23.08.2013

Rozdział 44

Przywitałam się z wszystkimi grzecznie.
 - Już po badaniach? – spytała Natka. Pokiwałam głową i spojrzałam na Michała. Nadal wyglądał identycznie, jak ponad tydzień temu.
 - Aga, ja już nie wiem, jak z tobą rozmawiać – westchnął Zbyszek. – Czemu ty nie pójdziesz do domu , odpoczniesz, zjesz coś porządnego?
 - Ile razy mam ci mówić, że chcę tutaj siedzieć?
 - Agnieszko, ale my się o ciebie martwimy, kochana – powiedziała troskliwie mama Miśka.
 - Nie ma powodu, naprawdę – uśmiechnęłam się lekko.
 - Nie ma?! – oburzył się Zibi, wstając z miejsca. – Zemdlałaś. Na razie tylko zemdlałaś. Może być jeszcze gorzej.
 - Nic mi nie jest – warknęłam. – Misiek tam leży nieprzytomny od ponad tygodnia, a wy musicie przejmować się jakąś błahostką?!
Na samo wspomnienie o przyjmującym znowu łzy pociekły mi po policzku. Bartman przytulił mnie mocno. Był dla mnie naprawdę ogromnym oparciem w ostatnich dniach.
 - Lekarz mówi, że jest z nim coraz lepiej – mówił spokojnie.
 - Ale on się nie budzi, Zibi. To nie jest normalne.
 - Aguś, niedługo się obudzi. Naprawdę.
 - Bardzo chcę w to wierzyć – oderwałam się od przyjaciela i podeszłam do szyby. Stałam tak, wpatrując się w Kubiaka z nadzieją, że w końcu otworzy oczy. Czas jednak mijał, a oczy jak były zamknięte, tak są nadal.



Mijały kolejne dni. Równe 2 tygodnie od wypadku. Mój tryb życia nadal się nie zmienił. Wyniki badań nie były rewelacyjne Po prostu o siebie nie dbałam. Miałam to jednak gdzieś, bo dla mnie w tamtym momencie najważniejsze było tylko życie Michała.
Była sobota. Wstałam o 8, umyłam się, zjadłam na szybko płatki z mlekiem i od razu wyszłam z domu z zamiarem pójścia do szpitala. Na chodniku zauważyłam samochód Zbyszka. Po chwili z pojazdu wyszedł jego właściciel.
 - Zbyszek? Co ty tu robisz? – spytałam zdziwiona.
 - Domyśliłem się, że pójdziesz do szpitala, więc cię zawiozę – uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam gest i wsiadłam do auta.
 - Blada jesteś – powiedział, odpalając silnik. Westchnęłam.
 - Zibi – skarciłam go.
 - Okej, już nic nie mówię.

Szliśmy korytarzem, a przed salą Michała było jakieś zamieszanie. Rodzice Kubiaka wpatrywali się w to, co działo się za szybą. Przestraszyłam się i przyspieszyłam kroku.
 - Co się dzieje? – spytałam wystraszona. Pani Maria spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Spodziewałam się najgorszego.
 - Budzi się – szepnęła i mnie przytuliła. Kamień spadł mi z serca.Chciało mi się płakać ze szczęścia. W końcu po dwóch tygodniach będę mogła z nim porozmawiać.
Zaczekaliśmy chwilę, aż lekarz wyszedł na korytarz.
 - Stan jest stabilny. Z głową wszystko w porządku. Możecie państwo do niego wejść. Ale nie wszyscy na raz – doktor się uśmiechnął i poszedł sobie.
 - Niech państwo wejdą pierwsi – powiedziałam do rodziców Kubiaka. Zdziwieni spojrzeli na mnie.
 - To ty powinnaś wejść pierwsza – odezwał się pan Jarosław.
 - Poczekam.
Usiadłam na krześle i wzrokiem zachęciłam ich, aby weszli. Zrobili to. Przez szybę ze Zbyszkiem obserwowaliśmy jak witają się z synem. To był taki rozczulający widok. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
 - Napisałem Natce, że Michał się obudził. Przyjedzie za niedługo – oznajmił Zbyszek, chowając komórkę do kieszeni.
 - Jezu, jak ja się cieszę.
 - Mówiłem, że wszystko będzie dobrze – objął mnie ramieniem. Po kilku minutach państwo Kubiak wyszli.
 - Idź do niego. Nie może się doczekać – powiedziała pani Maria z uśmiechem. Nie trzeba mi było powtarzać dwa razy. Od razu poszłam do sali. Widząc uśmiechniętego Michała byłam bardzo szczęśliwa. Usiadłam na stołku, obok łóżka, a brunet chwycił mnie za rękę.
 - Misiek… - zaczęłam. – Tęskniłam za tobą. I tak strasznie się bałam.
 - Wiem, rodzice mi powiedzieli – uśmiechnął się.
 - Masz bardzo miłych rodziców.
 - Oni też cię polubili. I powiedzieli mi, że codziennie tu siedziałaś.
 - Chciałam przy tobie być – łza pociekła mi po policzku, na samo wspomnienie ostatnich dni, gdy wręcz umierałam ze strachu. Michał podniósł się na łóżku. – Nie powinieneś wstawać.
Misiek otarł łzy z mojej twarzy.
 - Chodź tu do mnie – odsunął się na brzeg łóżka i dłonią poklepał miejsce obok siebie. Posłusznie zrobiłam, co kazał i wtuliłam się w niego. Tak bardzo mi go brakowało. Poczułam jego wargi na czubku swojej głowy.
 - Obiecaj, że już nigdy ci się nic nie stanie – wyszeptałam.
 - Obiecuję, skarbie. Kocham cię.
 - Ja ciebie też, Misiek.

Siedziałam u Michała z pół godziny. Postanowiłam wyjść na chwilę, żeby Zbyszek z Natką mogli z nim porozmawiać. Ja w tym czasie poszłam po jakąś kawę do automatu, bo spałam prawie na stojąco. Ciągle czułam się nie najlepiej, jednak nie chciałam nikogo denerwować. W tym momencie to Michał był najważniejszy. Po chwili podeszła do mnie Natka.
 - Aga, chodź na chwilę.
 - Stało się coś? – spytałam.
 - Spokojnie, z Michałem wszystko w porządku. To on cię woła – uśmiechnęła się. Odwzajemniłam gest, wyrzuciłam pusty kubek do kosza i ruszyłam do sali 103. Zibi z Miśkiem o czymś dyskutowali, jednak , gdy weszłam do środka zamilkli. Zdziwiłam się. Przyjmujący zrobił mi miejsce koło siebie na łóżku. Usiadłam , a chłopak mnie przytulił.
 - Podobno mnie wołałeś – uśmiechnęłam się.
 - No tak. Dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy – mówiąc to spojrzał na Zbyszka, który w tym momencie skrzyżował ręce na piersi. – Możesz mi powiedzieć, dlaczego ty chcesz wylądować w szpitalu?
Spuściłam głowę.
 - Zbyszek ci już nagadał? Wyolbrzymiał na pewno.
 - Powiedziałem, tak jak było – wtrącił atakujący.
 - Czemu mi od razu nie powiedziałaś? – zapytał z wyrzutem siatkarz.
 - Po co? Nic mi nie jest. Raz się gorzej poczułam, to wszystko.
 - Wszystko?! – oburzyła się blondynka. – Ty praktycznie nic nie jadłaś, mało spałaś. Byłaś jak zombie. Dalej jesteś!
 - Zejdziecie w końcu ze mnie?! – wkurzyłam się w końcu.
 - Aga – zaczął Michał. – Idź do domu, prześpij się. Przecież widzę, jaka jesteś blada.
 - Naprawdę dobrze się czuję – odparłam.
 - Możecie nas zostawić samych? – spytał Kubiak. ‘’Bartmanowie’’ posłusznie pożegnali się i wyszli.
 - Aga, nie podoba mi się, że mi nic nie powiedziałaś, że się gorzej czujesz.
 - Bo to był jednorazowy incydent. Raz zemdlałam, ale potem już nic się nie stało. Nie to teraz jest najważniejsze.
 - Dla mnie to jest najważniejsze – powiedział stanowczo i spojrzał w moje oczy.
 - Michał, jak dla mnie to jest błahostka. Przez 2 tygodnie byłeś nieprzytomny. Codziennie siedziałam tu z nadzieją, że się zaraz obudzisz. Wiesz, jak się cholernie bałam o ciebie? Jak Zbyszek mi powiedział, że miałeś wypadek to świat mi się zawalił… - mówiłam przez łzy. Nie panowałam już nad nimi. Michał przytulił mnie mocno.
 - Przepraszam, Aga. Po prostu martwię się o ciebie. Nie obchodzą mnie moje obrażenia. Dla mnie liczysz się tylko ty.
To było chyba najsłodsze, co od niego usłyszałam.

3 komentarze:

  1. W końcu !!! Misiek się obudził :D Fajnie że dodajesz mniej a częście :D Buźaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie ze się obudził ;) a myślałam ze straci pamięć :P

    OdpowiedzUsuń
  3. oo, w końcu się obudził :) świetny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń