27.08.2013

Rozdział 46

Dojechaliśmy do szpitala. W przychodni nie było praktycznie żadnej kolejki. Zarejestrowałam się i weszliśmy do gabinetu. Lekarzem okazał się być ten sam mężczyzna, który tydzień temu mnie badał. Natychmiastowo się skrzywiłam.
 - Kogo moje oczy widzą – zaczął. – Jednak zdecydowała się pani wrócić.
 - Nie z własnej woli – odparłam cicho.
 - Źle się poczuła przed chwilą – powiedział Michał. Usiadłam na kozetce, bo znowu poczułam się gorzej.
 - Mówiłem, że tak będzie, jednak pani wiedziała lepiej – powiedział doktor sarkastycznie. – Musimy zrobić ponowne badania, bo jak mniemam wyniki się pogorszyły. Często zdarzają się pani omdlenia?
 - Zemdlałam tylko wtedy ten jeden raz. Co jakiś czas po prostu robi mi się słabo i kręci mi się w głowie – odpowiedziałam.
 - Pójdzie więc pani do pomieszczenia obok, a tam pielęgniarka pobierze pani krew. Wyniki powinny być do dwóch godzin, a w tym czasie podam kroplówkę, żeby pani organizm w końcu wzbogacił się w jakieś witaminy.
Karcący ton lekarza sprawiał, że czułam się jak mała dziewczynka przyłapana na podjadaniu słodyczy zaraz przed obiadem. Posłusznie poszłam do pielęgniarki, która pobrała mi krew, a po chwili znowu byłam kłuta, przez tą głupią kroplówkę. Czy nikt tutaj nie rozumiał, że ja nie znoszę igieł?

Siedziałam na łóżku, a obok mnie Michał. Patrzył na mnie takim wzrokiem, że wiedziałam, że chce powiedzieć coś  w stylu, ze jego trzeba słuchać, albo, że on ma zawsze racje. Misiek pokręcił głową z politowaniem.
 - Powinnaś dostać taki opieprz, że... – zaczął, ale mu przerwałam.
 - Ale nie dostanę, bo wiem, że zachowałam się dziecinnie i nieodpowiedzialnie – uśmiechnęłam się delikatnie.
 - Eh – pokręcił ponownie głową – Czemu ja nie mogę się na ciebie długo gniewać?
Pochyliłam się i pocałowałam go namiętnie.
 - Przestań, bo nad sobą nie zapanuję – wymruczał mi do ucha, a ja się zaśmiałam. W tym momencie zadzwonił telefon przyjmującego. Odebrał połączenie. – Halo?... W szpitalu…. Nie, nie ja. Aga…. Siłą ją zaciągnąłem, przecież sama by nie przyszła… Ok., czekamy.
Odłożył komórkę z powrotem do kieszeni.
 - Z kim mnie tak obgadywałeś? – spytałam z lekkim wyrzutem.
 - Ze Zbyszkiem. Przyjdą tu z Natką.
 - Jeszcze moich rodziców zaproś – mruknęłam.
 - Są w pracy, nie będę im przeszkadzał – wyszczerzył się.
Po kilkunastu minutach do pomieszczenia weszli nasi przyjaciele. Czułam, że atakujący nie powstrzyma się od jakiejś kąśliwej uwagi. Nie pomyliłam się.
 - A nie mówiłem? – powiedział na wejściu.
 - A tak na marginesie: cześć – dodała Natka. Jedyna kulturalna.
 - Hej – odpowiedzieliśmy równo z Michałem.
 - Jak się czujesz? – spytała troskliwie blondynka. Kolejny dowód, że to jedyna porządna osoba w tym towarzystwie.
 - W porządku. Trochę mi tylko słabo, ale nie jest źle – uśmiechnęłam się.
 - Gdybyś od razu posłuchała lekarza to teraz nie musiałabyś tu siedzieć – stwierdził ZB9. Co za spostrzegawczość. – Ale po co słuchać jakiegoś tam Zbyszka?
 - Oj nie złość się.
 - Gdyby nie ten incydent na hali to nic byś z tym nie zrobiła – wtrącił Misiek.
 - Znowu zaczynasz? – spytałam z wyrzutem. 
 - Ok., już nie będę – skapitulował.
 - Jaki pantoflarz – Zibi przewrócił oczami i oberwał w ramię od Kubiaka. – Ała! Wezwę ochronę i powiem, że wszczynasz bójkę.
 - Sam zacząłeś, obrażając mnie!
 - Spokój, dzieci – powiedziała blondynka, przywołując ich do porządku.
Miłą atmosferę przerwał lekarz, który wszedł do sali.
 - Widzę, że kroplówka już skończona – stwierdził, odpinając ją ode mnie. – Wyniki już mam. Tak jak przypuszczałem ma pani anemie. Przepiszę pani żelazo, które musi pani codziennie brać. Przez najbliższe kilka dni może być pani nadal osłabiona i mogą występować zawroty głowy, ale to szybko minie.
 - Dziękujemy, doktorze – powiedział za mnie Michał, pomagając mi wstać z łóżka.

Do samego domu byłam asekurowana przez siatkarza. Trochę denerwujące, ale przynajmniej czułam go przy sobie, za czym tęskniłam przez 2 tygodnie. Weszłam do domu. Było już po 19, więc rodzice wrócili z pracy.
 - Gdzieś ty tyle była? – zdziwił się tata. Nigdy nie pytają, a dziś akurat musieli?! No w sumie i tak by się w końcu dowiedzieli. Kwestia czasu.
 - W szpitalu – odparłam, wieszając kurtkę na wieszaku.
 - Coś z Michałem? – zmartwiła się mama. Znowu traktowała go tak, jak wcześniej.
 - Nie, z nim wszystko w porządku. To ja byłam u lekarza.
 - Znowu zemdlałaś? – spytał lekko wystraszony rodziciel.
 - Nie. Trochę mi się słabo zrobiło i Misiek uparł się żebym zrobiła badania – westchnęłam i nalałam sobie soku, bo akurat weszłam do kuchni. Rodzice za mną.
 - No i bardzo dobrze. Od tygodnia ci powtarzamy żebyś poszła do lekarza.
 - Wystarczył Michał i po problemie – mrugnęłam do nich.
 - I co ci powiedział doktor? – zapytał ojciec.
 - Mam anemie. Przepisał mi żelazo i muszę je brać – wzruszyłam ramionami.
 - I mówisz to, ot tak?
 - Przecież to nie jest jakieś tam przeziębienie – dodała rodzicielka.
 - Wiem. Nie jestem dzieckiem.
 - Czasami zachowujesz się jak dziecko. Nieodpowiedzialnie.
 - Może powiedzcie mi wprost, że nie podobało się wam to, że siedziałam tyle w szpitalu. Każdy mi już to wypomniał, więc teraz wasza kolej – skrzyżowałam ręce na piersi. Nerwy mi powoli zaczynały puszczać.
 - Nie o to chodzi. My rozumiemy, że zależy ci na Michale i cieszymy się, że on tak o ciebie dba. Nie chcieliśmy wcześniej poruszać tego tematu, bo wiedzieliśmy, że jesteś bardzo zmartwiona całą tą sytuacją.

 - Chciałabym pójść do siebie i się położyć, bo trochę mi słabo. Dobranoc – wolałam zakończyć tą rozmowę, bo znając mnie mogłabym powiedzieć o parę słów za dużo.

____________

I jak widzicie, to nie ciąża. Obstawialiście taką opcję, a tu jednak nie :P Orientuje się ktoś, czy sparingi z Serbią będą emitowane w telewizji?

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział, podoba mi się, z resztą jak całe opowiadanie. :)
    Co do sparingów, Jerzy Mielewski pisał na twitterze, że transmisji nie będzie. :<
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajefajny!! Tylko szkoda że to nie ciąża :( :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. tak myślałam że to nie ciąża a coś :D
    a co do sparingów to właśnie nie wiem, i dołączam sie do pytania :D
    pozdrawiam :*

    siatkarskielovestory.blogspot.com
    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń