29.10.2013

Rozdział 64

Pierwszy mecz o 3 miejsce. Chłopcy musieli jechać do Bydgoszczy. Ciężko będzie tam coś wywalczyć, ponieważ to kawał drogi stąd, co oznacza mniej kibiców, czyli mniejsze wsparcie dla siatkarzy. W dodatku sam aspekt obcej hali to mniejszy komfort. Miałam jednak nadzieję, tak jak Michał, że wywiozą choćby jedno zwycięstwo. Bardzo w to wierzyłam. Nie mogłam z nimi jechać i w dodatku żaden mecz nie będzie transmitowany w telewizji, więc nie mogłam nawet oglądnąć w domu. Zostawała mi tylko relacja na żywo w Internecie.
Dzień przed chłopcy mieli wyjechać o 13. Lekcje kończyłam pół godziny wcześniej, więc spokojnie mogłam się z nimi pożegnać. Niestety mój plan nie przewidział tego, iż moja pani od Wiedzy o Kulturze zatrzyma mnie na chwilę, by porozmawiać o konkursie, w którym miałam brać udział. Zajęło jej to 15 minut. Lubiłam rozmowy na ten temat, jednak w tamtym momencie nie miałam na takową czasu. Wychodząc ze szkoły popędziłam na skróty w kierunku hali. Po drodze omal nie zostałam potrącona przez karetkę na sygnale. Na całe szczęście obyło się bez ofiar. Zdążyłam chyba w ostatnim momencie, bo większość Jastrzębian znajdowała się już w autokarze. Zauważyłam Zbyszka, jak wkłada swój bagaż do specjalnego schowka oraz Michała, który się rozglądał. Podbiegłam do niego, zrzuciłam torbę z ramienia i wtuliłam się mocno w chłopaka. Na początku był zaskoczony, lecz po chwili już tulił mnie do siebie.
 - Przepraszam za spóźnienie. Nauczycielka mnie zatrzymała – powiedziałam, gdy się od siebie odsunęliśmy.
 - Już myślałem, że zapomniałaś – wykrzywił usta w podkówkę. Wyglądał wtedy strasznie uroczo.
 - Nigdy w życiu – zaśmiałam się.
 - Siostra, on tu prawie od zmysłów odchodził – powiedział ze śmiechem Zibi, podchodząc do nas. Oberwał od mojego chłopaka w bok.
- Wcale, że nie – burknął przyjmujący, krzyżując ręce na piersi.
 - Macie skopać im tyłki, jasne? – powiedziałam, przytulając ich obu naraz.
 - Masz to jak w banku – odparł Bartman. Cmoknęłam go w policzek i po chwili atakujący był już w autobusie. Zostałam już tylko ja z Kubiakiem. Nie licząc oczywiście kilkunastu par oczu wlepionych w nas zza szyby.
 - Przywieziesz mi chociaż jedno zwycięstwo?
 - Przywiozę – powiedział, unosząc jeden kącik ust w górę i pocałował mnie na pożegnanie. Przez otwarte drzwi dało się słyszeć głośne ‘uuu’. Do moich uszu doszło także zdanie ‘To Dziku umie się całować?!’ . Nie rozpoznałam jednak, kogo to głos. Obstawiałam jednak Wojtaszka, bo to tekst w jego stylu. Ostatni raz cmoknęłam Miśka i prawie siłą wepchnęłam go w kierunku wejścia. Gdy odjeżdżali machała im, jak nienormalna. W sumie oni wyglądali jeszcze gorzej. Niby to tylko 3 dni, ale wiedziałam, że będę tęsknić. Podniosłam torebkę (link) i otrzepałam ją z kurzu. Ruszyłam w kierunku domu.

Siedziałam i uczyłam się tej przeklętej historii. W średniowieczu było tyle ważnych wydarzeń, że ciężko zapamiętać wszystkie daty. W wakacje jednak zrobiłam sobie notatki, dzięki którym nauka szła mi dużo szybciej, niż gdybym miała przegrzebywać wszystkie zeszyty. W międzyczasie pisałam z Michałem, któremu się strasznie nudziło. No cóż Bydgoszcz jest na drugim końcu Polski, więc podróż była dość długa. Mówił mi, że z nudów liczy słupy wysokiego napięcia i naliczył ich już około 300 i mu się to znudziło. W pewnym momencie dostałam jednak wiadomość od jakiegoś obcego numeru. Wyświetliłam ją: Hej, tutaj Dominik, ten od zagubionej dziewczyny w parku :P Masz może chwilę czasu na jakąś kawę i ciastko? Zdążyłam już zapomnieć o wczorajszym incydencie, jednak ten SMS mi o nim przypomniał. Odpisałam więc, że chętnie się wyrwę z tych książek. Spotkać mieliśmy się za pół godziny w kawiarni ‘’Finezja’’, do której miałam 5 minut drogi pieszo. Traktowałam to spotkanie jako czysto koleżeńskie i miałam nadzieję, że Dominik także. Ściągnęłam dresy, w których najwygodniej czułam się w domu i założyłam coś w czym można było wyjść do ludzi (link). Pogoda z dnia na dzień stawała się coraz ładniejsza. Śnieg już stopniał, więc można było założyć moje ukochane trampki. Zimowa kurtka zawędrowała do szafy i miałam nadzieję, że do grudnia co najmniej nie będzie mi już potrzebna. Zamknęłam drzwi na klucz, ponieważ rodzice byli w pracy i ruszyłam spokojnym krokiem w kierunku kawiarni. W środku czekał na mnie już Dominik.
 - Cześć – przywitałam się z uśmiechem.
 - Cześć – odparł. – Cieszę się, że chciałaś się ze mną spotkać.
 - Przyda mi się chwila odpoczynku od książek.
Podszedł do nas kelner i podał nam menu. Po chwili zastanowienia postawiłam na sernik i Cappuccino . Mój towarzysz poprosił o to samo.
 - Tak właściwie to my się w ogóle nie znamy – stwierdził. Spostrzegawczy chłopak.
 - No właściwie to tak – powiedziałam z uśmiechem.
 - Opowiedz mi coś o sobie.
 - Ostro zacząłeś – zaśmiałam się. – Co dokładnie chcesz wiedzieć?
 - Czym się interesujesz?
 - Fotografią i siatkówką.
 - Grasz? Trenujesz?
 - Nie, nie. Tylko kibicuję, ale całym sercem.
 - Ja wolę piłkę ręczną, ale siatkówkę też lubię. Jaki jest twój ulubiony klub?
 - Jastrzębski Węgiel rzecz jasna – wyszczerzyłam się.
 - Nie ma to jak patriotyzm lokalny.
 - No nie do końca. W Jastrzębiu mieszkam od prawie 2 lat, a Jastrzębskiemu kibicuję około 6.
 - Chodzisz na mecze? Ja się wybieram na najbliższy, bo kumpel ma wolny bilet. Jeśli chcesz to załatwię dla ciebie – puścił mi oczko.
 - Chodzę, chodzę. Nie opuściłam ani jednego, a nawet na kilku wyjazdowych byłam.
 - Widzę, że mam przyjemność z największą fanką – zaśmialiśmy się oboje.
 - Można tak to określić. Na najbliższy również się wybieram.
 - To może się spotkamy akurat?
 - Hala jest duża, ale zawsze są jakieś szanse.
Miło mi się rozmawiało na temat sportu z Dominikiem. Gadaliśmy także na inne, jednak w tym do powiedzenia mieliśmy najwięcej. Zdziwił się moją wiedzą na temat siatkarzy. Nie powiedziałam mu jednak o tym, że ich znam oraz że moim chłopakiem jest sam Michał Kubiak, czyli jeden z najlepszych polskich siatkarzy. Nie okłamałam kolegi, tylko po prostu nie zdradziłam mu pewnych faktów. Posiedzieliśmy około półtorej godziny i postanowiłam już wrócić do domu. Byłam umówiona z Miśkiem na skype. Ogromnie się za nim stęskniłam. Wilczyński zaproponował, że mnie odprowadzi, bo było już ciemno i nie chciał bym wracała się sama. Po kilkuminutowym spacerze byliśmy na moim osiedlu.
 - Mogę liczyć jeszcze kiedyś na takie spotkanie? – zapytał nieśmiało.
 - Jasne, czemu nie – odparłam.
 - A może wybralibyśmy się na… randkę?
Zdziwiłam się. Było tak miło, a on musiał to zepsuć. Dokładniej to ja w pewnym sensie musiałam to zepsuć, bo miałam go rozczarować.
 - Dominik, jesteś naprawdę fajnym facetem, ale – zaczęłam, ale nie dał mi skończyć.
 - Jasne, przepraszam. Wygłupiłem się. Jesteś świetną dziewczyną, a ja sobie pomyślałem, ze może.. – zmieszał się i nerwowo podrapał po karku.
 - Nie o to chodzi. Ja mam chłopaka.
 - No tak, dziwne by było gdyby taka dziewczyna nie miała chłopaka – uśmiechnął się lekko, a ja speszyłam.
 - Dzięki za miłe popołudnie. Cześć – pożegnałam się.
 - Do zobaczenia – odpowiedział i odszedł, a ja skierowałam się w kierunku drzwi. Rodzice byli już w domu. Ściągnęłam kurtkę i skierowałam się do kuchni, ponieważ poczułam zapach czegoś do jedzenia. Mama akurat przygotowywała kolację. Zjadłam pyszną warzywną zapiekankę i szybko poszłam do swojego pokoju, ponieważ o 20 byłam umówiona na rozmowę z Michałem. Gdy otworzyłam skype zobaczyłam, że jest on już dostępny. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy natychmiast do mnie zadzwonił. Otworzyłam okienko.
 - Już myślałem, że nie wejdziesz – zaśmiał się na powitanie.
 - Jest za pięć 20, kochany. Nie moja wina, że tak na mnie czatujesz – wystawiłam mu język. – A tak właściwie to gdzie ty jesteś?
Spostrzegłam, że za nim koło ściany jest jakaś miotła. Normalnie pokoje chyba nie są w nie wyposażone.
 - Schowek sprzątaczek - wyszczerzył się.
 - Czemu siedzisz w schowku sprzątaczek? – wytrzeszczyłam oczy.
 - Bo ci kretyni siedzą w moim pokoju i grają w karty. Żaden nie dał mi posiedzieć w swoim, więc zostało mi tylko to – mrugnął do mnie okiem.
 - Jak ty się dla mnie poświęcasz – przesłałam mu buziaka.
 - Ja tu od 15 minut siedzę i czekam, a ciebie nie ma i nie ma – zrobił smutną minkę.
 - I jak tam Bydgoszcz? – spytałam.
 - Bydgoszcz, jak Bydgoszcz. Przyjechaliśmy przed 19, zjedliśmy i poszliśmy do pokoi. Po 5 minutach wszyscy zlecieli się do mojego – przymrużył oczy z niezadowolenia.
 - Pozdrów ich – wyszczerzyłam się.

Rozmawialiśmy około półtorej godziny, bo wtedy przyszły sprzątaczki do schowka i od razu wygoniły Michała. Śmiać mi się chciało z tej sytuacji. Pożegnałam się z chłopakiem i wyłączyłam laptopa. Wzięłam piżamę (link) , czystą bieliznę i ruszyłam do łazienki.

_________________

Jaram się wygraną JW <3

2 komentarze:

  1. Ooo jak fajniee :)
    Pozdrawiam Pyśka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No świetny rozdział... już nie mogę się doczekać aż Dominik dowie się kto jest chłopakiem Agi pozdrawiam do następnego :)

    OdpowiedzUsuń