Wielka Sobota, więc babcia wysłała mnie z Pawłem
poświęcić koszyk. Jak co roku naładowała do niego tyle, że ja go podnieść nie
mogę, więc niesie go mój kuzyn. Po drodze do kościoła zgarnęliśmy Dusię.
Przytuliłam przyjaciółkę na powitanie.
- Ale się stęskniłam,
Aguś – zaczęła wesoło.
- Ja też. Musisz
wpaść w końcu do mnie!
- Po maturze
wbijam do ciebie – zaśmiała się.
Rozmowę przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Na ekranie
zobaczyłam napis: Misiek dzwoni.
Odebrałam więc połączenie.
- Hej – zaczęłam z
uśmiechem.
- Jak ja nie dam
znaku życia to jest afera, a jak ty nie raczysz odebrać i mam pretensje to też
jest afera – zaczął poważnie, lecz nawet przez telefon mogłam wyczuć, że się
uśmiecha. Znałam go, jak nikt inny.
- Oj tam, oj tam.
Wcale, że nie – odparłam.
- A żyjesz w
ogóle? Tak się zainteresować chciałem, czy coś.
- Nie, umarłam,
dodzwoniłeś się w zaświaty.
- Zabawne,
skarbie.
- Wiem –
poruszyłam charakterystycznie brwiami, choć i tak wiedziałam, że on przecież
tego nie widzi.
- Co robisz?
- Idę sobie
poświęcić koszyk.
- Mnie też chcieli
wysłać, ale jakoś nie kręcą mnie takie rzeczy.
- To mogłeś
przyjść do mnie! Ten koszyk jest okropnie ciężki! – oburzyłam się.
- Kto go niesie,
ten go niesie – burknął Paweł. Przeszyłam go spojrzeniem.
- A kto tam jest z
tobą, co? Jakiś męski głos słyszę.
Zaczęłam się śmiać. Mój kuzyn z Duśką spojrzeli na mnie
jak na wariatkę, a Kubiak oczywiście zaczął się burzyć.
- To Paweł, matole. Mój kuzyn. A teraz kończę, bo
doszliśmy do kościoła. Do jutra – pożegnałam się.
- I teraz będziesz
się na mnie wyżywać. No pa, Aguś.
Odłożyłam telefon do kieszeni, kręcąc głową ze śmiechem.
- Czyżby Michał
był zazdrosny? – dobrze domyśliła się brunetka.
- On jest
zazdrosny o każdego osobnika płci męskiej, którego nie zna, a kręci się koło
mnie – odpowiedziałam.
- To słodkie –
pisnęła.
- Boże, z kim ja
żyję? – spytał retorycznie mój kuzyn.
Po południu przyjechała w końcu moja kochana siostra,
wraz z narzeczonym. Mieli zostać w Polsce do końca kwietnia. W końcu za 3
tygodnie miał odbyć się ich ślub. Gdy Zuza weszła do salonu od razu ją
przytuliłam. Ciąża jej służyła widocznie, bo wyglądała bardzo promiennie. Miała
już lekko zaokrąglony brzuszek, ale to w końcu był prawie 4 miesiąc.
Gdy cała rodzina poszła do kościoła wieczorem, w domu
zostałam tylko ja, Zuza, Tomek i Paweł. Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy
jakiś film na DVD.
- A ty Zuza, masz
w ogóle suknie ślubną? – zapytałam w pewnym momencie.
- No oczywiście,
że mam. Teraz nie miałabym głowy do tego, żeby ją kupić – odpowiedziała.
- No ale nie chce
mi pokazać – powiedział obrażonym tonem Wilczak.
- Przecież ci tyle
razy tłumaczyłam, że to przynosi pecha.
Zaczęła się zażarta dyskusja pomiędzy narzeczonymi.
Spojrzeliśmy wymownie na siebie z Pawłem.
- Ale ty tak z
Michałem nie robisz, prawda? – zapytał.
- Na całe
szczęście nie.
Kochanowski odetchnął z ulgą. Na całe szczęście nasi zakochani,
tak szybko jak zaczęli, tak szybko skończyli się kłócić. Na całe szczęście.
- A co tam Aga u
ciebie? Słyszałem, że jednak jesteś z Michałem – zaczął temat Tomek.
- No jestem –
odpowiedziałam .
- A tak się
wypierałaś. Ja to mam nosa – wypiął dumnie klatę do przodu.
- Tomeczku, gdy
się ostatni raz wiedzieliśmy to nie byliśmy jeszcze z Miśkiem razem –
wystawiłam mu język. Mina mu zrzedła, a ja spojrzałam na niego z satysfakcją.
- Ale wiedziałem,
że będziecie razem.
- Jesteś kolejny w
kolejce. Słyszałam ten tekst już od kilkunastu osób – teatralnie wywróciłam
oczami.
- A jak wam się
układa? – naszą jakże miłą konwersację przerwała moja siostra.
- Wspaniale –
uśmiechnęłam się szeroko.
- Moja mała
siostrzyczka ma chłopaka. A jeszcze niedawno w pieluchach biegałaś! – zaśmiała
się, a ja ją lekko szturchnęłam.
- Nie taka znowu
mała. Mam 18 lat przecież.
- I właśnie się
zastanawiam , kiedy ty tak urosłaś.
- No nie, będą
ryczeć – stwierdził Paweł i obaj z Tomkiem się skrzywili. Zgromiłam ich spojrzeniem.
Było tak miło, ale facet to facet – zawsze zepsuje taką atmosferę.
Przy okazji zapraszam na mój DRUGI BLOG.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz