- Na początku poszliśmy do kina. Zbyszek wybrał jakieś romansidło, bo uznał, że w Walentynki to tylko takie się ogląda. W połowie wyszliśmy, bo seans okazał się być nudny, jak flaki z olejem – zaśmiała się. – Pochodziliśmy trochę po parku, a jak zrobiło się zimno to poszliśmy do mnie. Tata zabrał mamę na jakąś kolację, więc mieliśmy spokój. Było bardzo miło.
Uśmiechnęła się, ale nie tak jak zwykle. Czułam, że coś było na rzeczy.
- Natka? – spytałam podejrzliwie, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Oj no co? Jesteśmy razem pół roku już właściwie i jeszcze do tej pory tego nie zrobiliśmy – przytuliłam ją. – Debil z ciebie, Aga.
Zaśmiałyśmy się.
- A ty jak spędziłaś Walentynki?
- Michał uparł się, że sam coś ugotuje.
Widziałam przerażenie na twarzy Natalii.
- Spokojnie, nic nikomu się nie stało i nie było żadnego pożaru. Zrobił bardzo dobrą zapiekankę, o dziwo. W ogóle bardzo się postarał. Stolik, świece, płatki róż. Zrobił taki romantyczny nastrój. I dał mi to – podałam przyjaciółce bransoletkę.
- Śliczna jest .
- Ale zobacz wewnątrz.
Blondynka dokładnie przyjrzała się przedmiotowi i wtedy zauważyła napis.
- No nie wiedziałam, że z Kubiaka taki romantyk.
Miłą rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi. Nowak poszła otworzyć i już po chwili weszła z powrotem do pokoju w towarzystwie dwóch wielkoludów, którzy już na wejściu się szeroko uśmiechnęli. Michał usiadł koło mnie, cmokając mnie przelotnie w usta.
- A teraz jak na spowiedzi, dziewczynki, obgadywałyście nas? – zaczął od razu Zbyszek, przytulając się do swojej dziewczyny.
- Tak, szczególnie ciebie, Zbysiu – wystawiłam mu język.
- A co o mnie mówiłyście?
- Czy ty wiesz na czym polega obgadywanie?
Michał nagle zaczął się śmiać , jak idiota. Spojrzałam na niego jakby był niedorozwinięty.
- Co cię tak rozbawiło? – spytałam bruneta.
- Stwierdzenie, że Zbyszek może coś wiedzieć – znowu wybuchł śmiechem, za to ZB9 się oburzył.
- Michał, chcesz grać w następnym meczu z podbitym okiem?!
I tak jakże miło minęło nam piątkowe popołudnie. Około 21 rozeszliśmy się do siebie, bo chłopcy mieli nazajutrz mecz przeciwko Effectorowi Kielce. Zostałam odwieziona prawie pod same drzwi. Zbyszek plus kierownica to nie za dobre połączenie.
Uwielbiam soboty i ten stan, że mogę spać ile tylko chcę. Wstałam około godziny 11. Miałam zamiar trochę się pouczyć, jednak, gdy zobaczyłam jaka ładna pogoda jest za oknem to nie mogłam z tego nie skorzystać. Spakowałam więc aparat do torby i wzięłam Denisa na smycz. Nasz spacer trwał aż 2 godziny. Robiłam zdjęcia praktycznie wszystkiemu. Mój zwierzak rzecz jasna też chciał być sfotografowany i jego ujęć mam z 200. Ale nie liczy się ilość, tylko jakoś. To, jak wyszły mogłam ocenić na komputerze. O dziwo dość sporo nadawało się, aby coś z nimi zrobić. Kilkanaście wrzuciłam na swoją stronkę na facebooku, którą założyłam za namową przyjaciół jakieś pół roku temu. Miałam ponad 500 ‘’lajków’’ co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nie sądziłam, że komuś te moje prace mogą się tak podobać.
Około godziny 16 razem z Natką ruszyłyśmy na Jastrzębską halę, gdzie za godzinę miał rozpocząć się mecz. Chłopcy ogólnie prowadzili już 1:0 i miałam nadzieje, że również i ten pojedynek zwyciężą. Siatkarze rozciągali się. Zibi i Misiek na chwilę przerwali, by się z nami przywitać. Na ‘’dzień dobry’’ cyknęłam im kilka fotek.
Tak jak myślałam Jastrzębianie wygrali. Effectorowi udało się ugrać jednego seta, jednak i tak zakończyło się wynikiem 3:1. Gdy kibice zaczęli się rozchodzić powoli, my zeszłyśmy na płytę boiska, bo pogratulować siatkarzom udanego meczu.
- A ty znowu z tym aparatem?! – oburzył się Tischer.
- Niczym Igła z kamerą – skomentował Bartman.
- Spadajcie, to jest mój skarb – powiedziałam, tuląc lustrzankę.
- A ja nie?! – spytał przerażony Kubiak.
- Sorry, Kubiak. Przegrałeś ze sprzętem elektronicznym – stwierdził Martino, kładąc mu rękę na ramieniu. Przyjmujący zrobił tą swoją smutną minę, układając wargi w podkówkę. Strasznie rozczulał mnie ten widok. Stanęłam na palcach i pocałowałam mojego chłopaka. Reszta zrobiła głośne ‘’uuu’’.
- Ok, jest 1:1 – skomentował Czarnowski.
- Jeszcze kiedyś wygram – Michał wypiął dumnie klatę, a jego koledzy zaczęli się śmiać. – Oh, cicho bądźcie, idioci.
Misiek złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z hali. Szybko wziął prysznic, przebrał się i już po chwili znowu był koło mnie. Cmoknął mnie słodko w usta.
- To gdzie idziemy? – spytał wesoło, wkładając torbę do swojego samochodu, później otwierając mi drzwi.
- Obojętnie – uśmiechnęłam się.
- W takim razie do mnie – wyszczerzył się.
sielanka, sielanka, i jeszcze raz sielanka:)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba, jak najbardziej :-D Tylko szkoda, że taki krótki, ogółem sama piszę bardzo krótkie rozdziały, ale u kogoś lubię poczytać :) No i muszę nadrobić rozdziały od początku bo zaciekawiło mnie to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger, zapraszam po informację na http://serca-kolysanie.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*