Nogi się pode mną ugięły. Dwa słowa, a przeszyły mnie na
wskroś. Chwyciłam się szafki, bo zakręciło mi się w głowie. Do oczu napłynęły
mi łzy.
- Co z nim? –
spytałam cicho.
- Niezbyt dobrze –
przyznał.
- Zawieziesz mnie
do niego? Teraz?
- Po to
przyjechałem.
Ruszyłam do pokoju po swoje rzeczy. Do walizki pakowałam
to, co zdążyłam do tej pory z niej wyjąć. Łzy spływały mi po twarzy. Tak
strasznie bałam się o Miśka. Czułam, że skoro nie odbierał telefonu cały dzień,
to coś musiało się stać.
- Może poczekajcie
do rana, nie jedźcie po nocy – poprosiła mama, a ja natychmiast wybuchłam.
- Nie! Ja muszę do
niego jechać!
Zabrałam się za zapinanie guzików od płaszcza, lecz przez
łzy, które non stop miałam w oczach mozolnie mi to szło. Nagle poczułam, ze
ktoś mi pomaga. Okazało się, ze to był mój kuzyn. Przytulił mnie, co było
kolejnym zaskoczeniem.
- Wygrzebie się z
tego. W końcu to siatkarz – powiedział cicho.
Pożegnałam się z wszystkimi. Chciałam jak najszybciej
wyjść i nie słuchać tekstów, typu: ‘’Wszystko będzie dobrze’’. Nie lubiłam ich.
Strasznie mnie denerwowały.
Już po chwili siedziałam z Zibim w jego samochodzie w
drodze do Jastrzębia-Zdroju. Cały czas byłam roztrzęsiona.
- Aguś, nie płacz
– powiedział Bartman. Spojrzałam na niego gniewnie.
- Zbyszek, błagam
cię, daruj sobie – odparłam. Westchnął. – Co to w ogóle był za wypadek?
- Michał zaspał
rano i żeby bardziej trenera nie wkurzyć pojechał swoim samochodem – zaczął.
- Tyle to wiem.
Dzwoniłam do niego rano i przy okazji go obudziłam.
- Zaraz za Żorami
wjechał w niego inny samochód. Kierowca był kompletnie pijany. Zginął na
miejscu. Michał miał więcej szczęścia, ale trafił do szpitala w ciężkim stanie.
Oczy ponownie mi się zaszkliły.
- W szpitalu
zadzwonili do jego rodziców, oni do mnie, a ja natychmiast pojechałem do
ciebie.
- Skąd znałeś
adres?
- Od Dusi.
Zadzwoniłem do niej, gdy zbliżałem się do Gorzowa.
- Zbyszek, błagam
powiedz mi, że nic mu nie będzie - wyszeptałam z nadzieją.
- Jest silny.
Wyjdzie z tego – uścisnął moją dłoń.
Po 6 godzinach byliśmy już w Jastrzębskim szpitalu. W
recepcji dowiedzieliśmy się, w której Sali leży Kubiak i od razu ruszyliśmy w
jej kierunku. Był to OIOM, więc nie można było do niego wejść. Można było go
obserwować tylko przez szybę. Na korytarzu zobaczyłam dwójkę starszych ludzi.
Domyśliłam się, że byli to rodzice Michała. Gdy zobaczyłam bruneta na
szpitalnym łóżku, z tymi wszystkimi opatrunkami i aparaturami, które
przytrzymywały go przy życiu, ponownie się rozkleiłam. Zbyszek przytulił mnie
mocno.
- Ciii – uspokajał
mnie, gładząc po plecach. – Wszystko będzie dobrze. Wyjdzie z tego.
Podeszliśmy do rodziców siatkarza.
- Dzień dobry –
powiedziałam cicho.
- Dzień dobry –
odparli. Pani Kubiak miała podpuchnięte oczy. Widać, że bała się o życie syna.
Doskonale wiedziałam, co czuła. Sama byłam przerażona.
- Ty jesteś
Agnieszka? – spytał mężczyzna. Pokiwałam twierdząco głową.
- Michaś dużo o
tobie opowiadał –powiedziała cicho kobieta.
- Szkoda, że
poznajemy się w takich okolicznościach. Jarosław Kubiak – przedstawił się, a ja
uścisnęłam jego rękę.
- Agnieszka
Kochanowska.
- Maria Kubiak.
Gdy fazę oficjalną mieliśmy za sobą mogłam ponownie
rozpaczać. Usiadłam na krześle i ponownie się rozpłakałam, wpatrując się w
osobę, którą kocham najbardziej na świecie, a która teraz walczyła o życie.
Poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Spodziewałam się, że to Zibi, a okazało się,
że to mama Michała.
- Co z nim? –
spytałam w końcu.
- Przeszedł
operację. Ma dość poważny wstrząs mózgu i złamane kilka żeber. Poza tym jakieś
otarcia, czy zadrapania. Lekarze najbardziej boją się o tą głowę. Poduszka
powietrzna w samochodzie się nie włączyła – opowiedział mi pan Jarosław.
Te słowa mnie tylko dobiły. Doskonale wiedziałam, że
urazy głowy są najgorsze. Bałam się, że straci pamięć, albo co innego.
Otworzyłam powoli oczy. Musiałam zasnąć. Byłam oparta o
przyjaciela. Zbyszek nie spał. Spojrzałam na Michała. Nadal wyglądał tak, jak w
nocy. Wyprostowałam się. Plecy mnie bolały, przez spanie na krześle.
- Przynieść ci
kawy? – spytał atakujący. Pokiwałam twierdząco głową. Brunet podszedł do
automatu, który stał niedaleko. Już po chwili w moich rękach stał kubek z
parującym, czarnym napojem. Podziękowałam wzrokiem i upiłam łyk.
- Która godzina? –
spytałam.
- Po 9.
- Gdzie są rodzice
Michała? – dopiero wtedy zauważyłam, że na korytarzu jest tylko nasza dwójka.
- Pojechali się
przespać, odpocząć. Ty powinnaś zrobić to samo.
Pokiwałam przecząco głową.
- Zostanę.
Zibi westchnął. Wtedy zobaczyłam drobną postać, która
właśnie pojawiła się na korytarzu. Okazało się, że to Natka. Natychmiast przy
mnie usiadła i przytuliła. Oczy znowu mi się zaszkliły.
- Tak się boję –
szepnęłam.
- Wyjdzie z tego.
Zobaczysz – uspokajała mnie. Oby jej słowa się sprawdziły.
Zauważyłam lekarza, który szedł na obchód. Wszedł do sali
Michała. Trochę się pokręcił, pobadał, wpisał coś do jego karty i wyszedł. Od
razu do niego podeszłam.
- Co z nim? –
spytałam. Lekarz dokładnie mnie oglądnął.
- Pani z rodziny?
– spytał.
- Jestem jego
dziewczyną.
- Nie wiem, czy
mogę pani udzielić takich informacji.
- Czy pan nie
widzi w jakim ona jest stanie? – wtrącił się Zbyszek. Mężczyzna westchnął.
- Nie ma żadnych
zmian. Pan Michał jest w śpiączce.
- A kiedy się
obudzi? – spytała Natalia.
- Niestety nie
wiem. Może dziś, a może z tydzień, czy miesiąc. Przykro mi.
Zrobiło mi się słabo. Jak to nie wiadomo kiedy się
obudzi? Zbyszek przytrzymał mnie i pomógł usiąść. Natka pobiegła do automatu i
po chwili podała mi kubek z wodą. Jeszcze kilka dni temu byłam najszczęśliwszą
osoba na świecie, a teraz wszystko mi się zawaliło.
_______________
Nie wiem, czy mama Kubiaka nazywa się Maria, bo nigdzie nie mogłam znaleźć. Znalazłam tylko informację, że ojciec nazywa się Jarosław.
ohoho, nie jest za dobrze.. oby Misiek wyszedł z tego jak najszybciej. czekam na nowy, i pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńuciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
siatkarskielovestory.blogspot.com
mam nadzieje że Michał szybko z tego wyjdzie i wszystko będzie dobrze :) biedna aga widać że bardzo się o niego martwi pozdrawiam i do następnego :)
OdpowiedzUsuńEeeeejj... No jak tak..? Z resztą, Misiek jest silny, wyjdzie z tego.
OdpowiedzUsuńNigdy nie chciałabym być na miejscu takiej osoby jak Aga. Widać, że bardzo się o niego martwi... Kurde no oczywiście, że się martwi, fakty stwierdzam XD
Czekam na kolejny, w którym mam nadzieje, będzie wiadomo dokładniej co z Kubim :)
Pozdrawiam ^.^
Michał jest silny wyjdzie z tego a raczej musi :D ja również nie chciałabym być na miejscu Agi... Czekam na kolejny oby wszystko było już dobrze :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKurcze z Michałem musi być wszystko w pożytku... jest silny musi dać redę :) szkoda mi agi widać jak bardzo go kocha i bardzo się o niego martwi... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam