Do szkoły weszłam równo z dzwonkiem. Byłam nieźle
zdyszana. Przynajmniej miałam już rozgrzewkę przed WF, który według planu odbyć się
miał na 3 lekcji. Weszłam do sali 30. Nauczycielki jeszcze nie było. Dziwne, bo
historyczka zwykle już równo z dzwonkiem przychodziła. Podeszłam do swojej
ławki. Natka praktycznie na niej leżała. Pchnęłam ją lekko, bo inaczej by mnie
nie zauważyła. Podniosła leniwie głowę i przetarła oczy, a następnie ziewnęła.
- Co ty taka
niewyspana? – spytałam.
- A co ty taka
zdyszana? – odparła.
- Za późno budzik
ustawiłam i nie mogłam się wyrobić – machnęłam ręką.
- A ja wróciłam z
tej imprezy o 3 nad ranem. To był błąd – jęknęła.
- Mogłaś być mądra
i zmyć się wcześniej, jak ja – wystawiłam jej język.
- Dobra, dobra. I
tak wiem, że na pewno nie wróciłaś do domu – uśmiechnęła się chytrze.
Zarumieniłam się.
- Spadaj –
odparłam, co wywołało wybuch śmiechu u mojej przyjaciółki. Wywróciłam
teatralnie oczami. W tym momencie do klasy wkroczyła nauczycielka. Wyjaśniła
swoje spóźnienie. Okazało się, że gdzieś zawieruszył się nasz dziennik i
szukała go najpierw w pokoju nauczycielskim, a następnie po całej szkole.
Interesujący poranek przynajmniej miała.
Dwie lekcje historii minęły bardzo szybko. Od kilku
miesięcy i tak cały czas powtarzaliśmy materiał, bo większość osób zdeklarowała
się, że będzie pisać maturę z historii. W tym zacnym gronie byłam również ja.
Właściwie był to jedyny przedmiot, który wybrałam sobie dodatkowo. W
przeciwieństwie do tych kujonów, którzy zdawali rozszerzone, co tylko się dało,
ja byłam leniwa. Cały materiał miałam już jednak w miarę opanowany. Historykiem
nigdy nie zostanę, ale ciekawi mnie to więc szybko mi do głowy wchodzi.
Dzisiaj wyjątkowo wszystkie dziewczyny z mojej grupy
ćwiczyły na WF. Coś nowego. Jedna i nieduża szatnia nie jest najmilszym
miejscem w szkole. Gdy dużo klas ma WF to trudno jest znaleźć w niej miejsce
dla siebie. Ja zawsze wybieram ten sam kącik. Przebrałam się w standardowy
strój na WF, czyli biała koszulka + krótkie dresowe spodenki. Tak strasznie nie
chciało mi się ćwiczyć, ale nie miałam zwolnienia, więc niestety musiałam iść
na tą halę. Czułam się jakoś nieswojo. Wtedy dopiero przypomniałam sobie, że od
kilku dni nie brałam żelaza, a w dodatku rano nic nie zjadłam. Do tego doliczyć
trzeba zbyt dużo alkoholu wczoraj. Lekarz od razu by mi dał porządny ochrzan.
Zresztą nie tylko on.
Zaplanowałam sobie, że przeżyję jakoś tą lekcję.
Postanowiłam po prostu się obijać. Dziś nauczycielka wymyśliła sobie grę w
piłkę ręczną. Nie byłam w to zbytnio dobra, bo oczywiście wolałam siatkówkę.
Nie miałyśmy jednak nic do gadania, bo babka była zła jak osa tego dnia. Po
krótkiej rozgrzewce, która nawiasem mówiąc była dla mnie męką podzieliłyśmy się
na 2 składy. Mimo, że bardzo chciałam być jedną z rezerwowych musiałam wyjść na
boisko jako jedna z pierwszych. Mojego pecha ciąg dalszy. W mojej klasie było
kilka dość dobrych dziewczyn. Niektóre nawet grały w jakimś amatorskim klubie.
Nadawały one więc tempo gry. Latałam po tym boisku jak głupia, a piłkę dotknęłam
tylko kilka razy i to przelotnie, by od razu komuś podać. W końcu jednak
usłyszałam magiczne słowa wuefistki.
- Zmiana!
Kochanowska, schodzisz. Bojarek na boisko.
Odetchnęłam z ulgą, choć i tak już ledwo mogłam złapać
powietrze. Chyba jako jedyna byłam tak wykończona. Usiadłam na ławce obok
Natki, która była rezerwową przeciwnej drużyny. Spojrzała na mnie dziwnie.
- Aga, co ty taka
blada? – spytała.
- Zmęczyłam się po
prostu. Strasznie dużo biegania – odparłam, machając ręką.
- Ale nigdy aż
taka wykończona nie byłaś.
- Wydaje ci się –
mruknęłam i zaczęłam obserwować grę. Nowak coś tam do mnie jeszcze mówiła, ale
jej nie słuchałam. Nagle obraz zaczął mi się zamazywać. Mrugnęłam szybko kilka
razy, bo powrócił do normalności. Przez chwilę tak było, lecz potem zobaczyłam
już tylko ciemność.
Z perspektywy
Natki
Mówiłam Adze, że naprawdę podejrzanie wygląda, ale
przestała mnie słuchać i udawała zaciekawioną grą. Zawsze tak robiła, gdy nie
chciała mnie słuchać. Czasami naprawdę ciężko było z nią wytrzymać. Miała
ciężki charakter, do którego w sumie się już zdążyłam przyzwyczaić.
Nagle poczułam coś ciężkiego na swoim ramieniu.
Spojrzałam w lewo i zamarłam. Agnieszka zaczęła się osuwać na ziemię.
- Aga! –
krzyknęłam przerażona, gdy upadła na ziemię. Od razu zrobiło się wokół nas
niezłe zbiegowisko. Klepałam ją po policzku by odzyskała przytomność, ale nic z
tego.
- Agnieszka?
Słyszysz mnie? – zaczęła nauczycielka, ale również bezskutecznie. – Ułóżcie ją
w pozycji bocznej, a ja zadzwonię po pogotowie.
Jak powiedziała, tak też zrobiłyśmy. Strasznie się o nią
martwiłam. Dziewczyny również były przestraszone, bo pamiętały o incydencie z
lutego, gdy również zemdlała na WF. Tylko ja wiedziałam w tym gronie o jej
chorobie. Domyśliłam się, że znowu nie wzięła żelaza. Poza tym wczoraj wypiła
zbyt dużo, a przy anemii nie jest to wskazane.
Sanitariusze wkroczyli na halę po niecałych 10 minutach.
Ułożyli ją na noszach i zabrali w kierunku karetki, którą widziałam przez okna.
Zostały mi 3 lekcje, ale nie poszłam na nie. Wolałam być z Agą. Przebrałam się
więc w swoje ciuchy (link) i ruszyłam na przystanek autobusowy. Już po
kilkunastu minutach byłam w szpitalu. W recepcji spytałam, gdzie mogę znaleźć przyjaciółkę.
Skierowała mnie do poczekali przed izbą przyjęć. Dopiero wtedy przypomniałam
sobie, że muszę poinformować Michała. Nie chciałam, ale musiałam. Nie lubiła
mówić o takich rzeczach.
- Halo? –
usłyszałam w słuchawce.
- Hej Michał. Bo
widzisz – zaczęłam niepewnie. Słychać było, że jestem zdenerwowana.
- Natka, stało się
coś? Jeśli Zibi coś przeskrobał, to ja z nim pogada… - zaczął, ale mu
przerwałam.
- Nie, nie. Tu nie
chodzi o Zbyszka, tylko o Agę – przełknęłam ślinę.
- O Agę? Ale co
się stało? – od razu się zdenerwował. Słyszałam przejęcie w jego głosie.
- Jest w szpitalu.
- W szpitalu?!
Zaraz tam będę.
Rozłączył się natychmiast. Odłożyłam komórkę do plecaka i
oparłam się o krzesło. Przymknęłam lekko oczy. Nic nie wiedziałam o tym, co
jest z Kochanowską, a zaraz miał się tu zjawić Michał i na pewno będzie
wypytywał o wszystko. Nie minęło 10 minut, a on już był na korytarzu.
Najwidoczniej złamał parę zasad ruchu drogowego. Był strasznie zdenerwowany.
Zresztą nie dziwiłam się mu.
- Co z nią? – spytał
natychmiast.
- Nie wiem. Lekarz
ją bada – odparłam.
- Co się w ogóle
stało?
- Zemdlała. Cały
dzień w ogóle taka dziwna była, a na WF to taki wycisk miałyśmy.
- No ale przecież
już dawno jej się to nie zdarzało.
- Wiem, ale w
sumie to chyba się domyślam dlaczego – Kubiak spojrzał na mnie pytająco. –
Wspominała mi dziś, ze zbyt późno sobie budzik ustawiła, więc pewnie w
pośpiechu nie wzięła żelaza, a o zjedzeniu czegokolwiek nie wspomnę. W dodatku
wczoraj trochę wypiła, a przy anemii raczej nie wolno.
- Kurwa. Przecież
ja powinienem lepiej o nią dbać – kopnął w krzesło.
- Michał,
spokojnie. To nie jest twoja wina.
- Wariuję, jak nie
wiem, co jej jest.
W tym momencie z sali wyszedł lekarz. Natychmiast do
niego podeszliśmy.
- Co z nią? – spytał
od razu Michał.
- Jak widać pani
Agnieszka nie dostosowała się do moich zaleceń. Odzyskała przytomność, więc po
rozmowie z nią zdążyłem już co nieco wywnioskować. Czekam jeszcze na wyniki
badań, ale to raczej tylko dla pewności – powiedział.
- A tak dokładniej?
– spytałam.
- Zapomniało jej
się kilka razy wziąć żelaza, nieregularne posiłki, zbyt wielki wysiłek fizyczny
i jeszcze zbyt dużo alkoholu. Reakcja organizmu była natychmiastowa. Podałem
jej kroplówkę i powoli odzyskuje siły. Zostawię ją jednak do jutra na
obserwacji. A teraz przepraszam, ale pacjenci czekają.
Oddalił się, a my od razu weszliśmy do sali.
OJ MICHAL ZNOWU BEDZIE WKURZONY NA AGE. ZABARDZO TO TA DZIEWCZYNA NIE DBA O SIEBIE. ONA NA PRAWDE JUZ CHCE MIEC WIEKSZE PROBLEMY ZE ZDROWIEM. MAM NADZIEJE ZE MICHAL JA BARDZIEJ BEDZIE PILNOWAL. WKURZONY MICHAL TO TROSKLIWY MICHAL :D CZEKAM NA NASTEPNY. NIECH AGA SIE OPANUJE I DBA O SWOJE ZDROWIE
OdpowiedzUsuńOj Aga chyba nie będzie mieć za ciekawie z Miśkiem do pogadania ^^
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż tak się skończyło:)