Zbliżały się 25 urodziny Michała. Między nami była
różnica około 6,5 roku, ale to nic takiego. Oczywiście szykowała się wielka
impreza. Siatkarze uwielbiają się odpowiednio zabawić. Przez słowo
‘odpowiednio’ rozumieją oczywiście hektolitry alkoholu. A potem się muszą
tłumaczyć na treningu. Z racji, iż mieszkanie przyjmującego było za małe, by
pomieścić tylu gości, impreza miała się odbyć w klubie. Tak, był to ten sam
klub, w którym pół roku temu zdarzył mi się ten niemiły incydent. Od tamtej
pory tam nie byłam, ale ten barman już tam nie pracował, a w dodatku będzie ze
mną Misiek.
Nad prezentem pracowałam już od ponad tygodnia. Długo się
głowiłam, co to mogłoby być, ale w końcu wpadłam na coś ciekawego. Postanowiłam
dać Miśkowi album. Tak, wydaje się to banalne, ale to niebyły byle jaki album.
Był bardzo grupy i zawierał ok. 200 zdjęć. Było to udokumentowane ostatnie 1,5
roku. Na pierwszej stronie było zdjęcie z pierwszego meczu, na który przyszłam
i po którym to się poznaliśmy. Był to taki sentymentalny prezent. Przyjemnie mi
się go robiło. Dodatkowo zamówiłam w Internecie statuetkę a’la MVP z podpisem:
NAJLEPSZY SIATKARZ NA ŚWIECIE. Jako, iż w tym sezonie niestety nie dostał
żadnej nagrody, to dostanie choć taką.
Przyjaciele mieli podjechać do mnie o 18, więc miałam
jeszcze tylko godzinę. Wyprasowałam sukienkę (link), którą następnie założyłam.
Do tego moje nowe szpilki i byłam prawie gotowa. Zrobiłam lekki makijaż i
wyprostowałam włosy. Gdy były takie proste sięgały mi prawie do pasa. Chyba
musiałam pomyśleć o podcięciu ich. Nie miałam jednak w tym momencie na to
czasu, bo zobaczyłam przez okno, że taksówka już jest. Tak, tego dnia mieli
zamiar pić wszyscy. A potem kto będzie musiał ich pilnować? Tak, ja.
Ubrałam płaszcz i poszłam oznajmić rodzicom, że idę.
- Wychodzę –
powiedziałam.
- Baw się dobrze –
powiedziała mama z uśmiechem.
- Złóż Michałowi
życzenia od nas – dodał tata.
- Złoże, złoże. Pa
– i już mnie nie było.
Weszliśmy do klubu i ściągnęliśmy nakrycia wierzchnie,
które później zostawiliśmy w szatni. Goście już byli. Tradycyjnie odśpiewano
‘’100 lat’’ (co wyglądało komicznie w wersji zagranicznych siatkarzy, którzy
śpiewali z tekstem) i oczywiście ktoś potem rzucił hasło ‘’No to pijemy
panowie’’. Tego tłumaczyć na angielski nie trzeba było. Ciekawe dlaczego?
Impreza trwała w najlepsze, a ja potrzebowałam chwili
wytchnienia. Zobaczyłam, że Michał siedzi przy stoliku i uśmiecha się do mnie.
Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Przytulił mnie do siebie i
pocałował.
- I jak się
bawisz, staruszku? – wyszczerzyłam się.
- Staruszku? O ty
paskudo – oburzył się.
- No wiesz, masz
już 25 lat. Teraz to już z górki.
- Życzysz mi
szybkiej śmierci. Zapamiętam to sobie!
Zaśmiałam się i cmoknęłam go w nos.
- Bez ciebie umrę
tu z nudów.
- I taka postawa
już bardziej mi się podoba.
Naszą miłą rozmowę przerwał nam Patryk Czarnowski, który
lekko chwiejnym już krokiem podszedł do nas.
- Agnieszko, czy
uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?- zapytał, uśmiechając się
szeroko.
- Przykro mi
Michałku, Patryk wzywa!- zaśmiałam się, ostatni raz pocałowałam Kubiaka i
poszłam na parkiet z Czarnowskim. Nasz taniec musiał wyglądać komicznie,
ponieważ ze względu na stan środkowego ledwo utrzymywał on równowagę. Cóż, 4
minuty i tańczyłam już z kim innym, a tym kimś okazał się Zbyszek. Tego
wieczora jeszcze z nim nie tańczyłam.
- I jak się
bawisz? – zapytał mnie atakujący z uśmiechem.
- A bardzo dobrze.
A ty, Zbigniewie?
- Jak oficjalnie –
wywrócił oczami. – Również bardzo dobrze.
- Gdzie Natkę
zgubiłeś?
- Gdzieś tam z
Patrykiem ją widziałem. Nie mogę powiedzieć, ze tańczyli, bo..
- Wiem, wiem. Sama
z nim ‘’tańczyłam’’.
Zaśmialiśmy się.
- A ty, gdzie
Miśka podziałaś? – zapytał.
- A nie wiem.
Gdzieś się szlaja.
- Nie pilnujesz
go?
- Zibi, on ma 25
lat. Może nie zrobi sobie krzywdy – wystawiłam mu język.
- No ja nie wiem.
On to taka sierota – zaczął, ale uderzyłam go przyjacielsko w ramię. Zaśmiał
się. – Jak lwica.
- Żebyś wiedział –
wyszczerzyłam się.
- Cieszę się, że
jesteście razem, szczęśliwi.
- Jeszcze kilka
miesięcy temu nie sądziłam, że to się w coś takiego przemieni.
- A ja tam już od
dawna wiedziałem, że będziecie razem. Odkąd Kubiak mi powiedział, że się
zakochał to wiedziałem, że to kwestia czasu. Obstawiałem tylko, że dłużej mu to
zajmie, bo to jednak taka sierota jest – zaśmiał się, a ja znowu go uderzyłam.
– Przestań, bo ta ręka, którą ty bezczelnie bijesz, zdobywa punkty dla
Jastrzębskiego Węgla.
- Oj tam, jest
Łasko jeszcze. A w dodatku Michał też potrafi atakować – wyszczerzyłam się.
- Teraz się małpy
solidaryzować będą – jęknął, a ja się zaśmiałam. – Chyba od początku naszej
znajomości nie widziałem cię takiej szczęśliwej.
- Bo nigdy nie
byłam taka szczęśliwa, jak teraz – wyznałam.
- Odbijany –
usłyszeliśmy oboje i już po chwili tonęłam w ramionach mojego chłopaka. Z
głośników popłynęła wolna piosenka (link). Wtuliłam się w mocno w bruneta.
Poczułam, jak całuje mnie w czubek głowy.
- To dla ciebie –
szepnął, a po chwili zaczęły lecieć słowa. Wsłuchałam się w nie dokładnie.
‘’Jeśli chcesz
Wypuść spod powiek wiosnę
Wypuść błękit radosny
W moje niebo...
Jeśli chcesz
Niech motyle Twych słów
Z ciepłych wyfruną ust
W moje niebo...’’
Wypuść spod powiek wiosnę
Wypuść błękit radosny
W moje niebo...
Jeśli chcesz
Niech motyle Twych słów
Z ciepłych wyfruną ust
W moje niebo...’’
Kubiak szeptał mi tekst do
ucha. Strasznie lubiłam ją piosenkę i on doskonale o tym wiedział. Przytuliłam
się do niego mocniej. Poczułam, że łzy zaczynają mi się zbierać w oczach.
- Ej, czemu płaczesz, malutka? – spytał
troskliwie. Spojrzałam mu w oczy. W te jego niebieskie oczy, od których
miękły mi kolana.
- Bo jestem
cholernie szczęśliwa – powiedziała cicho i pocałowałam go.
_____________
Dzisiejsza porażka Polek z Niemkami strasznie mnie zdołowała :(
końcówka tak bardzo rozczulająca, cieszę się jej, ich szczęściem. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowe, piąte spotkanie na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com
Całuję, camilla. :*