7.10.2013

Rozdział 59

Pierwszy dzień po przerwie świątecznej był w miarę ulgowy. Wszystko miało się zmienić niedługo, bo przecież matura już za miesiąc. Szczerze to już nie mogłam się doczekać. Zdam i będę miała 4 miesiące błogiego spokoju. Szkoda tylko, że Michała w tych dniach ze mną nie będzie. Ale taka była jego praca. Wiem, że gra w kadrze była dla niego czymś ważnym.
Szłam z Natką chodnikiem. Postanowiłyśmy zajrzeć do nowej kawiarni, którą niedawno otworzyli niedaleko osiedla blondynki. Jeszcze nie miałyśmy okazji tam być, więc to była najwyższa pora. Weszłyśmy do środka i zajęłyśmy miejsce przy stoliku. Ściągnęłyśmy płaszcze, które powiesiłyśmy na oparciu krzeseł. Podszedł do nas kelner. Był to młody chłopak. Pewnie jakiś student, który chciał sobie zarobić. Z uśmiechem podał nam Menu. Zauważyłam, że dokładnie wzrokiem przejechał moją przyjaciółkę.
 - Chyba wpadłaś mu w oko – stwierdziłam, gdy od nas odszedł, dając czas do namysłu, na to, co chcemy zamówić.
 - To niestety musi obejść się smakiem – zaśmiała się, przeglądając karty, które nam zostawił.
 - I bardzo dobrze – również się zaśmiałam. W tym momencie wrócił do nas owy chłopak.
 - Czy piękne panie już się zdecydowały? – uśmiechnął się promiennie. Dalej dokładnie studiował wzrokiem Nowak. Ta jednak go ignorowała.
 - Ja poproszę sernik na zimno i Latte – powiedziała blondynka. – A ty, Aga?
 -W sumie.. to samo, poproszę – odparłam, zamykając kartę. Chłopak zabrał je od nas.
 - Postaram się jak najszybciej przynieść zamówienie – powiedział z uśmiechem i odszedł.
 - Ej, ja zauważyłam, że on bardziej się na ciebie patrzy – oznajmiła mi.
 - Nie, na ciebie – stwierdziłam zdziwiona. – Ja tam mam mojego Michała.
 - A ja Zbyszka.
 - No właśnie, co tam u was, zakochańce?
 - Przez święta się nie widzieliśmy, bo on pojechał do Warszawy, a ja tutaj. Ale rozmawialiśmy przez skype. Choć tyle. Dziś ma po treningu mnie zabrać do siebie. U mnie dalej ciotka jest, więc nie mielibyśmy chwili spokoju.
 - No to masz jeszcze 2 godziny – powiedziałam, zerkając na wyświetlacz telefonu. Zauważyłam, że dostałam wiadomość, więc otworzyłam ją. Uśmiechnęłam się pod nosem na treść smsa. Kocham Cię ;** . Uwielbiałam, gdy Misiek mi to mówił, bądź pisał, tak po prostu. To właśnie wyróżniało go od wszystkich moich dotychczasowych chłopaków. On mnie kochał tak naprawdę. Dbał, jak nikt inny i troszczył się o mnie.
 - A co ty tam dostałaś, co? – dopytywała się Natka. Pokazałam jej telefon. – Rany, jakie słodkie. Mi Zbyszek tak po prostu nie pisze.
 - Mi czasem tak. Dziś rano mięliśmy malutką sprzeczkę jakby, więc chce mnie udobruchać – uśmiechnęłam się.
 - O co poszło? – spytała.
 - O nic… - odparłam, ale spojrzała na mnie wymownie. Westchnęłam. – No o to, co zwykle. Nie lubię szybkiej jazdy. A teraz jest ślisko na drogach w dodatku.
Nerwowo zaczęłam bawić się palcami.
 - Aga, nie możesz cały czas do tego wracać – powiedziała, wzdychając.
 - Wiem, ale czasami mi się wszystko przypomina – schowałam twarz w dłoniach. Poczułam, jak przyjaciółka łapie mnie za jedną, zmuszając bym na nią spojrzała.
 - Aguś, spójrz. Michałowi nic nie jest. Jest cały, zdrowy, a dziś nawet wrócił na treningi. Nie możesz w kółko przy każdej sytuacji tego wypadku roztrząsać.
 - Ale to czasem jest silniejsze ode mnie. Chwilami stają mi przed oczami obrazy z tamtych dwóch tygodni. Najgorsze, jak sobie przypomnę zdjęcia z wypadku, które były w Internecie.
 - Aga… - zaczęła.
 - Skończmy ten temat, proszę cię.
Blondynka zamilkła, a do stolika podszedł kelner z naszym zamówieniem. Postawił przed nami ciasta oraz kawy.
 - Życzę smacznego – powiedział z uśmiechem, a my podziękowałyśmy. Sięgnęłam po widelczyk i zaczęłam jeść. Ledwo włożyłam pierwszy kawałek do ust, a rozdzwonił się mój telefon. Wcisnęłam zieloną słuchawkę nawet nie patrząc na wyświetlacz.
 - Halo? – zaczęłam.
 - No hej – usłyszałam znajomy głos. – Jesteś w domu?
 - Nie. Z Natką w kawiarni. A co?
 - Bo może chcę się spotkać z moją dziewczyną? – czułam, jak się szczerzy, niczym głupi do sera.
 - A ty przypadkiem nie powinieneś mieć teraz treningu?
 - Lorenzo coś wypadło, więc odwołał nam trening na siłowni. Mogę tam do was dołączyć? Zbyszek też chce, bo mi się tu do telefonu ślini, jak usłyszał, że Natka jest z tobą – usłyszałam nagle jakiś szum. – Ała, Zbyszek, ty idioto! Nie bij mnie, kurwa!
Zaśmiałam się pod nosem.
 - Wpadajcie. Jesteśmy w tej nowej kawiarni na Śląskiej.
 - Zaraz będziemy – Michał się rozłączał, ale zanim to zrobił to usłyszałam, jak mówi do Zibiego: ‘’Ciebie to całkiem pojebało’’.
 - Chłopaki przyjdą? – rozpromieniła się moja towarzyszka. Pokiwałam twierdząco głową i schowałam telefon do kieszeni. – A czemu nie mają treningu?
 - Lorenzo coś wypadło – odparłam i wróciłam do konsumowania mojego przepysznie wyglądającego sernika.  Czekając na siatkarzy miło rozmawiałyśmy o tym, jak spędziłyśmy święta.
 - Czyli u Michała nie było tak źle, co? – zapytała w uśmiechem blondynka.
 - No nie. Było naprawdę fajnie. Teraz się ze mnie nabija, że tak panikowałam.
 - Fajnie, że masz już za sobą takie spotkanie. Ja na razie z rodziny Zbyszka nikogo nie znam – westchnęła, mieszając łyżeczką w kawie.
 - Zibi ci nie zaproponował wspólnych świąt? – zdziwiłam się. Michał wspominał mi kiedyś, że atakujący ma taki zamiar.
 - Proponował, ale wiesz… Warszawa jest strasznie daleko, a chciałam się zobaczyć z rodziną, bo większość widuję tylko w święta.
 - Nie przejmuj się. Na pewno ich poznasz niedługo. I założę się, ze też się będziesz denerwować, jak ja! – zaśmiałam się.
 - O, widzę, że chłopcy już zaparkowali samochód przed kawiarnią – stwierdziła Natka, spoglądając na parking za szybą.
 - Jak do nas przyjdą to może ten kelner przestanie cię gwałcić wzrokiem – mrugnęłam do niej, a ona spojrzała na mnie spod byka. Gołym okiem można było zauważyć, że blondynka wpadła mu w oko. Niestety za chwilę będzie się musiał rozczarować.
Po kilku sekundach siatkarze przekroczyli próg pomieszczenia. Podeszli do nas uśmiechnięci. Powitali nas buziakiem w policzek. Zauważyłam, jak kelnerowi zrzedła mina. Dyskretnie dałam znać Natce, aby na niego spojrzała, ale nie rozumiała, o co mi chodzi, więc odpuściłam.
 - I co porabiałyście dziś ciekawego? – zapytał Zbyszek.
 - Edukowałyśmy się , Zbigniewie – wyszczerzyłam się.
 - Uważaj, bo jeszcze uwierzę, że się czegoś nauczyłaś – zaśmiał się, więc szturchnęłam go lekko w ramię.
 - Uderz go mocniej! Dziś mu coś odbiło i się na mnie z pięściami rzucił! – powiedział z wyrzutem mój chłopak.
 - Michał, ja cię lekko uderzyłem w ramię, bo pieprzyłeś jakieś głupoty – Zibi pokręcił głową z politowaniem.
 - Powiedziałem tylko, że się zacząłeś ślinić, jak usłyszałeś o Natce.
 - Oj tam znowu ślinić – zmieszał się atakujący, a Natalia cmoknęła go w policzek.
 - To jest miejsce publiczne, ludzie. Opanujcie się – upomniał ich Kubiak. Zaraz. Wróć. Kubiak ich upomniał o coś takiego? Ktoś mi chyba chłopaka podmienił.
 - Michał, nie pouczaj mnie, bo sam doskonale wiem, że byś się z chęcią na Agę rzucił – zaśmiał się. Misiek cos tam odburknął pod nosem i objął mnie ramieniem.
 - Jak dzieci – skomentowałam.
W pewnym momencie podszedł do nas kelner. Tym razem chłopak już nie był taki uśmiechnięty. Zebrał puste naczynia na tacę.
 - Będą coś państwo jeszcze zamawiać? – zapytał, ale jego ton był inny niż poprzednio. W sumie z jednej strony współczułam temu chłopakowi.
 - Nie. Poprosimy o rachunek – powiedział Zbyszek. Chłopak odszedł w kierunku lady.
 - Jakiś taki niemiły się wydał – stwierdził Michał.
 - Złamane serce ma po prostu – powiedziałam poważnie.
 - Znasz go?
 - Nie. Ale widziałam, jak na Natkę patrzył. Az tu nagle wyskoczył taki Zbyszek i koniec big love – zaśmiałam się, natomiast Bartman oburzył.
 - Że co?! – powiedział. – Szkoda, że wcześniej nie przyszedłem. Natka jest MOJA.
 - Aga coś wymyśla – powiedziała Nowak, machając ręką. – Ja tam widziałam, jak on na nią zerka.
Wtedy to Misiek się naprężył.
 - Chyba sobie z nim pogadam – powiedział poważnym tonem, ale pociągnęłam go za rękę, patrząc karcącym wzrokiem.
 - Nie zaczynaj, co? – spytałam ze śmiechem.
W tym momencie podszedł temat rozmowy z rachunkiem. Siatkarze dokładnie zmierzyli go wzrokiem. Dziwne, że się nie speszył.

Siatkarze uparli się żeby za nas zapłacić. Chcieli jak najszybciej wyjść. Mnie z Natką bardzo ta sytuacja śmieszyła. To było słodkie, gdy byli zazdrośni.

5 komentarzy:

  1. rola chyba tego kelnera chyba się nie skończyła. mam wrażenie że namiesza w życiu dziewczyn i będzie się chyba dużo z nim działo.
    zazdrość Kubiego i Bartmana jest strasznie śmieszna ale za razem odpowiednia :) bo kto by nie był zazdrosny o swoją dziewczyną :)
    czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. aj, słodko jak chłopaki zazdrośni są, ale nie taaak:D
    kelner sobie nadzieje robił a tutaj bum :>
    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak szlodkooo, uroczo <3
    Pozdrawiam Pyśka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak słitaśnie :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział zazdrość chłopaków jak najbardziej uzasadniona... czekam na następny pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń