Pierwszy dzień po przerwie świątecznej był w miarę
ulgowy. Wszystko miało się zmienić niedługo, bo przecież matura już za miesiąc.
Szczerze to już nie mogłam się doczekać. Zdam i będę miała 4 miesiące błogiego
spokoju. Szkoda tylko, że Michała w tych dniach ze mną nie będzie. Ale taka
była jego praca. Wiem, że gra w kadrze była dla niego czymś ważnym.
Szłam z Natką chodnikiem. Postanowiłyśmy zajrzeć do nowej
kawiarni, którą niedawno otworzyli niedaleko osiedla blondynki. Jeszcze nie
miałyśmy okazji tam być, więc to była najwyższa pora. Weszłyśmy do środka i
zajęłyśmy miejsce przy stoliku. Ściągnęłyśmy płaszcze, które powiesiłyśmy na
oparciu krzeseł. Podszedł do nas kelner. Był to młody chłopak. Pewnie jakiś
student, który chciał sobie zarobić. Z uśmiechem podał nam Menu. Zauważyłam, że
dokładnie wzrokiem przejechał moją przyjaciółkę.
- Chyba wpadłaś mu
w oko – stwierdziłam, gdy od nas odszedł, dając czas do namysłu, na to, co
chcemy zamówić.
- To niestety musi
obejść się smakiem – zaśmiała się, przeglądając karty, które nam zostawił.
- I bardzo dobrze
– również się zaśmiałam. W tym momencie wrócił do nas owy chłopak.
- Czy piękne panie
już się zdecydowały? – uśmiechnął się promiennie. Dalej dokładnie studiował
wzrokiem Nowak. Ta jednak go ignorowała.
- Ja poproszę
sernik na zimno i Latte – powiedziała blondynka. – A ty, Aga?
-W sumie.. to
samo, poproszę – odparłam, zamykając kartę. Chłopak zabrał je od nas.
- Postaram się jak
najszybciej przynieść zamówienie – powiedział z uśmiechem i odszedł.
- Ej, ja
zauważyłam, że on bardziej się na ciebie patrzy – oznajmiła mi.
- Nie, na ciebie –
stwierdziłam zdziwiona. – Ja tam mam mojego Michała.
- A ja Zbyszka.
- No właśnie, co
tam u was, zakochańce?
- Przez święta się
nie widzieliśmy, bo on pojechał do Warszawy, a ja tutaj. Ale rozmawialiśmy
przez skype. Choć tyle. Dziś ma po treningu mnie zabrać do siebie. U mnie dalej
ciotka jest, więc nie mielibyśmy chwili spokoju.
- No to masz
jeszcze 2 godziny – powiedziałam, zerkając na wyświetlacz telefonu. Zauważyłam,
że dostałam wiadomość, więc otworzyłam ją. Uśmiechnęłam się pod nosem na treść
smsa. Kocham Cię ;** . Uwielbiałam,
gdy Misiek mi to mówił, bądź pisał, tak po prostu. To właśnie wyróżniało go od
wszystkich moich dotychczasowych chłopaków. On mnie kochał tak naprawdę. Dbał,
jak nikt inny i troszczył się o mnie.
- A co ty tam
dostałaś, co? – dopytywała się Natka. Pokazałam jej telefon. – Rany, jakie
słodkie. Mi Zbyszek tak po prostu nie pisze.
- Mi czasem tak.
Dziś rano mięliśmy malutką sprzeczkę jakby, więc chce mnie udobruchać –
uśmiechnęłam się.
- O co poszło? –
spytała.
- O nic… -
odparłam, ale spojrzała na mnie wymownie. Westchnęłam. – No o to, co zwykle.
Nie lubię szybkiej jazdy. A teraz jest ślisko na drogach w dodatku.
Nerwowo zaczęłam bawić się palcami.
- Aga, nie możesz
cały czas do tego wracać – powiedziała, wzdychając.
- Wiem, ale
czasami mi się wszystko przypomina – schowałam twarz w dłoniach. Poczułam, jak
przyjaciółka łapie mnie za jedną, zmuszając bym na nią spojrzała.
- Aguś, spójrz.
Michałowi nic nie jest. Jest cały, zdrowy, a dziś nawet wrócił na treningi. Nie
możesz w kółko przy każdej sytuacji tego wypadku roztrząsać.
- Ale to czasem
jest silniejsze ode mnie. Chwilami stają mi przed oczami obrazy z tamtych dwóch
tygodni. Najgorsze, jak sobie przypomnę zdjęcia z wypadku, które były w
Internecie.
- Aga… - zaczęła.
- Skończmy ten
temat, proszę cię.
Blondynka zamilkła, a do stolika podszedł kelner z naszym
zamówieniem. Postawił przed nami ciasta oraz kawy.
- Życzę smacznego
– powiedział z uśmiechem, a my podziękowałyśmy. Sięgnęłam po widelczyk i
zaczęłam jeść. Ledwo włożyłam pierwszy kawałek do ust, a rozdzwonił się mój
telefon. Wcisnęłam zieloną słuchawkę nawet nie patrząc na wyświetlacz.
- Halo? – zaczęłam.
- No hej –
usłyszałam znajomy głos. – Jesteś w domu?
- Nie. Z Natką w
kawiarni. A co?
- Bo może chcę się
spotkać z moją dziewczyną? – czułam, jak się szczerzy, niczym głupi do sera.
- A ty przypadkiem
nie powinieneś mieć teraz treningu?
- Lorenzo coś
wypadło, więc odwołał nam trening na siłowni. Mogę tam do was dołączyć? Zbyszek
też chce, bo mi się tu do telefonu ślini, jak usłyszał, że Natka jest z tobą –
usłyszałam nagle jakiś szum. – Ała, Zbyszek, ty idioto! Nie bij mnie, kurwa!
Zaśmiałam się pod nosem.
- Wpadajcie.
Jesteśmy w tej nowej kawiarni na Śląskiej.
- Zaraz będziemy –
Michał się rozłączał, ale zanim to zrobił to usłyszałam, jak mówi do Zibiego:
‘’Ciebie to całkiem pojebało’’.
- Chłopaki
przyjdą? – rozpromieniła się moja towarzyszka. Pokiwałam twierdząco głową i
schowałam telefon do kieszeni. – A czemu nie mają treningu?
- Lorenzo coś
wypadło – odparłam i wróciłam do konsumowania mojego przepysznie wyglądającego
sernika. Czekając na siatkarzy miło
rozmawiałyśmy o tym, jak spędziłyśmy święta.
- Czyli u Michała
nie było tak źle, co? – zapytała w uśmiechem blondynka.
- No nie. Było
naprawdę fajnie. Teraz się ze mnie nabija, że tak panikowałam.
- Fajnie, że masz
już za sobą takie spotkanie. Ja na razie z rodziny Zbyszka nikogo nie znam –
westchnęła, mieszając łyżeczką w kawie.
- Zibi ci nie
zaproponował wspólnych świąt? – zdziwiłam się. Michał wspominał mi kiedyś, że
atakujący ma taki zamiar.
- Proponował, ale
wiesz… Warszawa jest strasznie daleko, a chciałam się zobaczyć z rodziną, bo
większość widuję tylko w święta.
- Nie przejmuj
się. Na pewno ich poznasz niedługo. I założę się, ze też się będziesz
denerwować, jak ja! – zaśmiałam się.
- O, widzę, że
chłopcy już zaparkowali samochód przed kawiarnią – stwierdziła Natka,
spoglądając na parking za szybą.
- Jak do nas
przyjdą to może ten kelner przestanie cię gwałcić wzrokiem – mrugnęłam do niej,
a ona spojrzała na mnie spod byka. Gołym okiem można było zauważyć, że
blondynka wpadła mu w oko. Niestety za chwilę będzie się musiał rozczarować.
Po kilku sekundach siatkarze przekroczyli próg
pomieszczenia. Podeszli do nas uśmiechnięci. Powitali nas buziakiem w policzek.
Zauważyłam, jak kelnerowi zrzedła mina. Dyskretnie dałam znać Natce, aby na
niego spojrzała, ale nie rozumiała, o co mi chodzi, więc odpuściłam.
- I co
porabiałyście dziś ciekawego? – zapytał Zbyszek.
- Edukowałyśmy się
, Zbigniewie – wyszczerzyłam się.
- Uważaj, bo
jeszcze uwierzę, że się czegoś nauczyłaś – zaśmiał się, więc szturchnęłam go
lekko w ramię.
- Uderz go
mocniej! Dziś mu coś odbiło i się na mnie z pięściami rzucił! – powiedział z
wyrzutem mój chłopak.
- Michał, ja cię
lekko uderzyłem w ramię, bo pieprzyłeś jakieś głupoty – Zibi pokręcił głową z
politowaniem.
- Powiedziałem
tylko, że się zacząłeś ślinić, jak usłyszałeś o Natce.
- Oj tam znowu
ślinić – zmieszał się atakujący, a Natalia cmoknęła go w policzek.
- To jest miejsce
publiczne, ludzie. Opanujcie się – upomniał ich Kubiak. Zaraz. Wróć. Kubiak ich
upomniał o coś takiego? Ktoś mi chyba chłopaka podmienił.
- Michał, nie
pouczaj mnie, bo sam doskonale wiem, że byś się z chęcią na Agę rzucił –
zaśmiał się. Misiek cos tam odburknął pod nosem i objął mnie ramieniem.
- Jak dzieci –
skomentowałam.
W pewnym momencie podszedł do nas kelner. Tym razem
chłopak już nie był taki uśmiechnięty. Zebrał puste naczynia na tacę.
- Będą coś państwo
jeszcze zamawiać? – zapytał, ale jego ton był inny niż poprzednio. W sumie z
jednej strony współczułam temu chłopakowi.
- Nie. Poprosimy o
rachunek – powiedział Zbyszek. Chłopak odszedł w kierunku lady.
- Jakiś taki
niemiły się wydał – stwierdził Michał.
- Złamane serce ma
po prostu – powiedziałam poważnie.
- Znasz go?
- Nie. Ale
widziałam, jak na Natkę patrzył. Az tu nagle wyskoczył taki Zbyszek i koniec
big love – zaśmiałam się, natomiast Bartman oburzył.
- Że co?! –
powiedział. – Szkoda, że wcześniej nie przyszedłem. Natka jest MOJA.
- Aga coś wymyśla
– powiedziała Nowak, machając ręką. – Ja tam widziałam, jak on na nią zerka.
Wtedy to Misiek się naprężył.
- Chyba sobie z
nim pogadam – powiedział poważnym tonem, ale pociągnęłam go za rękę, patrząc
karcącym wzrokiem.
- Nie zaczynaj,
co? – spytałam ze śmiechem.
W tym momencie podszedł temat rozmowy z rachunkiem.
Siatkarze dokładnie zmierzyli go wzrokiem. Dziwne, że się nie speszył.
Siatkarze uparli się żeby za nas zapłacić. Chcieli jak
najszybciej wyjść. Mnie z Natką bardzo ta sytuacja śmieszyła. To było słodkie,
gdy byli zazdrośni.
rola chyba tego kelnera chyba się nie skończyła. mam wrażenie że namiesza w życiu dziewczyn i będzie się chyba dużo z nim działo.
OdpowiedzUsuńzazdrość Kubiego i Bartmana jest strasznie śmieszna ale za razem odpowiednia :) bo kto by nie był zazdrosny o swoją dziewczyną :)
czekam na kolejny ;)
aj, słodko jak chłopaki zazdrośni są, ale nie taaak:D
OdpowiedzUsuńkelner sobie nadzieje robił a tutaj bum :>
ściskam :*
Jak szlodkooo, uroczo <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pyśka :*
Jak słitaśnie :D :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zazdrość chłopaków jak najbardziej uzasadniona... czekam na następny pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuń