Wielkimi krokami zbliżała się godzina 18. Byłam już
gotowa do wyjścia. Założyłam standardowo meczową koszulkę z numerem 13. Na nogi
ubrałam spodnie (link), które czekały w mojej szafie na cieplejsze dni. W końcu
nadszedł moment bym mogła je założyć. Do tego pomarańczowe Conversy by pasowały
do koszulki i mogłam wychodzić. Oczywiście nie mogło zabraknąć mojej
lustrzanki. Liczyłam, że dziś jest już ostatni dla Jastrzębi mecz w tym
sezonie. Strasznie chciałam by na ich piersi zawisł brązowy medal.
Na hali byłam po 15 minutach. Natka już tam była.
Zauważyłam ją, gdy rozmawiała ze Zbyszkiem. Słodko wyglądali. Cyknęłam im parę
fotek. Gdy je oglądałam poczułam, jak ktoś staje za mną. Owa postać zasłoniła
mi oczy.
- Zgadnij kto to –
szepnął mi do ucha. Ten głos rozpoznałabym na końcu świata. Odwróciłam się w
kierunku siatkarza i już po chwili byliśmy złączeni w pocałunku. Zauważyłam
wtedy coś ciekawego na trybunach. Jakieś dziewczyny w barwach Jastrzębskiego
trzymały plakat z napisem: ‘’Za wczoraj przepraszamy, my kibice cię kochamy!’’
Odkleiłam się od chłopaka.
- Popatrz –
uśmiechnęłam się lekko. Kubi zerknął w stronę plakatu. Tamte dziewczyny
widocznie to zauważyły, bo zaczęły się szeroko uśmiechać. Nie wyglądały na tą część ‘’kibiców’’, która
się zachowała w stosunku do Michała nie fair wczoraj. Przyjmujący jednak nie
zareagował na ten napis.
- No co? – spytał
ponuro.
- To urocze, że
przepraszają za wczoraj. Nie zdziwiłabym się jakby zobaczył jakieś przeprosiny
na wielkim bilbordzie, gdzieś w mieście – zaśmiałam się, jednak przestałam
,widząc jego minę.
- Mnie to już nie
interesuje – wzruszył ramionami. – Mogą sobie przepraszać ile chcą.
- Co? – zdziwiłam
się. – Nie przyjmiesz ich przeprosin? Nie wysłuchasz, ani nic?
- Aga, za bardzo
mnie to dotknęło żebym od razu z wielkim bananem na twarzy poszedł do nich i
radośnie powiedział, że nic się nie stało. Bo się stało.
- Ja to wszystko
naprawdę rozumiem, ale..
- Nie rozmawiajmy
już o tym. Musze iść na rozgrzewkę. Trzymaj za nas kciuki – pocałował mnie
czule w czoło i ruszył w kierunku boiska.
- Powodzenia –
zdążyłam mu jeszcze krzyknąć i miałam zamiar iść na swoje miejsce. Trochę
zdziwiło mnie jego oświadczenie. Jak to nie miał zamiaru im wybaczyć? Przecież
to nie wszyscy gwizdali, tylko część. W dodatku nie byli to na pewno ci
prawdziwi kibice, tylko jakieś sieroty, które pierwszy raz na mecz chyba
przyszły, bo normalny kibic nigdy by się tak nie zachował w stosunku do swojego
zawodnika.
- Hej, Aga. Coś ty
taka zamyślona? – zaczepił mnie Damian.
- Stresuję się
meczem – uśmiechnęłam się lekko i pokazałam zaciśnięte kciuki. – Wygrajcie to.
- Spokojna twoja
rozczochrana – wyszczerzył się.
- Masz bronić
każdą piłkę, albo ci nakopię – pogroziłam mu.
- Jak jakaś
wpadnie to przez Michała, jego bij – pokazał ręce w geście obronnym. Zaśmiałam
się z jego miny.
- Idź się lepiej
rozciągaj.
Pożegnałam się i ruszyłam przed siebie. Postanowiłam
życzyć jeszcze Zibiemu powodzenia. Podeszłam do pary i zarzuciłam im ręce na
ramiona.
- Koniec tego
dobrego Bartmany. Zbyszek, na boisko! – powiedziałam roześmiana.
- Jaka miła –
mruknął Zbyszek, a po chwili rozczochrał moje włosy.
- Ej, spadaj z ta
ręką! Prostowałam je przez pół godziny – oburzyłam się i zaczęłam poprawiać
fryzurę. Zaśmiał się widząc moją obrażoną minę.
- Ha, widzisz
Zbysiu, masz bardziej przerąbane, niż wcześniej – wtrąciła do rozmowy Natka.
Wtedy sobie przypomniałam, że faktycznie Bartman mnie wkurzył i obiecałam mu
dokopać.
- Właśnie!
Przecież ja ci miałam porządny wpierdol dać!
Atakujący zaczął się powoli wycofywać.
- To ja będę chyba
lecieć, bo wiecie mecz mam czy coś – zmieszał się.
- Spokojnie, mecz,
nie zając – wyszczerzyłam się i zatarłam złowieszczo dłonie.
- To pa, kotek –
pocałował przelotnie Natkę i pobiegł na boisko.
- Bartman, ty
tchórzu! – krzyknęłam za nim, ale na nic.
- Dorwiesz go po
meczu – Nowak poklepała mnie po ramieniu.
- Oj dorwę, a
wtedy ręka, noga, mózg na ścianie.
- Mózg? Jesteś
pewna, że mówimy o moim Zbysiu? – zachichotała moja przyjaciółka.
- Fakt, zagalopowałam
się.
Zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy na swoje miejsca. Kibicowałyśmy
z zaciśniętymi mocno kciukami. Nie było jednak żadnych powodów do obaw, bo
nasze Jastrzębie pokonały Delecte szybkim 3:0. Nie mogłam pohamować mojej
radości, gdy zrozumiałam, że są oni na podium. 3 miejsce w sezonie 2012/2013. W przyszłym roku będzie złoto – pomyślałam.
Od razu z Nowak popędziłyśmy na dół by pogratulować chłopakom. Blondynka
ruszyła w kierunku Zibiego, a ja rzecz jasna Miśka. Wtuliłam się w niego mocno.
- Gratuluję! –
musiałam krzyknąać, bo na hali był taki huk, że inaczej by mnie nie usłyszał.
- Udało nam się! –
odparł ucieszony i od razu wpił się w moje usta.
- Chodź, musze
pogratulować reszcie – pociągnęłam go za rękę. Gratulowałam każdemu kogo spotkałam.
Na sam koniec dotarłam do Bartmana. Wskoczyłam mu na plecy. Nieźle się zdziwił.
- Bartman, udało
ci się jednak – cmoknęłam go w policzek i zeskoczyłam z niego. Natka i Kubiak
patrzyli na nas z rozbawieniem.
- To może
oszczędzisz mnie i trochę pożyję, co? – mrugnął do mnie.
- I tak masz
wpierdol, Zbysiu – poklepałam go po policzku z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Zołza – mruknął
cicho, ale i tak usłyszałam, więc uderzyłam go w potylicę.
- Ty się licz ze
słowami, bo lista twoich wykroczeń ciągle wzrasta.
- Okej, już nie
będę – odpowiedział, masując obolałe miejsce.
W tym momencie przeszkodził nam jakiś dziennikarz.
Poprosił o chwilę rozmowy najpierw z Michałem, a później Zbyszkiem. Ja z
Natalią postanowiłyśmy wrócić na swoje miejsca, bo zaraz miała nastąpić
dekoracja. Rany, byłam taka szczęśliwa!
Wszyscy stanęli w pomarańczowo-czarnych strojach na
podium. Niby to tylko 3 miejsce, ale zawsze coś. Zapomnieli już o tej porażce z
ZAKSĄ, która bardzo zabolała wtedy. Teraz trzeba żyć teraźniejszością i cieszyć
się z brązowego krążka. Gdy już wszystkie formalności dobiegły końca, a kibice
mogli zacząć prosić o upragnione autografy skierowałyśmy się do naszych
chłopaków. Od razu przytuliłam się do Miśka, gdy Zibi z Natką ruszyli gdzieś na
bok. Nagle poczułam, jak Kubi zakłada mi coś ciężkiego na szyję. Spojrzałam w
dół. To był jego brązowy medal.
- Zdobyłem go dla
ciebie – powiedział, całując mnie w czoło.
- Jesteś
najlepszym siatkarzem na świecie – ponownie się do niego przytuliłam.
- Zmywamy się? –
zapytał z uśmiechem.
- Zmywamy –
odparłam. Chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy kierunku szatni. Zaczekałam na
przyjmującego, który wziął szybki prysznic i się przebrał. Po 20 minutach
siedzieliśmy już w jego Infiniti w drodze do mieszkania siatkarza.
- Ile masz
wolnego? – zapytałam.
- Anastasi dał nam
2 tygodnie, więc 4 wieczorem muszę być już w Spale.
- W urodziny
Zbyszka? To kiedy my mu imprezę zrobimy?
-
Wykombinowaliśmy, że dzień wcześniej, wieczorem.
- Też o tym
pomyślałam – uśmiechnęłam się.
- Co ty na to
żebyśmy gdzieś wyskoczyli na parę dni? Oceny masz wystawione, ja wolne, do
matury wszystko umiesz.
- No w sumie umiem
– zastanowiłam się.
- No proszę, zgódź
się – zrobił słodkie oczka. Zaśmiałam się, widząc ta minę.
- No dobrze,
pojadę – cmoknęłam go w policzek.
- To dobrze, bo od
miesiąca mam wszystko zarezerwowane – mrugnął do mnie okiem.
- Od kiedy?! –
wytrzeszczyłam oczy.
- To taka
niespodzianka miała być. Co powiesz na Malediwy?
- Że gdzie?! –
moje oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe.
- Takie wyspy,
bardzo malownicze. Byłem kiedyś z rodziną. Poza tym już się zgodziłaś, więc nie
muszę cię przekonywać.
Hahaha <3 Kocham <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pyśkaa :*
Świetnie :)
OdpowiedzUsuńfajny rozdział..już nie mogę doczekać się rozdziału w którym będzie opis wakacji ciekawe co się tam wydarzy :*
OdpowiedzUsuń