29.08.2013

Rozdział 47

Dzień, jak co dzień. Wstałam, poszłam się umyć. Zjadłam jabłko, bo jakoś zbytnio nie miałam ochoty na nic innego. Zdawałam sobie doskonale sprawę z tego, że gdyby lekarz, albo co gorsza Michał, czy Zbyszek się o tym dowiedzieli, to miałabym przerąbane. Wzięłam żelazo i następnie swoje kroki skierowałam do swojego pokoju, gdzie się ubrałam (link).
Przed domem zobaczyłam samochód, który łudząco przypominał Infiniti Miśka. Odgoniłam jednak te myśli, bo przecież jego auto znajdowało się w serwisie. Chyba. Ponownie się odwróciłam w stronę pojazdu. Nagle z niego wyszedł kierowca. Byłam strasznie zdziwiona, gdy zobaczyłam, że to był naprawdę Kubiak. Podeszłam do chłopaka z otwartą buzią ze zdziwienia.
 - Samochód? – spytałam z niedowierzeniem.
 - Tak, Aga, to jest samochód. Samochód, to jest Agnieszka. Poznaliście się kiedyś – puścił do mnie oczko, a następnie zaczął się śmiać. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego groźnie. On natomiast podszedł do mnie, pocałował w czoło i przytulił. – Uroczo się złościsz.
 - Ja wszystko robię uroczo – wystawiłam mu język. Kubiak, niczym dżentelmen otworzył mi drzwi, więc wsiadłam i zapięłam pas. Po chwili ruszyliśmy.
 - Nie mówiłeś, że masz już samochód – stwierdziłam z lekkim wyrzutem.
 - Bo mechanik zadzwonił wczoraj wieczorem. Odebrałem pół godziny temu i od razu do ciebie przyjechałem.
 - Ale na pewno wszystko z nim w porządku? – spytałam dla pewności.
 - Na pewno. Chcesz się przekonać? – uśmiechnął się cwaniacko i docisnął mocniej pedał gazu. Licznik z 60 km/h dochodził do 120 km/h.
 - Michał! Pogięło cię całkiem?!
Zwolnił i zaczął się śmiać. Mi natomiast wcale nie było do śmiechu. Nadal pamiętałam to, jak się bałam o jego życie i nie wiedziałam, co z nim będzie. On zrobił sobie kawał, a ja ponownie się przeraziłam.
 - No przecież żartowałem – powiedział, nadal rozbawionym głosem. Zdenerwował mnie. – Ej, mała, przepraszam.
Chwycił mnie za rękę, jednak mu ją wyrwałam i wpatrywałam się w ulice za szybą.
 - Aguś, przepraszam – nie poddawał się.
 - To nie było zabawne, wiesz? – spojrzałam na niego, a w kącikach oczu lśniły mi łzy. Przetarłam je szybko.
 - Wiem. Jestem idiotą. Nie złość się.
 - Wiesz doskonale, że przeżyłam twój wypadek…
 - Wiem, ale zanim pomyślę to już zrobię. Przepraszam, skarbie.
Samochód się zatrzymał. Byliśmy już pod moim liceum. Misiek spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Przytuliłam się do niego.
 - Nie wygłupiaj się tak już więcej – poprosiłam.
 - Masz to jak w banku – pocałował mnie.
Pożegnaliśmy się i wyszłam z auta. Nagle przy mnie znalazła się Martyna.
 - Cześć, Aga – zaczęła wesoło.
- Hej, Martyna – odparłam z uśmiechem.
 - Widzę, że z Michałem już lepiej.
 - Tak, dużo lepiej.
 - Cieszę się, bo nie mogliśmy znieść, jak się męczyłaś – powiedziała troskliwie. Uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłyśmy w kierunku klasy.


Szłam z Denisem na spacer. Była ładna pogoda. Słońce, temperatura powyżej zera, brak śniegu. Żyć, nie umierać. Niestety według meteorologów niedługo miała powrócić do nas zima. Nie cieszyło mnie to, ponieważ w końcu mogłam ubrać lżejszą kurtkę i trampki, a za kilka dni znowu miałabym to zmienić? O nie, nie, nie. Żadnej zimy!
Była godzina 17, a mimo to było jeszcze jasno na zewnątrz. Coś nowego, bo jeszcze niedawno o tej godzinie było identycznie, jak w środku nocy. Myślałam, że jestem sama w parku, jednak w pewnym momencie zauważyłam jakieś dwie postacie. Z postury poznałam, że to kobieta i mężczyzna. Spostrzegłam, że to Zbyszek, jednak blondynka obok to nie była Natka. Obydwoje wyraźnie się kłócili. Postanowiłam nie podchodzić bliżej, tylko schowałam się za krzakami, tak aby mnie nie zauważyli. Stałam tak i się na nich gapiłam dobre 10 minut. Denisowi znudziło się już to miejsce, bo wolał sobie pobiegać gdzie indziej. Przykucnęłam przy nim i zaczęłam szeptać żeby był cicho. Głaskałam go po brzuchu, żeby go czymś zająć. Zobaczyłam w pewnym momencie, że nieznajoma dziewczyna oddala się od atakującego, a ten wściekły kopie w ławkę. Wahałam się, czy mam podejść, czy też nie. Byłam jego przyjaciółką i miałam prawo wiedzieć, kto to był i o co się tak kłócili. Ruszyłam z moim psiakiem w kierunku bruneta. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. On odwzajemnił gest, jednak z twarzy wyczułam, że jest zaskoczony moim widokiem i lekko zdenerwowany.
 - Hej, Zbysiu – zaczęłam wesoło, przytulając go na powitanie.
 - No cześć – odparł.
 - Do Natki idziesz? – spytałam, jak gdyby nigdy nic. Postanowiłam jednak nie pytać o tą sytuację jego, tylko Michała. W końcu to najlepsi przyjaciele od jakiś 10 lat. Misiek na pewno będzie wiedział, kim jest owa tajemnicza dziewczyna.
 - Tak, do Natki  - uniósł w górę jeden kącik ust. Widocznie mu ulżyło, że nie pytam o tamtą sytuację. Niech myśli, że nic nie widziałam. Na razie.
 - Pozdrów ją. Ja lecę, bo Denis chce pobiegać. Na razie – cmoknęłam jego policzek i już mnie nie było. Przez cały ten czas Zbyszek był strasznie spięty. Mam nadzieję, że nie miał nic na sumieniu. Natka, tak samo jak on była moją przyjaciółką. Gdyby jedno skrzywdziło drugie, zawsze byłabym po stronie poszkodowanego.

Wchodząc do pokoju natychmiast sięgnęłam po komórkę, której nie wzięłam ze sobą na spacer, ponieważ się ładowała. Bateria była już cała, więc odłączyłam kabel. Zobaczyłam 3 nieodebrane połączenia i jeden SMS. Wszystko było od Michała. Odczytałam wiadomość: Nadal jesteś zła? Nie byłam już . Zdenerwował mnie rano, ale już mi przeszło. Teraz priorytetem dla mnie stała się sprawa Zibiego. Wykręciłam więc numer do mojego chłopaka i czekałam aż odbierze. Zrobił to już po pierwszym sygnale.
 - Aga? No w końcu. Nadal się złościsz? – zaczął.
 - Nie, już nie. Ale dzwonie w innej sprawie – odparłam.
 - Brzmi poważnie. Coś się stało?
 - Tak.. Znaczy nie. No nie wiem właśnie. Masz czas do mnie wpaść?
 - Teraz idę na rehabilitację. Za 1,5 godziny będę u ciebie.
 - Dobrze, czekam.
 - To coś poważnego? Wydajesz się być smutna.
 - Nie smutna, tylko bardziej zdezorientowana. Opowiem ci wszystko, jak będziesz u mnie. Pa – zakończyłam rozmowę i odłożyłam telefon z powrotem na półkę. Sięgnęłam po moje notatki z polskiego i kontynuowałam moją powtórkę do matury. W końcu zostało już nieco ponad miesiąc. Zdawałam rozszerzoną maturę z polskiego, więc musiałam się do tego porządnie przyłożyć. Strasznie chciałam żeby przyjęto mnie na wydział fotografii na Jastrzębskiej Akademii. Zawsze myślałam, że będę studiować w Gorzowie. Właściwie to sądziłam, że całe życie tam spędzę. A tu jednak niespodzianka. Nie Gorzów, lecz Jastrzębie-Zdrój. Dużo mniejsze miasto, jednak pokochałam mieszkanie w nim. Głównie dzięki moim przyjaciołom.


 ________________

A kto dziś ma urodziny? Bartek Kurek! Wszytskiego najlepszego, braku kontuzji i samych sukcesów :D

3 komentarze:

  1. Świetny!! Zastanawia mnie ta sprawa ze Zbyszkiem....

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Zbyniusiek coś kręcił? O.O
    Ciekawe czy Kubi będzie coś wiedział.
    Rozdział jest super ;D
    "Misiek- żartowniś bez poczucia humoru"- taki tam tekst mojej przyjaciółki, która przeczytała ten rozdział razem ze mną xD.
    Czekam na kolejny ;D
    Pozdrawiam ^>^

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny *-* Zapraszam do mnie na razie na prolog ;) http://milosc-po-amerykansku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń