11.12.2013

Rozdział 78

Z Miśkiem spędziłam cały dzień na obijaniu się w jego mieszkaniu. Nazajutrz rano miałam już jechać do Gorzowa. Misiek miał przyjechać w sobotę rano. Był przecież moją osobą towarzyszącą. Trochę stresowałam  się tym ślubem. Miałam być świadkową. Bałam się, że zrobię coś głupiego, a potem będę wspominana, jako ta, która się zbłaźniła na ślubie siostry.
Rano musiałam wstać o 5. Nie byłam zachwycona tak wczesną pobudką. Wstałam jednak bez gadania i wzięłam prysznic. Narzuciłam na siebie jakieś ciuchy (link), wzięłam moją torbę i ruszyłam na dół, gdzie skonsumowałam jajecznicę przygotowaną przez moją mamę. Równo o 6 wyjechaliśmy z Jastrzębia. Większość drogi praktycznie przespałam. Lubiłam spać w samochodzie. Było to takie przyjemne. No i przynajmniej szybko zleciała mi podróż.

O 13 stałam już pod moim dawnym domem. Wzięłam głęboki oddech. Musiałam przyznać, że podróż mnie trochę wymęczyła. Chwila na świeżym powietrzu jednak przywróciła mi siły. Radośnie przekroczyłam próg budynku. Przywitałam się z domownikami. Nawet przytuliłam mojego jakże ulubionego kuzyna. W sumie od niedawna nasze relacje się jakoś ociepliły. Nawet rozmawialiśmy razem na czacie na facebooku. To wielki krok naprzód w naszym przypadku.
Po południu oczywiście wybrałam się do Dusi. Nie widziałyśmy się od Wielkanocy. Niby krócej niż zwykle, ale i tak się za nią stęskniłam. Była przecież moją najlepszą przyjaciółką.
Siedziałyśmy w jej pokoju. Nogi tradycyjnie oparte miałyśmy o ścianę. Gadałyśmy o tych kilku tygodniach, które się nie widziałyśmy.
 - No i nasze kochane Jastrzębie wygrały – pisnęła zadowolona. Jastrzębski Węgiel był jej ulubionym klubem, tak samo jak moim. Od kilku lat wiernie kibicowałyśmy jej zawodnikom. I pomyśleć, że wtedy nigdy  by nam nie wpadło do głowy, że poznamy ich wszystkich, a o tym że taki Bartman będzie moim przyjacielem, a Kubiak chłopakiem było w ogóle w jakiejś sferze marzeń.
 - Wygrały, wygrały. Żebyś ty ich widziała. Cieszyli się, jak dzieci. Zresztą ja tak samo – zaśmiałam się.
 - Domyślam się. Nieraz oglądałyśmy razem mecze. Ja nadal pamiętam, jak się na nich zachowujesz – wystawiła mi język.
 - Oj tam, oj tam – machnęłam ręką. – Jako dziewczyna przyjmującego reprezentacji Polski muszę się jakoś zachowywać, no nie?
 - No właśnie, reprezentacji. Zbliża się sezon reprezentacyjny. Dacie radę, prawda?
 - Damy, damy. Przecież i tak będziemy razem.
 - No, ale będzie was dzielić kawał drogi. W zeszłym roku byliście tylko przyjaciółmi jeszcze, a całe wakacje mi jęczałaś, że tęsknisz – dźgnęła mnie lekko w bok i się zaśmiała.
 - Bo widzisz, jak ci jeszcze nie powiedziałam, że zostałam asystentką oficjalnego fotografa reprezentacji.
W tamtym momencie oczy mojej przyjaciółki przypominały pięciozłotówki.
 - Że kim zostałaś? – spytała zaskoczona.
 - Asystentką fotografa reprezentacji – uśmiechnęłam się lekko i już po chwili tkwiłam w mocnym uścisku brunetki.
 - Rany, ale z ciebie farciara! – powiedziała radośnie.
 - Wiem, sama nie mogę w to uwierzyć. Ostatnio wszystko mi się układa. Jestem naprawdę szczęśliwa – uśmiechnęłam się na samą myśl o moim życiu. Te wszystkie wspaniałe osoby, wydarzenia. Po prostu szczyt marzeń.

U Siwiec siedziałam do 22. Cały piątek zajęty był przez ostateczne przygotowania do ślubu. Nie znalazłam nawet chwili by napisać jakiegoś smsa do Kubiego. Udało mi się to dopiero wieczorem. Zamknęłam się w swoim pokoju i przez ponad godzinę rozmawiałam z chłopakiem. Nie widzieliśmy się 2 dni, a już mieliśmy sobie tyle do powiedzenia. W końcu wygoniłam siatkarza do spania, bo musiał wstać nad ranem by być w Gorzowie punktualnie o 10. Sama również szybko się położyłam.
Rano nie dane było mi pospać. Od wczesnych godzin po domu kręciły się fryzjerki i makijażystki. Moja siostra musiała przecież wyglądać jak księżniczka na swoim ślubie. Żaliła się, że jest strasznie zestresowana, że nie mogła w nocy spać przez to wszystko. Rany, czy wszystkie przyszłe mężatki tak świrowały? Zobaczymy, jak ja to będę przeżywać w przyszłości.
Punktualnie o 10 usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzył Paweł, bo ja pomagałam Zuzie ubrać sukienkę. Kilka dni temu została odebrana od krawcowej. Musiała ją poszerzać, bo brzuszek zaokrąglał się z dnia na dzień. Był to w końcu 5 miesiąc. Michał wszedł do salonu i przywitał się ze wszystkimi, a mnie krótkim całusem w usta. Kilka drobnych poprawek i suknia leżała idealnie. Miała taki krój, że jej ciążowy brzuszek nie był aż tak bardzo widoczny. (link) Gdy Zuzkę przejęła fryzjerka (link)ja poszłam się ubrać. Kubiak także musiał założyć swój garnitur (link). Sama pomagałam mu go wybrać. Sam by pewnie kupił jakiś pierwszy lepszy. Moją sukienkę (link) kupiłam kilka tygodni temu z Natką. Nieźle się nachodziłam by kupić jakąś w miarę ładną. Jako, iż byłam człowiekiem wybrednym w każdej przymierzanej znalazłam jakąś wadę, która automatycznie skreślała ją w moich oczach. Na nogi włożyłam szpilki (link) z 12 cm obcasem. Starałam się kupić wygodne buty żeby nie musieć zmieniać ich potem na jakieś baleriny. Gdy byłam już ubrana do mojego pokoju weszła druga fryzjerka, która była sąsiadką babci i bez problemu zgodziła się mnie uczesać. Widziałam, jakie fryzury potrafi robić. Była naprawdę w tym dobra. To, co zrobiła z moimi włosami było nie do opisania. Prawie siebie nie poznałam. (link). Następnie zrobiłam sobie lekki makijaż i byłam gotowa.
Wyszłam z pokoju. Michał stał z rękami w kieszeniach i rozmawiał o czymś z Pawłem. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się w moim kierunku. Otworzył szeroko oczy i usta. Zaśmiałam się widząc jego minę. Podeszłam i cmoknęłam go w policzek.
 - Podoba się? – spytałam z uśmiechem.
 - Jeszcze się pytasz? – zapytał nie dowierzając i pocałował mnie namiętnie. Zatopiłam się w jego ustach. Po chwili usłyszeliśmy jakieś chrząknięcie.
 - Bardzo was proszę, pohamujcie swoje instynkty. Jakby tu babcia weszła, to od razu by po egzorcystę zadzwoniła – skrzywił się i zostawił nas w korytarzu samych. Po upewnieniu się, że jesteśmy sami oplotłam ręce o szyję chłopaka i wpiłam się w jego usta.
 - Stęskniłam się – wymruczałam między pocałunkami. 
 - Ja też – szepnął i wplótł delikatnie dłonie w moje włosy. Odepchnęłam go.
 - Ej, ej. To cudo się tworzyło przez godzinę.
Podniósł ręce w geście obronnym.
 - Okej, będę uważał – zbliżył się i objął mnie w talii. Przygryzł lekko moją dolną wargę, aby mnie sprowokować. Następnie zaczął błądzić rękami po moich plecach, aż w końcu zatrzymał je na pośladkach. Jego język dokładnie zaczął badać moją jamę ustną. Idealnie dogadywał się z moim. W porę się jednak opamiętałam i odepchnęłam siatkarza. Nie mogliśmy przecież tak po prostu wylądować w łóżku. Ten moment nie był idealny.
 - Zwariowałeś? – spytałam ledwo łapiąc oddech. Misiek uśmiechnął się zdyszany.

 - Ani trochę. Po prostu się stęskniłem – cmoknął mnie jeszcze raz w usta, chwycił za rękę i zeszliśmy na dół.

_____________

Powoli zbliżam się do końca. W sumie nie będzie to koniec historii, tylko koniec rozdziałów, które napisałam. Przepraszam, ale co do tego opowiadania wena mnie opuściła. To drugie bardziej mi się podoba i co chwilę mam jakieś pomysły. Jeszcze tu jakieś 10 rozdziałów około i zawieszę. Tymczasem zaczynam pisać 3 opowiadanie i gdy będę miała kilka rozdziałów na zapas to zakładam bloga :) 

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział:)) Ale nie zawieszaj!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział proszę nie zawieszaj ten blog jest świetny i bardzo lubię go czytać pozdrawiam do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prosze nie zawieszaj ten blog jest naprawde dobry rozdzial swietny juz nie moge doczekac sie weseliska i wyjazdu Agi i Miska na wakacje :-*

    OdpowiedzUsuń