Pierwszy mecz o 3 miejsce. Chłopcy musieli jechać do
Bydgoszczy. Ciężko będzie tam coś wywalczyć, ponieważ to kawał drogi stąd, co
oznacza mniej kibiców, czyli mniejsze wsparcie dla siatkarzy. W dodatku sam
aspekt obcej hali to mniejszy komfort. Miałam jednak nadzieję, tak jak Michał,
że wywiozą choćby jedno zwycięstwo. Bardzo w to wierzyłam. Nie mogłam z nimi
jechać i w dodatku żaden mecz nie będzie transmitowany w telewizji, więc nie
mogłam nawet oglądnąć w domu. Zostawała mi tylko relacja na żywo w Internecie.
Dzień przed chłopcy mieli wyjechać o 13. Lekcje kończyłam
pół godziny wcześniej, więc spokojnie mogłam się z nimi pożegnać. Niestety mój
plan nie przewidział tego, iż moja pani od Wiedzy o Kulturze zatrzyma mnie na
chwilę, by porozmawiać o konkursie, w którym miałam brać udział. Zajęło jej to
15 minut. Lubiłam rozmowy na ten temat, jednak w tamtym momencie nie miałam na
takową czasu. Wychodząc ze szkoły popędziłam na skróty w kierunku hali. Po
drodze omal nie zostałam potrącona przez karetkę na sygnale. Na całe szczęście
obyło się bez ofiar. Zdążyłam chyba w ostatnim momencie, bo większość
Jastrzębian znajdowała się już w autokarze. Zauważyłam Zbyszka, jak wkłada swój
bagaż do specjalnego schowka oraz Michała, który się rozglądał. Podbiegłam do
niego, zrzuciłam torbę z ramienia i wtuliłam się mocno w chłopaka. Na początku
był zaskoczony, lecz po chwili już tulił mnie do siebie.
- Przepraszam za
spóźnienie. Nauczycielka mnie zatrzymała – powiedziałam, gdy się od siebie
odsunęliśmy.
- Już myślałem, że
zapomniałaś – wykrzywił usta w podkówkę. Wyglądał wtedy strasznie uroczo.
- Nigdy w życiu –
zaśmiałam się.
- Siostra, on tu
prawie od zmysłów odchodził – powiedział ze śmiechem Zibi, podchodząc do nas.
Oberwał od mojego chłopaka w bok.
- Wcale, że nie – burknął przyjmujący, krzyżując ręce na
piersi.
- Macie skopać im
tyłki, jasne? – powiedziałam, przytulając ich obu naraz.
- Masz to jak w
banku – odparł Bartman. Cmoknęłam go w policzek i po chwili atakujący był już w
autobusie. Zostałam już tylko ja z Kubiakiem. Nie licząc oczywiście kilkunastu
par oczu wlepionych w nas zza szyby.
- Przywieziesz mi
chociaż jedno zwycięstwo?
- Przywiozę –
powiedział, unosząc jeden kącik ust w górę i pocałował mnie na pożegnanie.
Przez otwarte drzwi dało się słyszeć głośne ‘uuu’. Do moich uszu doszło także
zdanie ‘To Dziku umie się całować?!’ . Nie rozpoznałam jednak, kogo to głos.
Obstawiałam jednak Wojtaszka, bo to tekst w jego stylu. Ostatni raz cmoknęłam
Miśka i prawie siłą wepchnęłam go w kierunku wejścia. Gdy odjeżdżali machała
im, jak nienormalna. W sumie oni wyglądali jeszcze gorzej. Niby to tylko 3 dni,
ale wiedziałam, że będę tęsknić. Podniosłam torebkę (link) i otrzepałam ją z
kurzu. Ruszyłam w kierunku domu.
Siedziałam i uczyłam się tej przeklętej historii. W
średniowieczu było tyle ważnych wydarzeń, że ciężko zapamiętać wszystkie daty.
W wakacje jednak zrobiłam sobie notatki, dzięki którym nauka szła mi dużo
szybciej, niż gdybym miała przegrzebywać wszystkie zeszyty. W międzyczasie
pisałam z Michałem, któremu się strasznie nudziło. No cóż Bydgoszcz jest na
drugim końcu Polski, więc podróż była dość długa. Mówił mi, że z nudów liczy
słupy wysokiego napięcia i naliczył ich już około 300 i mu się to znudziło. W
pewnym momencie dostałam jednak wiadomość od jakiegoś obcego numeru.
Wyświetliłam ją: Hej, tutaj Dominik, ten
od zagubionej dziewczyny w parku :P Masz może chwilę czasu na jakąś kawę i
ciastko? Zdążyłam już zapomnieć o wczorajszym incydencie, jednak ten SMS mi
o nim przypomniał. Odpisałam więc, że chętnie się wyrwę z tych książek. Spotkać
mieliśmy się za pół godziny w kawiarni ‘’Finezja’’, do której miałam 5 minut
drogi pieszo. Traktowałam to spotkanie jako czysto koleżeńskie i miałam
nadzieję, że Dominik także. Ściągnęłam dresy, w których najwygodniej czułam się
w domu i założyłam coś w czym można było wyjść do ludzi (link). Pogoda z dnia
na dzień stawała się coraz ładniejsza. Śnieg już stopniał, więc można było
założyć moje ukochane trampki. Zimowa kurtka zawędrowała do szafy i miałam
nadzieję, że do grudnia co najmniej nie będzie mi już potrzebna. Zamknęłam
drzwi na klucz, ponieważ rodzice byli w pracy i ruszyłam spokojnym krokiem w
kierunku kawiarni. W środku czekał na mnie już Dominik.
- Cześć –
przywitałam się z uśmiechem.
- Cześć – odparł.
– Cieszę się, że chciałaś się ze mną spotkać.
- Przyda mi się
chwila odpoczynku od książek.
Podszedł do nas kelner i podał nam menu. Po chwili
zastanowienia postawiłam na sernik i Cappuccino . Mój towarzysz poprosił o to
samo.
- Tak właściwie to
my się w ogóle nie znamy – stwierdził. Spostrzegawczy chłopak.
- No właściwie to
tak – powiedziałam z uśmiechem.
- Opowiedz mi coś
o sobie.
- Ostro zacząłeś –
zaśmiałam się. – Co dokładnie chcesz wiedzieć?
- Czym się
interesujesz?
- Fotografią i
siatkówką.
- Grasz?
Trenujesz?
- Nie, nie. Tylko
kibicuję, ale całym sercem.
- Ja wolę piłkę
ręczną, ale siatkówkę też lubię. Jaki jest twój ulubiony klub?
- Jastrzębski
Węgiel rzecz jasna – wyszczerzyłam się.
- Nie ma to jak
patriotyzm lokalny.
- No nie do końca.
W Jastrzębiu mieszkam od prawie 2 lat, a Jastrzębskiemu kibicuję około 6.
- Chodzisz na
mecze? Ja się wybieram na najbliższy, bo kumpel ma wolny bilet. Jeśli chcesz to
załatwię dla ciebie – puścił mi oczko.
- Chodzę, chodzę.
Nie opuściłam ani jednego, a nawet na kilku wyjazdowych byłam.
- Widzę, że mam
przyjemność z największą fanką – zaśmialiśmy się oboje.
- Można tak to
określić. Na najbliższy również się wybieram.
- To może się
spotkamy akurat?
- Hala jest duża,
ale zawsze są jakieś szanse.
Miło mi się rozmawiało na temat sportu z Dominikiem.
Gadaliśmy także na inne, jednak w tym do powiedzenia mieliśmy najwięcej.
Zdziwił się moją wiedzą na temat siatkarzy. Nie powiedziałam mu jednak o tym,
że ich znam oraz że moim chłopakiem jest sam Michał Kubiak, czyli jeden z
najlepszych polskich siatkarzy. Nie okłamałam kolegi, tylko po prostu nie
zdradziłam mu pewnych faktów. Posiedzieliśmy około półtorej godziny i
postanowiłam już wrócić do domu. Byłam umówiona z Miśkiem na skype. Ogromnie
się za nim stęskniłam. Wilczyński zaproponował, że mnie odprowadzi, bo było już
ciemno i nie chciał bym wracała się sama. Po kilkuminutowym spacerze byliśmy na
moim osiedlu.
- Mogę liczyć
jeszcze kiedyś na takie spotkanie? – zapytał nieśmiało.
- Jasne, czemu nie
– odparłam.
- A może
wybralibyśmy się na… randkę?
Zdziwiłam się. Było tak miło, a on musiał to zepsuć.
Dokładniej to ja w pewnym sensie musiałam to zepsuć, bo miałam go rozczarować.
- Dominik, jesteś
naprawdę fajnym facetem, ale – zaczęłam, ale nie dał mi skończyć.
- Jasne,
przepraszam. Wygłupiłem się. Jesteś świetną dziewczyną, a ja sobie pomyślałem,
ze może.. – zmieszał się i nerwowo podrapał po karku.
- Nie o to chodzi.
Ja mam chłopaka.
- No tak, dziwne
by było gdyby taka dziewczyna nie miała chłopaka – uśmiechnął się lekko, a ja
speszyłam.
- Dzięki za miłe
popołudnie. Cześć – pożegnałam się.
- Do zobaczenia –
odpowiedział i odszedł, a ja skierowałam się w kierunku drzwi. Rodzice byli już
w domu. Ściągnęłam kurtkę i skierowałam się do kuchni, ponieważ poczułam zapach
czegoś do jedzenia. Mama akurat przygotowywała kolację. Zjadłam pyszną warzywną
zapiekankę i szybko poszłam do swojego pokoju, ponieważ o 20 byłam umówiona na
rozmowę z Michałem. Gdy otworzyłam skype zobaczyłam, że jest on już dostępny.
Uśmiechnęłam się szeroko, gdy natychmiast do mnie zadzwonił. Otworzyłam
okienko.
- Już myślałem, że
nie wejdziesz – zaśmiał się na powitanie.
- Jest za pięć 20,
kochany. Nie moja wina, że tak na mnie czatujesz – wystawiłam mu język. – A tak
właściwie to gdzie ty jesteś?
Spostrzegłam, że za nim koło ściany jest jakaś miotła.
Normalnie pokoje chyba nie są w nie wyposażone.
- Schowek
sprzątaczek - wyszczerzył się.
- Czemu siedzisz w
schowku sprzątaczek? – wytrzeszczyłam oczy.
- Bo ci kretyni
siedzą w moim pokoju i grają w karty. Żaden nie dał mi posiedzieć w swoim, więc
zostało mi tylko to – mrugnął do mnie okiem.
- Jak ty się dla
mnie poświęcasz – przesłałam mu buziaka.
- Ja tu od 15
minut siedzę i czekam, a ciebie nie ma i nie ma – zrobił smutną minkę.
- I jak tam
Bydgoszcz? – spytałam.
- Bydgoszcz, jak
Bydgoszcz. Przyjechaliśmy przed 19, zjedliśmy i poszliśmy do pokoi. Po 5
minutach wszyscy zlecieli się do mojego – przymrużył oczy z niezadowolenia.
- Pozdrów ich –
wyszczerzyłam się.
Rozmawialiśmy około półtorej godziny, bo wtedy przyszły
sprzątaczki do schowka i od razu wygoniły Michała. Śmiać mi się chciało z tej
sytuacji. Pożegnałam się z chłopakiem i wyłączyłam laptopa. Wzięłam piżamę
(link) , czystą bieliznę i ruszyłam do łazienki.
_________________
Jaram się wygraną JW <3