Z Miśkiem spędziłam cały dzień na obijaniu się w jego
mieszkaniu. Nazajutrz rano miałam już jechać do Gorzowa. Misiek miał przyjechać
w sobotę rano. Był przecież moją osobą towarzyszącą. Trochę stresowałam się tym ślubem. Miałam być świadkową. Bałam
się, że zrobię coś głupiego, a potem będę wspominana, jako ta, która się
zbłaźniła na ślubie siostry.
Rano musiałam wstać o 5. Nie byłam zachwycona tak wczesną
pobudką. Wstałam jednak bez gadania i wzięłam prysznic. Narzuciłam na siebie
jakieś ciuchy (link), wzięłam moją torbę i ruszyłam na dół, gdzie skonsumowałam
jajecznicę przygotowaną przez moją mamę. Równo o 6 wyjechaliśmy z Jastrzębia.
Większość drogi praktycznie przespałam. Lubiłam spać w samochodzie. Było to
takie przyjemne. No i przynajmniej szybko zleciała mi podróż.
O 13 stałam już pod moim dawnym domem. Wzięłam głęboki
oddech. Musiałam przyznać, że podróż mnie trochę wymęczyła. Chwila na świeżym
powietrzu jednak przywróciła mi siły. Radośnie przekroczyłam próg budynku.
Przywitałam się z domownikami. Nawet przytuliłam mojego jakże ulubionego kuzyna.
W sumie od niedawna nasze relacje się jakoś ociepliły. Nawet rozmawialiśmy
razem na czacie na facebooku. To wielki krok naprzód w naszym przypadku.
Po południu oczywiście wybrałam się do Dusi. Nie
widziałyśmy się od Wielkanocy. Niby krócej niż zwykle, ale i tak się za nią
stęskniłam. Była przecież moją najlepszą przyjaciółką.
Siedziałyśmy w jej pokoju. Nogi tradycyjnie oparte
miałyśmy o ścianę. Gadałyśmy o tych kilku tygodniach, które się nie
widziałyśmy.
- No i nasze
kochane Jastrzębie wygrały – pisnęła zadowolona. Jastrzębski Węgiel był jej
ulubionym klubem, tak samo jak moim. Od kilku lat wiernie kibicowałyśmy jej
zawodnikom. I pomyśleć, że wtedy nigdy
by nam nie wpadło do głowy, że poznamy ich wszystkich, a o tym że taki
Bartman będzie moim przyjacielem, a Kubiak chłopakiem było w ogóle w jakiejś
sferze marzeń.
- Wygrały,
wygrały. Żebyś ty ich widziała. Cieszyli się, jak dzieci. Zresztą ja tak samo –
zaśmiałam się.
- Domyślam się.
Nieraz oglądałyśmy razem mecze. Ja nadal pamiętam, jak się na nich zachowujesz
– wystawiła mi język.
- Oj tam, oj tam –
machnęłam ręką. – Jako dziewczyna przyjmującego reprezentacji Polski muszę się
jakoś zachowywać, no nie?
- No właśnie,
reprezentacji. Zbliża się sezon reprezentacyjny. Dacie radę, prawda?
- Damy, damy.
Przecież i tak będziemy razem.
- No, ale będzie
was dzielić kawał drogi. W zeszłym roku byliście tylko przyjaciółmi jeszcze, a
całe wakacje mi jęczałaś, że tęsknisz – dźgnęła mnie lekko w bok i się
zaśmiała.
- Bo widzisz, jak
ci jeszcze nie powiedziałam, że zostałam asystentką oficjalnego fotografa
reprezentacji.
W tamtym momencie oczy mojej przyjaciółki przypominały
pięciozłotówki.
- Że kim zostałaś?
– spytała zaskoczona.
- Asystentką fotografa reprezentacji – uśmiechnęłam się lekko i już po chwili tkwiłam w
mocnym uścisku brunetki.
- Rany, ale z
ciebie farciara! – powiedziała radośnie.
- Wiem, sama nie
mogę w to uwierzyć. Ostatnio wszystko mi się układa. Jestem naprawdę szczęśliwa
– uśmiechnęłam się na samą myśl o moim życiu. Te wszystkie wspaniałe osoby,
wydarzenia. Po prostu szczyt marzeń.
U Siwiec siedziałam do 22. Cały piątek zajęty był przez
ostateczne przygotowania do ślubu. Nie znalazłam nawet chwili by napisać jakiegoś
smsa do Kubiego. Udało mi się to dopiero wieczorem. Zamknęłam się w swoim
pokoju i przez ponad godzinę rozmawiałam z chłopakiem. Nie widzieliśmy się 2
dni, a już mieliśmy sobie tyle do powiedzenia. W końcu wygoniłam siatkarza do
spania, bo musiał wstać nad ranem by być w Gorzowie punktualnie o 10. Sama
również szybko się położyłam.
Rano nie dane było mi pospać. Od wczesnych godzin po domu kręciły się
fryzjerki i makijażystki. Moja siostra musiała przecież wyglądać jak
księżniczka na swoim ślubie. Żaliła się, że jest strasznie zestresowana, że nie
mogła w nocy spać przez to wszystko. Rany, czy wszystkie przyszłe mężatki tak
świrowały? Zobaczymy, jak ja to będę przeżywać w przyszłości.
Punktualnie o 10 usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzył
Paweł, bo ja pomagałam Zuzie ubrać sukienkę. Kilka dni temu została odebrana od
krawcowej. Musiała ją poszerzać, bo brzuszek zaokrąglał się z dnia na dzień.
Był to w końcu 5 miesiąc. Michał wszedł do salonu i przywitał się ze
wszystkimi, a mnie krótkim całusem w usta. Kilka drobnych poprawek i suknia
leżała idealnie. Miała taki krój, że jej ciążowy brzuszek nie był aż tak bardzo
widoczny. (link) Gdy Zuzkę przejęła fryzjerka (link)ja poszłam się ubrać. Kubiak także
musiał założyć swój garnitur (link). Sama pomagałam mu go wybrać. Sam by pewnie
kupił jakiś pierwszy lepszy. Moją sukienkę (link) kupiłam kilka tygodni temu z
Natką. Nieźle się nachodziłam by kupić jakąś w miarę ładną. Jako, iż byłam
człowiekiem wybrednym w każdej przymierzanej znalazłam jakąś wadę, która
automatycznie skreślała ją w moich oczach. Na nogi włożyłam szpilki (link) z 12
cm obcasem. Starałam się kupić wygodne buty żeby nie musieć zmieniać ich potem
na jakieś baleriny. Gdy byłam już ubrana do mojego pokoju weszła druga
fryzjerka, która była sąsiadką babci i bez problemu zgodziła się mnie uczesać.
Widziałam, jakie fryzury potrafi robić. Była naprawdę w tym dobra. To, co
zrobiła z moimi włosami było nie do opisania. Prawie siebie nie poznałam.
(link). Następnie zrobiłam sobie lekki makijaż i byłam gotowa.
Wyszłam z pokoju. Michał stał z rękami w kieszeniach i
rozmawiał o czymś z Pawłem. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się w
moim kierunku. Otworzył szeroko oczy i usta. Zaśmiałam się widząc jego minę.
Podeszłam i cmoknęłam go w policzek.
- Podoba się? – spytałam
z uśmiechem.
- Jeszcze się
pytasz? – zapytał nie dowierzając i pocałował mnie namiętnie. Zatopiłam się w
jego ustach. Po chwili usłyszeliśmy jakieś chrząknięcie.
- Bardzo was
proszę, pohamujcie swoje instynkty. Jakby tu babcia weszła, to od razu by po
egzorcystę zadzwoniła – skrzywił się i zostawił nas w korytarzu samych. Po
upewnieniu się, że jesteśmy sami oplotłam ręce o szyję chłopaka i wpiłam się w
jego usta.
- Stęskniłam się –
wymruczałam między pocałunkami.
- Ja też – szepnął
i wplótł delikatnie dłonie w moje włosy. Odepchnęłam go.
- Ej, ej. To cudo
się tworzyło przez godzinę.
Podniósł ręce w geście obronnym.
- Okej, będę
uważał – zbliżył się i objął mnie w talii. Przygryzł lekko moją dolną wargę,
aby mnie sprowokować. Następnie zaczął błądzić rękami po moich plecach, aż w
końcu zatrzymał je na pośladkach. Jego język dokładnie zaczął badać moją jamę
ustną. Idealnie dogadywał się z moim. W porę się jednak opamiętałam i
odepchnęłam siatkarza. Nie mogliśmy przecież tak po prostu wylądować w łóżku.
Ten moment nie był idealny.
- Zwariowałeś? –
spytałam ledwo łapiąc oddech. Misiek uśmiechnął się zdyszany.
- Ani trochę. Po
prostu się stęskniłem – cmoknął mnie jeszcze raz w usta, chwycił za rękę i
zeszliśmy na dół.
_____________
Powoli zbliżam się do końca. W sumie nie będzie to koniec historii, tylko koniec rozdziałów, które napisałam. Przepraszam, ale co do tego opowiadania wena mnie opuściła. To drugie bardziej mi się podoba i co chwilę mam jakieś pomysły. Jeszcze tu jakieś 10 rozdziałów około i zawieszę. Tymczasem zaczynam pisać 3 opowiadanie i gdy będę miała kilka rozdziałów na zapas to zakładam bloga :)
Świetny rozdział:)) Ale nie zawieszaj!!!! :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział proszę nie zawieszaj ten blog jest świetny i bardzo lubię go czytać pozdrawiam do następnego :)
OdpowiedzUsuńProsze nie zawieszaj ten blog jest naprawde dobry rozdzial swietny juz nie moge doczekac sie weseliska i wyjazdu Agi i Miska na wakacje :-*
OdpowiedzUsuń