9.11.2013

Rozdział 67

Stałam z Natką przed halą w Jastrzębiu. Czekałyśmy na siatkarzy. Michał uprzedził nas, że wrócą na mniej więcej 18. Pół godziny temu zadzwonił i powiedział, że przed miastem są jakieś korki, więc się spóźnią. Sterczałyśmy więc tak z godzinę. W końcu jednak zauważyłyśmy autokar z siatkarzami. Wielkoludy zaczęły wychodzić z niego. Wszyscy się z nami przywitali, zamienili kilka słów. Po chwili mogłam w końcu przywitać się z Michałem. Przytuliłam się do niego mocno, a on czule pocałował mnie w czubek głowy.
 - Hej, Misiek – zaczęłam. – Jeszcze raz, gratulacje.
 - Mam nadzieję, że do Bydgoszczy już nie wrócimy – zaśmiał się.
 - No ja też mam taką nadzieję – wyszczerzyłam się. Podeszli do nas Zibi z Natalią.
 - Już, Kubiak nasycony? Bo jest taka sprawa, że chłopaki proponują imprezę, bo jutro mamy tylko trening po południu. Piszecie się? – zapytał Zbyszek i objął ramieniem mnie i swoją dziewczynę.
 - Jak zwykle jestem za – odparł bez namysłu Michał.
 - Ja też. W końcu ktoś musi go pilnować – mrugnęłam okiem do chłopaka. Przewrócił teatralnie oczami.
 - W takim razie o 20 tam gdzie zawsze. Do zobaczenia – atakujący złapał blondynkę za rękę i ruszył w stronę swojego samochodu. Nam z Miśkiem nie pozostało nic innego, jak zrobić to samo.

Umówiliśmy się, że przyjmujący będzie po mnie tak za dwadzieścia 20. Miałam więc godzinę żeby się jakoś doprowadzić do porządku. Jak zwykle miałam problem, co ubrać. W końcu wyciągnęłam z szafy bluzkę (link) i spódnicę (link). Na stopy założyłam buty na koturnie (link). Potem wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Byłam gotowa do wyjścia. Zobaczyłam przez okno, że Infiniti już stoi przed domem, więc wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Rodzice, którzy wrócili dopiero co z pracy siedzieli w kuchni i jedli kolację. Ruszyłam oznajmić im, że wychodzę.
 - Wychodzę na imprezę – powiedziałam, stojąc w drzwiach.
 - Wrócisz na noc? – zapytał tata.
 - Nie wiem jeszcze. Pa – pożegnałam się z uśmiechem. Wychodząc z domu usłyszałam jeszcze, jak mama krzyczy do mnie: ‘’Baw się dobrze’’. Na pewno tak będzie. Z tymi wielkoludami nie da się inaczej.

Weszliśmy do klubu, w którym już na kilkanaście metrów przed wejściem słychać było głośną muzykę. W środku była już większość zawodników Jastrzębskiego Węgla. Kilku z nich przybyło wraz ze swymi partnerkami. Usiedliśmy przy stoliku, gdzie siedział Michał Łasko z Mileną. Reszta siatkarzy szalała na parkiecie. Nie widziałam tylko Zbyszka z Natką, Damiana i Simona. Byłam jednak pewna, ze akurat oni nie przepuszczą okazji do imprezy.
 - I co ciekawego u was słychać? – skierowałam pytanie do atakującego i jego dziewczyny.
 - Po staremu – odparł Łasko.
 - Ja treningi, Michał treningi i tak sobie żyjemy – dodała Milena, po czym przytuliła się do swojego narzeczonego. W wakacje miał odbyć się ich ślub. Byli parą już bardzo długo i pasowali do siebie jak nikt inny. Pomimo tego, iż cały czas dzielą ich od siebie jakieś kilometry to są razem i prawie nigdy się nie kłócą. Para idealna. Jedno za drugie wskoczyło by w ogień. Nie wiem, czy potrafiłabym być na miejscu Mileny. Ona grała w Dąbrowej, Michał w Jastrzębiu. Gdyby Kubiak grał w jakimś klubie daleko ode mnie to nie dałabym rady bez niego żyć. Gdy wyjeżdżał nawet na weekend to umierałam z tęsknoty. Było tak nawet wtedy, gdy byliśmy tylko przyjaciółmi.
 - Idziemy tańczyć? – spytał mnie mój chłopak. Odpowiedziałam mu uśmiechem i wstałam z miejsca. Chwyciłam go za rękę i ruszyliśmy na parkiet.
Około godziny 23 w klubie w większości zostali już tylko siatkarze. No tak, środek tygodnia, więc zbyt wielu ludzi nie chodziło potańczyć. Byłam już zmęczona, bo od bitych 2 godzin  nie usiadłam nawet na chwilę. Po skończonym tańcu z Wojtaszkiem ruszyłam w kierunku Miśka, który siedział i pił sok. Usiadłam mu na kolanach i oparłam głowę o jego ramię.
 - Zmęczona? – zapytał z uśmiechem.
 - Ledwo żywa – jęknęłam. Chwyciłam szklankę z jego napojem i upiłam spory łyk.
 - Co ty na to żebyśmy poszli do mnie? – szepnął mi do ucha przyjmujący i położył swoją rękę na moim kolanie. Poruszył przy tym znacząco brwiami. Uśmiechnęłam się zalotnie i od razu wstałam z miejsca.
 - My się będziemy już zbierać – powiedział Kubiak w kierunku Łasko i Czarnowskiego. Spojrzeli zdziwieni.
 - Już? – spytał Patryk.
 - Niestety edukację skończę dopiero za niecałe 3 tygodnie, więc jutro czeka mnie szkoła, Patryczku – odparłam.
 - Czyli tak to się teraz nazywa – poruszył zabawnie brwiami.
 - A jutro nasz Michałek będzie miał na treningu miękkie kolana – zaśmiał się Łasko. Kubiak spiorunował go wzrokiem. Siatkarze nadal jednak się śmiali.
 - Sami zboczeńcy. Nara frajerzy! – rzucił do nich, chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku samochodu przyjmującego. W głowie szumiały mi trochę procenty, bo wypiłam kilka drinków. Nie miałam serca odmówić siatkarzom, gdy z miną zbitego psa mówili: ‘’Ale ze mną się nie napijesz?’’ Tego zdania po polsku nauczył się nawet Russel. Włączyłam radio na maxa i zaczęłam śpiewać wraz z Rihanną ‘’We found love’’ na cały głos. Mój chłopak miał ze mnie niezły ubaw. W końcu jednak nawet i on do mnie dołączył. Roześmiani weszliśmy do bloku. Oczywiście musiałam się potknąć na schodach, ale na całe szczęście brunet złapał mnie w porę, chroniąc przed upadkiem. Bliski kontakt z podłogą nie był szczytem moich marzeń.
 - Łamaga – skomentował z uśmiechem, gdy weszliśmy do jego mieszkania. – Nie pij już więcej.
 - Oj nie truj, tylko całuj – powiedziałam i natychmiast wpiłam się w usta siatkarza. Kubiak nogą kopnął drzwi, aby się zamknęły. Gubiąc ubrania zaczęliśmy się kierować do sypialni.

Obudził mnie budzik w telefonie ustawiony na 7:00. Tak strasznie nie chciało mi się wstać. W dodatku bolała mnie głowa i wyczuwałam kaca. Wszystko jednak pamiętałam w wczorajszego wieczora. Spojrzałam w lewo. Michał spał nadal słodko. Nie miałam serca go budzić. Miał trening dopiero o 15, więc mógł jeszcze poleniuchować. Wyswobodziłam się z jego ramion, starając się go nie obudzić. Miał wyjątkowo tak twardy sen, że gdybym tutaj zaczęła wiertarką wiercić to by nie usłyszał. Pozbierałam swoje ubrania. Musiałam się spieszyć, bo nie chciałam się spóźnić do szkoły. Wzięłam jakąś kartkę papieru i napisałam dla Miśka wiadomość:

Nie chciałam cię budzić, a musiałam iść do szkoły.
Zobaczymy się później? Kocham Cię ;*
                                                                                     Agnieszka


Postawiłam ją na stoliku nocnym, obok jego komórki. Wtedy na pewno jej nie przeoczy. Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z mieszkania Michała. Autobusem dojechałam na moje osiedle. Migiem wzięłam prysznic i przebrałam się (link). Chwyciłam torbę z książkami i pędem ruszyłam stronę szkoły. Zbyt późno ustawiłam ten budzik. Cała ja.

3 komentarze: