17.12.2013

Rozdział 80

Tradycyjnie o północy przyszedł czas na oczepiny. Drużba kazał wszystkim gościom ustawić się pod ścianami, by zrobiło się więcej miejsca. Na środku ustawił krzesło i poprosił Zuzę aby na nim usiadła. Oczywiście następnym krokiem było zdjęcie jej welonu. Za nią stanął Tomek, który miał zasłonić jej oczy. Wszystkie niezamężne kobiety miały ustawić się w kółku dookoła państwa młodych. Oczywiście zostałam wypchnięta na środek. A przez kogo? Przez Michała rzecz jasna. Orkiestra zaczęła grać jakiś weselny kawałek, a my w rytm zaczęłyśmy iść. Miałam zamiar po prostu się schować, albo zrobić jakiś skomplikowany unik, byleby tylko nie złapać tego welonu. Drużba zaczął powoli odliczać: ‘’Jeden….dwa….trzy!’’. Zuza rzuciła welon za siebie. Nie zdążyłam się nawet odwrócić, a on od razu znalazł się na mojej głowie. Reszta pań westchnęła zrezygnowana. Próbowałam którejś to wcisnąć, ale Tomek zgromił mnie spojrzeniem i powiedział, że nie ma oddawania. Stałam niczym obrażone dziecko, gdy siostra wpięła mi ten welon we włosy. Mrugnęła do mnie okiem i poszła do męża. Ja tymczasem wróciłam zrezygnowana na swoje miejsce. Zauważyłam, że Misiek zaczął sobie podwijać rękawy od koszuli.
 - A tobie gorąco się zrobiło, czy co? – rzuciłam na wstępie ze zdezorientowaną miną.
 - Na wojnę idę, skarbie – zaśmiał się i dołączył do reszty nieżonatych mężczyzn. Pokręciłam tylko głową z politowaniem i  obserwowałam to przedstawienie. Kubiak zachowywał się, jakby zaraz miał rozegrać jakiś mega ważny mecz. Zabrzmiała muzyka i panowie grzecznie złapali się za raczki, niczym w przedszkolu i zaczęli poruszać się w kółku. Powtórka z rozrywki: odliczanie i rzut krawatem. Parsknęłam śmiechem, gdy Michał teleportował się od razu w miejsce, w które kierowała się owa część garderoby. Chwycił ją i się wywalił. Cała sala w śmiech, a ten wstał dumnie, otrzepał się i wyszczerzył. Natychmiast ściągnął swój krawat i założył nowy. Kręcąc głową z politowaniem podeszłam do niego i cmoknęłam w policzek.
 - Debil – powiedziałam.
Podszedł do nas drużba i oczywiście zarządził, że nowa para młoda musi odtańczyć wspólny taniec. Tomek zdążył mu już powiedzieć, że jesteśmy parą, więc rzucił jakimś tekstem, że to jest przeznaczenie. Włączono wolny kawałek, a dokładniej ‘’Chcę tu zostać’’. Zaczęliśmy powoli kołysać się w rytm muzyki. W jego ramionach zapominałam o Bożym świecie. Liczył się tylko On. Po tych kilku minutach nastała cisza. Goście zaczęli bić brawo, a drużba wraz z panem młodych zaczęli krzyczeć do mikrofonu ‘’Gorzko, gorzko!’’, co podchwycili inni. Cmoknęłam Miśka szybko w usta, co spotkało się z ogromnym westchnięciem niezadowolenia. Uznali, że to z krótkie i się nie liczy. Trzeba było zatem powtórzyć. Michał położył dłonie na moich biodrach, nachylił się i namiętnie pocałował. Rozległy się brawa i gwizdy. Odsunęłam twarz od niego i uśmiechnęłam się. Wtedy dostaliśmy już pozwolenie na zejście ze środka. Wróciliśmy więc na miejsca, gdzie wcześniej staliśmy. Obserwowaliśmy resztę zabaw. Te wszystkie komiczne konkursy przyprawiały mnie o ból brzucha ze śmiechu.
Wesele skończyło się o 7 rano. Zabawa była świetna. Pierwszy raz wytrzymałam do samego końca. Potem odsypiałam do 14. Obudziłam się z jakimś ciężarem na sobie. No tak, Kubi leżał rozłożony jak długi na mnie i jak widać mu to nie przeszkadzało. Odepchnęłam go, choć nie było to łatwe. Nie obudził się. Ten to ma kamienny sen. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Gdy wróciłam byłam tak wykończona, że nie wzięłam prysznicu. Umyłam się zatem, włosy również. Następnie je wysuszyłam i zaczęłam się ubierać na poprawiny. Miła sąsiadka babci zgodziła się dzisiaj również coś zrobić z moimi włosami. Założyłam więc sukienkę (link). Buty (link) postawiłam w kącie pokoju, bo nie chciałam od razu ubierać obcasów. Po domu się dziwnie w nich chodzi. Kubi spał w najlepsze. Musiałam go w końcu obudzić, bo na poprawiny mieliśmy jechać zaraz po 16. Śmiesznie wyglądał z włosami każdy w inną stronę. Pocałowałam go namiętnie. Po chwili zaczął odwzajemniać, co oznaczało, że już nie śpi. Pociągnął mnie za rękę na łóżko. Nie chciałam zmiąć sukienki, więc od razu wstałam.
 - Sukienka się zemnie, matołku – wyjaśniłam mu. Wykrzywił usta w podkówkę. – Wstawaj, bo się nie wyrobisz.
 - Ja tam nie potrzebuję pięciu godzin żeby być gotowym – wystawił mi język.
 - I dobrze, bo masz godzinę. Rusz tą leniwą dupę! – zaśmiałam się i wstałam. Usłyszałam gwizdanie. Spojrzałam na siatkarza zdziwiona.
 - Jakie tyły, no, no – powiedział z bananem na twarzy. Pokręciłam głową z politowaniem.
 - Zazdrościsz?
 - To inni będą mi zazdrościć – poruszył zabawnie brwiami.
 - Idź lepiej wziąć zimny prysznic, bo z rana ci odbija.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Gdy je zjadłam, wzięłam żelazo i ruszyłam do łazienki by umyć zęby. Pani Marta przyszła właśnie w tym momencie. Usiadłam więc na krześle i pozwoliłam jej pracować. Tym razem długo jej to nie zajęło, bo nie chciałam czegoś skomplikowanego. To były tylko poprawiny, ale nie chciałam przyjść po prostu w rozpuszczonych. Przejrzałam się w lustrze i podziwiałam dzieło sąsiadki(link).
 - Jest pani wspaniała. Bardzo dziękuję – powiedziałam ucieszona.
 - Bez przesady, nie ma za co. Gdy się jest po szkole fryzjerskiej trzeba takie umieć z zamkniętymi oczami – odparła z uśmiechem.
Pożegnałam się z nią i poszłam do salonu, gdzie wszyscy jak się okazało byli już gotowi. Byli ubrani już mniej oficjalnie. Michał zrezygnował z białej koszuli, założył luźniejszą, z podwijanymi rękawami (link). Jako, że nie pił wczoraj dużo, mógł prowadzić. Razem z nami pojechali moi rodzice i Paweł. Na miejscu byliśmy o równej 16. W lokalu znajdowali się już państwo młodzi i rodzice Tomka. Reszta dopiero się schodziła. Zuza znowu wyglądała ślicznie. Sukienka (link) doskonale podkreślała jej okrągły brzuszek. Kupiła ją razem ze mną, gdy niedawno była w Jastrzębiu. Gdyby zrobiła to wcześniej to by się już w nią nie wcisnęła. Ciążowy brzuch na początku nie rośnie szybko, dopiero potem przyspiesza.
Poprawiny minęły tak, jak każde inne. Jedzenie i tańce. Normalka. W większości tańczyłam z Michałem. Cała impreza skończyła się jakoś przed północą. Byłam wykończona. Nogi strasznie mnie bolały, bo te śliczne buty, które jak zobaczyłam w sklepie musiałam mieć okazały się niewygodne po godzinie. Nie wzięłam żadnych na przebranie, więc męczyłam się w tych. Skoro miałam zginąć, to przynajmniej umarłabym w pięknych butach.
Michał wniósł mnie po schodach na górę i miał ze mnie niezłą polewkę. Krzywiłam się z bólu. Usadowił mnie wygodnie na łóżku.
 - Moje biedne stópki – lamentowałam.
 - Dlatego nie ogarniam dziewczyn. Kupują buty ze względu na wygląd, a potem narzekają, że niewygodne.
Zgromiłam go spojrzeniem.
 - Idź już lepiej spać – burknęłam.
 - Najpierw to ja pod prysznic skoczę. Chcesz dotrzymać mi towarzystwa? – poruszył znacząco brwiami.
 - Nie, bo się ze mnie śmiejesz. Idź sobie sam.
 - Ale Aguś – jęknął.
 - Teraz Aguś. Wynocha – rzuciłam w niego poduszką. Zaśmiał się i zniknął za drzwiami. Po chwili ponownie się otworzyły.
 - Przecież ci powiedziałam, żebyś sobie poszedł – powiedziałam zła, nie patrząc nawet na przybysza.
 - Babcia kazała mi przynieść ci lód na te twoje nogi, sieroto – usłyszałam głos Pawła. Podszedł do mnie z woreczkiem pełnym lodu. Podziękowałam kulturalnie, a kuzyn wyszedł z pokoju. Przykładając opakowanie do stóp poczułam przyjemny chłód, który łagodził ból. Przymknęłam oczy. To było takie przyjemne. Nie wiem ile spędziłam w takiej pozycji, ale chyba sporo, bo ocknęłam się, gdy Michał wpakował się na łóżko. Bezczelny był w samych bokserkach. Gdy tak paradował przede mną z gołą klata nie umiałam być wściekła. Musiałam jednak się obejść smakiem.
 - To teraz moja kolej na prysznic – powiedziałam, wzięłam do ręki piżamę, czyli dużą koszulkę i skierowałam się do łazienki. Mogłam już normalnie stąpać, bo po każdym kroku nie czułam już bólu. Szybko się umyłam i już po chwili leżałam w ciepłym łóżeczku. Michał zaczął mnie dźgać w bok.
 - No nie fochaj się, mała – mówił.
 - Mała, to jest twoja pała – odgryzłam się.
 - Udowodnię ci, że nie – szepnął mi do ucha i zaczął całować moją szyję. Starałam się nie reagować. Błądził ręką po moim udzie, następnie włożył rękę pod koszulkę i zaczął lekko przygryzać moje ucho. Gdy jego usta w końcu natrafiły na moje poddałam się i objęłam go za szyję. Całowaliśmy się dość długo. Ściągnął ze mnie koszulkę, a następnie stanik. Zaczął schodzić z pocałunkami niżej. Całował szyję, obojczyk, aż w końcu piersi. Ja rękami przeczesywałam jego włosy, a swoją głowę lekko odchyliłam do tyłu. Było mi tak przyjemnie. Gdy  zaczął mi zębami ściągać majtki opamiętałam się. Odepchnęłam go od siebie.
 - Co się stało? – spytał zdziwiony.
 - Babcia śpi na dole, a rodzice na drugim końcu korytarza– odparłam.
 - No właśnie, są daleko – powrócił do całowania mojej szyi, ale znowu go odepchnęłam.
 - Michał, proszę cię – jęknęłam.
 - Będziemy cicho, skarbie – wpił się moje usta. Poddałam się mu. Jestem stanowczo zbyt uległa.

______________

Jutro ważny mecz! 

4 komentarze:

  1. Wiedziałam, że Aga złapie welon a Michał krawat !! :D
    Czekam na kolejny...:)
    Tymczasem zapraszam na prolog http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja z krawatem mega świetny rozdział fajnie opisałaś weselicho do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 48 year-old Speech Pathologist Douglas D'Adamo, hailing from Camrose enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Do it yourself. Took a trip to Teide National Park and drives a VS Commodore. rodzaj kontaktu

    OdpowiedzUsuń