8.03.2013

Rozdział 1


6 października 2012
Minął dokładnie rok od mojej pierwszej rozmowy z Michałem Kubiakiem. Co się w tym czasie zmieniło? Oj bardzo dużo. Niedawno skończyłam 18 lat. W końcu na dobre zadomowiłam się w Jastrzębiu. Wiadomo, że tęsknie za rodzinnymi stronami, ale nie jest źle. Pół wakacji tam byłam, a drugie pół Dusia była u mnie. Na mojej 18-nastce również nie mogło jej zabraknąć. Mam także nową przyjaciółkę stąd. Nie jest to druga Duśka, ale przecież nie będę się zamykać na ludzi. Zawsze byłam przecież wygadaną i odważną osobą. Zyskałam także kilku przyjaciół płci męskiej. Ale to są tylko przyjaciele, nic więcej. Kim oni są? Przystojni, zabawni, a przede wszystkim mocno nienormalni i nadnaturalnie wysocy ludzie. Tak, to siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Z Michałem spotkałam się niedługo po tej naszej rozmowie. Warunki właściwie były te same. Znowu uderzył mnie drzwiami. Tym razem wejściowymi. Ja wchodziłam do hali, on wychodził i znowu wylądowałam na ziemi. Z biegiem czasu zaprzyjaźniliśmy się, a dziś spokojnie mogę go nazwać moim najlepszym przyjacielem. Drugim w kolejności jest Zbyszek. Jak się okazało wcale nie jest taki, jaki się wydaje ludziom. Chodzi mi tutaj o jego prawdopodobną słabość do kobiet. Nie jest wcale typem playboya. Dziewczyny traktuje poważnie, a nie jak zabawki. Niestety nie spotkał jeszcze tej jedynej. Z Miśkiem nie raz próbowaliśmy go wyswatać, ale jeszcze nam się to nie udało. Ale w końcu kogoś mu znajdziemy! Na pewno!

Przed chwilą skończył się mecz z Effectorem Kielce. Pierwszy mecz w nowym sezonie Plus  Ligii i od razu wygrana Jastrzębia za 3 punkty. Takie mecze to ogląda się z czystą przyjemnością. MVP dostał nowy nabytek klubu, czyli Matteo Martino. Dziś moje zdjęcia wyszły o wiele lepiej, bo miałam lepsze miejsce do ich robienia. Można właściwie rzec, że jestem stałym bywalcem na hali, bo nie raz przychodzę na treningi. Chłopaki załatwili mi VIP-owską wejściówkę. Uznali, że ''czego nie robi się dla przyjaciółki''.
Zeszłam z trybun i podeszłam do chłopaków, aby im pogratulować. Pierwszy przyszedł do mnie oczywiście Zibi. Krzyknął ''Siostra!'' i porwał mnie w ramiona. Z boku mogło się to wydawać nieco dziwne, ale siatkarze i cały sztab Jastrzębskiego Węgla już był przyzwyczajony, ze jestem przyszywaną siostrą atakującego.
- Wygraliśmy Aga! - krzyknął, podbiegając do mnie uradowany Kubiak.
- Dobrze, że mi powiedziałeś, bo przecież nie było mnie na meczu - odparłam ironicznie, a po chwili się wyszczerzyłam. Misiek dźgnął mnie w brzuch, choć doskonale wiedział, że tego nie lubię.
- Michał, bo oberwiesz!
Jednak jego juz nie było, bo uciekł, mając głupkowaty uśmiech na twarzy. Wiedział, że się wkurzę to postanowił skubany uciec.
- Nie bij go, bo kto nam będzie tak wspaniale przyjmował? - odezwał się Zbigniew - obrońca.
- No np Martino, bo dziś był świetny - znowu się wyszczerzyłam i postanowiłam, że znajdę przyjmującego, by pogratulować mu indywidualnej nagrody. Stał koło siatki i rozmawiał z Michałem Łasko. Przywitałam się, pogratulowałam. Chwilę porozmawialiśmy, lecz w pewnym momencie znowu poczułam, jak ktoś mnie dźga z tyłu. Odwróciłam się i spojrzałam wściekłym spojrzeniem na tego osobnika.
- Kubiak! Odwal się!
Jednak to nic nie pomogło, bo Michał dźgał mnie dalej. Już żeber nie czułam. Musiałam cos jak najszybciej wymyślić, więc uciekłam ze środka boiska bliżej trybun, a tam dopadło go stado fanek. Przyjaciel spojrzał na mnie z mordem w oczach, a ja wysłałam mu buziaka w powietrzu. Uwielbiałam go wkurzać. Zresztą tym razem była to obrona konieczna.

Siedziałam przed szatnią i czekałam na Michała, bo obiecał mi, że dziś trochę pojeździmy. W końcu już niedługo miałam mieć egzamin na prawo jazdy. W międzyczasie przeglądałam zrobione przez siebie zdjęcia. W ciągu tego roku nauczyłam sie dużo więcej o tym, jak najlepiej uwieczniać sport. nie jest to proste, bo siatkarze są w ciągłym ruchu. Trzeba ustawić krótki czas naświetlania, aby zdjęcie się nie rozmazało. Oczywiście oprócz tego dochodzi jeszcze ustawienie odpowiedniego balansu bieli, czy wartość przysłony. Gdy opowiadałam o takich rzeczach znajomym zwykle patrzyli na mnie jak na wariatkę. Cóż, może i nią jestem, ale raczej w pozytywnym sensie.
W końcu drzwi się otworzyły i zaczęli z pomieszczenia wychodzić siatkarze. Pożegnałam sie z wszystkimi. Na samym końcu szedł Kubiak, Bartman i Martino.
- Aga, z naszej dzisiejszej jazdy nici - rzekł do mnie Michał. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Dziś idziemy na imprezę do naszego klubu, bo trzeba uczcić dobry początek sezonu - wyszczerzył się Matteo. Oho, ja już znałam to ich ''dobrze uczcić''. - Oczywiście ty tez musisz przyjść. Obowiązkowo.
- A to rozkaz jakiś? - wystawiłam mu język. - No jasne, że będę, w końcu ktoś musi was pilnować.
Chyba nie spodobało im sie to ostatnie zdanie, bo Misiek już zrobił krok w moja stronę z wyciągniętym palcem wskazującym. Wiedziałam, co kombinuje, wiec schowałam się za Bartmana.
- Zbysiu, powiedz Michałowi żeby mnie nie maltretował - poprosiłam słodkim głosikiem, niczym mała dziewczynka.
- Michale, zostaw moją siostrzyczkę w spokoju, bo oberwiesz - powiedział ZB9 i wypiął dumnie pierś do przodu, robiąc przy tym pozycje super bohatera. Chciał byś Super Manem czy co?
- Ja ją maltretuję?! Jak?!
Ej Kubiak, Kubiak. Uwielbiał mnie denerwować.

Chłopcy odstawili mnie bezpiecznie do domu. Impreza miała być o 20 w klubie ''Explozja''. Siatkarze plus ja byliśmy tam stałymi bywalcami. Zawsze dostawaliśmy najlepszą i największą lożę, ale wszystko ze względu statusu społecznego tych wielkoludów. Miałam 2 godziny żeby się jakoś ogarnąć. Najpierw postanowiłam wziąć prysznic. Potem coś zjadłam, a dopiero następnie zastanawiałam sie co ubrać. Postanowiłam, że nie będę wymyślać. To jest tylko impreza z przyjaciółmi, nie będę się stroić. Postawiłam na czarną koronkową spódnicę (link) i zwykła białą bokserkę (link). Na nogi założyłam czarne baleriny z kokardką (link), które uwielbiałam ubierać na tego typu okazje, bo wygodnie się w nich tańczyło. Rodzice mieli wrócić po 20, więc napisałam im wiadomość, gdzie jestem i przyczepiłam magnesem do lodówki. Byli już przyzwyczajeni moimi wyjściami. Nawet do tego, że czasem nie wracałam na noc. Poznali chłopaków i wiedzieli, że z nimi włos mi z głowy nie spadnie i że nic głupiego nie zrobię.
Gdy otrzymałam SMSa od chłopaków, że czekają przed domem, szybko zabrałam torebkę ze stołu, ubrałam kurtkę i wyszłam, wcześniej zamykając drzwi oczywiście. Zdziwiłam się, że są samochodem. Czyżby nie mieli zamiaru pić?

Dotarliśmy trochę spóźnieni, ale nie nasza wina, że po drodze był jakiś wypadek i musieliśmy najpierw 20 minut stać w korku, a potem jechać objazdem. Gdy weszliśmy do klubu, zostawiliśmy nasze rzeczy w szatni i podeszliśmy do naszego stolika, gdzie siedziała reszta siatkarzy. Niektórzy byli z dziewczynami, które już zdążyłam poznać. Każda z nich na początku pytała się mnie czy jestem ze Zbyszkiem, albo Michałem. Trudno im było uwierzyć, że tak bliskie mamy relacje, a jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mi to wystarczało, bo byli dla mnie niezastąpieni. Zawsze pomogli w potrzebie. Nigdy się na nich nie zawiodłam.
- Cześć wszystkim - przywitaliśmy się i usiedliśmy.
Impreza rozkręciła sie na dobre koło godziny 22. Zatańczyłam z każdym siatkarzem chyba po 3 razy. ledwo się na nogach trzymałam. Gdy tańczyłam z Miśkiem nagle puścili wolną piosenkę. Rzadko się takowe zdarzały, ale raz na jakiś czas były. Michał położył dłonie na mojej talii, natomiast ja objęłam go wokół szyi i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Nie czułam się skrepowana i Kubiak z tego, co zauważyłam też. Nie raz spaliśmy w jednym łóżku, więc taki taniec nie był niczym niezręcznym. Po wolnym kawałku DJ znowu przyspieszył tempo. Byłam tak zmęczona, że postanowiłam iść do baru i się czegoś napić. Zwykle piłam tylko jednego drinka w ciągu imprezy. Nie przesadzałam z alkoholem. No może raz, na sylwestrze, ale nie byłam sama. Żaden z uczestników nie pamięta, co się działo.
Usiadłam na krześle przy barze i zamówiłam mojego ulubionego drinka czyli Blue Lagoon. Barman uśmiechnął się do mnie i zaczął przygotowywać napój. Odwróciłam się i patrzyłam na ludzi na parkiecie. Wszyscy bawili się doskonale. Okazało się, że mój drink jest gotowy, więc zapłaciłam i zaczęłam pić. Trochę mi to zajęło, a gdy skończyłam postanowiłam wrócić na parkiet. Niestety następnych wydarzeń już nie pamiętałam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz