3.08.2013

Rozdział 37

Obudziło mnie słońce, które wdzierało się do pomieszczenia przez szybę. Powoli otworzyłam zaspane oczy. Byłam w łóżku Michała. W jego sypialni. Razem z nim. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie wczorajszej nocy. Delikatnie, aby nie obudzić przyjmującego podniosłam się do pozycji siedzącej. Zerknęłam na wyświetlacz mojego telefonu. 8:11 – przeczytałam w myślach. Nie chciało mi się iść do szkoły, więc postanowiłam sobie zrobić dzień wolnego. Ubrałam swoje majtki i narzuciłam koszulę Michała, która leżała niedaleko. Zapięłam  niektóre guziki, ale jak się okazało krzywo.
 - A gdzie ty uciekasz? – usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętą twarz siatkarza, który podniósł się lekko, opierając głowę na swojej ręce. Bacznie mnie obserwował.
 - Zrobić śniadanie – odparłam.
 - Oj no poleż sobie jeszcze troszkę ze mną – zrobił maślane oczka, a ja się zaśmiałam, wstając z łóżka.
 - Nie mało ci jeszcze, Kubiak?
 - Mi nigdy nie jest mało – puścił do mnie oczko.
 - Nie zamierzam ci śniadania do łóżka przynosić, więc przyjdź za chwile do kuchni .
 - Wyglądasz genialnie w mojej koszuli – mrugnął do mnie. – Jeszcze lepiej niż ja.
Posłałam mu całusa w powietrzu i ruszyłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i myślałam, co mogę przyrządzić. Padło na jajecznicę z serem feta. Nie za dużo roboty, za to efekt bardzo dobry. Po 5 minutach wyłączyłam palnik pod patelnią z gotową już jajecznicą. Poczułam, jak mój chłopak przytula mnie od tyłu, kładąc ręce na moich biodrach. Pocałował mnie w szyję, mrucząc cicho. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Przymknęłam lekko oczy.
 - Strasznie na mnie działasz, wiesz? – zapytał retorycznie.
 - Głupek – cmoknęłam go szybko w usta i zabrałam się za nakładanie jajecznicy na talerze.


 - A ty wiesz, że jesteś już poważnie Do szkoły spóźniona? – zapytał mnie w końcu Michał. Wzruszyłam ramionami.
 - Robię sobie wolne .
 - I co będziesz robić, hm?
 - A nie wiem jeszcze. A co się tak dopytujesz?
 - Nie chcę żebyś się nudziła, więc zabiorę cię na trening – wyszczerzył się.
 - Ale będę tylko siedzieć, okej? Nie chce mi się z wami biegać – jęknęłam.
 - No dobrze, dobrze. Będziesz tylko siedzieć.
 - W takim razie pójdę. Ale najpierw skoczymy do mnie żebym się przebrała.


Tak jak powiedziałam, w drodze na halę wstąpiliśmy do mojego domu, gdzie ściągnęłam tą śliczną sukienkę i ubrałam się w coś bardziej odpowiedniego. Wybór padł na bluzkę z rękawem ¾ (link) oraz zwykłe, brązowe rurki (link). Włosy związałam w warkocza i już byłam gotowa.
Na halę weszliśmy z Michałem trzymając się za ręce. Po przywitaniu się z wszystkimi dałam chłopakowi buziaka w policzek i usiadłam na trybunach. Trening, jak trening. Nic specjalnego. Najpierw się trochę porozgrzewali, porozciągali. Następnie zagrywka i przyjęcie, a potem ćwiczenia w wystawie i ataku. Na samym końcu standardowo mieli rozegrać mecz. Podzielili się na drużyny i zajęli swoje połowy. Nagle zawołał mnie trener. Podeszłam do niego.
 - Agnieszka, mogłabyś być sędzią? Muszę powypełniać trochę papierów – zapytał po angielsku.
 - Jasne, nie ma sprawy – zgodziłam się bez wahania. Bernardi mi podziękował i wyszedł z Sali. Ja natomiast zajęłam miejsce dla sędziego. Niestety nie miałam gwizdka, a szkoda, bo wtedy wczułabym się bardziej w rolę. Na początku obyło się bez problemów. Jak zwykle dużo śmiechu, gadania. Rzecz jasna chłopaki przykładali się do tego, co robili, bo w końcu niedługo miała się rozpocząć faza play-off w PlusLidze.
 - Przecież był blok! – wydarł się Holmes w pewnym momencie.
 - Jaki blok? Jaki blok?! – protestował Kubiak.
 - Właśnie. Przecież Michał jest za mały żeby coś zablokować – wyszczerzył się Łasko i spotkał się z morderczym wzrokiem swojego imiennika.
 - Żądam wideo weryfikacji – oznajmił Bartman, krzyżując ręce na piersi.
 - Niestety nie mamy tu takich luksusów – wyszczerzyłam się.
 - Co?! – oburzył się atakujący. – Żądam challangu! To ja tu jestem gwiazdą!
 - Zbyszek, zjedz Snickersa, bo strasznie gwiazdorzysz – nabijał się Czarnowski. Urażony Zibi zamilkł.

Mecz wygrała drużyna, w której znajdował się Kubiak, Łasko, Wojtaszek, Holmes, Martino, Tischer i Polański. Rzecz jasna druga grupa była oburzona. A kto się najbardziej rzucał? Tak, Bartman.
 - Agnieszka, ja cię wydziedziczę! – krzyknął do mnie Zibi, gdy zeszłam ze słupka sędziowskiego.
 - Żebym jeszcze miała, co po tobie dziedziczyć – odparłam.
 - Kubiak cię przekupił i tyle – skrzyżował ręce na piersi.
 - Skoro ją przekupiłem, to czemu  chciała mi wlepić żółtą kartkę, gdy chciałem chwilową przerwę? – wtrącił się przyjmujący.
 - Bo chcieliście odwrócić moją uwagę. Ale Zbigniewa Bartmana nie da się oszukać!

 - Oj cicho już siedź, Zbysław – uciszyłam się, a na zdeformowane imię atakującego, cała sala zaniosła się śmiechem.

___________

Naszym reprezentantką niestety nie idzie ostatnio ;//

4 komentarze:

  1. cały czas sielanka, pomijając szkołe lubie to :)
    super rozdział :)
    a naszym reprezentantkom jeszcze będzie wychodzić, strefa czasu, a rozkręcimy się, oby nie skończyło się tak jak nasi chłopaki skonczyli..:(
    pozdrawiam:*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. sielana *o*
    jeżeli chodzi o nasze panie to myślę, że trafiły na piekielnie trudne rywalki, stąd też ich wyniki. Myślę, że Kaczor powinna bardziej ryzykować z sytuacyjnych, bo w ważnych momentach jednak decydowała się na przebicie i oddanie piłki "za darmo".

    Zapraszam na nowy rozdział na moim nowym blogu, czyli na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com / ZAPRASZAM. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :) bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń