Michał odwiózł mnie pod sam dom. Wtedy przypomniało mi
się coś ważnego.
- Misiek –
zaczęłam, a moja twarz od razu spoważniała.
- Tak? - spytał, wyłączając silnik.
- Pamiętasz, że w
poniedziałek jest rozprawa?
- Pamiętam –
odparł.
- Boję się –
szepnęłam, a on przytulił mnie mocno.
- Nie bój się.
Nie wywinie się i dostanie odpowiednią karę.
- Teraz sobie o
tym przypomniała. Dawno o tym nie myślałam. Cały weekend będę żyła w stresie.
- O nie, ja ci na
to nie pozwolę, skarbie. Jutro po treningu zabieram cię do siebie. Nie pozwolę
ci się zamartwiać – odparł natychmiastowo. Wtuliłam się w niego mocniej.
- Kocham cię,
Misiu .
- Ja ciebie też,
Aguś – cmoknął mnie w czoło.
- Dobranoc –
pocałowaliśmy się na pożegnanie i wyszłam z samochodu.
Tak, jak Kubiak obiecał, tak zrobił. O 12 ze snu wyrwał
mnie dzwonek do drzwi. Leniwie przetarłam oczy i zwlekłam się z łóżka.
Narzuciłam szlafrok na siebie i ziewając zeszłam na dół. Za drzwiami stał mój
chłopak uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Jak śmiesz
budzić mnie o 12? – zaczęłam groźnie. Gestem nakazałam żeby wszedł, ponieważ
był styczeń, a temperatura na zewnątrz była poniżej 0.
- Obiecałem, że
nie dam ci się dziś nudzić – wyszczerzył się. – Ubieraj się. Masz 10 minut.
- Chyba
zwariowałeś. Pół godziny.
- Jak się wkurzę
to wyjdziesz tak.
- Jeszcze
zobaczymy – mruknęłam i podążyłam schodami do góry, w kierunku swojego pokoju.
- Zrobię ci
śniadanie – usłyszałam z dołu. Weszłam do łazienki i szybko się umyłam.
Następnie wyciągnęłam z szafy białą bokserkę, sweter (link) oraz czarne
legginsy. Włosy związałam w kucyk.
Zeszłam do kuchni, gdzie czekała już na mnie pyszna
jajecznica.
- Mmm –
rozkoszowałam się tym zapachem.
- Smacznego –
uśmiechnął się. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Musiałam przyznać, że była bardzo dobra.
- Ty nie jesz? –
spytałam.
- Ja w
przeciwieństwie do ciebie jestem na nogach już od 4 godzin.
- A faktycznie.
Siatkarze to mają przerąbane. Nie mogą się wyspać.
- Jedz już, nie
marudź.
- Dobrze, tato –
wyszczerzyłam się.
- Nie pyskuj –
zaśmialiśmy się.
Gdy zjadłam Michał kazał mi ubrać kurtkę i buty, więc
posłusznie to zrobiłam. Gdy wsiedliśmy do jego samochodu postanowiłam spytać,
gdzie mnie zabiera.
- Do kręgielni –
wyszczerzył się.
- O niee, znowu
mnie ograsz – jęczałam.
- Oj tam, będzie
fajnie.
- Jak dla kogo –
Michał skorzystał z okazji, że stoimy na czerwonym świetle i cmoknął mnie w
policzek.
- Nie fochaj się,
skarbie.
- Lubię, jak tak
do mnie mówisz – uśmiechnęłam się, a on splótł swoją prawą dłoń z moją lewą.
Dojechaliśmy na miejsce. Wykupiliśmy karnet,
wypożyczyliśmy buty i poszliśmy na nasz tor. Tak, jak myślałam gra mi nie szła.
Michał zaliczył już kilka sytuacji, gdy za pierwszym razem strącił wszystkie
kręgle. Gdy ja rzucałam kula zawsze szła na bok. Powoli się denerwowałam.
- Źle kulę
trzymasz – stwierdził w końcu brunet, podchodząc do mnie. Stanął bardzo blisko
za mną i chwycił moją dłoń, poprawiając w niej kulę. Faktycznie, tak lepiej mi
się ją trzymało.
- A teraz ugnij
lekko kolana i po prostu ją pchnij do przodu – powiedział prosto do mojego
ucha, czym przyprawił mnie o mocniejsze bicie serca. Oddalił się, a ja zrobiłam,
tak jak doradził. Nie wierzyłam własnym oczom, gdy kula rozbiła prawie wszystkie
kręgle. Został tylko jeden. Zaczęłam skakać z radości.
- Udało się! –
krzyknęłam i rzuciłam się Miśkowi na szyję. Zaśmiał się.
- Szybko się
uczysz, skarbie.
- Bo mam dobrego
nauczyciela – powiedziałam, a on tak po prostu wpił się w moje usta. Oderwałam
się od niego gwałtownie i wcisnęłam kulę w ręce.
- Twoja kolej –
wyszczerzyłam się. On tylko pokręcił głową, stanął w odpowiednim miejscu i
rzucił kulą. O dziwo zbił tylko 3 kręgle. Zdziwił się.
- Dekoncentrujesz
mnie, kochana – stwierdził, krzyżując ręce na piersi.
- W takim razie,
musze to robić częściej – uśmiechnęłam się zalotnie.
- W sumie… nie mam
nic przeciwko.
Podjechaliśmy pod mój dom. Wzięłam Denisa na smycz, bo
trzeba było go przecież wyprowadzić. Wiem, że przed wyjściem do pracy zrobiła
to mama. Od tamtej pory minęło sporo czasu. Nie zauważyłam jednak żadnej plamy
w domu. Poszliśmy z Kubiakiem, trzymając się za ręce do parku. Niestety po
drodze mój chłopak musiał rozdać parę autografów. Niestety taki jest urok tego,
że jest znanym siatkarzem. Byłam do tego jednak przyzwyczajona. W końcu znam
się z
nim od ponad roku.
Usiedliśmy na ławce obok fontanny. Przyjmujący objął mnie
ramieniem, a Denis siedział grzecznie koło naszych nóg. Cały czas oczywiście
trzymałam go za smycz.
- Kocham cię,
wiesz? – spytał w pewnym momencie Kubi.
- Wiem. Ja ciebie
też – pocałowałam do delikatnie w usta, a potem ponownie w niego wtuliłam.
- Jestem
najszczęśliwszym facetem na świecie – rozmarzył się.
- Tak? A to
dlaczego? – zaśmiałam się.
- Robię to, co
lubię, a na dodatek za to mi płacą. Wszystko mi się układa.Nawet
nie wiesz, jak długo na to czekałem. No i przede wszystkim – mam ciebie. Zawsze powtarzałem sobie, że jesteśmy
przyjaciółmi, że nie mogę tego zniszczyć. W Sylwestra postanowiłem się
przełamać, bo Zibi powiedział mi, że ja także nie jestem ci obojętny. Nie
pomylił się.
- To słodkie – aż
mi się oczy zaszkliły. Jedna łza spłynęła mi po policzku. Michał otarł ją
wierzchem dłoni. Uśmiechnęłam się.
- Wracajmy już, bo
się przeziębisz – objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
dobry jest !:D
OdpowiedzUsuńi w końcu dodałaś rozdział! ;)
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
Ja Ci dam nijakie, ja Ci dam nijakie... Super jest!! jak zawsze z resztą, ale to już szczegół :P
OdpowiedzUsuńMiłość... Miłość wszędzie.. Ehhh.. Cytując mojego brata- "rzygam tęczą, jednorożcami, brokatem i różowymi piórkami"..
To tyle z mojej strony i jeszcze chciałabym poprosić o pomoc w wyborze polskiego siatkarza na głównego bohatera - http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/
Pozdrawiam i z góry dziękuję ^.^
słodkie a zarazem romantyczne...:)
OdpowiedzUsuń