Dotarliśmy do kościoła. Była to najładniejsza świątynia w
całym Gorzowie. W środku rozłożony był czerwony dywan, po którym stąpać mieli
państwo młodzi. Wokół masa przepięknych kwiatów. Przy ołtarzu stały 2 krzesła i
klęczniki. Były one specjalnie wyeksponowane, ozdobione białymi falbanami.
Wszystko prezentowało się po prostu bajecznie.
O godzinie 14 w kościele znajdowali się już praktycznie
wszyscy oprócz panny młodej, która wedle tradycji prowadzona miała być przez
ojca. Przy ołtarzu czekał już pan młody. Widziałam, że Tomek był strasznie
zestresowany. Przed budynkiem usłyszałam rozmowę jego rodziców. Podobno biedak
nie zmrużył oka w nocy, a cały ranek wyglądał jak trup na chorągwi. Musieli aż
go trochę przypudrować żeby wyglądał jak człowiek.
- Ja się tak
stresować nie będę – skomentował dumnie Michał. Parsknęłam śmiechem i cmoknęłam
go w policzek.
- Jasne, jasne.
Każdy tak mówi.
Zajęłam swoje miejsce. Niestety nie mogłam usiąść obok
Kubiaka, bo byłam świadkiem i moje siedzenie znajdowało się zaraz za państwem
młodym. Obok usadowił się Jarek, starszy brat Tomka. Przywitał się kulturalnie
ze mną. W końcu rozbrzmiał Marsz Mandelsona. Wszyscy zebrani odwrócili głowy by
podziwiać wejście mojej siostry. Była uśmiechnięta, ale po jej oczach widziałam
lekki stres. Na pewno jednak mniej się denerwowała niż Wilczak. Gdy doszli już
do chłopaka tata ‘’oddał’’ Zuzę w ręce blondyna, a następnie uścisnął mu dłoń.
Szepnął mu coś. Zapewne coś w stylu ‘’Dbaj o nią’’ czy jakoś tak. W końcu jego
pierworodna córka wychodziła za mąż. Teraz zostałam już tylko ja. Miałam jednak
czas.
Ceremonia przebiegła bez żadnych problemów. Jedynie Tomek
z tym swoim stresem jąkał się lekko przy przysiędze. Będę się później miała z
czego nabijać przy wspólnych niedzielnych obiadkach. Gdy zapadło słynne ‘’Ogłaszam
was mężem i żoną’’ wszystkim kobietom pociekły łzy po policzkach. Ja też się
wzruszyłam. Nie chciałam jednak rozmazać sobie tuszu, wiec wytarłam oczy
chusteczką.
Goście zaczęli wychodzić. W tym czasie państwo młodzi
udali się wraz ze świadkami do zakrystii. Podpisaliśmy tam kilka ważnych
papierków, które miały zostać przesłane do Urzędu Stanu Cywilnego by byli
małżeństwem zgodnie z prawem. Moi rodzice brali ślub w takich czasach, że
najpierw konieczny był cywilny, a potem kto chciał to kościelny. Teraz ksiądz
wysyła konieczne dokumenty do USC i nie ma tyle problemów. Ja z Jarkiem zmyłam
się kiedy ksiądz gratulował małżonkom. Podeszłam od razu do Kubiego. Wzbudzał
niemałe zamieszanie. Niektóre kobiety wpatrywały się w niego, jak głodny w
kawałek jedzenia. Na całe szczęście on był mój i nie miałam się o co martwić.
Objął mnie w talii i cmoknął w skroń.
- Miałem na ciebie
świetny widok – szepnął mi do ucha.
- Nie miałeś już na co patrzeć? – zaśmiałam się.
W końcu z kościoła wyszli państwo młodzi. Zostali
oczywiście obsypani ryżem i grosikami. Ktoś nawet miał taką fajną armatkę,
która wyrzuciła w powietrze małe,
papierowe serduszka. Uchwyciłam ten moment moim aparatem, który wziął mi
wspaniałomyślny Michałek. Wiedział, że ja nie miałam gdzie go trzymać, a
chciałam porobić zdjęcia. Niby był profesjonalny fotograf, ale do moich prac
miałam większy sentyment.
Gdy już wszyscy złożyli życzenia i powręczali prezenty
mogliśmy pojechać do domu weselnego, gdzie miała się odbyć ta mniej uroczysta
część. Najpierw przywitanie chlebem i solą, później zbicie kieliszków (Zuza
oczywiście wypiła bezalkoholowy szampan), wspólny toast gości, obiad, pierwszy
taniec pary młodej. Nadszedł czas, że zaczęła się prawdziwa zabawa. Praktycznie
cały czas znajdowałam się na parkiecie. Na początku udało mi się zatańczyć z
siatkarzem, jednak potem przejęli mnie wujkowie i kuzyni, a mój Misiu był
maltretowany przez ciotki i napalone dziewczyny. Jedynie moje kuzynki nie
patrzyły na niego takim pożądliwym wzrokiem. Cały czas słyszałam gratulacje, że
mam wspaniałego chłopaka i inne takie. Mówili mi rzeczy o których już przecież
wiedziałam.
W końcu udało mi się znaleźć chwilę odpoczynku. Byłam
strasznie zmęczona, a dochodziła dopiero 22. Wyszłam na zewnątrz by złapać
trochę świeżego powietrza. Na Sali było strasznie duszno. Stanęłam obok
barierki na tarasie, przymknęłam oczy i zaczęłam wdychać chłodne powietrze.
Serce zaczynało mi się uspokajać i nie czułam już, że za chwilę zemdleję. W
pewnym momencie poczułam jakiś materiał na swoich ramionach.
- Przeziębisz się
– usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Był to Kubiak. Założył swoją marynarkę na
moje ramiona.
- Jak się
uwolniłeś? – zaśmiałam się.
- Skłamałem, że
muszę do łazienki – wyszczerzył się. – A ty czemu wyszłaś?
- Trochę mi słabo
było, ale świeże powietrze dobrze mi zrobiło – powiedziałam, ale widząc jego
zatroskaną minę dodałam coś jeszcze. – Nie martw się, już okej.
Cmoknęłam do krótko w usta. Pogładził ręką mój policzek i
spojrzał głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Chciałabyś mieć
taki ślub? Jak z bajki? – spytał niespodziewanie. Pokiwałam twierdząco głową. –
Będziemy taki mieć. Jak będziesz chciała to nawet gwiazdkę z nieba ci na niego
załatwię.
Pocałował mnie czule. Ze wzruszenia jedna łza spłynęła mi
po policzku. Michał otarł ją kciukiem.
- Ej, mała, czemu
płaczesz?
- Kocham cię,
Michał – powiedziałam, obejmując go za szyję i tak po prostu wpijając się w
jego usta. Niestety znowu nam ktoś przerwał. Oderwaliśmy się od siebie i
spojrzeliśmy na intruza.
- A więc tutaj
schowała się moja siostrunia – zaśmiała się Zuzka.
- Nie wiem, czy
zauważyłaś, ale jestem zajęta – wystawiłam jej język i wtuliłam się w bok
chłopaka.’
- Gdybym nie miała
sprawy to bym ci Aguś nie przeszkadzała. Chcemy porobić kilka zdjęć w ogrodzie
na tyłach, w tym jakieś ze świadkami.
- Rany, ale ty
wymyślasz. Ze mną zdjęcie? Większej paskudy nie mieliście? – jęknęłam.
- Ej, ej. Jaka
paskuda? Czy ty krytykujesz mój gust? – oburzył się Michał.
- Tak, Misiu. Masz
okropny gust – cmoknęłam go przelotnie w usta i ruszyłam za siostrą.
Sesja fotograficzna na szczęście nie trwała zbyt długo.
Znaczy ta moja. Państwo młodzi pozowali o wiele dłużej. W międzyczasie
poprosiłam o jakieś zdjęcie moje z Michałem. Fotograf zgodził się bez wahania.
Postanowiłam je sobie potem wywołać, oprawić i postawić w pokoju. Trzymając się
za ręce wróciliśmy na salę. Akurat jak na zawołanie puścili wolny kawałek
(link). Oplotłam ręce wokół szyi siatkarza, a on swoje dłonie położył na mojej
talii. Uśmiechnęliśmy się do siebie, a ja wtuliłam w chłopaka. On natomiast
oparł brodę na czubku mojej głowy. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. Przymknęłam
oczy i tak po prostu oddałam się chwili. Było mi tak przyjemnie. Piosenka
niestety nie trwała wiecznie. Zespół zaczął grać wielki przebój zespołu
Weekend. Ludzie zaczęli szaleć na parkiecie. Wtem podszedł do nas Paweł.
- Ze mną jeszcze
dziś nie tańczyłaś, kuzyneczko – wyszczerzył się. Michał wzruszył tylko
ramionami.
- Skoczę do tej
toalety – uśmiechnął się, pocałował mnie w czoło i oddalił w kierunku łazienek.
Zaczęłam zatem tańczyć z kuzynem.
- Powinienem dać w
mordę twojemu chłopakowi – zaczął nagle. Spojrzałam na niego pytająco.
- Niby dlaczego?
- Moja koleżanka,
z którą przyszedłem cały czas wodzi za nim wzrokiem.
- Nie ona jedna.
Dużo dziewczyn się na niego gapi, jak na jakiś kawałek mięsa – westchnęłam.
- Masz szczęście,
że Agata mi się nie podoba, bo wtedy Michał od razu miałby w zęby – zaśmiał
się.
- Nie Agata? To
jaka dziewczyna ci się podoba? – zaciekawiłam się. Kochanowski tylko pokręcił
głową ze śmiechem. – Ej no, kuzynce nie powiesz?
- Nie teraz.
Dowiesz się, jak coś z tego będzie.
Obiecuję, że jako jedna z pierwszych – puścił do mnie oczko.
- Wiesz co? Czasem
da się z tobą normalnie pogadać, Pawełku.
- Dorastam, w
końcu – wypiął dumnie klatę do przodu, a ja wybuchłam śmiechem. Po chwili
śmialiśmy się już oboje. Musiałam przyznać, że Paweł ostatnio zmienił się w
stosunku do mnie. Byłam strasznie ciekawa, co było tego przyczyną. Może
faktycznie dorasta i chce być w miarę normalny? Niby byliśmy w tym samym wieku,
ale pod względem psychicznym on był jak piętnastolatek.
Piosenka się skończyła i równo z tym u mojego boku pojawił się Kubiak. Do samej północy nie odstępował mnie już na krok. Ciotki dały mu już spokój. Słyszałam tylko czasami komentarze typu: ''Jak Agusia ładnie wygląda z tym swoim chłopakiem. Jaka śliczna z nich para''. Uśmiechała się tylko pod nosem, słysząc coś takiego.
______________
Dziękuję za ostatnie miłe słowa, ale naprawdę muszę zawiesić, bo rozdziały nie będą się pojawiać. Te, co mam napisane na zapas będę publikować do końca roku, a może i na początku stycznia jeszcze coś będzie. Zastanawiałam się, czy nie dać już epilogu, ale wtedy od razu nachodziła mnie myśl: A jak będę chciała do tego opowiadania wrócić? Zastanowię się jeszcze. Na razie mogę wam powiedzieć, że pracuję nad kolejnymi 2 opowiadaniami,w tym jednym innym niż te do których zdążyłam wa przyzwyczaić. Będzie ono krótsze i ma nadzieję ciekawe. Wciąż też pracuję nad historią Blanki i powiem wam, że jestem już przy 110 rozdziale. Nie znudzi was taki tasiemiec?
Pozdrawiam ;)
fajnie. 110??!! zapowiada się nieźle, zapraszam na mojego pierwszego bloga http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpewnie że nie zanudzisz nas... ale powiem ci że napisane epilogu ale takiego po którym zawsze można dalej kontynuować nie jest złym pomysłem :) rozdział świetny pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :*
OdpowiedzUsuń