10.11.2013

Rozdział 68

Do szkoły weszłam równo z dzwonkiem. Byłam nieźle zdyszana. Przynajmniej miałam już rozgrzewkę przed WF, który według planu odbyć się miał na 3 lekcji. Weszłam do sali 30. Nauczycielki jeszcze nie było. Dziwne, bo historyczka zwykle już równo z dzwonkiem przychodziła. Podeszłam do swojej ławki. Natka praktycznie na niej leżała. Pchnęłam ją lekko, bo inaczej by mnie nie zauważyła. Podniosła leniwie głowę i przetarła oczy, a następnie ziewnęła.
 - Co ty taka niewyspana? – spytałam.
 - A co ty taka zdyszana? – odparła.
 - Za późno budzik ustawiłam i nie mogłam się wyrobić – machnęłam ręką.
 - A ja wróciłam z tej imprezy o 3 nad ranem. To był błąd – jęknęła.
 - Mogłaś być mądra i zmyć się wcześniej, jak ja – wystawiłam jej język.
 - Dobra, dobra. I tak wiem, że na pewno nie wróciłaś do domu – uśmiechnęła się chytrze. Zarumieniłam się.
 - Spadaj – odparłam, co wywołało wybuch śmiechu u mojej przyjaciółki. Wywróciłam teatralnie oczami. W tym momencie do klasy wkroczyła nauczycielka. Wyjaśniła swoje spóźnienie. Okazało się, że gdzieś zawieruszył się nasz dziennik i szukała go najpierw w pokoju nauczycielskim, a następnie po całej szkole. Interesujący poranek przynajmniej miała.

Dwie lekcje historii minęły bardzo szybko. Od kilku miesięcy i tak cały czas powtarzaliśmy materiał, bo większość osób zdeklarowała się, że będzie pisać maturę z historii. W tym zacnym gronie byłam również ja. Właściwie był to jedyny przedmiot, który wybrałam sobie dodatkowo. W przeciwieństwie do tych kujonów, którzy zdawali rozszerzone, co tylko się dało, ja byłam leniwa. Cały materiał miałam już jednak w miarę opanowany. Historykiem nigdy nie zostanę, ale ciekawi mnie to więc szybko mi do głowy wchodzi.
Dzisiaj wyjątkowo wszystkie dziewczyny z mojej grupy ćwiczyły na WF. Coś nowego. Jedna i nieduża szatnia nie jest najmilszym miejscem w szkole. Gdy dużo klas ma WF to trudno jest znaleźć w niej miejsce dla siebie. Ja zawsze wybieram ten sam kącik. Przebrałam się w standardowy strój na WF, czyli biała koszulka + krótkie dresowe spodenki. Tak strasznie nie chciało mi się ćwiczyć, ale nie miałam zwolnienia, więc niestety musiałam iść na tą halę. Czułam się jakoś nieswojo. Wtedy dopiero przypomniałam sobie, że od kilku dni nie brałam żelaza, a w dodatku rano nic nie zjadłam. Do tego doliczyć trzeba zbyt dużo alkoholu wczoraj. Lekarz od razu by mi dał porządny ochrzan. Zresztą nie tylko on.
Zaplanowałam sobie, że przeżyję jakoś tą lekcję. Postanowiłam po prostu się obijać. Dziś nauczycielka wymyśliła sobie grę w piłkę ręczną. Nie byłam w to zbytnio dobra, bo oczywiście wolałam siatkówkę. Nie miałyśmy jednak nic do gadania, bo babka była zła jak osa tego dnia. Po krótkiej rozgrzewce, która nawiasem mówiąc była dla mnie męką podzieliłyśmy się na 2 składy. Mimo, że bardzo chciałam być jedną z rezerwowych musiałam wyjść na boisko jako jedna z pierwszych. Mojego pecha ciąg dalszy. W mojej klasie było kilka dość dobrych dziewczyn. Niektóre nawet grały w jakimś amatorskim klubie. Nadawały one więc tempo gry. Latałam po tym boisku jak głupia, a piłkę dotknęłam tylko kilka razy i to przelotnie, by od razu komuś podać. W końcu jednak usłyszałam magiczne słowa wuefistki.
 - Zmiana! Kochanowska, schodzisz. Bojarek na boisko.
Odetchnęłam z ulgą, choć i tak już ledwo mogłam złapać powietrze. Chyba jako jedyna byłam tak wykończona. Usiadłam na ławce obok Natki, która była rezerwową przeciwnej drużyny. Spojrzała na mnie dziwnie.
 - Aga, co ty taka blada? – spytała.
 - Zmęczyłam się po prostu. Strasznie dużo biegania – odparłam, machając ręką.
 - Ale nigdy aż taka wykończona nie byłaś.
 - Wydaje ci się – mruknęłam i zaczęłam obserwować grę. Nowak coś tam do mnie jeszcze mówiła, ale jej nie słuchałam. Nagle obraz zaczął mi się zamazywać. Mrugnęłam szybko kilka razy, bo powrócił do normalności. Przez chwilę tak było, lecz potem zobaczyłam już tylko ciemność.

Z perspektywy Natki

Mówiłam Adze, że naprawdę podejrzanie wygląda, ale przestała mnie słuchać i udawała zaciekawioną grą. Zawsze tak robiła, gdy nie chciała mnie słuchać. Czasami naprawdę ciężko było z nią wytrzymać. Miała ciężki charakter, do którego w sumie się już zdążyłam przyzwyczaić.
Nagle poczułam coś ciężkiego na swoim ramieniu. Spojrzałam w lewo i zamarłam. Agnieszka zaczęła się osuwać na ziemię.
 - Aga! – krzyknęłam przerażona, gdy upadła na ziemię. Od razu zrobiło się wokół nas niezłe zbiegowisko. Klepałam ją po policzku by odzyskała przytomność, ale nic z tego.
 - Agnieszka? Słyszysz mnie? – zaczęła nauczycielka, ale również bezskutecznie. – Ułóżcie ją w pozycji bocznej, a ja zadzwonię po pogotowie.
Jak powiedziała, tak też zrobiłyśmy. Strasznie się o nią martwiłam. Dziewczyny również były przestraszone, bo pamiętały o incydencie z lutego, gdy również zemdlała na WF. Tylko ja wiedziałam w tym gronie o jej chorobie. Domyśliłam się, że znowu nie wzięła żelaza. Poza tym wczoraj wypiła zbyt dużo, a przy anemii nie jest to wskazane.
Sanitariusze wkroczyli na halę po niecałych 10 minutach. Ułożyli ją na noszach i zabrali w kierunku karetki, którą widziałam przez okna. Zostały mi 3 lekcje, ale nie poszłam na nie. Wolałam być z Agą. Przebrałam się więc w swoje ciuchy (link) i ruszyłam na przystanek autobusowy. Już po kilkunastu minutach byłam w szpitalu. W recepcji spytałam, gdzie mogę znaleźć przyjaciółkę. Skierowała mnie do poczekali przed izbą przyjęć. Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że muszę poinformować Michała. Nie chciałam, ale musiałam. Nie lubiła mówić o takich rzeczach.
 - Halo? – usłyszałam w słuchawce.
 - Hej Michał. Bo widzisz – zaczęłam niepewnie. Słychać było, że jestem zdenerwowana.
 - Natka, stało się coś? Jeśli Zibi coś przeskrobał, to ja z nim pogada… - zaczął, ale mu przerwałam.
 - Nie, nie. Tu nie chodzi o Zbyszka, tylko o Agę – przełknęłam ślinę.
 - O Agę? Ale co się stało? – od razu się zdenerwował. Słyszałam przejęcie w jego głosie.
 - Jest w szpitalu.
 - W szpitalu?! Zaraz tam będę.
Rozłączył się natychmiast. Odłożyłam komórkę do plecaka i oparłam się o krzesło. Przymknęłam lekko oczy. Nic nie wiedziałam o tym, co jest z Kochanowską, a zaraz miał się tu zjawić Michał i na pewno będzie wypytywał o wszystko. Nie minęło 10 minut, a on już był na korytarzu. Najwidoczniej złamał parę zasad ruchu drogowego. Był strasznie zdenerwowany. Zresztą nie dziwiłam się mu.
 - Co z nią? – spytał natychmiast.
 - Nie wiem. Lekarz ją bada – odparłam.
 - Co się w ogóle stało?
 - Zemdlała. Cały dzień w ogóle taka dziwna była, a na WF to taki wycisk miałyśmy.
 - No ale przecież już dawno jej się to nie zdarzało.
 - Wiem, ale w sumie to chyba się domyślam dlaczego – Kubiak spojrzał na mnie pytająco. – Wspominała mi dziś, ze zbyt późno sobie budzik ustawiła, więc pewnie w pośpiechu nie wzięła żelaza, a o zjedzeniu czegokolwiek nie wspomnę. W dodatku wczoraj trochę wypiła, a przy anemii raczej nie wolno.
 - Kurwa. Przecież ja powinienem lepiej o nią dbać – kopnął w krzesło.
 - Michał, spokojnie. To nie jest twoja wina.
 - Wariuję, jak nie wiem, co jej jest.
W tym momencie z sali wyszedł lekarz. Natychmiast do niego podeszliśmy.
 - Co z nią? – spytał od razu Michał.
 - Jak widać pani Agnieszka nie dostosowała się do moich zaleceń. Odzyskała przytomność, więc po rozmowie z nią zdążyłem już co nieco wywnioskować. Czekam jeszcze na wyniki badań, ale to raczej tylko dla pewności – powiedział.
 - A tak dokładniej? – spytałam.
 - Zapomniało jej się kilka razy wziąć żelaza, nieregularne posiłki, zbyt wielki wysiłek fizyczny i jeszcze zbyt dużo alkoholu. Reakcja organizmu była natychmiastowa. Podałem jej kroplówkę i powoli odzyskuje siły. Zostawię ją jednak do jutra na obserwacji. A teraz przepraszam, ale pacjenci czekają.

Oddalił się, a my od razu weszliśmy do sali.

2 komentarze:

  1. OJ MICHAL ZNOWU BEDZIE WKURZONY NA AGE. ZABARDZO TO TA DZIEWCZYNA NIE DBA O SIEBIE. ONA NA PRAWDE JUZ CHCE MIEC WIEKSZE PROBLEMY ZE ZDROWIEM. MAM NADZIEJE ZE MICHAL JA BARDZIEJ BEDZIE PILNOWAL. WKURZONY MICHAL TO TROSKLIWY MICHAL :D CZEKAM NA NASTEPNY. NIECH AGA SIE OPANUJE I DBA O SWOJE ZDROWIE

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Aga chyba nie będzie mieć za ciekawie z Miśkiem do pogadania ^^
    Dobrze, że chociaż tak się skończyło:)

    OdpowiedzUsuń