kubiak i wybiegł z mieszkania.
 - Zbyszek, błagam, powstrzymaj go! – powiedziałam, a ten natychmiast pobiegł za przyjacielem. Mam nadzieję, że nie zrobi żadnej głupoty.

________________

No to trochę się dzieje :) Mam nadzieję, że akcja nie za szybko sie toczy. Potem trochę zwolni, bo mam już napisane troche do przodu .

22.04.2013

Rozdział 13


 - Co dziś robicie z Natką? – spytał Michał, dzwoniąc do mnie, gdy akurat skończyłyśmy lekcje. Zerknęłam na przyjaciółkę.
 - Co dziś robimy? – powtórzyłam. Przyjaciółka wzruszyła ramionami. – Nic. A co?
 - To wpadajcie na trening. Tylko ze strojami dziewczynki. Porozciągacie się trochę – chociaż go nie widziałam, to czułam, że właśnie się wyszczerzył.
 - No w sumie – zawahałam się. – Wpadamy na trening chłopaków?
 - Czemu nie – Natalia uśmiechnęła się.
 - Okej, będziemy – potwierdziła.
 - I prawidłowo. To czekamy. Na razie – rozłączył się.
 - Co ich tak naszło? – zapytała mnie blondynka.
 - Bo ja wiem? Wiesz, że oni mają czasem dziwne pomysły.

Na hali byłyśmy równo o 16. Poszłyśmy się przebrać w jakieś sportowe ciuchy i podążyłyśmy na halę, gdzie siatkarze się rozciągali. Dali znać trenerowi, że przyszłyśmy.
 - O witajcie dziewczyny – przywitał nas Bernardi po angielsku. Oczywiście w tym języku się  z nim przywitałyśmy.
 - Nie będziemy przeszkadzać? – spytała moja przyjaciółka, a Lorenzo się roześmiał.
 - Oczywiście, że nie. Chłopcy nie musieli mnie długo prosić. Dzisiaj sami sobie trening prowadzą, bo ja mam coś do załatwienia. Miłej zabawy – puścił do nas oczko. O nie. To nie wróżyło nic dobrego, że zostawił nas same na pastwę kilkunastu wielkoludów. Przełknęłyśmy ślinę i odwróciłyśmy się w stronę siatkarzy, którzy od razu się wyszczerzyli.
 - No to dziewczynki, 20 kółeczek wokół boiska – zarządził Łasko.
 - Chyba cię pojebało – odparłam.
 - Jak ty się do kapitana zwracasz? – oburzył się Kubiak. - Za karę dodatkowe 5 kółek.
Spojrzałam na niego groźnie i skrzyżowałam ręce na piersi.
 - Nie zamierzam tyle biegać i już.
 - Nie? Jeszcze zobaczymy – zaśmiał się Zbyszek. Co oni kombinowali? Nagle wyłonili się Czarnowski, Martino i Tischer, którzy stali z tyłu. W ręce trzymali butelki z wodą. Co to do cholery, lany Poniedziałek?!
 - O nie, nie, nie – zaczęłyśmy się cofać do tyłu.
 - Liczymy do trzech i macie biegać – powiedział Patryk z wielkim bananem na twarzy.
 - Jeden – zaczął łamanym polskim Matteo.
 - Dwa – dodał Simon i więcej nie trzeba było i zaczęłyśmy biegać. No nie pomogło nam to zbytnio, bo i tak byłyśmy całe mokre. To miał być trening, czy zabawa pt. ‘’Park Wodny’’?!
 - Jak jesteście mokre to wyglądacie zajebiście seksownie – skomentował sytuację Zbyszek. Natka widać wściekła, wzięła niebiesko-żółtą Mikasę i uderzyła go nią z całej siły. Bartman oberwał w głowę. Wyczuwam guza. Wszyscy zaczęli się śmiać.
 - Ale kochanie, za co?! – zajęczał.
 - Za co?! Ty się jeszcze pytasz, za co?! – wysyczała przez zaciśnięte zęby i ruszyła w stronę swojego chłopaka. Atakujący zaczął uciekać, a Nowak za nim.
 - Ona ma jeszcze siłę biegać?! – wytrzeszczył oczy Gierczyński.
 - Zła Natalia to nie fajna Natalia – skomentował Bontje po angielsku.
 - Ale zła Agnieszka, to jeszcze gorsza Agnieszka – wtrąciłam. Wszyscy spojrzeli na mnie ze strachem w oczach. – A teraz powiedzcie mi chłopcy, czyj to był pomysł?
Wszyscy zgodnie wskazali na Kubiaka. Przyjmujący zbladł i przełknął ślinę.
 - Ale Aguś, ja ci wszystko wytłumaczę – zaczął przerażony, gdy zaczęłam się do niego zbliżać.
 - Ty się już nie wysilaj, Dziku – jak ja dawno tak do niego nie mówiłam. – Wolałbyś nie być teraz w swojej skórze.
Więcej mu nie potrzeba było mówić. Zaczęłam go gonić i przez jakiś czas wyglądaliśmy tak idiotycznie, jak Zibi i Natka. W końcu zapędziłam go w kozi róg i nie miał, gdzie uciekać.
 - I co, Kubiaczku. Nie masz gdzie uciekać, co? – zaśmiałam się, niczym ci źli bohaterowie na filmach.
 - Aguś, słoneczko ty moje, ja mam niedługo mecz, oni sobie beze mnie nie poradzą – błagał mnie na kolanach.
 - Jest Martino, Gierczyński, spokojnie dadzą radę.
 - Przepraszam. Wiem, że źle zrobiłem, ale nie zabijaj!
 - Nie zabiję cię, ale będę cię torturowała.
Sięgnęłam po piłkę i z wielkim bananem na twarzy rzuciłam nią w jego czułe miejsce. Wiem, jestem wredna, ale nie mogłam się powstrzymać. Usłyszałam z tyłu, współczujące jęki chłopaków. Michał skulił się.
 - Obyś się w piekle smażyła. Diabeł nie dziewczyna! – powiedział wściekły, a ja się tylko zaśmiałam.

_________________

Resovia mistrzem Polski! Jako, że to jest mój drugi ulubiony klub , to bardzo się cieszyłam, że wygrał.
Życzę powodzenia tym, którzy przez najbliże dni będą pisać egzaminy gimnazjalne. Ja to piekło na szczęście mam za sobą :)

17.04.2013

Rozdział 12


Nadeszła w końcu sobota. Jastrzębie wygrali piątkowy mecz z Indykpolem, więc humory siatkarzom dopisywały. Impreza zaczęła się o godzinie 18. Na początku były oczywiście życzenia, podarowanie prezentów i takie tam. Najlepsze było, gdy według tradycji solenizantka musiała oberwać w tyłek 18 razy. Jako pierwsze uderzały osoby z jej rodziny, czyli brat Mikołaj i siostra Weronika. Następnie była cała reszta. Współczułam jej, po doskonale znałam ten ból. 2 miesiące wcześniej przeżywałam to samo. Wszyscy oczywiście nalegali, aby przy nich otworzyła natychmiastowo prezenty, więc następną rzeczą było właśnie to. Michał już nie mógł się doczekać, aż zobaczy mój prezent. Cały tydzień usilnie próbował się dowiedzieć, co to jest. Natalii bardzo spodobała sie ramka, a bardziej zdjęcia. Wszyscy mieli niezły ubaw, oglądając nasze głupie miny. No cóż, taki np Michał dłubiący w nosie z głupią miną to niezły widok. Myślałam, że mnie tam wtedy zabije za to. Ale ja nie mogłam się oprzeć! Musiałam dać to zdjęcie!
Po zjedzeniu tortu nadeszła pora na rozpoczęcie imprezy. Solenizantka musiała wypić swój pierwszy kieliszek wódki. No cóż, pierwszy w jej życiu to to nie był, ale cii. W końcu zabawa rozpoczęła się na dobre. Chyba 99% czasu spędziłam na parkiecie. Co chwilę ktoś prosił mnie do tańca. Gdy zwykle chciałam sobie odpocząć, to od razu pojawiał się jakiś siatkarz z miną kota ze Shreka i tekstem: ''Aga, no ale ze mną nie zatańczysz?''. I jak tu takiemu odmówić? Siatkarze to bardzo słodkie wielkoludy. W ciągu tygodnia pogadałam sobie szczerze z Konradem i obiecał nie być juz taki zazdrosny. Ciekawe, ile wytrzyma. Był zaproszony na imprezę, ale niestety nie mógł przyjść. Tak to jest, gdy dzień wcześniej ostro popił z kumplami. Eh, z facetami to jak z dziećmi, daję słowo.

Zaznałam w końcu chwilę odpoczynku. Ludzie, coś fenomenalnego! Siedziałam i popijałam drinka. Tutaj mogłam pić spokojnie, bo to był dom mojej przyjaciółki i byłam przekonana, że tutaj nie może mnie spotkać taka przygoda, jak na początku sezonu Plus Ligii. Nie lubiłam do tego wracać. Właściwie to starałam się w ogóle o tym nie myśleć i dobrze mi wychodziło. Nie mogłam jednak długo upajać się spokojem, bo podszedł do mnie Michał. Właściwie ‘podszedł’ to za dużo powiedziane. Szedł chwiejnym krokiem. No cóż, zaszalał dzisiaj. Eh i teraz ja musiałam się z nim użerać.
 - Zatańczysz ze mną? – powiedział powoli, a do mojego nosa doszedł zapach alkoholu. Skrzywiłam się.
 - Michałku, będzie lepiej, jak ty już pójdziesz, położysz się.
 - Ależ ja się fantastycznie czuję, Aguś! No chodź, zatańcz. Nie bądź jak Zibi.
 - Jak Zibi?
 - Bo on nie chciał ze mną tańczyć.
Parsknęłam śmiechem. W tym momencie podszedł do nas temat rozmowy.
 - Michał, chodź ty lepiej ze mną – powiedział atakujący.
 - Spadaj Zzbyszek, ja tańcze teraz z Agnieszką – wybełkotał.
 - Taa, właśnie widzę. Chłopie, nieźle się urządziłeś. Wolę cię nie spotkać jutro rano.
Bartmanowi jakoś udało się zaprowadzić do pokoju gościnnego. Znaczy ja niestety musiałam im towarzyszyć, bo Misiek nie miał zamiaru mnie puścić. Jak on się opije, to jest jak dziecko. Gdy przyjmujący padł na łóżko to natychmiastowo zasnął. Zbyszek ściągnął mu buty, a ja przykryłam go kołdrą. Przez chwilę bełkotał moje imię niewyraźnie pod nosem, aż w końcu zapadł w kamienny sen. Za drzwiami taki hałas, a on śpi jak zabity. Wyszliśmy z Zibim na korytarz.
 - No to jutro będzie nieźle odczuwał dzisiejszy wieczór – stwierdziłam i zaśmialiśmy się oboje.
 - Dobrze, że o tym pomyślałem i w kuchni są dwa sześcioraki wody mineralnej. Znasz go, on jak ma kaca potrafi dość sporo wypić.
 - Oj wiem, wiem. Biedny Misiek.
W tym momencie podeszła do nas Natka. Bartman objął ją w pasie i dał całusa w skroń. Rany, jak oni słodko razem wyglądali. Zbyszek był idealnym facetem dla niej, a ona idealną dziewczyną dla niego. Widać było na kilometr, że bardzo się kochali. Sama też bym tak chciała, jak oni. Niby z Konradem się pogodziliśmy, ale nasz kontakt był w ostatnim czasie niewielki. Kilka smsów, czy przypadkowe spotkanie na mieście. W dodatku ja go nie kochałam. Nie wiem czy ja właściwie cokolwiek do niego czuję. Po prostu na początku bardzo mi na nim zależało, ale zaczęliśmy się oddalać. Bycie z nim jest właściwie takie same, jak nie bycie. Cóż, czuję że długo to nie potrwa. Może to i dobrze?
 - Co wy tu kombinujecie, hm? – spytała blondynka.
 -Odprowadziliśmy Michała do pokoju – odparł Zbyszek.
 - Nieźle się załatwił – dodałam.
 - W tym tłumie to go jakoś nie zauważyłam. Tak z nim źle?
 - Ledwo na nogach stał, a teraz śpi jak zabity.
Poszliśmy dalej się bawić. Impreza skończyła się około godziny 3 w nocy. Większość gości taksówkami pojechała do swoich domów, a w mieszkaniu Natalki została tylko nasza 4. Musiałam wziąć prysznic, bo byłam spocona przez to wszystko. Gdy wyszłam z kabiny owinęłam się w ręcznik i spostrzegłam, że nie wzięłam bielizny i piżamki. No tak, inteligentna ja. Wyszłam z łazienki, a na korytarzu natknęłam się na Michała. Obudził się? Dziwne. W ręce trzymał niedokończoną butelkę Pana Tadeusza. Eh, z tym chłopakiem to ja chyba nie wyrobię.
 - Michał, odłóż to. Dla własnego dobra to zrób – powiedziałam mu.
 - Ale to nie po Bożemu zostawiać niedopite- stwierdził i przyssał się do butelki. Nawet się nie skrzywił.
 - Ale ty przecież jesteś ateistą – odparłam i szybko wzięłam mu ją. Oburzył się. Ja jednak po prostu wylałam wódkę do zlewu, który był niedaleko.
 - Nie lubię cię, Miedziana – grr, jak ja nie znoszę, gdy tak mówił. A wszystko dlatego, że w słońcu moje włosy wydają się mieć rudy odcień. A Kubiak doskonale wie, że nie przepadam za tym kolorem.
 - Nawzajem, Michałku. Idź już spać.
 - Ale daj buziaka na dobranoc, bo nie zasnę – powiedział i wystawił policzek. Pokręciłam głową i cmoknęłam jego policzek. Uśmiechnął się cwaniacko. – A wiesz, że jak byłem mały to mama kładła się ze mną i czekała, aż zasnąłem?
 - Nie przeginaj, Kubiak. Dobranoc.
 - Ładnie wyglądasz – wyszczerzył się i zachwiał. Odprowadziłam go do łóżka. Znowu zasnął natychmiast. Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki się przebrać. Za piżamkę służyły mi czarne dresowe spodenki i klubowa koszulka Michała. Mam dwie. Jedną, którą nosze na mecze, a drugą właśnie do spania.

Obudziły mnie promienie słoneczne, które bezczelnie padały na moją twarz. Natka, z którą dzieliłam tej nocy łóżko, była tak odwrócona, że jej to nie przeszkadzało i spała dalej. Wzięłam telefon z szafki i sprawdziłam, która godzina. 12:26. Poleżałam trochę, jednak sen już nie przychodził. Wstałam więc i skierowałam się do kuchni. Myślałam, że będę pierwsza. Zdziwił mnie widok Michała, który stał w kuchni i pił drugą , jak zauważyłam butelkę wody. Zaśmiałam się. Odwrócił się w moim kierunku i skrzywił.
 - Kobieto, błagam cię, ciszej – poprosił głosem męczennika. Pokręciłam głową z politowaniem i zaczęłam robić sobie kawę.
 - Trzeba było tyle nie pić, to byś teraz nie cierpiał.
 - Ale 18 Natki to tylko raz w życiu.
 - Dla Ciebie okazja do picia jest prawie zawsze – wystawiłam mu język.
 - Mądrala – powiedział pod nosem, myśląc, że tego nie słyszę. Mylił się.
 - Słyszałam.
Zrobiłam sobie kawę i postanowiłam, że zrobię jakieś śniadanie dla reszty. Najlepsze były kanapki, więc wyciągnęłam chleb i potrzebne składniki. Po chwili obok mnie stanął Kubi.
 - Pomogę ci – powiedział i tak też zrobił. Trochę śmiechu było przy tym, bo Michał miał swoją wizję idealnych kanapek, którą podobno ja mu niszczyłam.
 - No i jak ja mam pracować w takich warunkach?! – spytał z wyrzutem. – Wiesz, ilu jest artystów, którzy nie zostali docenieni przez takich, jak ty?
 - Taa, bo z ciebie to taki wspaniały artysta – odparłam z ironią. Właśnie wtedy do kuchni weszły nasze gołąbeczki.
 - Co się Kubiak tak burzy od rana? – spytał Zbyszek.
 - Bo ta oto tutaj, Agnieszka psuje moją wizję – powiedział, wskazując na mnie.
 - Michał, to są tylko kanapki – powiedziałam.
 - Tylko kanapki?! Czy ty wiesz, jak mnie właśnie tym określeniem zraniłaś?!
Wszyscy się zaśmialiśmy. Śniadanie minęło nam w miłej atmosferze. Tylko Michał ciagle udawał obrażonego.

_______________

Dziś taka dłuższa notka. Jastrzębski Węgiel z brązem! Ale sie cieszę! Zła tylko jestem, że nie emitowali dwóch ostatnich meczy, choć spokojnie mogli. Lepiej jednak puścić kolejną powtórkę Resovii z ZAKSĄ żeby widzowie nauczyczli się każdej akcji na pamięć -.-

13.04.2013

Rozdział 11


Od meczu Konrad się do mnie nie odzywał. Jakoś mnie to nie obchodziło. To on zawinił, więc ja nie będę pierwsza wystawiać ręki na zgodę. W sobotę umówiłam się z Michałem, że pójdziemy do galerii, aby kupić jakiś prezent dla Natki. W końcu za tydzień miała mieć swoje 18 urodziny. Oj, szykowała się impreza! Na mojej osiemnastce było pełno osób. Cały skład Jastrzębskiego Węgla plus znajomi i przyjaciele. Impreza trwała dość długo. Ostatni goście wyszli ok. 4 nad ranem. W życiu tyle sprzątania nie miałam! Na szczęście Kubi, Zibi, Natalia i Duśka pomogli mi to jakoś ogarnąć. Siatkarze uznali tą okazje za świetną do wypicia alkoholu w większej ilości niż powinni. Większość na drugi dzień nie była w stanie używalności. Ale tak to jest, jak się nie umie pić z umiarem.
Zbierałam się właśnie do wyjścia, gdy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pisało: Kondziu dzwoni. Uśmiechnęłam się i odebrałam połączenie.
 - Dzwonisz żeby przeprosić? - zaczęłam od razu.
 - Tak jakby...- wybełkotał. Wiedziałam doskonale, że nie znosił tego robić. Napawałam się tą chwilą.
 - W takim razie słucham.
 - Tak przez telefon? Może przyszłabyś do mnie teraz?
 - Niestety teraz nie mogę.
 - Dlaczego?
 - Idę z Michałem po prezent dla Natki.
Tymi słowami to chyba burze rozpętałam.
 - Z Michałem?! Znowu kurwa z nim?!
 - Uspokój się. Podobno chciałeś przeprosić - skarciłam go.
 - No właśnie: chciałem. Ale teraz to mnie pocałuj w du...
 - Tak Konrad rozmawiać nie będziemy. Nie możesz być ciągle zazdrosny o Michała! Czemu ty nie możesz zrozumieć, że to jest tylko przyjaciel?! A teraz przepraszam, ale wychodzę i musze kończyć. Cześć - rozłączyłam się. Jak on mnie denerwował tą swoją nieuzasadnioną zazdrością! Dlaczego w książkach lub filmach, gdy facet jest zazdrosny o swoją dziewczynę to bardziej się do niej zbliża, aby odciąć od rywala, lub coś w tym stylu? U mnie tak nie było. Gdy Konrad tylko usłyszał imię 'Michał' to zaczynał na mnie wrzeszczeć. Chyba coraz mniej mi na nim zależy. Jak można być w związku z kimś, kto się tak zachowuje?

Trząsnęłam drzwiami i zamknęłam je na klucz. Gdy się odwróciłam, ktoś przede mną stał. Odskoczyłam ze strachu. Kubiak zaczął się śmiać.
 - Cześć paskudo - przywitał się ze śmiechem, a ja wybełkotałam tylko pod nosem 'hej'. Wyminęłam go i ruszyłam przed siebie. Natychmiast do mnie podbiegł.
 - Ej, co się dzieje?
 - Nic.
 - No przecież widzę, że coś się stało.
Westchnęłam. Głupi Kubiak, jak zawsze musiał mieć rację. Czy on musi tak dobrze mnie znać?
 - Pokłóciłam się z Konradem - powiedziałam. Michał nie trawił mojego chłopaka, więc domyśliłam się, jak zareaguje.
 - Co ten idiota zrobił? - widziałam, jak jego ciało się naprężyło. Jakby chciał mi dać do zrozumienia, że miał racje. Może i miał? Nie! Nie mogę tam myśleć! Czemu to jest takie trudne wszystko?
 - Jest cholernie zazdrosny bez powodu.
 - Zazdrosny? O kogo? - zdziwił się.
 - O ciebie.
Misiek wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Myślałam, że się skończy na tym chodniku.
 - Możesz przestać się śmiać?!
 - Nie..mogę.. - mówił przez śmiech. Uderzyłam go w ramię i skrzyżowałam ręce na piersi.
 - To nie jest zabawne. Zaczęło się wczoraj, jak poszłam do ciebie po meczu. Przed chwila zadzwonił i próbował jakoś przeprosić. Chciał żebym przyszła do niego, ale przecież byłam umówiona z tobą. Znowu się wydarł na mnie - westchnęłam i włożyłam ręce do kieszeni.
 - Mam mu poukładać w głowie, tak jak należy? - spytał całkiem poważnie.
 - Nie! Chyba zwariowałeś?! - odparłam natychmiastowo.
 - Nie, mówię serio.
 - Sama to załatwię. Pogodzimy się i będzie w porządku, naprawdę.
Gdy to mówiłam to w głębi serca jakoś nie czułam tego. Tak  jakbym oszukiwała sama siebie. Oh, niech to uczucie zniknie!
 - Ale jakby co, to mów. Załatwię to z nim - mrugnął do mnie, a ja tylko pokręciłam głową z uśmiechem.

Weszliśmy do galerii. Naszym pierwszym celem była wizyta u fotografa, ponieważ miałam zdjęcia do odebrania. Mój prezent dla Natki był oczywiście związany z fotografią. Kupiłam ramki w zabawnych kształtach, które razem tworzyły świetną całość. Tam zamierzałam włożyć nasze różne zdjęcia. Na większości mamy strasznie głupie miny. Moje ulubione jest to, na którym jesteśmy w czwórkę: ja, Misiek, Zbyś i Natalka. To będzie na środku kompozycji. Nowak miała niedawno remont swojego pokoju i narzekała mi nieraz , że nie ma co powiesić na ścianie nad łóżkiem. Postanowiłam to wykorzystać. Jeszcze niedawno specjalnie podpytałam ją co nieco na ten temat i nadal ściana była pusta.

Gdy odebrałam zdjęcia przyjmujący chciał je oglądnąć, jednak ja schowałam kopertę do torebki i wystawiłam mu język.
 - Niespodzianka, to niespodzianka. Nie ma podglądania - powiedziałam mu.
 - Ale przecież to nie moje urodziny - oburzył się. Wyglądał przy tym jak małe dziecko. Strasznie uroczo.
 - Ale to jest niespodzianka dla wszystkich. Przykro mi. I tak za dużo wiesz, o tym prezencie.
 - No wiesz co?! Przyznaj się, że tam są po prostu jakieś moje kompromitujące zdjęcia!
 - Nic ci nie powiem. Zobaczysz w sobotę.
 - Eh, baby - przewrócił teatralnie oczami i dostał kuksańca w bok. -Za co to?!
 - Za te ''baby''.

Włóczyliśmy się dość długo od sklepu do sklepu. W końcu jednak udało nam się coś kupić. Natalia od Michała dostanie książkę, którą miała już dawno sobie kupić, ale nigdy nie miała czasu, albo po prostu zapominała oraz taką strasznie zabawną czapkę na zimę. Sama mu ją doradziłam, bo głupek się wahał. No niestety nie wiem, czy sie w niej pokaże...

_________
Taki nudny trochę rozdział. Ale trochę brak mi motywacji, bo nie wiem, co sądzicie o tych moich opowiadaniach.

10.04.2013

Rozdział 10


Nadszedł chłodny listopad. I ostatnio w moim życiu wydarzyło się coś ciekawego, muszę przyznać. Poznałam w parku miłego chłopaka. Konrad jest ode mnie 2 lata starszy i studiuje w Jastrzębiu informatykę. Wpadliśmy na siebie przez przypadek w sklepie. Tak sie jakoś stało, ze się bliżej poznaliśmy. Strasznie mi się spodobał. Dużo ze sobą rozmawiamy telefonicznie, lub przez SMS-y. Konrad zaprosił mnie tego wieczora na randkę do kina. Stresuję się. Niedawno byłam z Natką na zakupach i kupiłam sobie świetną nową bluzkę, więc postanowiłam ją założyć. (link) Do tego czarne rurki i moje nowe botki. (link) Natalia uznała, że wyglądam zjawiskowo. No według mnie zwyczajnie, ale z nią się nie da kłócić.

Byliśmy na jakiejś nowej komedii. Dużo śmiechu i miła atmosfera. Wracając postanowiliśmy przespacerować się po parku. W pewnym momencie Kondziu złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam sie do niego delikatnie. On stanął i położył mi dłonie na biodrach. Przybliżył swoją twarz do mojej i stało się. Pocałowaliśmy się. Trwało to długo. Gdy oderwaliśmy sie od siebie, Konrad zaczął mówić.
 - Ja wiem, że znamy się niedługo, ale od początku mi się spodobałaś i nie jesteś mi obojętna. Co ty na to żebyśmy spróbowali być razem?
Uśmiechnęłam się i wtuliłam w mojego chłopaka. Tak, teraz mogłam to powiedzieć. Konrad to mój chłopak. Nie mogę powiedzieć, że go kocham, bo znamy się niedługo, ale wiem, ze nie jest mi obojętny. To na razie wystarczy, potem przyjdzie większe uczucie.

Następnego dnia postanowiłam powiedzieć o wszystkim moim przyjaciołom. Mam nadzieję, że będą się cieszyć z mojego szczęścia. Obawy miałam do Michała, bo jakiś przewrażliwiony jest na temat Konrada. Sądzi, że jest podejrzany. Jak go lepiej pozna to sie przekona, że nie jest taki zły.
Poszłam z Natką na trening chłopaków. Siedziałyśmy na trybunach i miło rozmawiałyśmy, a nasi przyjaciele wylewali siódme poty na treningu. Dziś Lorenzo dał im mocny wycisk. W końcu w piątek Jastrzębie zmierzą się z ZAKSĄ, która w tym sezonie jest wyjątkowo trudnym przeciwnikiem. Wszyscy się stresowali, a ja bałam się o nerwy Kubiaka. Ostatnio był nadzwyczaj spokojny, ale kto wie, co mu może odbić. On jest nieprzewidywalny, a nie mogę pozwolić żeby kogoś zabił przy okazji.
Gdy skończyli zeszłyśmy na dół. Natalia przywitała się z Bartmanem pocałunkiem. No cóż, byłam juz przyzwyczajona do tego widoku. Ja tylko dałam im po buziaku w policzek.
 - Zaczekajcie, zaraz wrócimy - powiedzieli, więc zrobiłyśmy tak, jak kazali.

Poszliśmy do naszej ulubionej kawiarni, która znajdowała się zaraz obok hali. Chłopaki zamówili tylko kawę (na wszelki wypadek, gdyby trener ich zauważył) , a my z Natką nasz ulubiony sernik.  Jedliśmy i gadaliśmy w miłej atmosferze. Zresztą jak zwykle. Chłopaki się wygłupiali, a my padałyśmy ze śmiechu. W końcu nadszedł moment, żebym im powiedziała.
 - Ej, bo ja muszę wam coś powiedzieć - zaczęłam niepewnie. Wszystkie trzy pary oczu wlepiły we mnie wzrok wyczekująco.
 - Od wczoraj jesteśmy z Konradem razem.
Michał zakrztusił się kawą, a Zbyszek zaczął go klepać po plecach. Natalia natomiast mnie mocno przytuliła.
 - Gratulacje , kochana - pisnęła radośnie. Zbyszek także mi pogratulował. Tylko Michał był jakiś dziwny. Uśmiechnął sie, ale tak jakby sztucznie. Nowak musiała mnie wypytać o wszystkie szczegóły związane z wczorajszym wieczorem, łącznie z tym jakie skarpetki miał Kondziu! No ludzie, bez przesady!

Kubiak postanowił mnie odprowadzić do domu. Szliśmy w ciszy. Zwykle ona mnie nie krępowała. Tym razem wyczuwałam, że coś się dzieje z moim przyjacielem.
 - Misiek, co się dzieje? - spytałam w końcu. Westchnął. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy. 
 - Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
 - No tak, głupku!
Nie miałam pojęcia do czego on dąży.
 - Więc pamiętaj, że jeżeli on cię w jakiś sposób skrzywdzi to go zabiję.
 - Michał, czemu ty jesteś do niego taki uprzedzony? - spytałam z wyraźnymi pretensjami w głosie.
 - Bo po prostu czuję, że on nie jest taki, jaki ci się wydaje.
 - Czy ja nie mogę być do jasnej cholery szczęśliwa?!  - nerwy mi puszczały.
 - Przecież doskonale wiesz, że chcę żebyś była szczęśliwa. Nie zabraniam ci związać się z nim. Chcę żebyś na niego uważała.
 - Gdybyś chciał go lepiej poznać to byś zobaczył, jaki jest. Nie zrobi mi krzywdy. Nie musisz się martwić.
 - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, więc muszę cię chronić - mrugnął do mnie. Przytuliłam się do niego.
 - Jesteś świetnym przyjacielem, ale nie przesadzaj z tą troską.
Cmoknęłam go w policzek i dalsza droga do domu minęła w milszej atmosferze. Doszłam do wniosku, że jestem szczęściarą, że mam takiego przyjaciela, jak Kubi. Nie oddałabym go za nikogo innego. Martwił się o mnie, troszczył, pocieszał, rozśmieszał. Po prostu był. Jego dziewczyna będzie miała wielki skarb  przy sobie.

Nadszedł mecz z ZAKSĄ. Niestety Jastrzębski Węgiel przegrał 3:0. Widziałam, że z Michałem było źle. Znałam go, więc było jasne, że obwinia siebie. Zawsze tak jest. A dziś zagrał bardzo dobrze. Jednak dla niego nie dość dobrze. Utrapienie z nim było. Na trybunach siedziałam z Natką i Konradem. Pierwszy raz byliśmy razem na meczu, ale on nie był zbytnio zainteresowany tym, co się działo na boisku. Ja bym tak nie mogła. No ale cóż, każdy ma swoje pasje. Nowak od razu pobiegła do swojego chłopaka. Widziałam, jak czule sie przytulają. Zbyś tez nie był zadowolony. No ale kto był?
 - Kondziu, poczekasz na mnie przed halą? - spytałam.
 - A to nie idziesz jeszcze?
 - No nie. Musze pogadać z Michałem.
 - Po co?
 - No nie widzisz w jakim jest stanie? Muszę z nim pogadać.
 - A musisz akurat ty? Tam jest tyle innych osób - wywrócił oczami.
 - To jest mój przyjaciel. Nie mogę go teraz zostawić.
 - To ja jestem twoim chłopakiem, czy on?!
 - Konrad, o co ci chodzi? Przecież doskonale wiesz, że się przyjaźnimy.
 - Ale to ja do cholery jestem twoim chłopakiem! - wściekł się. Chwycił mnie mocno za ręką i ciągnął w stronę drzwi. wyrwałam mu się jednak.
 - Idź i ochłoń. Jak się uspokoisz, możesz zadzwonić - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę załamanego Michała, który siedział na krześle, ignorując tłum fanek. Widziałam, że Dąbrowski się wkurzył. Już mieliśmy kilka podobnych sytuacji, gdy był zazdrosny o Miśka, ale dzisiaj przeszedł sam siebie. Usiadłam obok przyjaciela i położyłam mu rękę na ramieniu. Odwrócił twarz w moim kierunku i uśmiechnął sie delikatnie.
 - Grałeś naprawdę dobrze. Cała drużyna zresztą tak grała - powiedziałam szczerze.
 - Ale przegraliśmy - westchnął.
 - Nie można cały czas wygrywać. Ej, Kubiak, rozchmurz się - szturchnęłam go w ramię i zaśmiałam się lekko. Chciałam jakoś rozluźnić tą atmosferę. Chyba mi się udało, bo się uśmiechnął i mi oddał.
 - Ej, to bolało!
 - Duża jesteś, przeżyjesz - wystawił mi język.
 - Głupek - stwierdziłam, kręcąc głową i krzyżując ręce na piersi. 

__________________

Dodaję tak szybko rozdział, bo jestem strasznie szczęśliwa. Wczoraj przyszły mi bilety na mecz Polska - USA w Spodku <3 Ktoś się wybiera na jakiś mecz naszych Orzełków?? :)

6.04.2013

Rozdział 9


14 października. Mecz Jastrzębski Węgiel - AZS Politechnika Warszawska. Nie za dobrze wyglądała sytuacja Jastrzębian. Pierwszy set przegrany do 18. Drugi też. Gdy Michał zepsuł zagrywkę był strasznie wściekły. Zeszłam na dół i podeszłam do chłopaków. Musiałam Kubiakowi przegadać trochę do rozumu, bo nie był dziś w formie, a gdyby trener go zdjął to w takim stanie jak teraz jest to chyba by kogoś zabił.
Misiek siedział wkurzony na ławce i nawet nie słuchał tego, co mówi trener. Usiadłam obok niego.
 - Co chcesz? - spytał oschle. No to jest źle. Gdy Kubiak jest wkurzony bez kija nie podchodź. Ale musiałam cos zrobić przecież!
 - Michał, no!
 - No co, Michał no?! Odwal się.
Chwycił butelkę wody i zaczął pic. Zabrałam mu, bo przecież chcę z nim rozmawiać, a on mnie olewa. Spojrzał na mnie wściekły.
 - Dasz mi kurwa spokój?!
 - Nie możesz się wściekać na wszystko, bo ci coś nie wyszło. Ile razy ci to powtarzałam, co? Więc teraz ruszysz dupę, posłuchasz, co ma ci do powiedzenia trener i będziesz grał, jak Michał Kubiak, jasne? A nie jak dupa wołowa.
 - Ale.. - zmieszał się.
 - Nic nie mów, tylko rób, co ja powiedziałam.
Popchnęłam go w stronę kolegów. Gdy zauważyłam, ze wyraźnie się uspokoił i wdał się w rozmowę z trenerem wróciłam na swoje miejsce. Było ono bardzo blisko płyty boiska. Miałam stamtąd świetne pole widzenia na mecz, więc i zdjęcia wychodziły mi lepsze. Na komputerze foldery już pękały od nadmiaru fotografii. No cóż, nie moja wina, że mam pasje.
Na Michała chyba podziałały moje słowa, bo był bardzo skupiony na grze. Każdą piłkę przyjmował nadzwyczaj dokładnie. Wychodziły mu także ataki. Gdy zagrywał, zaliczył nawet 2 asy serwisowe. Tym sposobem 3 set należał do Jastrzębian. Niestety ostatecznie mecz skończył sie wynikiem 3:1 dla warszawiaków. W tych ostatnich setach nie można było nam odmówić woli walki, ale niestety gra nie wyglądała tak od samego początku, przez co straciliśmy 2 pierwsze sety.
Kibice wyszli. Siatkarze i szkoleniowcy także. Na trybunach zostałam już tylko ja. Na boisku natomiast został tylko Michał. Odbijał piłkę. Chciał wyładować negatywne emocje i wyraźnie nad czymś myślał. Zauważyłam to po jego twarzy. Cyknęłam mu kilka fotek z ukrycia. Schowałam aparat i postanowiłam się ujawnić.
 - Mecz się skończył - oznajmiłam. Przyjmujący odwrócił sie zaskoczony. Myślał, że jest tu sam.
 - Chciałem pomyśleć.
Usiadłam na krzesełku, a brunet obok. Przez chwilę milczeliśmy i wpatrywaliśmy się w podłogę. W końcu Misiek przerwał tą ciszę.
 - Aga, ja... przepraszam. Byłem strasznie wkurzony i nie panowałem nad tym, co mówię.
 - Wiem Michał, nie jestem zła. Znam cię i wiem, ze jak chodzi o siatkówkę to nie panujesz nad emocjami.
 - Ale to nie znaczy, ze miałem od razu się na ciebie wydrzeć.
Kopnął w piłkę, która była obok. Położyłam mu rękę na ramieniu.
 - Michał, nie dręcz sie tak. Każdy może mieć gorszy dzień. A to, co robiłeś w 3 secie to naprawdę było niesamowite.
 - Szkoda, że dopiero wtedy.
Ruszył w kierunku szatni. Westchnęłam. Podążyłam za nim, jednak nie weszłam do środka, tylko czekałam przed wejściem. W końcu wyszedł.
 - Czekasz na mnie? - był zdziwiony.
 - Znasz mnie, więc powinieneś wiedzieć, że jestem uparta i łatwo nie odpuszczam.
Westchnął. Odwrócił sie do mnie plecami i ruszył w kierunku drzwi. Po chwili zerknął w moim kierunku i sie uśmiechnął cwaniacko.
 - Kto ostatni przy samochodzie ten frajer - krzyknął i zaczął biec. Po chwili się ocknęłam i podążyłam za nim. Niestety on miał dłuższe nogi, co mu ułatwiało sprawę. Dobiegł pierwszy.
 - Ty oszuście! Wcześniej zacząłeś!
 - Oj tam, szczegół - wystawił mi język.
 - Głupek - dałam mu sójkę w bok, a on sie uśmiechnął i mnie przytulił.
 - Dziękuję - powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy.

Gdy weszłam do domu cała rodzinka siedziała w salonie. Słyszałam juz od korytarza, że komentują dzisiejszy mecz. Postanowiłam sie udzielić w dyskusji.
 - Hej - przywitałam się i usiadłam w fotelu.
 - No i jak ty kibicowałaś, siostra?! - oburzyła sie Zuza.
 - Oj tam. Za to w 3 secie zaczęli walczyć! - broniłam się.
 - No ja widziałem, dlaczego Kubiak tak nagle nauczył się grać - mrugnął do mnie Tomek. Spojrzałam na niego pytająco. - Oj nie udawaj. Widzieliśmy w tv, że do niego podeszłaś i rozmawialiście. Ale twój kolega to delikatnie mówiąc, zdenerwowany był.
 - Oj Michał taki jest, szybko się denerwuje. A ktoś musiał mu zadziałać na ambicję.
 - I akurat ty - poruszył brwiami.
 - Zuza, musiałaś go ze sobą przywozić? - spytałam z pretensjami siostrę. Ona tylko wzruszyła ramionami z uśmiechem i dała całusa swojemu narzeczonemu.
Eh, ten Tomek odkąd przyjechał to działa mi na nerwy. Ciągle rzuca jakieś aluzje związane z Michałem. Nic do niego nie dociera. Co on, swojego życia nie ma, czy co?

___________

Bardzo dziękuję za poprzednie komentarze ;* Bardzo mnie motywują :)